Nora tak już miała. Swoje problemy, niepewności trzymała bardzo głęboko i rzadko kiedy wyciągała je na zewnątrz. Potrafiła otworzyć się w pełni właściwie przed jedną osobą, mimo, że miała wielu przyjaciół. Dużo łatwiej ezgsytowało się na tym świecie, w świadomości, że nikt nic nie wie o jej zmartwieniach, bo inni mieli większe. Nie czuła, że warto jest się nimi dzielić, zajmować czas. Było to zupełnie niepotrzebne. Tym razem również wybrała ścieżkę, która najlepiej jej wychodziła - zaciśnięcie zębów i gra pozorów. Wszystko jest w porządku, przecież nic się jej nie stało. Gdyby tylko mogła w to naprawdę uwierzyć.
Cieszyła się, że udało im się dogać. Ustalili bowiem, że to nie jest wina nikogo z nich - dobrze, że patrzyli na to tak samo. Jaki bowiem mieli wpływ na to, że ktoś pojawiał się w snach innych i próbował ich mordować? No, żaden.
Nie wtrącała się w ich rozmowę na temat dalszego działania, gdyż nie uważała się na tyle kompetenta, aby to robić. Oni łapali przestępców, ona mogła im ewentualnie upiec pączki, aby mieli przy tym trochę przyjemności. Nie miała pojęcia, jakie kroki powinna podjąć. Chyba zrobiła wszystko, co wypadało. Zdecydowanie wolałaby uniknąć wizyty w ministerstwie, jeszcze tylko tego jej brakowało. To nie tak, że nie chciała, żeby złapali tego typa, dobrze było, żeby tak się stało, w końcu mógł zaatakować kolejne osoby i faktycznie w końcu kogoś zabić. Tyle, że sama wolałaby ominąć te oficjalne zgłaszanie przestępstwa, czy to w ogóle było przestępstwo, jeśli próba morderstwa wydarzyła się we śnie? Poza delikatnym zranieniem na ręku nie miała żadnych dowodów, jeszcze by stwierdzili, że coś sobie wymyśliła...
- Odpocząć? Na to znajdę czas wieczorem. - Nikt przecież nie zajmie się jej obowiązkami. Zresztą wolała czymś zająć dłonie, myśli, praca była najlepszą ucieczką od wszystkich problemów. Kiedy się nią zajmowała, nie przejmowała się pierdołami. Zdecydowanie będzie musiała wpaść w jej wir, aby nie wracać do tego, co jej się przytrafiło w nocy.