30.12.2023, 09:45 ✶
Nieee, Olivia na pewno by sobie poradziła. To znaczy: kiedyś na pewno by sobie poradziła. Tylko że w tej zabawie mieli mocno ograniczony czas, a ona zapewne siedziałaby jeszcze nad zagadką ze świstoklikiem, który przeniósł ich na bagna. Zapewne tam właśnie by zastała ją noc, ciemna i przerażająca, zanim by ktoś z organizatorów się do niej nie teleportował i jej nie zabrał, informując jednocześnie, że nastąpił game over. Między innymi dlatego wzięła ze sobą Tristana - bo wierzyła, że ten ma więcej oleju w głowie, niż ona sama. Czy wiedziała, że robił to dla niej? Możliwe, że się domyślała, ale ona sama wybrała tę formę spędzenia wolnego czasu, żeby w końcu Ward mógł się skupić na czymś innym. Może niezbyt rozwijającym i pasjonującym, ale według niej umysł właśnie tego potrzebował od czasu do czasu. Gdyby po prostu poszli na kawę czy piknik i wrócili do Londynu, efekt nie byłby taki sam. A ona chciała jak najbardziej zająć myśli mężczyzny, żeby te mogły w końcu pójść w nieco mniej ambitną stronę, by mózg mógł odetchnąć. Pozostawało pytanie, czy jej wyszło.
Słońce świeciło wysoko na niebie, nad pierwszą zagadką spędzili sporo czasu. Więcej, niż pewnie sądzili, chociaż ile mogło tak naprawdę minąć czasu? Godzina? Dwie maksymalnie. Słońce jednak wysoko świeciło, ocieplając ich twarze i próbując przełamać chłód, nadpływający znad oceanu. Gdyby nie ten wiatr, mogliby pokusić się o zdjęcie kurtek.
- Sama nie wiem, co tutaj nie pasuje? - przyznała po chwili zamyślenia, wpatrując się w zamek. Wiaderka i łopatki sugerowały, że powinni coś zbudować, a nie niszczyć. Olivia zgasiła papierosa i wstała, by jeszcze raz obejść zamek. - No nie wygląda całkowicie jak Hogwart, nie ma na przykład wieży astronomicznej. A tutaj o, brakuje dziecińca. No i jeszcze ta sucha fosa.
Brakowało oczywiście także błoni czy większej liczby elementów, no i ten zwodzony most... W Hogwarcie go nie było. Quirke podrapała się po głowie. Skończyły jej się pomysły, bo i ona nie wiedziała, którego zaklęcia mieliby użyć.
Tristan tymczasem rozpalił różdżkę i zajrzał do środka. Okienka w budowli były na tyle duże, że taka Olivia zmieściłaby w nich dłoń, ale pewnie naruszyłaby konstrukcję. Ward był większy i miał większe dłonie, większe prawdopodobieństwo że by coś zepsuł. Ale najwyraźniej miał lepszy wzrok, bo gdy zajrzał do głównego pomieszczenia i przyświecił sobie różdżką, dostrzegł rożek kartki papieru. Jakby została niedokładnie zasypana podczas budowy. Olivia z kolei chwyciła za muszelkę i z ciekawości przyłożyła ją do ściany budowli. Pasowała, ale nic się większego nie stało. Żadnych rozbłysków, świateł czy fanfar.
- W sumie na początku przeniósł tu nas ogień, może odpowiedź tkwi w wodzie? Bo to przeciwieństwo - trochę chwytała się byle czego, ale dla pewności podeszła do brzegu i zaczęła wpatrywać się w toń. Miała wrażenie, że coś jej umyka i nie potrafiła tego czegoś złapać. To było irytujące uczucie.
Słońce świeciło wysoko na niebie, nad pierwszą zagadką spędzili sporo czasu. Więcej, niż pewnie sądzili, chociaż ile mogło tak naprawdę minąć czasu? Godzina? Dwie maksymalnie. Słońce jednak wysoko świeciło, ocieplając ich twarze i próbując przełamać chłód, nadpływający znad oceanu. Gdyby nie ten wiatr, mogliby pokusić się o zdjęcie kurtek.
- Sama nie wiem, co tutaj nie pasuje? - przyznała po chwili zamyślenia, wpatrując się w zamek. Wiaderka i łopatki sugerowały, że powinni coś zbudować, a nie niszczyć. Olivia zgasiła papierosa i wstała, by jeszcze raz obejść zamek. - No nie wygląda całkowicie jak Hogwart, nie ma na przykład wieży astronomicznej. A tutaj o, brakuje dziecińca. No i jeszcze ta sucha fosa.
Brakowało oczywiście także błoni czy większej liczby elementów, no i ten zwodzony most... W Hogwarcie go nie było. Quirke podrapała się po głowie. Skończyły jej się pomysły, bo i ona nie wiedziała, którego zaklęcia mieliby użyć.
Tristan tymczasem rozpalił różdżkę i zajrzał do środka. Okienka w budowli były na tyle duże, że taka Olivia zmieściłaby w nich dłoń, ale pewnie naruszyłaby konstrukcję. Ward był większy i miał większe dłonie, większe prawdopodobieństwo że by coś zepsuł. Ale najwyraźniej miał lepszy wzrok, bo gdy zajrzał do głównego pomieszczenia i przyświecił sobie różdżką, dostrzegł rożek kartki papieru. Jakby została niedokładnie zasypana podczas budowy. Olivia z kolei chwyciła za muszelkę i z ciekawości przyłożyła ją do ściany budowli. Pasowała, ale nic się większego nie stało. Żadnych rozbłysków, świateł czy fanfar.
- W sumie na początku przeniósł tu nas ogień, może odpowiedź tkwi w wodzie? Bo to przeciwieństwo - trochę chwytała się byle czego, ale dla pewności podeszła do brzegu i zaczęła wpatrywać się w toń. Miała wrażenie, że coś jej umyka i nie potrafiła tego czegoś złapać. To było irytujące uczucie.