• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Aleja horyzontalna v
« Wstecz 1 … 5 6 7 8 9 10 Dalej »
[14.06.1972r.] Teoria decyzji

[14.06.1972r.] Teoria decyzji
Kolorowy ptak

Neil Enfer
#1
06.02.2024, 00:37  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 05.01.2025, 02:38 przez Król Likaon.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Perseus Black - osiągnięcie Piszę, więc jestem

To miało być tutaj? Spojrzał na budynek przelatując po nim wzrokiem od dołu do góry, każda cegiełka, każdy kamień, każda kępka mchu i porostów wyglądały jakby mówiły mu, tak to tu, a może jednak nie, w sumie, kto wie. Wsadził ręce w kieszenie, bo teraz i tak nie podejmie decyzji. Choć na pewno zapukanie i dopytanie się o kilka spraw by pomogło, ale godzina była taka, że nie wypadało. Z resztą jak dobrze pamiętał, to już po godzinach pracy. Całkiem zmyślne te godziny, nie może powiedzieć, że nie. Sam lubił posiedzieć do późna i później spać długo, co nie zawsze było możliwe. Może to i dobrze, bo by rozwalił sobie swój grafik snu, który i tak mocno kulał, bo bezsenność mu ostatnio nie darowała ani grama odpoczynku. Nędzne kawałki spania, urwane marzenia i gwałtowna pobudka, bez konkretnego powodu. Jak miał to interpretować? Wiedział co było powodem, albo nie tyle powodem, co wpłynęło na to w dużym stopniu. Westchnął cicho i rozejrzał się po okolicy. Nawet nie wiedział, że coś takiego tutaj jest, może faktycznie powinien częściej sięgać po gazety, a ulotki chociaż przeglądać, bez wyrzucania ich od razu do śmieci widząc, że nie są listami od rodziny. Chociaż czy to by coś zmieniło? Na pewno, ale wolał tłumaczyć się tym, że to przeznaczenie go gdzieś zaprowadziło.
Pociągnął nosem i stał tak na chodniku, patrząc za siebie, na boki, przed siebie i myśląc o różnych swoich sprawach, nawet nie podejrzewał, ze mógł wyglądać jako gość średnio godny zaufania, ale jak sam na siebie patrzył, to... nie wyglądał groźnie. bardziej szczupły wypłosz, który dzisiaj był do tego zmęczony pracą.
corbeau noir
— light is easy to love —
show me your darkness
Gdyby Śmierć przybrała ludzką postać, wyglądałaby jak Perseus; wysoki i szczupły, o kredowym licu oraz zapadniętych policzkach. Pojedyncze hebanowe kosmyki opadają na czoło mężczyzny; oczy zaś, czarne jak węgiel z jadeitowymi przebłyskami, przyglądają się swym rozmówcom z niepokojącą natarczywością. Utyka na prawą nogę, w związku z czym jego stały atrybut stanowi mahoniowa laska z głową kruka.

Perseus Black
#2
08.02.2024, 00:34  ✶  
Dwie siatki pełne czereśni oraz truskawek kupionych rankiem w Dolinie Godryka (teraz już nieco sponiewieranych po całym dniu wylegiwania się na biurku w jego gabinecie w Lecznicy Dusz) ciążyły Perseusowi, który wspierając swój ciężar na mahoniowej lasce, przemierzał Aleję Horyzontalną, przeklinając w myślach zepsuty świstoklik, przez który skorzystać musiał z innego, przenoszącego na Ulicę Pokątną. Wprawdzie nie była to szczególnie wielka odległość - Horyzontalna dosłownie przecinała Pokątną, a spacer w szarym świetle zapadającego zmierzchu był jedną z ulubionych aktywności magipsychiatry, tak ból, który przeszywał jego stopę zdawał się przysłaniać mu uroki wieczora.
Zwolnił nieco kroku na widok młodzieńca wpatrującego się w drzwi jego mieszkania. Momentalnie pobladł, o ile człowiek, który wygląda niczym śmierć może być jeszcze bledszy. Wspomnienia kwietniowego koszmaru odezwały się rwącym bólem pod lewym żebrem, choć rana w tym miejscu zdążyła się już dawno zabliźnić. Skąd wziął się ten lęk? Dlaczego chłopiec stojący przed jego domem miałby być powodem do niepokoju? Co jeśli to tylko pacjent? Ale.. o tej porze, pacjent? Z drugiej strony wyglądał całkiem niewinnie i niegroźnie, ale... Ale przecież młodzieniec, który przed dwoma miesiącami napadł na Perseusa również miał seraficzne lico, a afekt aureoli podświadomie nakazywał Blackowi przypisywanie mu pozytywnych cech.
Wpadasz w paranoję, Perseusie, odezwał się karcący głos w jego głowie. Zwyczajnie podejdź do niego i zagadaj.
— Dobry wieczór! — przywitał się z nieznajomym jegomościem z przyjaznym, choć jednocześnie nieco powściągliwym uśmiechem, starając się przy tym brzmieć jak najbardziej neutralnie i spokojnie, choć serce waliło mu jak oszalałe, jakby chciało wyskoczyć z piersi, a dłonie zrobiły się mokre — Czy mogę jakoś panu pomóc?
Nawet jeżeli to ktoś związany z jego dawnymi znajomymi z półświatka, nie odważy się uderzyć na środku ruchliwej ulicy, prawda? Prawda...?


[Obrazek: 2eLtgy5.png]
if i can't find peace, give me a bitter glory



Kolorowy ptak

Neil Enfer
#3
08.02.2024, 02:27  ✶  
Wzdrygnął się na powitanie i natychmiast spojrzał na jego nadawcę. Blady facet, z laską i czymś w siatce.
-Tak... Dobry.-wydukał, już czując, jak oblatuje go wstyd za takie stanie. Szybko skojarzył, że przypadkowa osoba by się tak nie witała, do musiał być albo zatroskany sąsiad albo sam właściciel domu.-E... Tak, znaczy nie bardzo, to jest...-zerknął na dom, na faceta.-Słyszałem, że jest to ten... psychiatra.-dodał ostatnie słowo szeptem, bo jak to kto niby się chodzi leczyć do takich miejsc. Wariatem przecież nie jest. To było głupie.-Nie to, że chcę, po prostu, widziałem ulotki i ciekaw byłem czy to prawda.-tłumaczył się uciekając wzrokiem, widocznie speszony.-Teraz sobie myślę, że to by było niezręczne, jakby sąsiad wiedział o wszystkich moich brudach.-zaśmiał się.-Bo ja mieszkam niedaleko, ale chyba się nie poznaliśmy. Jakoś rzadko chodzę tu po okolicy.-gadał dalej. Po co się mu tłumaczy.-A Pan to właściwie kto?-no tak, podstawowe pytanie, co to za koleś, niech się sprawa wyjaśni, bo jeszcze wypapla obcemu jakieś swoje tajemnice, a tego na pewno nie chciał, już wystarczająco się spowiadał ostatnio, choć... Problemy i tak miał w głowie, a nikogo, żeby porozmawiać. Chociaż płacić za to, żeby ktoś go słuchał? To głupie i bez sensu, to już a mamą porozmawia. Znaczy porozmawiałby gdyby wiedział, że nie ukręci mu karku przy samych nogach na wieść, że jej porządny synek kocha się w jakimś dużo starszym facecie. Oj by chory ojciec z łóżka wstał, jak przy magicznym ozdrowieniu i by pasem złoił. Już to widział. Lepiej nie, no i tek psychiatra, psycholog, co za różnica to też był głupi pomysł. Pewnych rzeczy nie powinno się wynosić poza mury domu.
corbeau noir
— light is easy to love —
show me your darkness
Gdyby Śmierć przybrała ludzką postać, wyglądałaby jak Perseus; wysoki i szczupły, o kredowym licu oraz zapadniętych policzkach. Pojedyncze hebanowe kosmyki opadają na czoło mężczyzny; oczy zaś, czarne jak węgiel z jadeitowymi przebłyskami, przyglądają się swym rozmówcom z niepokojącą natarczywością. Utyka na prawą nogę, w związku z czym jego stały atrybut stanowi mahoniowa laska z głową kruka.

Perseus Black
#4
12.02.2024, 00:20  ✶  
Altruizm (nie wiedział już, czy wrodzony, czy nabyty pod skrzydłami Tezeusa Lovegooda; być może jego przełożony oraz mentor wydobył z Perseusa to co, od narodzin tkwiło głęboko w nim, zagrzebane przez surowość wychowania) nakazywał Blackowi wyzbycie się dystansu ostrożności i przyjęcie chłopaka z otwartymi ramionami; w każdym razie w sensie merytorycznym, ponieważ obie dłonie miał zajęte. Nie jest niebezpieczny, mówił mu łagodny głos z tyłu głowy, zwany przez niego Wyrozumiałością. To tylko zagubiony dzieciak. 
— To prawda, mieszka i przyjmuje tu psychiatra. Osobiście uważam, że to bardzo dziwny człowiek — pokiwał głową, nadal się uśmiechając; tym razem w sposób cieplejszy, serdeczniejszy, od którego w czarnych jak węgiel tęczówkach rozbłysły ogniki. Nie skomentował tłumaczeń młodzieńca żadnymi słowami, jedynie zbliżył się do niego kilka kroków, przyglądając mu się przy tym badawczo. Nie mógł mieć więcej niż dwadzieścia, góra dwadzieścia pięć lat; jego krucha sylwetka oraz sposób, w jaki uciekał spojrzeniem z pewnością odejmowały mu wieku. Z kolei to, jak pokracznie próbował wybrnąć z tej sytuacji, jak próbował znaleźć usprawiedliwienie na swoją obecność na chodniku przed jego mieszkaniem, sprawiło, że Perseus zmiękł już całkowicie, doszukując się w rachitycznej postaci chłopca siebie samego sprzed dekady. Dyskretnie spojrzał na wskazówki eleganckiego zegarka, mając nadzieję, że Vespera nie będzie na niego zła za to, co zamierzał zrobić. Taki już los samozwańczego zbawcy świata; choć ten, który w mugolskich księgach nazywany był Zbawcą, z pewnością sumienie miał czystsze i pobudki bardziej szlachetne, niźli zmycie z siebie dawnego grzechu.
— Jestem pewien, że sąsiad jest zobligowany do zachowania ich w tajemnicy, chyba, że wskaże pan osobę, której mógłby udzielać informacji. Chyba, że popełnił pan przestępstwo ścigane magicznym prawem lub takowe zamierza, skrzywdzić siebie lub kogoś innego… Tajemnica lekarska jest bardzo ciekawym zagadnieniem — przełożył ucha siatek przez nadgarstek, by swobodnie sięgnąć do kieszeni, w której rozpoczął zapalczywe poszukiwania jakiegoś przedmiotu. Tu należy dodać, że kieszenie szanownego pana Blacka - jak na szanującego się czarodzieja przystało - były zaczarowane, toteż zaraz zmieścił w niej całe przedramię. — Każdy ma jakieś trupy w szafie — Perseus to nawet dosłownie; aż uśmiechnął się pod nosem na to stwierdzenie.
Wreszcie odnalazł klucz, wyminął swojego rozmówcę i na jego oczach otworzył mieszkanie, w którego to drzwi tak uparcie się wpatrywał. Odstawił siatki na ziemię, zgrabnie przerzucił ciężar laski do lewej ręki, po czym wyciągnął do młodzieńca dłoń.
— Perseus Black, miło poznać.


[Obrazek: 2eLtgy5.png]
if i can't find peace, give me a bitter glory



Kolorowy ptak

Neil Enfer
#5
12.02.2024, 01:08  ✶  
Zaśmiał się na jego słowa, trochę dlatego, że nie wiedział jak zrobić.
-Być może.-przytaknął mu. Nie będzie innych nazywał dziwnymi, gdy sam ma sporo za uszami. Z hipokryzją się bratać nie chciał.
Ciężko było mu się zebrać żeby powiedzieć coś konkretnego, wysłowić się tak, żeby powiedzieć co chce powiedzieć i nie wydać się za bardzo, szczególnie przed obcym. Grunt jednak, że został względnie zrozumiany.
W jego słowa... Cóż wątpił. Czy to mało osób obiecywało milczenie, a później tajemnice fruwały od ucha do ucha? Nawet jeśli to jakaś zasada zawodowa, to co niby by zrobił gdyby się wydało? Jak miałby wygrać w walce z kimś takim, jak niby uznany i wykształcony psychiatra? Z resztą mleko by się rozlało, świat by się dowiedział, to byłby jego koniec. Zaraz jednak nastąpiła kolejna ucieczka wzrokiem i średniawa mina z zaciśniętymi ustami. Czy łamał prawo? Magiczne pewnie nie, ale na pewno mógł gorszyć innych.
Cofnął się o krok, robiąc miejsce gdy ten przechodził obok i całkowicie zmieszany i na nowo spięty patrzył, jak mężczyzna podchodzi do drzwi, żeby je otworzyć? Czy teraz nie było odwrotu? Wygadał się? Na chwilę spanikował, rozważając nawet ucieczkę, ale nogi nie ruszyły się ani o centymetr. Zaraz też padły kolejne słowa. Spojrzał na podawaną dłoń, na mężczyznę i zawahał się. Co powinien zrobić? Co teraz? W końcu podał mu rękę.
-Wzajemnie.-coś kazało mu nie mówić swojego imienia, bo po imieniu, nazwisku i tym, że mieszka chłopak w okolicy za łatwo będzie do niego dotrzeć. Jakoś... nie tyle mu nie ufał, co wolał mieć spokojny sen.-Chyba... Chyba powinienem iść, prawda? Już późno jest. Z resztą i tak nie mam pieniędzy, nie byłem gotowy na faktycznie spotkanie z Panem.-szukał wymówki, bo jego głowa ani trochę nie przewidziała takiego scenariusza.-Nie chciałem marnować Pana czasu czy zajmować wieczora, każdy zasługuje na odpoczynek.-pokiwał sam sobie głową, gotów się ukłonić lekko i odejść, bo w końcu tak nachodzić ludzi po nocy, jak jakiś morderca, nienormalny jakiś, co on sobie myślał? Nic nie myślał, to właśnie problem jest. Poradzi sobie bez niczyjej pomocy, jakoś to będzie.
corbeau noir
— light is easy to love —
show me your darkness
Gdyby Śmierć przybrała ludzką postać, wyglądałaby jak Perseus; wysoki i szczupły, o kredowym licu oraz zapadniętych policzkach. Pojedyncze hebanowe kosmyki opadają na czoło mężczyzny; oczy zaś, czarne jak węgiel z jadeitowymi przebłyskami, przyglądają się swym rozmówcom z niepokojącą natarczywością. Utyka na prawą nogę, w związku z czym jego stały atrybut stanowi mahoniowa laska z głową kruka.

Perseus Black
#6
14.02.2024, 12:29  ✶  
Nie przedstawił mu się. Brwi Perseusa mimowolnie uniosły się ku górze w grymasie zdumienia, aż na bladym czole pojawiła się bruzda, a uśmiech nieco przygasł. Zaraz jednak zrobiło mu się szkoda tego chłopca; tak przerażonego i niezręcznego towarzysko, o kościstych dłoniach, które wydawały mu się chłodniejsze niż własne. Było w nim coś znajomego; nie w rysach twarzy, mógłby nogę (najlepiej tę schorowaną, w której wkrótce i tak straci czucie) oddać za to, że młodzieńca nigdy wcześniej nie widział, ale coś innego, kryjącego się w sposobie, w jaki budował zdania, kładł nacisk na sylaby i…
Och.
Gdy zdał sobie sprawę, co takiego wydało mu się znajome, roześmiał się głośno, niemalże histerycznie. Czy naprawdę był tak zmęczony, że nie zauważył tego od razu? Nie, z pewnością nie; zajęty próbą oceny, czy chłopak nie jest jednym z tych potworów z Nokturnu o twarzach anielskich, którzy gotowi byli dźgnąć nożem dla kilku galeonów (nie wolno winić go za nadmierną ostrożność; nie w obliczu jego małego osobistego koszmaru), nie był w stanie wcześniej dostrzec tego, co było takie oczywiste.
— Przepraszam, zupełnie nie zwróciłem uwagi, na to, że ty… — urwał.
Zupełnie nie zwrócił uwagi na to, że chłopak przez cały czas mówił z akcentem.
— Możemy rozmawiać po francusku, jeśli dzięki temu poczujesz się bezpiecznie i swobodnie — zwrócił się do niego w tymże języku; radził sobie dobrze, choć niewystarczająco dobrze, by ukryć swoje pochodzenie - w każdym razie nie przed rodowitym Francuzem. Zbyt miękko wymawiał niektóre z głosek; za długo przeciągał niektóre sylaby, ogółem brzmiał zbyt brytyjsko.
— Oh, jak słusznie zauważyłeś, jestem po godzinach pracy, więc nawet nie mogę przyjąć żadnych pieniędzy — rozłożył ręce niby bezradnie, wciąż patrząc na niego z łagodnym, choć nieco smutnym uśmiechem.
Ostatnia próba. Przecież nie mógł pomagać mu na siłę.


[Obrazek: 2eLtgy5.png]
if i can't find peace, give me a bitter glory



Kolorowy ptak

Neil Enfer
#7
14.02.2024, 16:54  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 14.02.2024, 16:54 przez Neil Enfer.)  
Nie chciał się przedstawiać, ale też nie do końca pasowało mu to w tym momencie. Za dużo się działo. Jakoś tak wszystko się plątało i nie zapowiadało się na to żeby coś się rozwiązało w najbliższym czasie. Do tego to spojrzenie... Przyglądanie się, aż w końcu śmiech. Czy coś zrobił nie tak? Co to... Co się działo? Patrzył na niego zaskoczony podwójnie gdy otrzymał przeprosiny...
Początkowy szok gdy usłyszał rodzimy język był wielki, aż na sekundę zerknął w bok i zmarszczył brwi. No... to go nie spotykało za często, ale w końcu na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech i zaśmiał się krótko, czując, jak ma okazję porozmawiać tak jak lubi.
-Tak chyba będzie lepiej.-dalej uśmiechając się pokiwał głową. Od razu zmieniło to jego nastawienie, jakoś tak było mu cieplej, pogodniej i lżej, jakby znalazł kawałek bratniej duszy w wielkim angielskim mieście.
-W takim razie, z chęcią porozmawiam, ale na pewno odpłacę się w inny sposób.-obiecał dalej uszczęśliwiony możliwością mówienia po francusku. Mężczyznę rozumiał bardzo dobrze i w przeciwieństwie do wielu innych francuzów doceniał starania obcokrajowca, bo sam powrót myślami do czasów dzieciństwa i do domu rodziców sprawiły, że humor polepszył mu się o 100%. Nie rozumiał jednak czemu tak nalega na pomoc, czy miał jakieś plany, czy był po prostu dobry? Może tak bardzo lubił swoją pracę, że branie większej ilości klientów było dla niego przyjemnością, możliwe. Tak czy inaczej spróbuje, bo jak nie spróbuje, to się nigdy nie dowie, czy miało to sens.
corbeau noir
— light is easy to love —
show me your darkness
Gdyby Śmierć przybrała ludzką postać, wyglądałaby jak Perseus; wysoki i szczupły, o kredowym licu oraz zapadniętych policzkach. Pojedyncze hebanowe kosmyki opadają na czoło mężczyzny; oczy zaś, czarne jak węgiel z jadeitowymi przebłyskami, przyglądają się swym rozmówcom z niepokojącą natarczywością. Utyka na prawą nogę, w związku z czym jego stały atrybut stanowi mahoniowa laska z głową kruka.

Perseus Black
#8
15.02.2024, 14:22  ✶  
Był nieco zaskoczony, to prawda, ale wcale nie czuł się urażony zachowaniem chłopaka; Merlin jeden wiedział, jak wyglądały meandry świadomości tego dzieciaka, jakimi krętymi ścieżkami podążały jego myśli oraz jakie wydarzenia ukształtowały go w ten sposób. Nie pozostało zatem Perseusowi nic innego, niż okazać mu wyrozumienie, wypracowywaną przez lata cierpliwość i serdeczność rozwiązującą niejeden język. Nic więcej nie mógł dla niego zrobić - nic więcej nie chciał też czynić. Dlatego też poczuł ulgę, gdy chłopak wreszcie się zgodził; oszczędził mu tym samym niezręczności odwrócenia się do niego plecami.
— S'il te plaît, entre — skłonił się więc, przepuszczając chłopaka w drzwiach, a następnie wskazał mu uchylone drzwi do swojego gabinetu. — Usiądź proszę i zaczekaj na mnie chwilę. Napijesz się herbaty?
Zapytał jeszcze, zanim zniknął w kuchni. Tam też spotkał Vesperę, którą objął w pasie, pocałował czule i wręczając jej dwie siatki owoców oraz słoik ogórków kiszonych wyjęty z magicznej kieszeni, poinformował ją o sytuacji (choć należy tu zaznaczyć, ze nieco ją podkolorował, nazywając ją sprawą życia lub śmierci), obiecując, że jej to wynagrodzi. W jaki sposób? Zostawił jej wolną wolę w kwestii swej kary zapłaty. Po tej krótkiej wymianie zdań z narzeczoną, wrócił wreszcie do swojego nowego znajomego, usiadł naprzeciwko niego i znów się uśmiechnął.
— Zanim zaczniemy, czy mógłbyś mi przypomnieć swoje imię? — ładny sposób na zwrócenie mu uwagi, że wcale się nie przedstawił.


[Obrazek: 2eLtgy5.png]
if i can't find peace, give me a bitter glory



Kolorowy ptak

Neil Enfer
#9
15.02.2024, 18:15  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 15.02.2024, 18:15 przez Neil Enfer.)  
Wspomnienia wracały, z domu rodzinnego z akademii, tyle się działo. Bardzo mu tego brakowało choć normalnie o tym nie myślał. Dopiero teraz go to uderzyło. Czy był szczęśliwy w tym kraju? Czy nie powinien kiedyś wrócić? W końcu to nie tak, że wyjechali tu ze względu na aspiracje i marzenia o podróżach. Bardziej musieli i zostali, bo nie mieli dokąd wracać i zaczęcie wszystkiego od nowa byłoby za mało opłacalne.
Ze skinięciem głowy wszedł do środka, rozglądając się dookoła pobieżnie. Trochę to było z zaskoczenia, na swój sposób irracjonalne. Dalej było mu głupio, że tak mężczyznę nachodzi wieczorem. Nie chciał mu zajmować zbyt wiele czasu, ale też nie chciał dawać poczucia, że całe to spotkanie było bez sensu.
-Tak, poproszę. Obojętnie jaką, bez cukru.-złożył swoje zamówienie starając się być jak najmniej wymagającym. Zrobienie herbaty chwilę zajmie, do tego zanim ostygnie i będzie gotowa do picia też... Czeka ich chwila rozmowy.
Grzecznie usiadł na miejscu, jakie wyłapał za przeznaczone dla klientów i siedział tak śledząc wzrokiem różne kąty pomieszczenia, ozdoby, meble, dywan. Dalej coś mu nie grało, ale odczytywało to jako nieprzyzwyczajenie do bycia w gościach. Rzadko kiedy kogoś odwiedzał, no bo i kogo?
Po chwili właściciel domu wrócił. Popatrzył na niego, odwzajemnił uśmiech, choć znów na jego twarzy malowała się lekka niezręczność.
-Oh.. Neil-powiedział przypominając sobie, ze się nie przedstawił. No tak, na sekundę o tym zapomniał i liczył, że sprawa ta zostanie zapomniana. Zaczął bawić się luźno splecionymi dłońmi.-Długo Pan tu mieszka? Wydaje mi się, że to niemożliwe, żebyśmy się nigdy nie widzieli, albo faktycznie aż tak bardzo nie zwracam uwagi na to co jest dookoła.-zagadał z cichym śmiechem, nie wiedząc jak rozpocząć spowiedź.
corbeau noir
— light is easy to love —
show me your darkness
Gdyby Śmierć przybrała ludzką postać, wyglądałaby jak Perseus; wysoki i szczupły, o kredowym licu oraz zapadniętych policzkach. Pojedyncze hebanowe kosmyki opadają na czoło mężczyzny; oczy zaś, czarne jak węgiel z jadeitowymi przebłyskami, przyglądają się swym rozmówcom z niepokojącą natarczywością. Utyka na prawą nogę, w związku z czym jego stały atrybut stanowi mahoniowa laska z głową kruka.

Perseus Black
#10
21.02.2024, 21:52  ✶  
W domu poruszał się bez laski - nieco niezdarnie, utykając na prawą nogę - ale bez problemu przyniósł srebrną tacę z dwiema filiżankami earl greya i maślanymi ciasteczkami. Nawet jeśli chłopak nie słodził, istniała szansa, że skusi się na cukier pod inną postacią - przynajmniej tak robił Perseus, aby zachować równowagę. Poza tym, sam miał na nie ogromną ochotę.
Tak więc siedzieli na fotelach naprzeciwko siebie, oddzieleni bezpieczną granicą w postaci niskiego stolika. Neil, powtórzył w myślach jego imię. Neil. Ładnie i miękko. Pasowało do całej jego eterycznej sylwetki.
— Wprowadziłem się tutaj pod koniec ubiegłego roku z moją byłą żoną. Pracuję w Dolinie Godryka, niekiedy po kilkanaście godzin dziennie. Nie jestem więc zaskoczony, że nigdy wcześniej mnie tu nie spotkałeś. Sam nie znam imion większości swoich sąsiadów — uśmiechał się serdecznie, nieco pobłażliwie. Zaraz potem spoważniał, założył nogę na nogę i spojrzał na Neila badawczo.
— Nie przyszedłeś tutaj na zapoznawczą pogawędkę — to nie było nawet pytanie, a stwierdzenie suchego faktu — Opowiedz, co się dzieje. Spróbuję ci pomóc.
Nie wyciągał notesu, jak miał to w zwyczaju przy swoich pacjentach. Po pierwsze, nie była to do końca terapia, nie w myśl czarodziejskiego prawa. Po drugie, chłopak wydawał się wystarczająco wystraszony i niepewny, aby dodatkowo go stresował faktem, że być może gdzieś, na jakiś kartkach zapełnionych koślawym pismem magipsychiatry, znajdował się dowód, że kiedykolwiek do niego przyszedł. Nawet jeśli, korzystanie z jego pomocy nie było przecież niczym wstydliwym...


[Obrazek: 2eLtgy5.png]
if i can't find peace, give me a bitter glory



« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Perseus Black (1847), Neil Enfer (2492)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa