• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Retrospekcje i sny v
« Wstecz 1 … 6 7 8 9 10 … 14 Dalej »
[1969] Nobby Leach musi gryźć piach

[1969] Nobby Leach musi gryźć piach
broom broom
Throw me to the wolves and
I'll return leading the pack

Mavelle Bones
#1
14.12.2023, 01:03  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 24.10.2024, 22:10 przez Mirabella Plunkett.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Morpheus Longbottom - osiągnięcie Pierwsze koty za płoty

W Warowni bywała chyba częściej niż we własnym domu – i taki stan rzeczy utrzymywał się od… chyba zawsze, mogłoby się chwilami wydawać. Nic dziwnego, że również i tego dnia się wprosiła; choć to może akurat za duże słowo. Wpadła po Brennę, tylko że jak to zwykle bywało w przypadku panien z rodu Longbottom – coś się w pracy przeciągnęło, zatrzymało kuzynkę…
  … stąd też nie pozostawało nic innego, jak poczekać cierpliwie, żeby potem móc bez zbędnej zwłoki chwycić Brennę za rękę i ulotnić się szybciej niż pies, który dostrzegł koci ogon. Przysiadła na fotelu, podwijając nogi; zapewne od samego patrzenia na to, jak Bones siedzi, można było poczuć ból w kościach. Bo do tego jeszcze musiała, jakżeby inaczej, gryzmolić w swoim notesie, raz po raz unosząc znad niego spojrzenie, żeby, zdaje się, czemuś się przyjrzeć. Rozmowa na chwilę zamarła, ale też nie można powiedzieć, żeby w pomieszczeniu panowała zabójcza wręcz cisza – choćby za sprawą dźwięków płynących z radia. Dźwięków i słów.
  … i dlatego Nobby Leach musi gryźć piach! Nie tak dawno bardzo często słyszeliśmy te słowa i... – cisza. Wystarczyło odłożyć na chwilę długopis i sięgnąć po różdżkę, by bez słowa zmusić odpowiednie przyciski do poruszenia się i tym samym sprawienia, że audycja w tym domu nie miała już racji bytu.
  - Nobby to, Nobby tamto, na pewno mieszał w mugolskim sporcie i na pewno obmacywal cudze żony – parsknęła, kręcąc głową i zerkając na Morpheusa. Nie wróciła, jak na razie, do rysowania; obracała długopis między palcami, zaciskając lekko wargi. Może Leach i nie był idealnym kandydatem – ale też, czy kiedykolwiek jakikolwiek człowiek był wręcz idealny i nieskazitelny pod każdym względem?
  Tyle że problem z Leachem był zupełnie inny. Kompetencje? Nie obchodziły nikogo. No dobrze, może nie tak bardo nikogo, ale sporo osób jednak niemalże dostawało piany na samą myśl o tym, iż Ministrem został ktoś nieczystokrwisty. Inna sprawa, że nie wybrał się sam na stołek, prawda?
  - Pomyślałby kto, że mogliby mu już odpuścić, ale jednak nie. Nie wiem, jakby to cokolwiek miało zmienić? Cofnąć czas? Sprawić, że nagle może się szczycić innym pochodzeniem?
ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#2
14.12.2023, 14:03  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 08.01.2024, 14:56 przez Morpheus Longbottom.)  

Prawdopdobnie Mavelle w Wartowni bywała częściej niż Morpheus od czasu, gdy przeniósł się (może awansował? Ciężko powiedzieć w tym przypadku) do Departamentu Tajemnic. Niczym jakiś upiór, zdarzyło mu się krążyć po korytarzach w ciemną noc, coś licząc czy zasypiać w środku dnia na kanapie, zrywać się i bez słowa znów znikać w paszczy Ministerstwa Magii. Zupełnie jakby już postradał zmysły, a nie dopiero był na prostej drodze do tego. Czasami w jego pokoju pojawiała się warstewka kurzu, a pościel leżała na łóżku nienaruszona, jak ją Malwa nałożyła, tak trwała przez kilka miesięcy, by jasnowidz wrócił, zazwyczaj z prezentami w postaci alkoholu oraz słodkości, oznajmiając, że był w Peru, nie może nic opowiedzieć, ale proszę, oto suweniry.

Wyglądał na wielce skupionego nad jakąś książką, która swoje lata świetności miała dawno za sobą i zdawała się trzymać jedynie na ślinę i modlitwę. Niektóre strony mężczyzna po prostu wyciągał i przekładał na drugą stronę. Z daleka było widać, że są to ręczne notatki, zapisywane w bardzo dziwny sposób, bez ładu i składu i Morpheus mozolnie je przepisuje w bardziej przystępną formę. Kolejne labirynty słów rozplątywane w proste rzędy znaków pięknym charakterem pisma, czasami przekreślane cienką, stabilną linią, by wyłuskać z chaosu oryginału inną nić treści.

Zamrugał kilkukrotnie, gdy dźwięk z tła zniknął, przerwany głosem jego siostrzenicy.

— Znów o nim gadają? — odłożył pióro na bok i splótł dłonie w koszyczek, wyciągnął ramiona w górę, aż strzeliło mu w kręgosłupie, aby się przeciągnąć. — Aż żałuję, że poczekałem na ten awans w Wizengamocie. Może by wybrali mnie, zamiast jego i gadaliby o nowym kroju szat, a nie jakichś mugolskich wydarzeniach. Co to kogo obchodzi. Zresztą, czy on już nie jest jedną nogą w grobie? Gość zupełnie jak ten...hmm... Papież katolicki co nie jest Włochem pierwszy raz od zawsze? Albo coś mi się pomyliło. W klażdym razie, jedyne czym się różni od reszty, to pochodzenie.

W tym momencie Morpheus Longbottom nie zwrócił uwagi na to, że wprowadził na tron papieski Karola Wojtyłę prawie dekadę za wcześnie i zwyczajnie to, co przyszłe i to, co nadejdzie, zmieszało się w informacjach, które nieszczególnie go interesowały i zbytnio nie dotyczyły.



And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
broom broom
Throw me to the wolves and
I'll return leading the pack

Mavelle Bones
#3
17.12.2023, 20:54  ✶  
- No znowu, znowu, w zasadzie nie wiem, po co – skrzywiła się. Przypominało to trochę odgrzewane kotlety, to raz, dwa – rozgrzebywanie tego, czego, w jej opinii, nie należałoby już ruszać. I dać po prostu w końcu ostygnąć; może nawet zapomnieć? Chociaż, czy powinno się zapominać, jak czarodziejski świat potraktował nieczystokrwistego ministra?
  Co było przecież dowodem na to, że jako społeczeństwo mieli naprawdę wiele lekcji do odrobienia w zakresie krwi, jaka płynęła w ich żyłach. Czy to ród ze skorowidzu czy nie, czy to czarodziej od pokoleń bądź rodzynek po mugolskich rodzicach – wszyscy mieli jednako czerwoną krew. Jednako.
  Więc te wszystkie podziały, które niektórzy sobie wymyślili, których się trzymali, z punktu widzenia Mavelle najzwyczajniej w świecie nie miały sensu. Ale przynajmniej śmieci same się wyniosły – bo przecież nastąpił nie taki znowu mały exodus z Ministerstwa, gdy pracownicy uznali, iż taki zwierzchnik im nie pasuje.
  Inna sprawa, czy naprawdę wszystkie śmieci się wyniosły; realistycznie podchodząc do tego tematu, należało w to wątpić. I nie zakładać, że pozostali jedynie ci, którzy mieli głęboko w dupie te wszystkie podziały oparte na krwi i tradycji chuj-wie-ile-letniej.
  Parsknęła rozbawiona wizją, jaka właśnie została roztoczona przed jej oczyma. Morpheus Longbottom – Ministrem Magii! I to nie byle jakim…
  - Może? Ale fakt, jak tak to ujmujesz, to też żałuję. Widzisz, wujku, trzeba było kandydować, wygrać wybory i już byś zapewne ze wszystkim zrobił porządek – stwierdziła z całym przekonaniem w głosie, na jakie ją było stać. A czy był jedną nogą w grobie… tu musiała się zastanowić – Fakt, odszedł ze stanowiska ze względu na jakieś problemy zdrowotne, ale nie kojarzę pogłosek, żeby jednak się miał wkrótce wybrać na drugą stronę. I wiesz, rozumiem, gdyby znaleźli niepodważalne dowody świadczące o tym, że jednak nadużył swojej władzy jako Minister, ale takie pierdolenie dla samego pierdolenia? – pokręciła głową – I nie mam pojęcia, o kim teraz mówisz – przyznała uczciwie; raz, że mugolska religia ją średnio obchodziła (i generalnie w mugolskim świecie interesowała ją przede wszystkim literatura oraz filmy), a dwa… no, skoro wybiegł w przyszłość, to skąd miała wiedzieć, kogo dokładnie miał na myśli? – I dokładnie tak, pochodzenie jest praktycznie jedyną różnicą. Sam się na stanowisko nie wybrał. I zamiast uznać wybór, to nie, lepiej było podnieść larum. I bruździć na wszelkie możliwe sposoby. A te mugolskie sporty… to jeśli ktokolwiek faktycznie wypaczył wynik, to jestem całkiem pewna, że to był jakiś przeciwnik Leacha, żeby przypisać to do jego konta. Aż szkoda, że nie da się ot tak zerknąć w przeszłość, sporo by to ułatwiło – podsumowała. I w istocie, ułatwiłoby – również takim, jak ona. Czyli: jest miejsce przestępstwa? No to cyk, odpalamy lustereczko czy coś i oglądamy, co to się wtedy podziało. Widmowidze niestety mieli swoje ograniczenia...
ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#4
19.12.2023, 20:05  ✶  

Prychnął pod nosem. On i porządek. Prawdopodobnie spróbowałby sam sobie zrobić Avadę Kedavrę, gdyby znów miał pracować w najbliższym otoczeniu Wizengamotu i jeszcze widzieć przyszłość. Jednym z powodów, dla których unikał większych bankietów, było to, że widział bardzo często rozmowy do przodu, słyszał zdania zanim padły z ust, doprowadzając jego umysł do przegrzania. Coś takiego, tylko na poziomie odpowiedzialności za całe magiczne społeczeństwo? Nie wchodziło w grę.

Zanurkował w melodię przemyśleń na chwilę, postukał czubkiem pióra, rozlewając kleksy na nowej karcie pergaminu, jak czarne plamy na sumieniu, połyskujące w świetle magicznych świateł. Wstał ze swojego miejsca, magiczne szaty zaszeleściły cicho, jak suche jesienne liście. Morpheus zawsze był jakieś trzy-cztery lata do tyłu z mugolską modą, ale czarodziejską śledził bardzo skrupulatnie, nawet w domu trzymając fason.

Przeszedł do półki z książkami i wybrał najgrubszy tom, nawet nie patrząc na tytuł. Wrócił do biurka, aby położyć książkę na zapisanych kartkach. Gdy to zrobił, uznał, że przydadzą się jeszcze ze dwie i powtórzył swoją wędrówkę. Jego ciało musiało być bardzo zdrętwiałe, bo zwykle machnąłby różdżką, teraz zaś roznosił zapach swojej kadzielnej wody po goleniu po całym pomieszczeniu.

— W obecnej sytuacji to gdybym był nim, udawałbym, że już się wybrałem na drugą stronę i spędzał resztę czasu na jakiejś plaży na Hawajach.  — Na szczęście Morpheus nie był nim i nie musiał podejmować tak ciężkich wyborów, na dodatek wszyscy wiedzieli, że w żyłach Morpheusa, tak samo jak u całej reszty spokrewnionych z Longbottomami, płynie oprócz krwi czysty pracoholizm, więc w życiu nie poszedłby samoistnie na emeryturę, zwłaszcza przedwczesną.

— Prawdę mówiąc wątpię, aby maczał palce w mugolskim sporcie, wiesz dlaczego? Jestem pewien, że zdawał sobie sprawy z gilotyny, jaką zawieszono nad nim, prawie jak Miecz Damoklesa. Co oznacza jego nowa pozycja i jakie plotki będą się tworzyć bez jego pomocy. Gdybym nadal pracował w administracji, cóż, pewnie bym poszukał źródeł tych plotek pośród reszty kandydatów, zwłaszcza tych z poparciem czystokrwistych rodzin. Zresztą sam wybór Norberta... Dla mnie całość była ukartowana, widzisz... Nobby Leach? Nie było nikogo z bardziej odpychającym nazwiskiem i bez przyjemnej aparycji? Dlaczego wszyscy mówią o nim Nobby a nie... Robert? Nie, Norbert.

Zrobił minę, która mówiła wszystko. Jak można szanować osobę, do której wszyscy mówili zdrobniale i której nazwisko kojarzyło się z pijawką.


And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
broom broom
Throw me to the wolves and
I'll return leading the pack

Mavelle Bones
#5
25.12.2023, 17:37  ✶  
Oczywiście – on i porządek, jakżeby inaczej. A przynajmniej Bones najwyraźniej musiala wierzyć w swojego wujka, co pewnie świadczyło poniekąd o tym, jak złe musiała mieć zdanie o wszelkich innych kandydatach do ministerialnego stołka.
  Co było też na swój sposób dość ironiczne, skoro na dobrą sprawę pracowała przecież w Ministerstwie Magii…
  - W sumie nie taki głupi pomysł – przyznała po krótkiej chwili namysłu. Udawać, że jednak jest po tej drugiej stronie, nie przyciągać nieprzychylnych spojrzeń, nie dawać pożywki dla wszelkiej maści komentarzy i działań, skutecznie utrudniających życie. Znaleźć się gdzieś daleko, zniknąć… wtedy nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo za parę lat sama będzie pragnęła czegoś takiego, wskutek pewnego, wybitnie nieszczęsnego sabatu i wszystkiego, co się z tym wiązało.
  Cóż, przyszłość kryła wiele zagadek i niespodzianek, nawet jeśli dysponowało się zdolnością pozwalającą przenikać zasłony losu.
  - Osobiście też wątpię – przytaknęła. Może i był mugolakiem, może i mugolskie sprawy zapewne były mu znacznie bliższe niż czarodziejom, którzy zapatrzeni byli w to, co działo się w obrębie ich czarodziejskiego świata (no i halo, co to za głupota, ponad dwudziestu chłopa biegających po trawie i kopiących piłkę… jakby qudditch znacząco się od tego różnił, nie? Mniej osób, z dodatkiem miotły i piłek mających swoje własne życie, ale w ostatecznym rozrachunku…?) - I nawet nie dlatego, że miał nad głową gilotynę, jak to ładnie ująłeś, tylko… po co? Co miałby na tym zyskać, mogąc stracić tak naprawdę wszystko, gdyby tylko sprawa się rypnęła? Jakby… jako kto, kto nie jest czarodziejem od pokoleń, miał do udowodnienia znacznie więcej niż każdy inny Minister Magii – skwitowała, skupiając się ponownie na szkicu w notesie. Albo raczej „skupiając”; niby na niego patrzyła, a w praktyce jednocześnie zdawała się nie widzieć nakreślonych linii i tego, czego brakowało, żeby uznać rysunek za ukończony.
  - Ukartowana? – parsknęła zaraz, kręcąc głową – Po co? Żeby nagle sparaliżować ministerstwo? Zirytować społeczeństwo? – zmarszczyła brwi. Nobby, Norbert… tak łatwo było zapomnieć, że Nobby to jedynie zdrobnienie, tak bardzo to określenie zlało się z osobą Leacha, jakby… jakby nigdy nie był kimś, a jedynie najzwyklejszym Nobbym, chłopakiem z sąsiedztwa. Tyle że żaden z niego pucołowaty chłopak, ganiający po drzewach.
  - Nie wiem, dla mnie to nie ma sensu, chociaż... – obróciła długopis między palcami, zastukała nim lekko o podparcie fotela, ponownie przyglądając się Morpheusowi – Zasadnicze pytanie brzmi, kto by skorzystał, gdyby faktycznie to wszystko zostało ukartowane? – rzuciła z namysłem w głosie. No tak, brygadzistka, oczywiście że niemalże odruchowo zaczęła się zastanawiać, żeby nie powiedzieć wręcz: węszyć.
ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#6
29.12.2023, 17:49  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 29.12.2023, 17:49 przez Morpheus Longbottom.)  

Piękno świata jest ustami labiryntu. Nieostrożna osoba, która po wejściu robi kilka kroków, wkrótce nie jest w stanie znaleźć wyjścia. Zmęczona, bez jedzenia i picia, w ciemności, oddzielona od swoich bliskich i od wszystkiego, co kocha i do czego jest przyzwyczajona, idzie dalej, nie wiedząc nic ani nie mając nadziei na nic, niezdolna nawet do odkrycia, czy naprawdę idzie naprzód, czy tylko kręci się w kółko. Ale to cierpienie jest niczym w porównaniu z grożącym jej niebezpieczeństwem. Jeśli bowiem nie straci odwagi, jeśli będzie szła dalej, jest absolutnie pewne, że w końcu dotrze do centrum labiryntu. A tam Bóg czeka, by ją pożreć.

— Dla mnie to echa ruchów czystokrwistych, którzy są zdecydowanie przeciwko mugolakom. Minister, który nic nie zrobił, wtrąca się w sprawy mugoli, naginając nasze prawo, to nie brzmi kompetentnie, stanowi przykład, jak może nam zaszkodzić ktoś z obu światów, kto nie skupia się na magii. Wszystko jest połączone. Albo to echo zaburzenia porządku, albo widmo rewolucji. Brutalnej, jak Stonewall. Przesiąkamy, czy tego chcemy, czy nie, zmianami. Chciałbym wierzyć, że to tylko niewypał znacznie łaskawszego procesu.

Morpheus westchnął ciężko. Przesiadł się na fotel, na który opadł ciężko, wyciągając do przodu nogi i splatając na brzuchu dłonie razem, kręcąc młynki kciukami. Zastanawiał się, czy to nie cynizm przez niego przemawia. Wspomniał o zamieszkach w Greenwich Village na Dolnym Manhattanie w Nowym Jorku, które wydarzyły się niedawno, bo obserwował je uważnie w mugolskim radiu. Społeczność homoseksualistów i Drag Queen stawiała opór przeciwko regularnym nalotom policyjnym. To wybuchowe starcia były punktem zwrotnym w walce o prawa tych osób, wywołując społeczne ruchy emancypacyjne na całym świecie. Zaczęły się od rutynowej rewizji, ale społeczność zdecydowała się bronić swojego miejsca, prowadząc do trzydniowych protestów. A wszystko rozpoczął podobno pogrzeb Judy Garland.

— Kto by zyskał na destabilizacji? Wcale bym się nie zdziwił, że to Jenkins maczała w tym palce. Nie przez samą krew, ale możliwość wybicia się w porównaniu z bardzo miernym poprzednikiem. Może zaczęła kampanię, zanim w ogóle zdążyliśmy zwrócić na nią uwagę. Na dodatek wydaje się być dostateczna. Ciekawe ile trupów ma w szafie. Pewnie tyle, ile Leach i dowiemy się tego przy następcach z dużo bardziej radykalnych kręgów.



And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
broom broom
Throw me to the wolves and
I'll return leading the pack

Mavelle Bones
#7
01.01.2024, 18:46  ✶  
Odetchnęła dość głęboko, w końcu siadając normalnie, jak wszelkie zasady tego wiata mówiły. Notes ostatecznie został zamknięty; czy to nie mogła się skupić przez rozmowę, czy to jednak uznała, że nie ma jednak nastroju na bazgranie czy cokolwiek innego – jedno było pewne: póki co odpuściła twórcze wyżywanie się. A może, najzwyczajniej w świecie, te jej bazgroły należało już uznać za zakończone i w zasadzie tyle w temacie? To już wiedziała tylko sama Bones. Przeciągnęła się leniwie, rozprostowując kości, aż dał się posłyszeć charakterystyczny chrzęst.
  - Nie patrzyłam tak na to do tej pory – przyznała chmurnie, zapadając się głębiej w fotelu. Założyła nogę na nogę, kołysząc przy tym stopą. Echa ruchów czystokrwistych… Czyli, może jednak? Może jednak namącili, żeby pokazać wszystkim, jak bardzo nie powinni wpuszczać do czarodziejskiego społeczeństwa osób, które nie szczycą się odpowiednim pochodzeniem. Chuj z ich umiejętnościami, wiedzą, doświadczeniem – wszystko nieważne, bo jednak mieli w sobie tę nieznośną, mugolską skazę, przez którą jedyny słuszny świat może ucierpieć.
  Bo ta skaza wpływa na wybory, i tak dalej, i tak dalej, długo można zapewne ciągnąć te wywody godne najbardziej zatwardziałych czystokrwistych, którym nie pomoże nawet cegła trafiająca ich między oczy i pokazująca, że może jednak do pewnych spraw należy podejść zgoła inaczej niż do tej pory.
  - Jenkins? – uniosła nieznacznie brwi. W zasadzie… nie, żeby była zdziwiona. Bo przecież oczy odruchowo kierowały się w stronę nowego Ministra Magii; kiedy jeden ustępował, to kolejny zyskiwał władzę i możliwości, gdy zajmował ten konkretny fotel, upragniony przez wielu czarodziejów; obojętnie, czy prawdziwe nadawali się na to stanowisko czy nie. Tak. Eugenia wychodziła na pierwszy plan, ale… - Powiedziałabym, że wydaje się zbyt oczywista – stwierdziła z pewnym namysłem – Więc jeśli ma trupy w szafie, to muszą być bardzo dobrze schowane. Przecież jej przeciwnicy już dawno by je powyciągali, w trakcie kampanii – bo przecież, za stołkiem nie stała jedynie osoba, która stanowiła jego twarz, lecz również i rzesze innych, dla których dana osoba stanowiła klucz do ich knowań.
  - Więc jeśli już, to celowałabym raczej w kogoś w jej cieniu – skrzywiła się – Cóż, wiem jedno. Leach był nadzieją na to, że może ten czystokrwisty beton pęknie, ale teraz… – pokręciła głową. Leach stanowił wzrastający pęd - a ten został zdeptany, zanim miał szansę w pełni rozkwitnąć.
ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#8
02.01.2024, 21:09  ✶  

W kwestii polityki Morpheus stanowił bardzo klasyczny przykład tego wujka, który lubił zagłębiać się w różne teorie, zarówno te bardziej poważne, jak i mniej. Kręcić się pośród rozważań o nieistniejących spiskach, zupełne jakby trochę brakowało mu polityki, od której rozpoczął swoją karierę w Ministerstwie. Przejście Morpheusa do Departamentu Tajemnic stanowiło organiczny progres, zwłaszcza dla jego bliskich, zaznajomionych z tym, jaką obsesję miał najmłodszy syn Godryka na punkcie postrzegania czasu i przyszłości. Przyszłość i przeszłość nie stanowiła dla niego linii prostej, czas nie był linearny. Czasami w jego oczach błyszczała zapowiedź szaleństwa, balansowanie na cyrkowej linie teraźniejszości metry nad bezpieczną ziemią rozsądku.

Teorie spiskowe Morpheusa ustały rok po tej rozmowie, gdy Niewymowny usłyszał proklamacje Lorda Voldemorta i wszelkie dywagacje na temat domniemanych trupów w szafie stały się realnym problemem, a jemu powróciły myśli z lat nastoletnich. Komu ufać? Komu nie ufać? Kto wbije w plecy nóż. Gdy należało trzymać wysoko gardę, pozostawali tylko ci w Warowni, zaufane osoby policzone na palcach, bo nawet najbliższym współpracownikom nie ufał. Nigdy nie wiadomo, co kryje się w głowach Niewymownych. Sam by się nie zdziwił, gdyby jego rodzina mu nie ufała. On by sobie nie ufał.

Nie był odważnym Gryfonem, ale pamiętał, jak bardzo wahała się Tiara Przydziału. Nosił w sobie iskrę, nawet jeśli nie tak wielką, jak pragnienie wiedzy. Zresztą, już dawno pojął, że świat składa się z dużo bardziej złożonych jednostek, a Tiara często przydziela nie przez atrybuty danej osoby, a rodzinne tradycje. 

— Możemy sięgać bardzo daleko. Można do Francji i tamtejszego Ministerstwa czy do Ameryki, oba te kraje nie są szczególnie nam przychylne i na pewno wiedzą po sprawie z Grindewaldem, jak mocno jesteśmy osadzeni w ideach związanych z krwią. Nie można wykluczać, że patrzymy na warcaby lokalnej polityki, gdy na czarno-białych polach rozgrywane są szachy.

Postukał się palcami po gładko ogolonym podbródku w namyśle.

— Uważam, że jeszcze nie wszystko stracone, Mavelle. Myślę, że beton już został skruszony, tylko jeszcze nic nie zaczęło rosnąć w pęknięciu. Rewolucje są albo powolne, albo krwawe.



And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
broom broom
Throw me to the wolves and
I'll return leading the pack

Mavelle Bones
#9
08.01.2024, 00:55  ✶  
Francja, Ameryka… To, o czym rozmawiali, zaczęło się coraz bardziej rozrastać i rozrastać, nadymać wręcz, nabierać rozmiarów takich, że poczuła, iż wkracza na zbyt głębokie wody. Cóż, nie była wielbicielką polityki, ale w mniejszym lub większym stopniu i tak musiała zwracać na nią uwagę i tak, choćby po to, żeby się zorientować, skąd wiał wiatr…
… i czego się można spodziewać. Ot, czy tego się chciało czy nie, kwetie polityczne też prędzej czy później przewijały się przez jej pracę – bo mało to machlojek i przestępstw na tym tle?
- Czuję się już na to za głupia, wujku – westchnęła ciężko, przyznając poniekąd, że właśnie mózg pod czarną czupryną zaczynał się gotować. Zaczynał – bo jednak do pełnego ugotowania jeszcze trochę brakowało; zresztą, na pewno po drodze znajdzie się okazja do jego schłodzenia, prawda? Nie dosłownie, oczywiście, ale wciąż…
- I obie opcje złe – mruknęła z namysłem. Wersja powolna niosła ze sobą trwanie stanu rzeczy, który sprawiał iż wielu przez to cierpiało. Wersja krwawa… cierpieli wszyscy, nie mówiąc już o tym, że niosło to ze sobą bezsensowną śmierć wielu – Chociaż chyba jednak wolę rewolucję powolną niż krwawą – skwitowała i przechyliła głowę, nasłuchując czegoś, co zwróciło jej uwagę. Czyżby…?
- Chyba słyszę Brennę – stwierdziła, chowając notes. Pora najwyższa ku temu! Choć to nie tak, że sama była świętą; praca w BUM mimo wszystko to nie biurowe klepanie papierków w stałych godzinach...
ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#10
08.01.2024, 02:01  ✶  

Morpheus pokręcił głową i różdżką przestawił stacje radiową na jazz, którego przyjemne, rozluźniające nuty zmieniły cały nastrój dookoła nich. Rozmowa, jaką prowadzili należała do tych pesymistycznych, a jemu brakowało jednak trochę optymizmu. Trąbka, tworząca zawirowaną linię melodyczną, harmoniczne labirynty, gdzie improwizacja tańczy z rytmiczną swobodą. Swobodnym podejściem do struktur muzycznych, ekspresyjnoś i spontaniczne dialogi między instrumentami przypominały wieszczowi magię jak żaden inny gatunek. Zmieniające się rytmy, zaskakujące modulacje i bogate harmonie tworzyły niepowtarzalne wzory dźwiękowe od których ożywały emocje.

— Polityka jest głupia, tylko owinięta w papierek blichtru, powagi i marketingu, a w środku to przeterminowana i spleśniała pralinka, wierz mi. Warto się tym interesować tylko po to, aby później nie mówić, że tylko się wykonywało rozkazy, stojąc po złej stronie historii.

Wydał z siebie ciężkie westchnienie.  Machnął różdżką i karafka z whisky odkorkowała się, przechyliła do szklanki z ciętego szkła i nalała niedużą ilość alkoholu. Lewitując, kieliszek wylądował w wyciągniętej dłoni Morpheusa. Obejrzał kolor, powąchał i napił się. Uważał, że whisky należała do jednych z najbardziej paskudnych alkoholi, ale też wybijała dziwnymi walorami smakowymi z pewnej nudy umysłowej i sensorycznej. Jeśli siostrzenica chciała też się napić, jej również nalał w taki sam sposób.

Pomimo karafki, była to jedna z bardziej popularnych whiskey na rynku, ale nie pamiętał jej nazwy. Zyskała popularność jakoś na początku dekady przez łagodną słodycz z nutami owocowymi i delikatny odcień dymu. To wyjątkowe połączenie smaków z subtelnym zapachem i wyrafinowanym, smukłym finiszem, które aż tak nie raziło kubków smakowych. Przynajmniej zdaniem Niewymownego.

— Przy powolnych przemianach jest dużo więcej ukrytego cierpienia, ale mniej grobów — zakończył sentencjonalnie i dodał na odchodne dla Maevelle: — Bawcie się dobrze.

Czasami trochę tęsknił za czasami, gdy krył dziewczęta przed rodzicami, gdy te coś zbroiły w zamian za jakieś drobne przysługi lub z własnej dobroci serca. Pamiętał nadal jak były małymi gżdylami i goniły się dookoła etażerek, chowały pod łóżkiem czy prosiły, aby pokazał im swoje wahadełka tylko dlatego, że były kryształowe i błyszczące, czyli szczyt piękna dla dzieci w wieku lat pięciu. Pomyślał też, że sam mógłby się gdzieś wybrać. Zrobić coś ze sobą.

Powinien był zostać Ministrem Magii.


Koniec sesji


And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Mavelle Bones (1849), Morpheus Longbottom (1787)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa