• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[26.07.72, przed południem] Dzieci swoich rodziców

[26.07.72, przed południem] Dzieci swoich rodziców
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#1
04.01.2024, 22:18  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 14.04.2024, 21:45 przez Morrigan.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Morpheus Longbottom - osiągnięcie Piszę, więc jestem
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Badacz tajemnic IV

Było coś zabawnego w tym, że przed pełnią to chyba Brenna była bardziej niespokojna niż jej brat. W kilka godzin przed zachodem słońca nie była w stanie sobie znaleźć miejsca, zastanawiając się, o której skończy się ten cały pojedynek, czy czy wróci z pracy dostatecznie wcześnie, by być tutaj zanim wróci Erik i jednocześnie uciekając też myślami do przodu – do dyżuru w BUM, do jutra, do spotkania z Edwardem Prewettem i do późniejszej pracy.
I do tysiąca drobnych spraw, które powinna przemyśleć, ogarnąć i uporządkować, a jakoś wymykały się z rąk, przeciekały między palcami niby woda, bo nie umiała ich odpowiednio chwycić, a przynajmniej tak zdawało się Brennie. Jeszcze parę miesięcy temu nie uwierzyłaby, że w jej głowie może zapanować taki zamęt, a tymczasem pojawił się, z różnych powodów, i jakoś wszystko zdawało się jeszcze trudniejsze niż ledwo na początku tego roku.
Jedną z tych drobnych spraw była rozmowa z Morpheusem.
Z jednej strony czuła, że porozmawiać z nim powinna, a z drugiej tę rozmowę odwlekała, bo przecież wuj nie był ślepy: wręcz przeciwnie, poza dwojgiem zwykłych oczu miał jeszcze to trzecie, spoglądające w przyszłość. Nieważne, jak dużo czasu spędzał w ciemnych salach Departamentu Tajemnic, musiał przeczuwać, jeżeli nie wiedzieć, że jego krewni zaangażowani są niekoniecznie tylko w oficjalne działania Ministerstwa. A jednak milczał – mogło to oznaczać, że wolał pozostawać z boku, nie angażować się i nie wtrącać. Ojciec wychowywał ją nie na księżniczkę, a na żołnierza, którym był sam. Morpheus zaś, choć był dzieckiem Godryka, zdawał się zawsze przede wszystkim synem swojej spokojnej, obdarzonej trzecim okiem matki.
I chyba wcale nie podeszłaby do niego tego popołudnia, gdyby nie to, że zastała go w salonie, gdy weszła do środka z kubkiem herbaty w ręku.
– Cześć – przywitała się, spoglądając to na niego, to na karty. Jakoś zawsze, gdy myślała o Morpheusie, widziała go z tymi kartami w ręku, choć to przecież nie tak, że nigdy się z nimi nie rozstawał. I może dlatego, że nie była pewna, jak właściwie rozmowę zacząć, a może bo naprawdę czuła się teraz bardziej zagubiona niż kiedykolwiek, zadała nagle pytanie, jakie nigdy z jej strony nie padło. Zwłaszcza, że w ostatnich dwóch latach spodziewałaby się, że w jej przyszłości wuj może zobaczyć tylko zielone światło albo dużo krwi, gdzieś tam, na końcu drogi. – Masz ochotę mi powróżyć?


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#2
04.01.2024, 23:19  ✶  

— Czekałem na ciebie. — Nie byli umówieni, ale tak to już było z Morpheusem czasami. Wiedział, jaką decyzję podejmiesz, zanim to zrobisz. Tym razem wyglądało to tak, że wrócił z Departamentu, zjadł kolację i zamierzał poczytać kilka artykułów, ale wydawało mu się, że Brenna woła go z salonu, więc tam poszedł, zastając jednak tylko pustą przestrzeń, fotele, kanapy, czyściutkie dzięki Malwie stoliczki, miękkie poduszki i zasłony, przyjemnie przerzucony przez parcie koc, książki w stosie, porzucone wydanie Proroka, które ktoś zostawił, zamiast wrzucić do koszyka na gazety. Cisza, nigdy niezmącona dźwiękiem młodej czarownicy, oznaczała tylko jedno, że miał się tu pojawić. Tak więc jeszcze w służbowym ubraniu, powłóczystych czarodziejskich szatach, siedział na kanapie z nogą na nogę, palił papierosa i przekładał wolną ręką karty z kupki na kupkę na stoliczku kawowym.

Strzepnął do popielniczki popiół, trzymając trujący dym w płucach, jak Pytia w Delfach. Kluczowym elementem doświadczenia proroctwa w Delfach było wdychanie oparów, które miały charakter narkotyczny i wywoływały stan ekstazy. Wieszczki, zasiadając na trójnogu nad szczeliną w ziemi, wdychały opary, które się z niej unosiły, co stanowiło kluczowy element rytuału wyroczni. Czymś podobnym dla Morpheusa była nikotyna.

— Pytasz dzika, czy mieszka w lesie. — Sra. Wszyscy wiedzieli, jak szło to głupiutkie powiedzonko, ale Morpheus raczej rzadko wyrażał się wulgarnie, jeszcze rzadziej przy kobietach, nawet jeśli to była Brenna, jego bratanica, którą znał od pieluch (i niejedną zmienił, chociaż przymusowo) i której wciskał kit, że jeśli nie będzie jadła brukselki, nie będzie mogła latać na miotle, bo te latają na gazy trawienne.

W domostwie Longbottomów Morpheus wyglądał tak niepozornie. Nie miał tego raźnego kroku brygadzistów, nie nosił walki w swoich ruchach, a i natura poskąpiła mu wzrostu. Zazwyczaj, gdy był w domu, przestawał się aż tak bardzo prostować, rzeczywiście stając się synem swojej matki. Gdy poruszał się po korytarzami Ministerstwa jednak dużo bardziej przypominał ojca, zdarzyło się mu nawet raz czy dwa razy zostać nazwanym Godrykiem przez starszych czarodziejów, nawet jeśli koloryt włosów i oczu mieli zupełnie inne. Koniec końców jednak był dzieckiem swojej matki dużo bardziej, zwłaszcza od czasu, gdy na jego szyi, pod koszulą, zawisł zmieniacz czasu.

Zgniótł papierosa w popielniczce i wstał otworzyć okno.

— Co cię trapi? Pamiętaj, układaj pytanie jako otwarte, a nie zamknięte. Jak, a nie czy — przypomniał, głównie z przyzwyczajenia, bo znakomita większość osób zapominała, jak się formuje pytania w zależności od sposobu dywinacji oraz narzędzi, a po tym również dało się rozróżnić prawdziwego profetę od szarlatana. Prorokowie to rzecznicy tych, którzy proszą, a nie łasi na pieniądze i sławę bajeranci. Jak niektórzy.



And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#3
05.01.2024, 14:03  ✶  
Kiedy dorastałeś w domu, w którym mieszkała cała masa czarodziejów, na skraju zaklętego lasu, a potem chodziłeś przez siedem lat do magicznej szkoły, szybko przyzwyczajałeś się do pewnych rzeczy. Na przykład do tego, że Dani zawsze wiedziała, kiedy ktoś jest smutny, nawet jeżeli kryłeś to bardzo starannie. Że na przedmiotach osiadały echa przeszłości i czasem szeptały do ciebie w snach. Że pozornie niewinna roślinka, zasadzona w ogródku przez Dorę, może cię ugryźć, że twoja kuzynka zawsze wywącha, kiedy nadchodzą inny domownicy, a kot twojej koleżanki nagle zaczyna gadać.
I że twój wuj czasem na ciebie czeka, chociaż się z nim nie umawiałaś na rozmowę i jeszcze dziesięć sekund temu sama nie miałaś pojęcia, że będziesz z nim rozmawiać.
Uśmiechnęła się tylko, kiedy wuj odpowiedział o dzikach, pomijając to całe sranie, jakby była delikatną panienką, którą można urazić pewnym słownictwem – a nie kimś, kto w biurze i na ulicach przywykł nieraz do bardzo rynsztokowej mowy. Ale przeklinanie niezbyt pasowało do Morpheusa, który był angielskim dżentelmenem, w dodatku choć był starszy tylko o kilkanaście lat, to należał do jeszcze trochę innych czasów. Wychowywany przez rodziców ze starszego pokolenia, nawet jeżeli był najmłodszym z dzieci.
– Oj, i już na samym początku robi się bardzo trudno – roześmiała się, odstawiając kubek z niedopitą herbatą. – Zakładam, że pytanie o treści „jakie powinnam zadać pytanie” raczej odpada. Chyba jestem okropnym obiektem dla dowolnego wróżbity – stwierdziła żartobliwie, chociaż w tym żarcie kryła się cała masa prawdy, bo Brenna faktycznie miała problem ze sformułowaniem pytania. Karty podobno miały służyć podpowiedzią, nie wytyczać ścieżki, nie dawać prawdziwe odpowiedzi.
A Brenna nawet nie potrafiła powiedzieć, jakiej podpowiedzi potrzebowała, gdy wszystko zdawało się wariować, i ona chyba najbardziej. Chaos w pracy, chaos w rodzinie, chaos w Zakonie, chaos w Anglii, chaos w przyjaźniach, chaos w głowie i chaos w uczuciach, a tego ostatniego nigdy by się po sobie nie spodziewała.
– Czy „na co powinnam zwracać uwagę w najbliższych tygodniach” brzmi już lepiej? A może powinno być mniej lub bardziej szczegółowo? – spytała, przekrzywiając lekko głowę. Nie znała się tak naprawdę na wróżbiarstwie. Nigdy nie wybrała tych zajęć w Hogwarcie, choć może powinna, zważywszy na to, co sama miała we krwi.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#4
05.01.2024, 15:13  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 05.01.2024, 15:23 przez Morpheus Longbottom.)  

Złożył karty w jedną talię i stuknął nimi o blat stolika. Koszulki były już mocno starte, złota iluminacja widziała lepsze czasy, skruszona w wielu miejscach, nadal jednak pozwalająca rozczytać dość klasyczny, adamaszkowy wzór na niebieskim, co przywoływało trochę ikonografię katolickiej Miriam z Nazaretu. Z tymi kartami właśnie najczęściej można go było spotkać i te najczęściej rozkładał innym. Talia wyraźnie nosiła ślady miłości, lekko wygięte brzegi, już zużyty gruby papier, zmiękczony latami tasowania i nieprzyjaznymi warunkami ogólnego trzymania jej zawsze blisko przy sobie. Same grafiki również pościerały się już, a nieco przestarzały styl rysunków wskazywał na to, że są bardzo, bardzo stare. One były już stare, gdy je otrzymał, a miał wtedy nieco ponad siedem lat.

— To nie jest złe pytanie, ale może zostać zinterpretowane złośliwie — odpowiedział na pierwszą propozycję ze strony Brenny, na jej niepewność, co do pytania. To bardzo jasno dla niego świadczyło o tym, że to los ich związał w tej sytuacji i aktywnie nie szukała rozkładu dla samej siebie, co w sumie niespecjalnie go zaskoczyło oraz że miała bardzo dużo na głowie.

Sprawnie zaczął tasować karty, unikając jakichś spektakularnych sztuczek, pasującym bardziej hochsztaplerom i krupierom w kasynach niż jemu, chociaż ruchy wskazywały na ogromną wprawę i pewność w posługiwaniu się kartami. Jeśli jakaś wypadała podczas tasowania, zawsze ją podnosił, bo to oznaczało, że talia chciała, by ją ujrzał.

Morpheus dość mocno personifikował karty, widząc w nich bardzo dużo woli, podobnej do tej ludzkiej, cech typu złośliwość czy łaskawość. Karty miały możliwość odmowy odpowiedzi na pytanie i mącenia w głowach.

— Już lepiej. Nawet bym powiedział, bardzo dobrze. To zawęzi nam możliwości zadania kolejnego pytania. Zobaczmy.

Odłożył ponownie talię, koszulkami do góry i wyciągnął pierwszą kartę z uśmiechem, który miał ją zapewnić, że wszystko będzie dobrze, a przynajmniej w kontekście możliwości ułożenia rozkładu i znalezienia najbardziej palącego problemu. A z tego co rozumiał, życie Brenny płonęło, niczym ogniska na przesileniu, jak nowonarodzony Feniks.


Rzut Tarot 1d78 - 58
Paź Pucharów


— Kielichy to dwór emocji. Uczucia, relacje interpersonalne. Natomiast paziowie to początki, optymizm, zapał do działania. Paź kielichów sugeruje nową relację, w której nie masz doświadczenia. — Zmarszczył brwi, po czym się rozchmurzył, a na jego ustach rozwinął się bardzo szeroki uśmiech. — Brenno Anno Longbottom, czy pani się zakochała?



And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#5
05.01.2024, 15:45  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 06.01.2024, 11:42 przez Brenna Longbottom.)  
- Spytałabym, czy karty mogą być złośliwe, ale pewnie odpowiedź brzmiałaby tak - podsumowała Brenna, sięgając znów po swój kubek, by upić jeszcze kilka łyków herbaty. Wuj czasem mówił o swojej talii tak, jakby miała nie tylko wolną wolę, ale także charakter i cóż, kto wie - może tak było?
Niewiele rzeczy w ich świecie było absolutnie niemożliwych.
Obserwowała, jak rozkładał talię, z pewną ciekawością, bo właściwie nigdy dotąd nie patrzyła na to z bliska. Nie interesowała się tarotem i raczej nie poszukiwała rad – o, często szukała u kogoś wiedzy, konkretnej umiejętności, ale bardzo rzadko porady, co robić. Obojętnie, czy chodziło o pytanie ludzi, czy kart.
Nie dała po sobie poznać, jak bardzo jego pytanie zbiło ją z tropu.
- Nie - odparła po prostu, posyłając mu uśmiech. I to była nawet szczera odpowiedź, bo wierzyła we własne słowa i w to, że nie pozwoliła sobie na zakochanie. Zależało jej, lubiła go, i może była od tego zakochania o krok, nawet teraz, gdy więź została zerwana, ale chroniły ją przed tym, póki co przynajmniej, własny upór i świadomość, że chłopak, na którym zaczynało jej zależeć za bardzo mniej więcej od momentu, gdy zaproponował jej samobójstwo, by uciec z wizji, właściwie nie istniał. Zachowywał się wobec niej w ten, a nie inny sposób, bo kierowała nim magia i nic z jego strony nie było prawdziwe. Magia, której już nie było i Brennie pozostało po prostu posłuchać głosu rozsądku. Powtarzającego: wylecz się z niego, nigdy nie był twój. Wciąż przecież pamiętała paskudne uczucie, jakie towarzyszyło wszystkim "zdradom" i smak płatków kwiatów w ustach.
Może to podpowiadał jej paź kielichów.
By wreszcie dorosła. Nie była nastolatką, która mogła sobie pozwalać na nieodwzajemnione zauroczenia w popularnych chłopcach i potem płakanie nad złamanym sercem. Może posłuchanie kart będzie łatwiejsze niż posłuchanie samej siebie.
(A dochodziło jeszcze i to, że pewnie do pewnych rzeczy nie przyznałaby się ani przed Morpheusem, ani przed samą sobą.)
Omal nie dodała, że pewne rzeczy po prostu nie są dla niektórych, ale ugryzła się w język. Te słowa, wypowiedziane przez Franka, zbyt długo dźwięczały jej w głowie, a wuj pewnie zareagowałby na nie tak, jak ona w przypadku bratanka.
I właściwie cieszyła się, że przyszła do wuja teraz, a nie parę dni wcześniej. Gdyby zobaczył tę kartę, zajrzał w jej przyszłość i dojrzał ją u Lety z Atreusem… Brenna podejrzewała, że co nieco sobie by dopowiedział, a znając plotki na temat Bulstroda, zareagowałby tak samo jak Mav. Albo gorzej i spróbował dać jej na przykład szlaban.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#6
05.01.2024, 19:39  ✶  

Mina wujka na zaprzeczenie była mieszanką zawodu oraz ulgi. Zawodu, bo miał nadzieję dla bratanicy na szczęśliwe życie, rodzinę, może kiedyś dzieci. Nawet jeśli ona sobie tego nie wyobrażała, on widział w niej dobrą osobę na przekazanie swoich wartości. Ulga natomiast wypływała z faktu, że nie przepadał za jednym z najpopularniejszych tematów do wróżb, miłością romantyczną. O to pytano najczęściej, a jeśli pytano, prawda zwykle nie należała do łatwych do przełknięcia.

Przesunął wszystkie rzeczy ze stolika, małą dekorację kwiatową przełożył na podłogę i w centrum blatu ułożył Pazia Kielichów. Wyglądał niepozornie, w kolorowym ubranku, z wyciągniętym kielichem, jakby chciał się z nimi podzielić jego zawartością.

— Paź Kielichów stanowi teraźniejszość, główne pytanie. Coś nowego w uczuciach, coś czego nie znasz, jakaś niewinność w tobie w tym aspekcie. Co jednak dalej?

Ostatnie pytanie zabrzmiało niemal głucho. Zamknął oczy, znów sięgając po karty i skupiając się intensywnie na intencji, gdy zaczął tasować ponownie talię. Koncentrował się na tym, co wypełniało jego umysł, gdy rzucał spojrzenia na innych, przewidując ich przyszłość, które błyski w jego umyśle rozbijały blade światło rzeczywistości pryzmatem Trzeciego Oka w tęczowe, poszczególne wątki życia. Jednocześnie przy tym on sam nagle jakby zaczął się rozmywać na brzegach. Zawsze ostre spojrzenie skupione tylko i wyłącznie na rozmówcy, odpłynęło, prawie bielmem niewidzenia.

Wenus Rodzicielko, urocza dla bogów i ludzi, opiekująca Matko pod gwiazdnymi znakami przesuwającymi się przez noc, Ty ożywiasz morza niosące statki i żyzną ziemię, ponieważ przez Ciebie wszystko jest poczęte i ożywione, by ujrzeć Światło Dnia. Bogini, dla Ciebie ustawiają się wiatry, niebiosa otwierają się na Twój przyjazd, cudowna ziemia wita Cię słodko pachnącymi kwiatami, dla Ciebie powierzchnia mórz się śmieje, a spokojne niebiosa błyszczą w blasku, przybądź.

Wyjął pozostałe dziewięć kart, układając je dookoła Pazia, tak aby uformowały dookoła niego krzyż oraz cztery w słupie obok. Odkrył pierwszą, tę która przekreślała Pazia, odsłaniając Czwórkę Pentakli w pozycji odwróconej.

— To miejsce pokazuje wyzwania i peturbacje. Odwrocona Czwórka Denarów sama w sobie wskazuje na przeszkody, takie jak skąpstwo, niepewność finansową, utratę równowagi w relacjach lub emocjonalne zamknięcie się. Może sugerować możliwość utraty pracy, ale w kontekście z Paziem, sądzę, że chodzi właśnie o tę utratę kontroli w relacjach. Przedłożenie materializmu w różnych aspektach ponad własne potrzeby emocjonalne.

Sięgnął po kolejną kartę, u dołu rozkładu.

— To są korzenie problemu. Król Pentakli. Pentakle to materialne karty, ale nie tylko w sensie pieniężnym, a całej rzeczywistości, która jest namacalna. Król Pentakli w korzeniu problemu to brak kontroli nad własną rzeczywistością, wraz z pragnieniem jej, wskazuje na głęboką potrzebę stabilności w danej sytuacji.



And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#7
05.01.2024, 20:21  ✶  
Nie miała zamiaru pytać wuja o rady miłosne i zupełnie nie musiał się tym przejmować. Nie tylko dlatego, że nawet jeżeli mieszało jej to w głowie, to były przecież ważniejsze sprawy, ale też ponieważ... to był wuj. Brenna milczała jak zaklęta wobec przyjaciółek, brata i kuzynek, nie było więc mowy, aby roztrząsała coś w rozmowie z Morpheusem.
A jego zawód...
Cóż, długie, szczęśliwe życie? Będzie miała farta, jeżeli dożyje do najbliższego Sylwestra. Nie liczyła na wiele więcej.
- Kłopoty finansowe chyba nie mają tu racji bytu, więc mogłoby chodzić jeszcze ewentualnie o skąpstwo - zażartowała Brenna, chociaż utrata kontroli w relacjach brzmiała dużo bardziej prawdopodobnie. I wcale nie chodziło tylko o więzi. Także w pewnym sensie o Danielle, o niepewność, co do tego, na ile może ufać dawnym przyjaciołom i na kim w ogóle można polegać. Niepewność, czy to nie było hasło, które właściwie wisiało teraz nad nimi wszystkimi?
Po części dlatego nigdy nie pytała dotąd kart o radę. Mogły powiedzieć głównie to, co już wiedziała.
Upiła kolejny łyk herbaty, a potem odstawiła niemal pusty kubek, spoglądając na kolejne karty. Zdawały się wieszczyć rzeczy mało przyjemne, ale właściwie Brenna nie spodziewała się niczego przyjemnego. Utrata kontroli nad sytuacją pasowała zaiste doskonale, bo czuła, że nie kontroluje niczego, a jednocześnie wiedziała, że kontrolować to powinna.
I że tego braku kontroli nikomu nie powinna okazywać.
Może dlatego nijak nie skomentowała słów wuja, czekając po prostu na ciąg dalszy.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#8
06.01.2024, 16:44  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 06.01.2024, 16:45 przez Morpheus Longbottom.)  

Milczenie zazwyczaj mówiło dużo więcej, niż słowa, zwłaszcza poprzedzone żartami, czasami nawet szyderstwem. To nie tak, że Morpheus nie rozumiał tego, w końcu jeszcze jak przez mgłę pamiętał czasy, gdy czasem posługiwał się zupełnie tak samo, jak inni czarodzieje. Przez lata swojej praktyki wróżbiarskiej, gdzie z ręką na sercu mógł powiedzieć, że wróżył w swoim życiu dużo dłużej, niż tego nie robił, przywykł do wątpliwości, do krzywych spojrzeń, krytyki i czy otwartego wyśmiewania tego, co robił. Oczywiście, jako młody czarodziej unosił się gniewem, teraz jednak współczuł jedynie tym, którzy nie są w stanie doświadczać świata tak, jak on i kierują się mało eleganckimi metodami ekspresji swojego żalu.

— To, co w korzeniach wpływa bezpośrednio na to, co w koronie. — Wskazał na kartę znajdującą się nad Paziem Kielichów. — Koło Fortuny to przewrotna karta, bo zawsze się kręci, jest dobrze, jest źle. W tym ułożeniu oznacza, że nawet jeśli brakuje ci tej stabilności, to właśnie jest czas. Zachęta do zaufania życiu i wykorzystania okazji, bo zaraz może przeminąć. Świat stworzył możliwość, ale ona minie, gdy Koło Fortuny się obróci. Wróćmy jednak na chwilę do przeszłości.

Na karcie widnieje młody mężczyzna, który wesołym krokiem, nieuważny swojej drogi, kieruje się prosto w przepaść. Kolorowy, naiwny, lekkomyślny Głupiec, który nie lubi rutyny, jest zrywny, nieokrzesany, to początek, biała karta, nawet bez numeru. Okrągłe zero, malowane złotą farbką mrugało do Brenny, niczym oko. Niby karty się nie ruszały, nie zostały zaklęte, aby to robić, a jednak mogła mieć wrażenie, że chłopak z obrazka patrzy na nią głupkowatym wzrokiem, z dziwnym porozumieniem, jakby w czarodziejce widział samego siebie.

— Głupiec w Tarocie jest kartą nowych początków, niewinności, ryzyka i spontaniczności. To Wielkie Arkanum, oznaczające wielkie sprawy. Leży też w miejscu przeszłości, tych wpływów, które odchodzą. Widzę w nim ciebie. Nadchodzą obowiązki, nowe role w życiu, należy dojrzeć, zmienić archetyp, z którego jesteśmy kojarzeni. On już nie należy do ciebie. Odchodzi. To, co nadchodzi, jest tutaj, lecz nie jest tak silne, jak Głupiec.

Wskazał kartę po przeciwnej stronie, na Dziewiątkę Denarów.

— Ta karta symbolizuje stabilność, która nadejdzie niedługo w sferach świata materialnego, wskazuje na moment osiągnięcia pewności siebie w sprawach najbardziej przyziemnych. Sugeruje jednak również, aby zadbać o te emocjonalne. Przynajmniej część rzeczy znajdzie się na swoim miejscu i będziesz miała nad nimi kontrolę. To dwór Denarów, więc prawdopodobnie związane jest z pracą.



And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#9
07.01.2024, 12:03  ✶  
Koło Fortuny było na tyle specyficzną kartą, że nawet Brenna, nie znająca się na tarocie i niewiele wiedząca o symbolach, mogła przeczuwać jego znaczenie. Zmiana, nieustanny ruch, przypomnienie, że nic nie jest wieczne. Pozycja prosta, zmiana na lepsze, przełom, ale i przypomnienie, że prędzej czy później los się odmieni. Wieczny krąg, Uroboros, połykający własny ogon.
Gdyby faktycznie pytała o uczucia, pomyślałaby, że właściwie to koło już się obróciło. Ale teraz wpatrywała się w nie, zastanawiając, czy to nie ta oznaka, że po tym, jak byli na dole, po Beltane i po śmierci Derwina, mają szansę na wyrwanie czegoś więcej.
Chciałaby, aby to była prawda.
Gdy zaś pojawił się Głupiec, Brenna uśmiechnęła się mimowolnie. Może do wuja, może do wizerunku na karcie, choć ten nie był przecież zaklęty, może do samej siebie.
– Odchodzi? Trochę ciężko mi w to uwierzyć – powiedziała, a kąciki ust drgnęły jej lekko. Gdyby miała wskazać w talii tarota jedną kartę, wybrać spomiędzy innych, pewnie odruchowo sięgnęłaby po Głupca i to nie tylko dlatego, że w przypadku sporej części z nich znaczeń mogłaby tylko się domyślać.
Jeżeli tarot był czymkolwiek więcej niż tylko przypadkową zbieraniną kart, talia właśnie sugerowała jej, że powinna pozwolić Głupcowi odejść. I pewnie powinna, zwłaszcza po tym wszystkim, co stało się w maju i czerwcu, po rozmowie w półmroku Warowni. Ale co mogła poradzić na to, że zgadzała się z wujem, widzącym w tej karcie ją?
Z drugiej strony mówił o niewinności, a na taką na pewno nie było miejsca w świecie ogarniętym wojną.
– Dwór Denarów brzmi miło, choć tak mało prawdopodobnie w tych naszych niespokojnych czasach – skomentowała, tym razem uśmiechając się już szczerze, choć nie tak, że w jakimś wyśmiewaniu czy nawet wielkim rozbawieniu. „Stabilność” była czymś, czego im wszystkim brakowało. Czego brakowało jej, bo pewnie nie zasugerowałaby, żeby wuj postawił dla niej rozkład, gdyby nie czuła się bardzo, bardzo mało stabilnie.
Ale czy ta wróżba, w pewnym sensie, nie zgadzała się z jej własnym podejściem i myślami? Musiała stać na pewnym gruncie, a przynajmniej udawać, że to robi, żeby ułatwić poruszanie się swoim bliskim.
– A jeżeli chodzi o pracę, to pewnie dlatego, że wreszcie pozbyliśmy się z BUM Stanleya Borgina – dodała, a uśmiech stał się jakoś bardziej ponury. O tak, będzie dużo bardziej stabilnie, skoro ten (była w swojej niechęci wobec niego pewna) kret wreszcie przestał poniewierać się po budynku Ministerstwa Magii.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#10
07.01.2024, 14:43  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 07.01.2024, 14:44 przez Morpheus Longbottom.)  

— Pierwszy raz o nim słyszę. — podsumował Borgina. — Przejdźmy do słupa. Ta karta to Dwójka Pentakli i znajduje się w miejscu, które oznacza to, jak sama siebie postrzegasz w problemie. Widzisz, jak żongluje? On podkreśla potrzebę zarządzania zasobami w sposób wyważony. Potrzeba planowania, manewrowania pośród różnych zadań. Zdajesz sobie sprawę z tego, że musisz odnaleźć równowagę w swoich obowiązkach, aby utrzymać bądź osiągnąć upragnioną stabilność. Sam fakt, że poprosiłaś o rozkład, ale nie widziałaś, jakie zadać pytanie. Masz tyle do zrobienia, zgaduję, że więcej, niż możesz mi powiedzieć.

Zawiesił głos i patrzył na Brennę w ten nieco niepokojący sposób, który sugerował, że coś wiedział, ale nie wróżył. Całe życie był obserwatorem i odszukiwał znaków, omenów i zapowiedzi nie tylko w wizjach, ale w tym co otacza. Nieznany gatunek ptactwa w ogrodzie, mutacja kolorystyczna na grządce tylko czerwonych kwiatów, patrzył tak, jakby wszystko miało znaczenie, od koloru poduszek po rytm oddechu. Dla niego miało. Odczytywał świat, jakby każde pomieszczenie stawało się dla niego kartą do dywinacji, czymś, co należy zinterpretować. Po pół roku nieobecności zwłaszcza widział dziwne zachowania, których nie mógł powiązać tylko i wyłącznie z żałobą. Nie zamierzał jednak nikogo zmuszać do mówienia.

Wychodził z założenia, że prędzej czy później się dowie, w ten czy inny sposób.

— To miejsce leży w korespondencji z poprzednią kartą. To, jak widzą cię inni w twoim problemie. Odwrócona Szóstka Kielichów. Dużo emocji. Obraz pokazuje to, co byśmy chcieli mieć. Wspomnienie o dziecięcych czasach, gdy nic nie miało znaczenia. Upiększanie przeszłości. Tutaj jednak jest odwrócona. Trudności z emocjami, które są widoczne. Inni mogą widzieć cię jako kogoś, kto potrzebuje wsparcia lub pomocy w rozwiązaniu swoich problemów, aby móc ruszyć naprzód i poradzić sobie z teraźniejszymi wyzwaniami. Prosta korespondencja z Głupcem i Kołem Fortuny. Teraz masz możliwości, aby zmienić to, jak cię postrzega świat Brenno i uporządkować pewne aspekty swojego życia.

Długie palce Morpheusa zatańczyły ponownie na Głupcu, bardzo sugestywnie wskazując na jego wpływ w całym życiu Brenny.

— Pora skoczyć w przepaść i odnaleźć swoje skrzydła. Co prowadzi nas bezpośrednio do karty porady. Odwrócona trójka denarów. Bardzo materialistyczny układ, Brenno. Zasoby, zasoby. Musisz się przyjrzeć, czy równomiernie rozkładasz siły i czy robisz to odpowiednio. Problemami może być brak współpracy. Trójki dotyczą zespołów, grup. Jakichś kolektywów, do których należysz i też zapewne, w którym znajduje się ta nowa relacja.



And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Brenna Longbottom (4172), Morpheus Longbottom (3628)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa