• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Niemagiczny Londyn v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[16 czerwca 1972] Euston Tower, Penny & Renigald

[16 czerwca 1972] Euston Tower, Penny & Renigald
Ruda Złośnica
Kto nie wie, dokąd zmierza, nigdy nigdzie nie dojdzie.
Długie, rozpuszczone, nieco niesforne włosy w kolorze rudym. Penny nigdy ich nie związuje. Twarz upstrzona licznymi piegami, na której zawsze widnieje uśmiech. Brązowe oczy. Sylwetka szczupła, a do tego około 165 cm wzrostu. Będąc blisko, można wyczuć delikatny, owocowo-kwiatowy zapach, w którym mieszają się ze sobą różne nuty - gruszka, irys, czarna porzeczka, kwiat pomarańczy...

Penny Weasley
#1
05.02.2024, 22:46  ✶  

16 czerwca 1972
Przyjęcie na dachu Euston Tower, Penny & Renigald


Jeszcze kilka dni temu, o pojawieniu się na tym przyjęciu, mogła jedynie marzyć. Tacy jak ona nie otrzymywali eleganckich, starannie zapisanych zaproszeń. Dane im było co najwyżej przeglądać rubryki towarzyskie w Proroku, Czarownicy bądź innych gazetach, które o tym wydarzeniu pisały. Pisały całkiem sporo, jako że było to jedno z najważniejszych wydarzeń początku lata.

Kiedy na początku miesiąca, w Zaczarowanych Różnościach pojawił się Renigald Malfoy, nie spodziewała się tego dokąd zdoła ich ta wizyta doprowadzić. Ich znajomość była dość... specyficzna. I jest to określenie dość łagodne. Nigdy nie było im ze sobą po drodze. Jeszcze w czasach szkolnych, niejednokrotnie wchodzili sobie w drogę. Robili sobie na złość. Zajęli miejsca po przeciwnych stronach barykady. Nigdy nie miała na jego temat dobrego zdania - niezależnie od tego ile razy zdecydował się wyciągnąć w jej stronę pomocną dłoń. Może dlatego, że wcześniej sam wpychał ją do tego samego bagna, z którego następnie pomagał się jej wydostać?

W pierwszym odruchu, chciała go wyprosić. Chciała mu powiedzieć, żeby opuścił lokal. Chwilę później, przypomniała sobie jednak o tym, że potrzebowali pieniędzy. A Malfoy pieniądze posiadał. Byłaby głupia, gdyby z tej okazji zrezygnowała.

Gdyby odesłała Reginę do konkurencji.

Nie trafiłaby też na to przyjęcie.

Ubrana w niebieską sukienkę na szerokich ramiączkach, przewiązaną w pasie czarnym paskiem, trzymała w rękach niewielką kopertówkę. Choć starała się odpowiednio do wszystkiego przygotować, ledwie tylko znaleźli się na dachu wierzowca, nie mogła pozbyć się z głowy myśli o tym, że kompletnie tutaj nie pasowała. Zamiast metki z różą, na jej sukience widniał Rozier. Torebka i buty również nie zaliczały się do markowych. Fryzurę oraz prosty makijaż wykonała własnymi rękoma, zamiast podobnie do tych wszystkich panienek pochodzących z dobrych rodzin, odwiedzić jeden z salonów na Pokątnej.

Nie było jej na to stać.

- Ładnie tutaj. - zamiast użalać się nad sobą, a powodów miała naprawdę wiele, postanowiła spróbować robić dobrą minę do złej gry. Może przy odpowiednim nastawieniu, będzie nawet cieszyć się z obecności Reginy? Z tego, że przyszło jej być jego partnerką. - To zawsze tak wygląda? - zadała pytanie, zapewne robiąc przy tym oczy wielkości dwóch galeonów. Chłonęła to wszystko, podziwiała.

I pomyśleć tylko, że dla większości obecnych tutaj osób, stanowiło to normę. Codzienność, do której zdołali przywyknąć już lata temu. Nie robiło to na nich większego wrażenia. Jakiegokolwiek wrażenia?

- Szampana? - im dalej w las, tym więcej ludzi, a pomiędzy tymi wszystkimi ludźmi, liczni kelnerzy. Wszyscy ubrani tak samo. Czarne spodnie, białe koszule. Łatwo było ich wypatrzyć. Znaleźć. Kiedy jeden zatrzymał się tuż przy nich, Penny posłała pytające spojrzenie w kierunku Malfoya. Nie chciała popełnić tutaj jakiegoś faux pas. Czy to on powinien sięgnąć po wysokie lampki wypełnione alkoholem, czy może jednak mogła obsłużyć się w tym przypadku sama? Czemu kompletnie się do tego nie przygotowała? Nawet o tego typu kwestiach wcześniej nie pomyślała.

A przecież każdy wiedział, że jeśli wchodzi się między wrony, należy krakać tak jak one.

Arystokratyczny Dupek
Kłamstwo jest najprostszą formą samoobrony.
187cm wzrostu. Blondyn. Szczupły. Nosi się w markowych drogich ubraniach. Najczęściej uszytych przez Rosssierów

Renigald Malfoy
#2
06.02.2024, 13:55  ✶  

Nigdy by nie pomyślał, że na jakiekolwiek przyjęcie, zabierze koleżankę ze szkoły. Nie jakąś lafiryndę, uperfumowaną i znającą się na modzie tak dobrze jak on. Nie. Dlaczego więc musiało paść na Weasleyową, prowadzącą od niedawna swój sklep na skrzyżowaniu ulic z Nocturnem? Dlaczego ona?

Na to przyjęcie, organizowane przez rodzinę, którym był pokaz nowej kolekcji ubrań marki Rosier, miał z kimś przyjść. Osobą towarzyszącą. Mógł wziąć każdą kobietę jaką znał i jaka tylko by chciała iść z Malfoyem. Bo blondyn, bogaty. Dżentelmen. Tylko leń, który nie podjął się żadnej pracy.

Pewnego dnia zjawił się w sklepie panny Wesley, mając do niej interes, skoro potrafiła tworzyć talizmany. Fakt, nie przepadali za sobą dawniej. A znając jej umiejętności, postanowił sobie zamówić coś u niej. U osoby, którą znał. Może chciał sprawdzić, jak dobra jest w wielu swoich dziedzinach? Mogła go wyprosić. Ale z drugiej strony, potrzebowała go. Jego pieniędzy. Dzięki temu, jej lokal mógł też funkcjonować. Nawet jeżeli w złośliwości i wzajemnej niechęci, podbijała stawkę sprzedawanych towarów. To jedno spotkanie, gdzie przyszedł w interesie, było dla niego zaskoczeniem, że nie chciała pieniędzy. Umowa poszła przez przysługę. Niechętnie, z grymasem, zgodził się. Podarował jej to zaproszenie.

Tego dnia, przyjechał po nią. Lecz gdy zobaczył co miała na sobie. Prawie przetarłby dłonią swoją twarz.
- Gdybym wiedział, jakie szmaty na siebie włożysz, zabrałbym Cię do sklepu matki…
Skomentował krótko. Sukienkę, może i miała bardzo ładnego koloru, ale to nie był ROSIER! Nie padło z jego ust żadne ”ładnie wyglądasz”. Nie było jednak czasu aby dokonać zmian w jej wyglądzie. Musiał to przeboleć. On sam ubrany był dość elegancko. Wypastowane czarne buty wizytowe. Czarne markowe spodnie i granatowa połyskująca marynarka firmy Rosier. Biała koszula z granatowym krawatem. Blond włosy miał zaczesane do tyłu, idealnie żelem ułożone, pachnące jak on cały perfumami.

Na dachu wieżowca Euston Tower, przemieszczało się bardzo dużo osobistości. Znanych i nieznanych. Również reporterzy i fotografowie. W przeważającej ilości, czarodzieje. Renigalda irytowało to, dlaczego zorganizowane zostało na dachu mugolskiego budynku. Jakby rodziców nie stać było na coś lepszego. Mieli rodzinną zabytkową posiadłość idealną na takie przyjęcia, bankiety. Dlaczego ta cholerna wieża?! Nie rozumiał. Jeszcze musieli przemieszczać się między brudnej krwi społecznością.

Stojąc obok Penny, sam obserwował otoczenie. Żeby mu tylko siary nie zrobiła. W przeciwieństwie do wszystkich tu zebranych, wyglądała jak żebraczka. Ubrana może odrobinę lepiej. Nie skomentował jej słów komplementu miejsca, że tutaj było ładnie. Dla niego było zwyczajnie.

- W większości tak… Ale irytuje mnie, że zorganizowali to na mugolskim budynku.
Tej irytacji po sobie nie ukrywał. "To tylko parę godzin… Szybko zleci." – pocieszał sam siebie. Bo przecież, co może pójść nie tak?

Kiedy podszedł do nich kelner z szampanem, spojrzał na Penny, która chyba nie wiedziała co ma robić. No tak. Wyższa klasa dysponuje odpowiednią etykietą i kulturą. Zatem on wziął dwa kieliszki, jeden podając Penny. Odczekał aż kelner się oddali.

- Kilka zasad. Nie rzucaj się w oczy za bardzo. Nie rób niczego głupiego. Czegoś nie wiesz, pytaj. I nie wychylaj się.
"Nie przynieś mi wstydu." - to już dodał w myślach. Ale jeżeli coś Penny mu odwali, to jej to powie na głos. Był bezpośredni do bólu. Jak zawsze. Czekał na jej reakcję, odpowiedź, czy zrozumiała te proste słowa. Oboje pochodzili z innych rodzin, innego statusu majątkowego. Ciężko będzie przed jego rodzicami.
Ruda Złośnica
Kto nie wie, dokąd zmierza, nigdy nigdzie nie dojdzie.
Długie, rozpuszczone, nieco niesforne włosy w kolorze rudym. Penny nigdy ich nie związuje. Twarz upstrzona licznymi piegami, na której zawsze widnieje uśmiech. Brązowe oczy. Sylwetka szczupła, a do tego około 165 cm wzrostu. Będąc blisko, można wyczuć delikatny, owocowo-kwiatowy zapach, w którym mieszają się ze sobą różne nuty - gruszka, irys, czarna porzeczka, kwiat pomarańczy...

Penny Weasley
#3
13.02.2024, 23:16  ✶  

Wspólne wyjście, do którego tak po prawdzie to Malfoya zmusiła, nie było czymś, czego się spodziewała. Renigald nie zaliczał się do grona jej ulubieńców. Penny niekoniecznie była zainteresowana tym, żeby spędzać czas z blondynem. A jednak to robiła. Zdecydowała się na tak desperacki krok; na tak duże poświęcenie. Najwyraźniej była gotowana na wiele, byle tylko dostać się na to przyjęcie.

I spotkać z pewną osobą.

Penny wiedziała, że na przyjęciu organizowanym przez rodzinę Reginy, pojawi się dziennikarka, z którą musiała się spotkać. Do tej pory ruda miała problem z tym, żeby nawiązać z kobietą kontakt. Wiecznie zajęta, nie miała dla niej czasu. Nie miała go też dla Zaczarowanych Różności - a właśnie na tym, na artykule o sklepie oraz jego asortymencie, Weasleyównie zależało najbardziej. Chodziło o reklamę, która powinna była przyciągnąć klientów. A także pieniądze.

Bez tych ostatnich ciężko było funkcjonować.

Nie zamierzała brać do siebie niczego, co padnie z ust blondyna. Przejmować się mniej lub bardziej irytującymi docinkami Reginy. Od samego ranka powtarzała sobie, że to tylko kilka godzin. Nie decydowała się przecież spędzić z nim całego życia. Nie mieli brać ślubu, a następnie wychowywać razem gromadki dzieci. Swoją drogą - brzmiało to niczym prawdziwy koszmar. Pewnie zbudziłaby się po takimi cała zalana potem. Zostawmy to jednak. Ograniczmy się do tego, że dzięki swojemu nastawieniu, nie wzięła do siebie uwagi dotyczącej sukienki. Tak bardzo nieodpowiedniej w stosunku do okazji. Niby ładnej, ale niestety - nie dość dobrej.

Była też w stanie przetrwać kolejne minuty w jego towarzystwie.

- W naszej części miasta, nie ma tak wysokich budynków. - zauważyła. Nie rozumiała tej irytacji. Tego niezadowolenia. Czy to naprawdę stanowiło tak dużą różnice? Dzięki temu, że wszystko odbywało się w tym miejscu, mogli podziwiać panoramę miasta. Wyglądało to niesamowicie. Było inne od tego, co mogli oglądać na co dzień. - Widok na miasto jest stąd niesamowity. - dodała jeszcze. Dla niej mugolski Londyn był interesujący. Przyciągał Penny niczym magnez. Zawsze chętnie zapuszczała się w te regiony miasta. Nie unikała też towarzystwa samych mugoli. Uważała ich za... cóż, ciekawych.

Tylko czy było to coś, czym mogła się podzielić z Reginą? Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że widzieli to zupełnie inaczej. Wiedziała też, że ją samą nie uważał za dość dobrą. Podobnie jak wielu innych czystokrwistych, Malfoy był po prostu dupkiem.

Mogła to jednak przeżyć - tym razem.

Przyjęła podaną przez niego lampkę z szampanem. Nie śpieszyła się jednak, aby upić choćby łyk musującego alkoholu. Zamiast tego wysłuchała Malfoya. Był jak zawsze szalenie uprzejmy. Człowiek, na którego można liczyć. Cudem powstrzymała się przed prychnięciem. Nie chciała sprzeczać się z nim, ściągać na siebie uwagi. Była na przyjęciu jego rodziny. Znajdywali się w jego piaskownicy. Tutaj Regina był górą. Musiała to zaakceptować. Jakoś przełknąć. Korzystać z tego, co było jej dane.

Co wywalczyła sobie sama?

- Oczywiście. Będę dwa kroki za Tobą. Mogę też udawać niemowę. - nie powstrzymała się jednak przed tą drobną uszczypliwością. Złośliwością. Tylko czy Malfoy na to w ogóle zwróci uwagę? Przejmie się jej zachowaniem? Mocno wątpliwe. Nie było sensu się tutaj oszukiwać. No cóż. Przynajmniej mogła sobie pogadać. - Wiesz czy panna Larson już jest? - zamiast to przeciągać, zadała pytanie. Takie, które dotyczyło tego, co ją interesowało. Tego, co ją tutaj przyciągnęło.

Arystokratyczny Dupek
Kłamstwo jest najprostszą formą samoobrony.
187cm wzrostu. Blondyn. Szczupły. Nosi się w markowych drogich ubraniach. Najczęściej uszytych przez Rosssierów

Renigald Malfoy
#4
15.02.2024, 23:11  ✶  

Odkąd się poznali, zawsze sobie docinali. Każde musiało mieć swoją rację. Mimo tych sprzeczności, różnicy niektórych poglądów, pochodzenia oraz statusu majątkowego, umieli jakoś dochodzić do porozumienia. Jego umiało coś wyciągnąć od drugiego, dla swoich korzyści. Nie było nic za darmo, ale coś za coś. Tak i tutaj, choć Renigaldowi się to nie podobało, zgodził się zabrać Penny ze sobą na przyjęcie organizowane przez rodziców.

Dziewczynie zależało zobaczyć jak takie uroczystości bogaczy wyglądają. Chciała to też wykorzystać dla swoich korzyści. Znajomości, reklamy? Nie wnikał, póki nie zrobi mu siary na tym przyjęciu.

- Ale za to są zabytkowe posiadłości, gdzie można byłoby takie przyjęcia zorganizować.
Może i w magicznych części miast, nie było takich wieżowców, to jednak mieli okazałe stare budowle. Czyż nie byłyby lepszym miejscem na biznesowe nawet spotkania?

Nieznacznie Renigald wywrócił oczami, na komentarz dziewczyny, podziwiającej widoki z takiej widoczności. Może i miało to swój urok, ale nie przyszli tutaj podziwiać panoramę miasta.

Wziął lampki z szampanem, jedną podał koleżance, wyjaśnił parę rzeczy a ona grzecznie przyjęła rady do wiadomości.
- Mogłabyś też udawać niewidzialną?
Odgryzł się trochę komentarzem na stwierdzenie o byciu niemową. Jakby jeszcze była niewidzialna to byłby chyba przeszczęśliwy. Niestety nie było to takie proste, aby mu nagle zniknęła. Nie zrzuci jej przecież z wieżowca.

Upił łyk szampana i dość solidny. Musiał się już teraz jakoś odstresować, skoro przyszło mu spędzić z tą dziewczyną kilka godzin. Penny zadała jednak pytanie o pewną kobietę.

- Dopiero przyszliśmy. Nie jestem jasnowidzem.
Westchnął, ale rozejrzał się pobieżnie, po czym wysunął ramię.
- Rozejrzymy się, to może ją znajdziemy. Przynajmniej udawajmy parę. Jakąś tam.
Odparł dopijając szampana do końca i jeżeli Penny ujęła jego ramię, mogli wejść bardziej w głąb tego całego przyjęcia. A pod drodze, przechodząc w pobliżu innego kelnera, Renigald odstawił swój pusty kieliszek na jego tacę.

Osobistości było dużo. Nie tylko dziennikarzy, ale ludzie biznesu, mody i innych branży. Gdzieś w oddali Renigald dostrzegł matkę, zatem dyplomatycznie, pociągnął za sobą Penny w innym kierunku, aby uniknąć spotkania z rodzicielką. Na szczęście była zajęta rozmową z kimś od swojej rodziny. Akurat blisko mieli do stołu szwedzkiego, gdzie można było sobie skosztować różności kulinarne. Zawsze na bankietach czy przyjęciach, są jakieś posiłki, poza napojami. Na pewno Penny mogła nigdy większości z nich nie jeść, ze względu na drogą cenę w restauracjach. A teraz? Jakby za darmo.

Ruda Złośnica
Kto nie wie, dokąd zmierza, nigdy nigdzie nie dojdzie.
Długie, rozpuszczone, nieco niesforne włosy w kolorze rudym. Penny nigdy ich nie związuje. Twarz upstrzona licznymi piegami, na której zawsze widnieje uśmiech. Brązowe oczy. Sylwetka szczupła, a do tego około 165 cm wzrostu. Będąc blisko, można wyczuć delikatny, owocowo-kwiatowy zapach, w którym mieszają się ze sobą różne nuty - gruszka, irys, czarna porzeczka, kwiat pomarańczy...

Penny Weasley
#5
25.02.2024, 12:28  ✶  

Renigaldowi nie podobało się wiele rzeczy. Gdyby ktoś zapytał o to Penny, zapewne odpowiedziałaby, że w przypadku Malfoya zawsze coś musi być nie takim. Nieodpowiednim. Może po prostu lubił sobie ponarzekać? Pomarudzić? Niektórzy w końu tak mieli. Nie zamierzała oceniać. Nie zamierzała też odpuszczać. Naciskała, chcąc dostać właśnie to, na co miała ochotę. To, co było jej zwyczajnie potrzebne.

- Podejrzewam, że po którymś takim przyjęciu z rzędu, każde kolejne musi wydawać się strasznie nudne. - zauważyła. Czasami zmiany były potrzebne. Czasami dobrze było sięgnąć po coś nowego. Świeżego. Innego niż zwykle. Mogło to okazać się wręcz ożywczym. W końcu jak długo ludzie chcieli dostawać tego samego, wciąż na nowo odgrzewanego kotleta? Kiedyś musiał stać się niestrawnym. Niesmacznym?

Podczas gdy Malfoy nie zjawił się tutaj po to, żeby podziwiać widoki, Weasley nie miała nic przeciwko temu, żeby poświęcić nieco czasu na tak przyjemną czynność. Chętnie stanęłaby z boku. Chłonęłaby to, co znajdywało się przed jej oczyma.

Może będzie jej dane zrobić to później?

Przyjęła podaną przez blondyna lampkę wina. Nie uniosła jej jednak do ust. Nie napiła się. Po części dlatego, że nie była pewna czyn powinna to zrobić. Po części z tego względu, że nie chciała zbyt szybko sięgać po alkohol. Nawet jeśli był to tylko i wyłącznie szampan. Zależało jej na tym, aby przed ludźmi na tym przyjęciu zaprezentować się ze względnie dobrej strony. Zrobić odpowiednie, pierwsze wrażenie.

- Trzeba było powiedzieć, zabrałabym z domu pelerynę niewidkę. - powstrzymała się od prychnięcia. Nie ugryzła się natomiast w język. Nie odpuściła sobie do końca. Nawet gdyby chciała, prawdopodobnie nie potrafiła tego zrobić.

Nie podejrzewała go o bycie jasnowidzem. Jakoś jej do tego nie pasował. Liczyła natomiast na to, że będzie względnie dobrze zorientowany. Przecież wcześniej wiedział, czego potrzebowała. No ale tak to było liczyć na Malfoya. Najwyraźniej blondyn uznał, że ze swojej części umowy wywiązał się już samym zabraniem jej na to przyjęcie.

Będzie musiała się później jakoś za to odegrać.

Zdecydowanie tak.

- Oczywiście, skarbie. - zaszczebiotała, niemalże perfekcyjnie naśladując wszystkie te rozchichotane panny, którym zależało tylko i wyłącznie na tym, żeby kogoś takiego jak Malfoy zaciągnąć prosto przed oblicze urzędnika.

Ujęła jego ramie i pozwoliła, żeby poprowadził ją w dowolnie wybranym kierunku. W końcu sam lepiej się tutaj odnajdywał. Musiała na nim polegać. Oby tylko nie żałowała później swojej decyzji. Tej całej umowy.

- Przed kim uciekamy? - zainteresowała się, będąc na tyle spostrzegawczą, żeby połapać się w tym, że nagle zmienił kierunek. Nie znała jego matki, jego bliskich. Nigdy to Penny nie interesowało. Nie miała więc szansy na to, żeby ją rozpoznać. W czymkolwiek się tutaj połapać. Mogła mieć jedynie pewne podejrzenia. 

Zatrzymując się przy bufecie, rzuciła okiem na stół. Jego zawartość. Wybór był spory, część z tych różności widziała na oczy po raz pierwszy. Nie wiedziała czym były te dania, przekąski, przystawki, ani jak należało je jeść. Tylko czy zamierzała się do tego przyznawać? Zamiast odezwać się chociaż słowem, pozwoliła sobie wreszcie upić łyk szampana. Nieduży. Zachowując przy tym ostrożność.

Arystokratyczny Dupek
Kłamstwo jest najprostszą formą samoobrony.
187cm wzrostu. Blondyn. Szczupły. Nosi się w markowych drogich ubraniach. Najczęściej uszytych przez Rosssierów

Renigald Malfoy
#6
27.02.2024, 17:26  ✶  

Bankiety takiego typu, często bywają nudne. Renigald jednak nie narzekał i akurat przyjęcia związane z tematyką mody bardzo mu odpowiadały. Problemem była lokalizacja, że to konkretne musiało odbyć się na dachu mugolskiego wieżowca. Gdyby poświęcił trochę czasu rodzicom i zapytał matkę, dlaczego wybrała takie miejsce, zrozumiałby może powód. A tak, unikał jakichkolwiek rozmów, szczególnie z ojcem, który dostaje białej gorączki na jego widok. Zamiast znaleźć pracę, obija się gdzie popadnie.

- Być może, ale to też głównie zależy od tematyki. Takie nudy rekompensuję sobie wypadamy do klubów, żeby lepiej się rozerwać. Polecam.
Odparł na jej stwierdzenie. Im częściej będzie uczestniczyła na takich przyjęciach, sama to odczuje. Choć drogie napoje jak obecnie szampan, wina, whisky czy potrawy, nie wszędzie na oczy zobaczy i posmakuje.

Renigald nie zapomniał o umowie. Ale dopiero co przyszli, to niech nie wymaga od niego natychmiastowych cudów i działań. Nie chciał, aby za bardzo rzucali się w oczy i to razem. Choć, czy byłoby bezpieczniej ją tutaj zostawić? Niech radzi sobie sama? Nie głupie. A nawet byłoby zabawne.

Peleryna niewidka.
- Dopiero teraz mi o tym mówisz?
Prychnął z pytaniem w odpowiedzi. Pokręcił głową i zostawił już ten temat. Przynajmniej jakoś wyglądała, to może nie będą na Penny patrzeć jak na kopciuszka, co sam sobie szył suknię.
”Skarbie... Czy ja to wytrzymam...” – przeszło mu przez myśl. Żeby na serio nie wzięli ich za parę. Na jego ojca nie powinni trafić. Liczył, że go tutaj nie będzie. Choć nie jego mieli szukać, a tej całej dziennikarki, to w oddali spostrzegł swoją rodzicielkę. Bystra spostrzegawczość Penny, nie odpuściła zadania mu tego pytania.
- Przed moją matką.
Nie będzie jej kłamał. Jeżeli sama nie chciała mieć kłopotów, albo zacząć panikować, jak zachować przy jego rodzicielce. Kobieta wysoka, szczupła z gracją. Odziana w błyszczącą butelkową zieleń suknię, w długich włosach, odpowiednio ułożonych. Można byłoby założyć się, ile godzin spędziła u swojej fryzjerki. Kobieta biznesu, prowadząca swój butik z odzieżą Rosier.
Odpowiedzi udzielił, jak tylko znaleźli się przy bufecie.
- Jak jesteś głodna, możesz spróbować, czego chcesz. Jest za darmo. Dlatego sknerusy przychodzą na takie przyjęcia.
Gestem głowy wskazał jej pewnego gościa, który naładował sobie na talerz kopiec wszystkiego. A na sobie miał jakiś chyba jeden z nieco lepszych garniturów, jeśli nie jedyny ze swojej szafy. Także człowiek biznesu, ale do przesady oszczędny. Krocie galeonów na koncie, a chodzi jakby go na nic nie było stać.
Wyjątki.
- Obserwuj tych, co umieją się zachować nawet przy posiłku. Szczególnie damy.
Dodał. Jeżeli to miało jej pomóc się tutaj odnaleźć. I wtedy, gdy się rozejrzał ponownie, po znajomych twarzach, a był wyższy od swojej koleżanki, dostrzegł poszukiwaną przez nich osobę.
- Jest. Przyszła.
Spojrzał na Penny, po czym gestem głowy wskazał jej kobietę odzianą w czarną kieckę z fioletowymi elementami. Nawet jak na dziennikarkę, umiała ubrać do otoczenia. Problem w tym, że ów kobieta, zmierzała do jego matki. Tutaj Penny mogła usłyszeć jego głębokie westchnięcie.
- Jak chcesz to idź.
Puszczał ją wolno. Ale czy pójdzie, czy pociągnie go ze sobą?
Ruda Złośnica
Kto nie wie, dokąd zmierza, nigdy nigdzie nie dojdzie.
Długie, rozpuszczone, nieco niesforne włosy w kolorze rudym. Penny nigdy ich nie związuje. Twarz upstrzona licznymi piegami, na której zawsze widnieje uśmiech. Brązowe oczy. Sylwetka szczupła, a do tego około 165 cm wzrostu. Będąc blisko, można wyczuć delikatny, owocowo-kwiatowy zapach, w którym mieszają się ze sobą różne nuty - gruszka, irys, czarna porzeczka, kwiat pomarańczy...

Penny Weasley
#7
27.02.2024, 18:34  ✶  

I właśnie o to chodziło. Zamiast dobrze bawić się na przyjęciu, z racji na swoje uprzedzenia, wrażeń poszukiwali w zupełnie innym miejscu. Jakby się nie dało zorganizować wszystkiego tak, żeby ludzie się nadmiernie nie nudzili; żeby nie myśleli wyłącznie o tym czy mogą już zabrać stąd swoje cztery litery. Bo przecież wcale nie musiało tak być. Wystarczyło tylko wpuścić nieco świeżego powietrza. Otworzyć się na nowe.

- Nie wydaje mi się, żebym potrzebowała tego rodzaju rozrywek. - odpowiedziała.

Sama preferowała spotkania w pubie, jakieś wypady na łono natury. Mogła też spędzić czas we własnym mieszkaniu. Albo na małej domówce u znajomych. W niewielkim, ale za to zgranym gronie. Wśród ludzi, z którymi czuła się po prostu dobrze.

Nie poganiała go z realizacją umowy. Nie nadmiernie. Na ten moment w pełni wystarczało jej to, że Renigald zabrał ją w to miejsce. Mieli czas na to, żeby odnaleźć dziennikarkę. Spróbować z nią porozmawiać. Przecież planowali spędzić tutaj cały wieczór. Będzie to kilka najbliższych godzin.

Na Merlina, dlaczego zdecydowała się na tak desperacki krok?

Może po prostu, gdzieś tam głęboko w środku, troszeczkę Renigalda lubiła.

Na jego prychnięcie odpowiedziała uśmiechem. Prawda była taka, że tak trochę lubiła mu dogryzać. Testować jego granice. Sprawdzać na ile będzie w stanie jej pozwolić. Malfoy miał w sobie coś takiego, co do tego Penny wręcz zachęcało. Od zawsze. Odkąd mieli okazje spotkać się po raz pierwszy.

- Och. - padło z jej strony, kiedy poinformował ją, że uciekali właśnie przed jego matką. Mogła się tego domyślić? Przecież to oczywiste, iż musiała być tutaj obecna. Na tym przyjęciu. Zaciekawiona próbowała odnaleźć ją w tłumie. Tylko czy znajdywała się w zasięgu wzroku? - Moja obecność to pewnie dla Ciebie spory problem. - dodała następnie. Tyle tylko, że wcale nie czuła się winna. Nie było jej z tym jakoś źle. Wykorzystywała go w tej sytuacji dokładnie tak samo, jak on wykorzystywał innych. Bo przecież znała go nie od wczoraj i miała na jego temat od dawna już wyrobione zdanie.

- Miałeś jakieś plany na to przyjęcie? - zapytała. - Inne plany. Wiesz. Zanim ja... - czy musiała kończyć? Chyba było jasne do czego zmierzała. Czym się właśnie zainteresowała.

Dopiero w następnej kolejności jej uwaga przeniosła się na mężczyznę, który nakładał sobie na talerz prawdziwą górę jedzenia. Wyglądało to nieco komicznie. Bawiło, kiedy zestawić to z celną uwagę Malfoya. Chcąc to swoje rozbawienie jakoś zamaskować, spróbowała jakoś zasłonić usta. Dłonią, lampką z alkoholem. Cokolwiek.

Była w tym raczej nieudolna. Nie nauczona tego, jak robić to we właściwy sposób.

Penny brakowało odpowiednich wzorców.

- Oczywiście. - całe to rozbawienie zniknęło jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki, kiedy polecił jej obserwować tych, którzy zachowywali się odpowiednio. Czy to znaczyło, że sama miała fatalne maniery? Niby wiedziała, że tu nie pasuje, ale co innego to usłyszeć. Nie zamierzała jednak brać tego za bardzo do siebie.

Spojrzała we właściwym kierunku, kiedy poinformował ją o pojawieniu się Larson. Wiedziała jak dziennikarka wygląda, ale w pierwszym momencie jej nie rozpoznała. Dopiero po chwili udało jej się połączyć tą elegancką kobietę z twarzą, która była widoczna przy każdym kolejnym artykule w Czarownicy. Mowa tutaj o zdjęciu prezentującym autora.

- Może lepiej poczekać? Zjedzmy pierw coś. Przecież nam nie ucieknie w ciągu kilku najbliższych minut. - zawahała się. Coś jej mówiło, że zbliżanie się do matki Malfoya mogło nie być najlepszym możliwym posunięciem. Nie bez powodu Regina od niej uciekał. Poza tym Penny nie była głupia. Nie miała też większych złudzeń. Wiedziała, że dla Malfoyów była kimś gorszego sortu.

Podała blondynowi swoją lampkę z szampanem. Niech potrzyma, a ona w tym czasie nałoży sobie na talerz coś odpowiedniego. Małego. Dyskretnie rozejrzała się po okolicy, poszukując kogoś, kogo mogłaby wziąć sobie za wzór. Padło na starszą, wysuszoną acz elegancką staruszkę w granatowej kreacji. Wyglądała trochę wiedźmowato. Z drugiej strony - pierwsze wrażenie potrafiło być mylące.

- Co to jest? - cicho, na tyle cicho na ile tylko była w stanie, wskazała na dziwne roladki. Niby część składników wydawało jej się, że była w stanie zidentyfikować, ale pozostałe... czy była to gra warta świeczki? Ryzyko do podjęcia?

Arystokratyczny Dupek
Kłamstwo jest najprostszą formą samoobrony.
187cm wzrostu. Blondyn. Szczupły. Nosi się w markowych drogich ubraniach. Najczęściej uszytych przez Rosssierów

Renigald Malfoy
#8
28.02.2024, 11:45  ✶  

Nie wydaje się jej? – zastanowił się nad jej słowami. W jakim świecie się wychowała? Czy może za szybko dojrzała? Czy miała inne sposoby rozgrywki, zastępujące wypady towarzyskiego klubów? Może powinien ją kiedyś zabrać? Chwila moment. Jakie zabrać? Może i wcześniej, a nawet i teraz, nie bardzo za sobą przepadali, to jednak udzielał jej swojej pomocy. Finansowej, ochronnej, aby utrzymała się w tym śmietnisku Nocturńskim. Czyżby też ją trochę polubił? Ten czepliwy i docinający charakter?
Tego już nie komentował. Skupił się na swojej umowie z Penelope Weasley, oprowadzając po przyjęciu, unikając swojej matki i zaprowadzając do bufetu.

Na jej stwierdzenie, że jest problemem, Renigald jedynie westchnął. Wolałby na to nie odpowiadać, bo przecież szlamolubców mało jaki czystokrwisty czarodziej tolerował. Nawet Renigald nie pojmował, jak Penny może z nimi się dogadywać, współpracować? Mówiąc o jej koledze w sklepie.

- Dlatego chciałem Ci tego oszczędzić.
Wyrzucił z siebie, o dziwo ze spokojem, troską? Co było do niego niepodobne. Nie odgryzł się, ale chyba nie chciał, aby dziewczynę spotkała jakaś przykrość od jego matki. Nie chciał aby rodzicielka widziała, że interesuje się on Weasleyami. Biedakami.

Kiedy zaczęła go pytać, skupił na nią swoje chłodne jak zawsze spojrzenie, ale posiadające przyciągający do siebie błysk w oku. Arystokraty.

- Nie miałem.
Nie umiała się wysłowić, ale mógł co najwyżej się domyślić. Nie miał planów. Nie pracował. Był jakby obibokiem. Lenił się wydając pieniądze rodzinne. Bo jako bogaty myślał cały czas, że wszystko może, a galeony przecież można mnożyć w nieskończoność. Mógł iść gdziekolwiek. Na tym przyjęciu pojawiłby się najpewniej na chwilę, tak jak jej powiedział. Obejrzałby pokaz mody i zwiał.

Nakazał jej obserwację, aby sama tez oceniała ludzi wyższych szczytów, jak się prezentują. Jak powinni, a jak nie. Miała chyba pierwszy raz okazję zobaczyć to na żywo. Wtedy też odnalazła się poszukiwana przez Weasleyową dziennikarka. Ale że podchodziła do jego matki, to nawet i Penny stwierdziła, że poczekają z tym.

Zgodził się skinieniem głowy. Zjedzą coś i potem spróbują ponownie. Odebrał od niej kieliszek i obserwował Penny, która wyszukując coś dla siebie, zapytała o pewną potrawę.

- Roladki Francuskie. Mogą mieć różne nadzienie. Warzywne, mięsne, mieszane a nawet słodkie. Słodkie masz tam.
Wskazał jej drugi talerz, w sekcji deserowej. Tamte miały nadzienia owocowe i twarogowe. Jak sam mógł przyznać, trochę słabo, że tym razem nie podstawili winietek z nazwami potraw. Ale może firma cateringowa się spieszyła i zapomnieli. Jak zwykle.

Wtem spojrzał w niebo, gdzie coś przeleciało. Może ptak, może jakiś samolot. A może to była jakaś czarownica na niezidentyfikowanej miotle?

- Nie masz wrażenia, że latanie jest beznadziejne?
Wypalił nic stąd, ni zowąd, jakby gadał do siebie. Latanie według niego było koszmarne. Na myśl, że mogło mu zepsuć fryzurę, przeszedł go dreszcz, aż nim wzdrygnęło.
Ruda Złośnica
Kto nie wie, dokąd zmierza, nigdy nigdzie nie dojdzie.
Długie, rozpuszczone, nieco niesforne włosy w kolorze rudym. Penny nigdy ich nie związuje. Twarz upstrzona licznymi piegami, na której zawsze widnieje uśmiech. Brązowe oczy. Sylwetka szczupła, a do tego około 165 cm wzrostu. Będąc blisko, można wyczuć delikatny, owocowo-kwiatowy zapach, w którym mieszają się ze sobą różne nuty - gruszka, irys, czarna porzeczka, kwiat pomarańczy...

Penny Weasley
#9
03.03.2024, 19:07  ✶  

Ten spokój. Czy to była troska? Kompletnie nie pasowało jej to do tego Reginy, którego znała i szczerze nie znosiła. Może ostatnimi czasy uderzył się w głowę? Zaliczył jakiś poważny wypadek, wylądował w Mungu i wyszedł jakiś taki odmieniony? Hm... to byłoby nawet prawdopodobne, gdyby nie to, że poza tym jednym jedynym momentem zachowywał się prawie tak samo jak zawsze. Zmarszczyła brwi, przyglądając mu się z dużą uwagą. Większą niż wcześniej.

Zrezygnowała jednak z komentarza. Jeszcze zaczęliby się tutaj awanturować i tym samym przyciągnęli uwagę Pani Malfoy.

- W takim razie możemy uznać, że zapewniłam Ci naprawdę interesujący wieczór. Pewnie w innym przypadku byś się tylko okropnie nudził. - pozwoliła sobie lekko zażartować. Trysnąć tą odrobiną optymizmu, który miała w sobie... może i nie zawsze, ale z pewnością całkiem często. Ot, taka to już jej ruda natura.

- Słodkie? - zainteresowała się tym konkretnym rodzajem roladek. Przynajmniej na głos. W myślach bowiem rozważała czy dobrym posunięciem byłoby sięgnięcie po wszystkie. Mięsne, warzywne, mieszane. Nigdy wcześniej tego nie jadła, więc byłoby to coś nowego.  Budziło niewątpliwie jej ciekawość. Tylko czy nie wyglądałaby wówczas jak ten mężczyzna, który nałożył samemu sobie całą górę jedzenia?

Tyle wątpliwości!

Raz jeszcze rozejrzała się po stoliku, chcąc wreszcie na coś się zdecydować. Wybrać coś konkretnego. Tak ostatecznie. Bez dalszego kombinowania.

- Wiesz, te ziemniaki wyglądają okropnie. - pozwoliła sobie, aby powiedzieć to po cichu. Kolejny komentarz. Tak, żeby tylko Regina ją usłyszał. - Ma się wrażenie, że po czymś takim można byłoby powiedzieć: dziękuje za obiad. Nigdy wcześniej nie widziałam tak ugotowanych ziemniaków. I nie byłoby w tym nic pozytywnego.

Wskazała na wspomniane ziemniaki. Dyskretnie. Następnie wróciła do roladek. Chyba rzeczywiście prezentowaly się najbardziej apetycznie z tego wszystkiego, co było dostępne. Przynajmniej dla niej. Pozwoliła sobie umieścić na talerzu dwie. Wybór padł na takie, które zawierały farsz mieszany.

I kiedy ponownie odwracała się w jego stronę, w zasadzie gotowa, żeby odejść z tym talerzem gdzieś na bok, w ustronne miejsce, to Regina zaczął coś mówić o lataniu. Teraz już kompletnie nie wiedziała, co miała na jego temat myśleć. Był jakiś dziwny. Może to szampan miał na niego taki wpływ? Zdążył już zbyt dużo wypić? Kontrolnie nawet zerknęła na jego lampkę. Podejrzliwie.

Chyba, że to jakieś narkotyki?

Czy Renigald Malfoy zażywał narkotyki? Środki odurzające?

- Nie masz przypadkiem gorączki? - zapytała. Tak bezpośrednio. Bez owijania w bawełnę. Może faktycznie było z nim coś nie tak i potrzebował pomocy? Może nawet tego, żeby ktoś pilnie zabrał go do Munga?

Tylko czy chciałoby się jej to robić? Może gdzieś w pobliżu był Aidan? Gotów ją wyręczyć w tej sprawie...

Arystokratyczny Dupek
Kłamstwo jest najprostszą formą samoobrony.
187cm wzrostu. Blondyn. Szczupły. Nosi się w markowych drogich ubraniach. Najczęściej uszytych przez Rosssierów

Renigald Malfoy
#10
04.03.2024, 00:33  ✶  

Niestety z przykrością trzeba stwierdzić, że niestety panicz Malfoy nie uderzył się w głowę. Nie spadł ze schodów i nie przejechał go mugolski autobus. Jego troska mogła wynika po prostu z gry aktorskiej, zważając na miejsce, gdzie się znajdowali. Na okoliczności, w których nie mógł sobie pozwolić na nieodpowiednie zachowanie. Ale kiedy tak zauważył, że Penny mu się przygląda, aż musiał zapytać:

- Mam coś na twarzy? Pobrudziłem się?
Spojrzał na swoją marynarkę, na tyle ile mógł. Ale nie widział żadnej plamy. Może faktycznie miał coś na twarzy? Fryzura mu się popsuła? Może z kołnierzem od koszuli było coś nie tak?
- Nudził? Jak ja umiem znaleźć sobie zajęcie.
Oczywiście, że umiał. Lenistwo to była bardzo ciężka praca. Z drugiej strony, odwiedzał burdele, miał w co się tam bawić i z kim. Poważne zabawy dorosłych ludzi. I jeszcze kluby. Sprawdzanie interesów na Nocturnie. Dokuczanie kuzynce otwieraniem i zamykaniem drzwi jej czegoś, co tam prowadzi. Opłacanie żebraków, za pilnowanie w nocy sklepu Penny. Musi coś pomyśleć z tą Głębiną. Jakaś się ostatnio otworzyła.

Choć Penny zażartowała, Renigald udawał wręcz poważnego. Znała go, na tyle ile mogła. Wiedziała, że z nią się nie będzie nudził, jak sobie podokuczają.

Kiedy Penny analizowała matematycznie co powinna nałożyć na swój talerz, Renigald trzymając kieliszek z jej szampanem, obserwował otoczenie, pilnując najpewniej tej całej dziennikarki, na której zależało jego koleżance. A że stał blisko, usłyszał kolejny komentarz. A potem jego rozwinięcie. Zdziwił się, że aż spojrzał na nią, po czym na ten talerz, które uważała ziemniaki za okropne. Jakby chciał sprawdzić, czy czasem nie pomyliła ich z jakąś potrawą.

- To są ślimaki. Nadziewane farszem, polane z sosem serowym. Może dawać wrażenie wyglądu, dziwnych ziemniaków.
Odparł niby poważnie, niby z żartem. Ale fakt, potrawa mogła być myląca. Część członków rodziny Malfoy słynęła z uwielbiania kuchni francuskiej, to i potrawy z tego kraju potrafili wmieszać z brytyjską kuchnią, na tym stole szwedzkim.
Ostatecznie Penny wybrała roladki. Dobry wybór. Nie ufajta się, choć tej sukienki nie było mu szkoda, co miała na sobie.

Czy on ćpał? Cokolwiek innego brał? Nie. Jeszcze nie zawitał w klubie, aby coś sobie wciągnąć. Gadał od rzeczy? Widział to spojrzenie Penny, która nawet wzrok skierowała na swój kieliszek, który on trzymał. Dała mu go na potrzymanie. Nie pił z niego. Swojego wypił już wcześniej.

Zmarszczył brwi na jej pytanie.
- W Twojej obecności, zawsze.
Odgryzł się. Gestem głowy wskazał jej na kierunek, gdzie rozmawiały wcześniej ze sobą jego matka i ta cała dziennikarka na jaką polowali. Kobiety się od siebie oddaliły. Mogli mieć szansę do niej podejść i porozmawiać. Ale czy Penny wolałaby najpierw coś zjeść i potem podejść?
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Penny Weasley (6337), Renigald Malfoy (5887)


Strony (3): 1 2 3 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa