• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Little Hangleton v
« Wstecz 1 2 3 4 Dalej »
[05.07.72] W służbie Feniksa. Dziewczyna, której nie było

[05.07.72] W służbie Feniksa. Dziewczyna, której nie było
Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#1
08.02.2024, 09:48  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 28.07.2025, 16:57 przez Król Likaon.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Bajarz V
Rozliczono - Heather Wood - osiągnięcie Badacz Tajemnic I
Rozliczono - Dora Crawford - osiągnięcie Piszę, więc jestem

Sesja z misją Dory w ramach zakonnych zadań indywidualnych fabuły W służbie feniksa.
*

Atlas, spokrewniony luźno z rodziną Burke, był czarodziejem utalentowanym, ale dość ekscentrycznym. Od lat mieszkał w domu leżącym pod Lasem Wisielców, w którym ponoć lubił gromadzić różne pamiątki - i z którego bardzo niechętnie wychodził. On sam w sobie, choć sąsiedzi twierdzili, że miał nieprzyjemny, opryskliwy charakter, nikomu specjalnie nie wadził. Nie było podstaw, aby podejrzewać go o cokolwiek więcej niż dziwactwa, niewyparzony język, wściekanie się o rzeczy w rodzaju „bo ktoś zbiera jabłka, które spadły z mojej jabłoni za płot” i być może nadmierne skłonności do zbieractwa. Jego syn za to był podejrzany o dostarczanie informacji jeśli nie śmierciożercom, to przynajmniej osobom, które ideę czystości krwi wyznawały i bardzo starały się te dane dobrze wykorzystać. Nie wspominając o napaści na pewną mugolaczkę – niekoniecznie dokonanej ze względu na to, że nosił białą maskę i czarne znaki, ale przecież przez to ani trochę mniej problematycznej.
Tyle że Ministerstwo Magii nie miała na to dowodów. Sprawa przeciwko niemu stanęła w miejscu. Przeszukanie mieszkania, które wynajmował, niczego nie wykazało. Jeżeli było cokolwiek, co mogło świadczyć przeciwko niemu – a rzeczy zaatakowanej dziewczyny znikły, młody Hektor zaś miał pewne skłonności do zbieractwa po ojcu – to prawdopodobnie znajdowało się w rodzinnym domu. Nie udało się jednak uzyskać legalnego nakazu przeszukania, a wkradnięcie się tam nie było łatwe. Atlas miał lekką obsesję na punkcie ochrony swoich zbiorów, a ostatnio ta albo eskalowała, albo było coś, co bardzo chciał ukryć, bo wyposażył dom w kilka dodatkowych zaklęć i alarmów.
Ktokolwiek wszedłby do środka, zostałby natychmiast namierzony albo przynajmniej później odkryto by ślady jego obecności i być może natrafiono na trop tej osoby.
…chyba że byłby całkowicie nienamierzalny.
Jakby dla wszystkich zaklęć i przedmiotów nigdy nie istniał.
*

Dziewczęta dostały wskazówki, czego dokładnie mają szukać, wszystkie dane o Atlasie i Hektorze, o które poprosiły, a które udało się Zakonowi zebrać, a jeżeli wyraziły takie życzenie, do ich dyspozycji dano parę eliksirów z zakonnych zbiorów oraz zmieniono nieco ich wygląd. Ktoś miał postarać się też, aby w razie, gdyby wpłynęło jakieś zawiadomienie do Brygady, to na dyżurze były tego dnia odpowiednie osoby i zareagowały odrobinę za wolno. Główna część zadania, a więc dostanie się do środka i potencjalnie odwrócenie uwagi Atlasa, należały jednak do nich. Dom mężczyzny leżał w pobliżu Lasu Wisielców, w pewnym oddaleniu od mugolskich gospodarstw, nie musiały więc szczególnie martwić się, że zaalarmują niemagicznych mieszkańców. Był parterowy, w środku pewnie można było spodziewać się jakichś czterech pomieszczeń i miał – poza oknami – dwa wejścia, jedno z przodu, drugie z tyłu. Wejścia do tego głównego broniła patrząca kłódka, którą na pewno trzeba by oślepić, aby swobodnie wkroczyć do środka tą drogą.
Dom otaczał spory, zaniedbany ogródek, pełen chaszczy, krzewów oraz drzew, oraz drewniany, niezbyt wysoki płot. Otaczały go zaklęcia odstraszające mugoli i czar, który Heather miała okazję poznać swego czasu przed domem Meadowesa – zniechęcał osobę do wchodzenia na teren posesji, chociaż sam w sobie był raczej nieszkodliwy.

wiadomość pozafabularna
Ustawcie się, gdzie zechcecie, możecie od razu działać, opisać jakieś poczynania, które dziewczyny wykonały w dłuższym czasie, by zabezpieczyć sobie drogę albo sobie najpierw pogadać postaciami bez mojej ingerencji – wszystko zależy od waszej inwencji. Możecie sobie wybrać po dwa - trzy eliksiry, a jeśli potrzebujecie dodatkowych info, które Bren mogła wam dać, opiszcie to w narracji. Gdybyście potrzebowały podpowiedzi, jak to rozegrać, zagrajcie kartą wskazówka od barda, czyli dźgnijcie mnie kijkiem na priv, to w kolejnej turze zasugeruję wam jakieś ścieżki.
Queen of May
But green is the color of earth,
of living things, of life.

And of rot.
Jasnoniebieskie oczy, brązowe włosy i jasna, posiadająca nieliczne piegi cera. 168 wzrostu, o szczupłej sylwetce. Wokół niej unosi się intensywny aromat ziół i zapachowych świec. Dłonie w niektórych miejscach ma permanentnie odbarwione od eliksiralnych składników i roślin którymi się zajmuje.

Dora Crawford
#2
07.03.2024, 06:33  ✶  
Jeśli chciały, mogły wziąć ze sobą eliksiry, ich twarze zostały odpowiednio poprawione, żeby nie dało się ich łatwo rozpoznać, a oprócz tego członkowie Brygady mieli zareagować odpowiednio opieszale, gdyby wpłynęło zgłoszenie. Wszystko wydawało się odpowiednio zorganizowane i dopięte na ostatni guzik, żeby miały jak najlepsze i najłatwiejsze podejście do domu Atlasa i Hectora, ale mimo tego Dora czuła w żołądku supełek niepewności, który nieco męczył ją, kiedy razem z Heather szły przez Little Hangleton.

Crawley rzadko kiedy opuszczała Dolinę Godryka, a już w samym ponurym miasteczku, które właśnie przemierzały, to chyba nie była nigdy. Słyszała tylko opowieści, a sama jego nieprzyjemna atmosfera kładła się teraz na niej z jakąś ciężkością. Ale mimo tego starała się wyglądać dzielnie, kiedy stawiała krok za krokiem, ramię w ramię z Wood, odrobinę tylko nerwowo zaciskając dłonie na pasku przewieszonej przez ramię torby.

- Byłaś tu kiedyś? W lesie, mam na myśli - szepnęła niemal do rudowłosej, kiedy cel ich podróży zaczął majaczyć przed nimi, albo raczej sam Las Wisielców, pod którym znajdował się dom. Dora wiedziała, jak wyglądał ten las i dlaczego tak się nazywał, bo w sumie jego miano nie mogło być mniej skomplikowane, ale leniwie poruszane przez wiatr zwłoki sprawiały, że czuła się tylko bardziej niekomfortowo.

- Myślę też, że może powinnyśmy spróbować najpierw od tyłu? Co sądzisz? - zapytała, może odrobinę nieśmiało, ale głównie dlatego, że uważała Wood za o wiele lepszą specjalistkę w takich rzeczach jak siebie samą. W końcu to ruda była tutaj brygadzistką z doświadczeniem w akcji i pewnie już nie raz nie dwa włamywała się do takich mieszkań, które były chronione jakimiś mniej lub bardziej złożonymi zaklęciami. Dorze zdarzyło się to na razie tylko raz, a do tego drzwi były otwarte i prawdę powiedziawszy, uważała to za mało imponujące dokonanie. Ale co wyniosła z tego kwiatka, to było jej.


The woods are lovely, dark and deep, 
But I have promises to keep, 
And miles to go before I sleep.
Gówniara z miotełką
She had a mischievous smile, curious heart and an affinity for running wild.
Heather mierzy 160 cm wzrostu. Jest bardzo wysportowana, od dzieciaka bowiem lata na miotle, do tego zawodowo grała w quidditcha. Włosy ma rude, krótkie, nie do końca równo obcięte - gdyż obcinał je Charlie po tym, jak większość spłonęła podczas Beltane. Twarz okrągłą, obsypaną piegami, oczy niebieskie, czają się w nich iskry zwiastujące kolejny głupi pomysł, który chce zrealizować. Porusza się szybko, pewnie. Ubiera się głównie w sportowe rzeczy, ceni sobie wygodę. Głos ma wysoki, piskliwy - szczególnie, kiedy się denerwuje. Pachnie malinami.

Heather Wood
#3
07.03.2024, 11:09  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 07.03.2024, 11:14 przez Heather Wood.)  

Zadbała o to, aby wyglądać dzisiaj nieco inaczej. Niestety zawsze musiała tego pilnować, jej twarz była bowiem dosyć mocno kojarzona wśród czarodziejów. Uroki bycia sławnym. Nie ułatwiało to działań dla tajnej organizjaci, musiała się pilnować, aby nikt jej nie rozpoznał. Zwróciła już na siebie uwagę podczas Beltane, chyba wszyscy wiedzili, jakie ma poglądy i co sądzi o śmierciożercach, wolałaby jednak nie zostać powiązana z Zakonem Feniksa. Musiała myśleć o bezpieczeństwie swoich bliskich, szczególnie, że chyba wszyscy wiedzieli o tym, że chociażby Cameron był jej bliski. Nie wybaczyłaby sobie, gdyby przez jej zaangażowanie stała mu się krzywda. Daltego też pojawiła się tutaj dzisiaj w nieco innej odsłonie, włosy miała przyciemnione, związane w kucyk, udało jej się również ukryć charakterystyczne dla niej piegi. Zapewne wprawne oko dostrzegłoby kim jest, ale ten ktoś musiałby się jej dokładniej przyjrzeć, nie zamierzała dzisiaj dać się komukolwiek oglądać, więc to powinno wystarczyć. Na plecach miała narzuconą miotłę, praktycznie nigdy się bez niej nie ruszała, był to jej największy atut, umiejętność którą mogła się przydać w najmniej oczekiwanym momencie.

Zadanie było jasne, nie brzmiało specjalnie skomplikowanie, chociaż kto wie, jakich czarów mógł użyć Burke do tego, aby zabezpieczyć swój dom, to mogły sprawdzić dopiero na miejscu.

Na samą myśl o Little Hangleton przechodziły ją dreszcze. Nie lubiła tego miejsca, wzbudzało w niej nieprzyjemne wspomnienia i czy chciała tego, czy nie również strach, który był czymś obcym. Uważała, że to miejsce jest przeklęte, nie miała pojęcia, dlaczego ludzie tutaj mieszkali. Sama nigdy nie zdecydowałaby się na coś takiego.

Starała się nie dawać po sobie poznać, jak bardzo nie znosi tego miasteczka. - Byłam, kilka razy i za każdym razem te wizyty kończyły się w ten sam sposób. To miejsce jest paskudne. - W tym lesie natrafili na martwe zwłoki, całą masę trupów, które były ukryte na mokradłach, później drzewa próbowały ją zabić, zdecydowanie mogła się spodziewać, że dzisiaj może spotkać je coś podobnego. Dlatego też była wyjątkowo czujna.

Udało im się dotrzeć do domu, w którym mieszkał mężczyzna. Całkiem niepozorny, nie wyglądał jakby był fortecą, o której tyle mówiono.

Od tyłu, nie było wcale takim głupim pomysłem, chociaż gdyby weszły drzwiami wejściowymi, na pewno zaskoczyłby go swoją pewnością siebie. - Myślę, że możemy wejść od tyłu, chociaż zastanawiam się, czy nie powinnyśmy go wywabić z domu. Mogę zrobić coś głupiego, skupić jego uwagę na sobie, wtedy ty wejdziesz do środka. - Nie miała problemu z tym, żeby robić za przynętę i dać Dorze czas na to, aby mogła rozejrzeć się w środku, ona i tak nie mogła tam niczego dotknąć, a wolałaby nie spieprzyć zadania.

Queen of May
But green is the color of earth,
of living things, of life.

And of rot.
Jasnoniebieskie oczy, brązowe włosy i jasna, posiadająca nieliczne piegi cera. 168 wzrostu, o szczupłej sylwetce. Wokół niej unosi się intensywny aromat ziół i zapachowych świec. Dłonie w niektórych miejscach ma permanentnie odbarwione od eliksiralnych składników i roślin którymi się zajmuje.

Dora Crawford
#4
07.03.2024, 21:01  ✶  
Dora co prawda nie musiała się jakoś bardzo martwić, że ktoś ją rozpozna, bo ani nie była tak popularna jak Heather (nawet blisko tego nie stała), ani też nie myślała, że Borginowie posiadają szczegółowy jej rysopis, ale po zeszłorocznym spotkaniu Stanleya na korytarzu Munga, zwyczajnie pozostawała ostrożna. Nie na tyle, by pozwolić Brennie trwale zmienić swoją twarz, bo chyba w pewien sposób była zbyt dumna, by dać tego typu satysfakcję rodzinie swojej matki, ale wystarczająco by przy każdym wyjściu poza granice Doliny poprawiać rysy, kolor oczu czy włosów. Dlatego teraz piwne spojrzenie zerkało dookoła, co chwila wracając do dyndających w oddali wisielców, a blond włosy zostały związane w kitkę. Nawet wymieniła spódnicę na wygodniejsze odzienie, wybierając nieco spracowane ogrodniczki.

Fakt, że musiały zagościć w domu kogoś, kto nazywał się Burke, kładł się na niej niezdecydowaniem, przynajmniej kiedy tak szły chodnikiem. Słyszała, bo chyba nigdy nie dane jej było się o prawdziwości tego faktycznie przekonać, że członkowie tej rodziny byli naprawdę blisko z Borginami. Od wielu lat prowadzili przecież wspólne biznesy, a Borgin&Burkes stał niezmiennie na Nokturnie, ciesząc się stałą klientelą i odpowiednią reputacją. I jakaś część Crawley chyba obawiała się, że te konotacje, nawet jeśli odległe dzisiejszego dnia, mogły prowadzić do jakichś nieprzyjemnych sytuacji.

- W ten sam sposób? - zainteresowała się, chociaż mimo tego dało się w jej głosie wyczuć pewną rezerwę, a zadając to pytanie nie była też nachalna, bo jeśli tylko Wood nie chciała tematu rozwijać, to Dora była gotowa bez mrugnięcia okiem go pominąć.

- No tak - wydukała praktycznie, łapiąc się z pewnym zażenowaniem na tym, że Heather miała jak najbardziej rację. Spojrzała na wznoszący się obok budynek, jakby przez moment nie mierzyła się z nim, a już z tym co miało ją spotkać w środku, a potem odetchnęła. - No dobrze, czyli ty odwrócisz uwagę, a ja spróbuję rozbroić tylne drzwi. Może potrzebny nam jakieś słowo alarmowe? Jeśli masz narobić szumu, to może gdyby coś poszło nie tak, albo Atlas po wyjściu miał wrócić do środka, to mogłabyś coś takiego krzyknąć? - zasugerowała, na moment zastanawiając się. - Coś łatwego, ale też nie nazbyt oczywistego, żeby nie rzucić tego od tak? Może gumochłony?


The woods are lovely, dark and deep, 
But I have promises to keep, 
And miles to go before I sleep.
Gówniara z miotełką
She had a mischievous smile, curious heart and an affinity for running wild.
Heather mierzy 160 cm wzrostu. Jest bardzo wysportowana, od dzieciaka bowiem lata na miotle, do tego zawodowo grała w quidditcha. Włosy ma rude, krótkie, nie do końca równo obcięte - gdyż obcinał je Charlie po tym, jak większość spłonęła podczas Beltane. Twarz okrągłą, obsypaną piegami, oczy niebieskie, czają się w nich iskry zwiastujące kolejny głupi pomysł, który chce zrealizować. Porusza się szybko, pewnie. Ubiera się głównie w sportowe rzeczy, ceni sobie wygodę. Głos ma wysoki, piskliwy - szczególnie, kiedy się denerwuje. Pachnie malinami.

Heather Wood
#5
08.03.2024, 08:02  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 08.03.2024, 08:03 przez Heather Wood.)  

- Wizyty w tym miejscu zawsze kończą się źle, mam nadzieję, że odczarujesz tę klątwę. - Nie chciała jej opowiadać o trupach w jeziorze, o czarnoksiężniku i o tych drugich trupach, które próbowały je zjeść. Miała nadzieję, że unikną dzisiaj takich dodatkowych atrakcji, że będzie spokojniej. Wystarczy, że miały jakoś obejść Burka, miała nadzieję na zabawę bez żadnych dodatkowych efektów specjalnych, ale czuła, że Little Hangleton może je zaskoczyć i to w ten mniej pozytywny sposób. To miejsce takie już było.

- Mogę pomóc ci to zrobić, odprowadzić cię do drzwi i tak dalej, ale nie wejdę do mieszkania Burka, nie chciałabym, żeby wiedział, że tutaj byłam. - Wytłumaczyła jeszcze wszystko po kolei. Musiały podejść do sprawy spokojnie, bez niepotrzebnego pośpiechu. Nauczyła się już, że warto mieć chłodną głowę (co nie zawsze jej się podobało, bo akurat Wood była w gorącej wodzie kąpana). Tutaj na spokojnie mogły wszystko przed omówić, nie musiały przecież wejść do środka od razu.

- Mówilaś łatwe, gumochłony - Powtórzyła powoli. Heath nie była dobra z przyrki. - Wcale nie są takie łatwe, ale poradzę sobie. - To nie był wcale głupi pomysł, dobrze było mieć jakieś hasło, na wypadek gdyby stało się coś, oczywiście nie zakładała, że w ogóle coś się wydarzy, ale wiadomo jak jest.

- Chodźmy. - Chyba miały wstępny plan. Sama Ruda nie do końca wiedziała, w jaki sposób powinna wywabić Atlasa z chaty, ale zajmie się tym, po tym, jak uda im się wpuścić Dorę do środka.

Podeszła do ogrodzenia i rzuciła na nie zaklęcię, aby zobaczyć, czy mogą bezpiecznie wejść do środka. Czy uda im się pokonać bramkę bez przygóg.


Sprawdzam, czy są nałożone jakieś zabezpieczenia na ogród, rzut na rozproszenie.
Rzut Z 1d100 - 79
Sukces!

Rzut Z 1d100 - 7
Akcja nieudana
Queen of May
But green is the color of earth,
of living things, of life.

And of rot.
Jasnoniebieskie oczy, brązowe włosy i jasna, posiadająca nieliczne piegi cera. 168 wzrostu, o szczupłej sylwetce. Wokół niej unosi się intensywny aromat ziół i zapachowych świec. Dłonie w niektórych miejscach ma permanentnie odbarwione od eliksiralnych składników i roślin którymi się zajmuje.

Dora Crawford
#6
11.03.2024, 14:44  ✶  
Miała nadzieję, że faktycznie uda jej się przełamać tę klątwę, o jakiej zdawała się mówić Heather. Może tym razem nie będzie tak źle - może obejdzie się bez trupów, czarnoksiężników i nieumarłych. Może, bo nawet jeśli Dora miała ogromną nadzieję, to zdawała sobie sprawę z tego, że ta nie zawsze wystarczała, a ona sama musiała się jeszcze wiele nauczyć, jeśli chodziło o tego typu podchody, jaki przyszły im tego dnia odgrywać.

- Brzmi dobrze - kiwnęła głową. Nie byłą pewna czy z rozbrojeniem zaklęć ochronnych potrzebowała pomocy, ale zawsze lepiej było mieć towarzystwo bo przecież co dwie głowy to nie jedna. Uśmiechnęła się też do Wood lekko, kiedy ta wspomniała o niewchodzeniu do środka, ale nic nie powiedziała. Ten aspekt akurat był dla niej całkowicie oczywisty, bo od tego właśnie tutaj była, by wykorzystać umiejętność, którą podarowano członkom jej rodziny, żeby nikt niepowołany nie mógł jej ani znaleźć, ani rzucić na nią klątwy.

- Może być coś innego - zapewniła pośpiesznie. - Te gumochłony to pierwsze, co mi przyszło do głowy - wzruszyła ramionami. Rzuciła je chyba tylko dlatego, bo wydawało jej się, że od gumochłona całkiem łatwo było kogoś wyzwać, na przykład. Ale prawda też była taka, że Crawley nie miała zbyt dużego doświadczenia w obrażaniu ludzi.

Podążyła za Heather, kierując się na tyły parterowego domku. Widząc, że Wood wyciąga różdżkę, sama zrobiła to samo, chyba dla samej otuchy i żeby mieć coś w rękach, bo przecież prawdę powiedziawszy - ta nie była jej do niczego potrzebna.
- Co mamy? - zapytała jeszcze, zerkając na nią, a potem i na sam, porośnięty gęsto roślinnością ogródek.


The woods are lovely, dark and deep, 
But I have promises to keep, 
And miles to go before I sleep.
Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#7
11.03.2024, 19:32  ✶  
Zaklęcie Heather zadziałało prawidłowo: zakłóciło działanie czaru, który miał odstraszyć każdą niepowołaną osobę, wchodzącą na teren posesji. Mogły bezpiecznie przejść przez furtkę do nieco zaniedbanego, zarośniętego ogródka. Gdyby ktoś teraz wyjrzał przez okno, wychodzące na tyły, zobaczyłby je pewnie, ale nie dostrzegły nikogo za przybrudzoną nieco firanką – chyba kuchenną. Drugie okienko było małe, prawdopodobnie umiejscowione w łazience. Chwilowo ich obecność nie została zauważona.
Wyglądało na to, że na zewnątrz nie ma jakichś innych, skomplikowanych zabezpieczeń, ale i to nie dziwiło. Atlas nie był bogaczem, niebezpieczne niespodzianki mogłyby mu sprowadzić na głowę Brygadę, a i polegał w dużej mierze na zaklęciach, które miały namierzyć potencjalnych gości i które bardzo trudni było złamać. Na całe szczęście - Dora ich łamać nie musiała. Kompletna nienamierzalność gwarantowała, że nie pojawi się na żadnej mapie, i zwiedzie większość zaklęć.
Z dużym prawdopodobieństwem mężczyzna był jednak w domu. Heather miała rację, że urządzenie zamieszania, które to sprawdzi, było dobrą strategią, zwłaszcza że sama nie mogła w środku niczego dotknąć. Mogłaby pozostawić ślady, które wskazałyby na to, że faktycznie doszło do włamania.
Do niej już należało, w jaki sposób to zrobi, ale znając opinię mężczyzny, który wściekał się nawet o zbieranie jabłek pod płotem, możliwości było sporo...
Gówniara z miotełką
She had a mischievous smile, curious heart and an affinity for running wild.
Heather mierzy 160 cm wzrostu. Jest bardzo wysportowana, od dzieciaka bowiem lata na miotle, do tego zawodowo grała w quidditcha. Włosy ma rude, krótkie, nie do końca równo obcięte - gdyż obcinał je Charlie po tym, jak większość spłonęła podczas Beltane. Twarz okrągłą, obsypaną piegami, oczy niebieskie, czają się w nich iskry zwiastujące kolejny głupi pomysł, który chce zrealizować. Porusza się szybko, pewnie. Ubiera się głównie w sportowe rzeczy, ceni sobie wygodę. Głos ma wysoki, piskliwy - szczególnie, kiedy się denerwuje. Pachnie malinami.

Heather Wood
#8
11.03.2024, 22:01  ✶  

Wood chciała się na coś przydać. Skoro nie mogła wejść do domu, to chociaż pomoże się jej przebić przez ogród. Wydawało jej się to być całkiem rozsądnym rozwiązaniem. Zaklęcie, które rzuciła okazało się zadziałać. Miejsce przestało je stąd odstraszać. Swoją drogą całkiem ciekawy czar, może powinna się nauczyć rzucać podobny na swój pokój, żeby rodzice przestali jej do niego wchodzić. Będzie musiała poprosić Brennę o instrukcje, ona na pewno potrafiła rzucić takie zaklęcie. Mogły na spokojnie wejść do środka.

Ruda starała się przemieszczać, jak najciszej potrafiła, by broń Merlinie mieszkaniec tego miejsca nie zwrócił na nie uwagi. Wydawało jej się, że poza tym jednym zabezpieczeniem nic więcej tutaj nie ma. Dora na spokojnie mogła wejść do środka. Był to chyba odpowiedni czas na rozdzielenie się. Miała pomysł, jak wypędzi tego typa z domu, czuła, że on zadziała, bo musiałby być ślepy i głuchy, żeby jej nie zauważył.

- Nie, gumochłony są w porządku, już je zapamiętałam. - Dodała jeszcze, aby nie mieszać, bo zaraz się zgubi, jakie będą miały to hasło. - Myślę, że będziesz mogła wejść tędy, ja wyciągnę go przed dom. Może być trochę głośno, ale się nie przejmuj. - Wolała uprzedzić Dorę, żeby nie przestraszyła huku.

- Rzucił na ogród zaklęcie odstraszające, spotkałam się z nim ostatnio, udało mi się je rozproszyć, dobra, ja znikam, jak zacznie się robić głośno wchodź do środka. Powodzenia Dora. - Odparła jeszcze nim ruszyła w stronę wyjścia.

Plan miała oczywiście sprytny. Kiedy ominęła ogród zdjęła miotłę, na którą usiadła. Obleciała dom, po czym z impetem wleciała w płot, który znajdował się przed głównym wejściem. Narobiła sporo hałasu, miała nadzieję, że to wystarczy, żeby wywabić mężczyznę z domu. Pogłaskała jeszcze miotłę z czułością. - Mam nadzieję, że mi to wybaczysz, ale to siła wyższa... - Leżała przed tym płotem i obserwowała drzwi. Nie pozbierała się jeszcze, aby Atlas mógł do niej podejść. To zawsze dawało im dodatkowy czas.

Queen of May
But green is the color of earth,
of living things, of life.

And of rot.
Jasnoniebieskie oczy, brązowe włosy i jasna, posiadająca nieliczne piegi cera. 168 wzrostu, o szczupłej sylwetce. Wokół niej unosi się intensywny aromat ziół i zapachowych świec. Dłonie w niektórych miejscach ma permanentnie odbarwione od eliksiralnych składników i roślin którymi się zajmuje.

Dora Crawford
#9
05.04.2024, 03:14  ✶  
Im bliżej domu się znajdowały, tym miała wrażenie, że bardziej nie chce się koło niego kręcić i przez dłuższą chwilę ją to nawet nie zastanawiało. Dopiero kiedy Heather machnęła różdżką, rozpraszając zaklęcie, świadomość tego opadła delikatnie na Dorę, która dość szybko połączyła kropki. Brzmiało interesująco i mogłaby je potem przerobić na takie, które skutecznie odstraszałyby psy Longbottomów od jej ogródka, skoro takie chętne były do jego rozkopywania.

Kiedy tak szła za Wood, starała się naśladować ją najlepiej jak umiała, uznając ją tutaj za najlepszą specjalistkę tego typu podchodów i akcji. Na jej podobieństwo ostrożnie stawiała kroki, chcąc zachować się jak najciszej, ale w tym wszystkim wodziła spojrzeniem po bryle budynku i oknach, bojąc się może trochę, że w najmniej odpowiednim momencie właściciel postanowi pooglądać sobie krajobrazy.

- Dziękuję. W takim razie czekam, a ty na siebie uważaj - uśmiechnęła się do rudej pokrzepiająco, po czym ta ruszyła w swoją stronę, gotowa zrealizować swój plan. Cokolwiek miała w głowie, Crawley zaczekała aż faktycznie zrobi się głośno i powstrzymała się, żeby nie wyjrzeć wtedy zza rogu, żeby sprawdzić co też takiego Wood postanowiła zrobić, bo nie brzmiało to zbyt bezpiecznie. Ale jeśli tylko usłyszała, otwierane drzwi frontowe i głosy, to wtedy spróbowała otworzyć drzwi przy których stała. Najpierw ręcznie, w tradycyjny sposób, a potem, jeśli były obłożone zaklęciem lub zamknięte, próbowała użyć magii. A kiedy jej się udało, wślizgnęła się do środka.

rzucam na idk rozproszenie żeby zamek otworzyć
Rzut N 1d100 - 73
Sukces!

Rzut N 1d100 - 95
Sukces!


The woods are lovely, dark and deep, 
But I have promises to keep, 
And miles to go before I sleep.
Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#10
06.04.2024, 11:12  ✶  
Rozległ się huk. Może nie tak głośny, by postawić całe sąsiedztwo na nogi, ale na pewno doskonale słyszalny w najbliższej okolicy – dobiegł nawet uszu Dory na tyłach, mogła więc mieć pewność, że Heather wzięła sobie do serca to całe odwracanie uwagi i przykładała do swojego zadania. Płot trochę ucierpiał, a witki miotły Brygadzistki powyginały się nieco i pewnie później będzie wymagała drobnego przeglądu w pracowni Woodów. Upadek samej Heather, ze względu na to, że był do pewnego stopnia kontrolowany, nie wyrządził jej wielkiej krzywdy, ale nabiła sobie kilka siniaków i wylądowała łokciem w kopcu… kreta? Mrówek?
Główne drzwi domu otworzyły się z impetem. Na progu stanął czarodziej w średnim wieku – niezbyt wysoki, siwiejący powoli, odziany w szatę (co pewnie wyjaśniało po części, czemu w Little Hangleton miał opinię dziwaka: w końcu dla mugoli już sam styl ubierania czynił z niego pewnie wariata).
– Co ty wyrabiasz?! – wrzasnął, ruszając szybkim krokiem ścieżką ku furtce. – Każę cię aresztować! Zniszczyłaś mój płot!
Najwyraźniej opowieści o tym, że był pieniaczem, człowiekiem niezbyt przyjemnym i porywczym, miały w sobie dużo prawdy. Nie rzucał wprawdzie jeszcze zaklęciami na prawo i lewo, ale jego ręka uciekła ku kieszeni szaty, jakby był gotów wyciągnąć różdżkę w każdej chwili.
– Mój płot!!! – sarknął, chociaż płot, po prawdzie, został zaledwie odrobinę odrapany, a on nawet tego odrapania nie mógł widzieć…
*

Jeśli jakieś czary ciążyły na tylnych drzwiach – Dora je rozproszyła, a prosta alohomora wystarczyła, aby Crawley mogła bezpiecznie dostać się do środka. Słyszała jeszcze krzyki Atlasa, wskazujące na to, że wybieg się udał i w domu nikogo nie ma. Już tuż za progiem przekonała się, że mężczyzna chyba faktycznie był zbieraczem: potknęła się w półmroku o korytarza o coś porzuconego przy drzwiach. Widziała sporo par butów, jakieś narzędzia ogrodnicze, kilka kurtek porzuconych na wieszaku. Najbliżej znajdowało się przejście do kuchni – również zagraconej, pełnej nie tylko garnków i naczyń, ale też jakichś figurek. Z dużym prawdopodobieństwem rzeczy bardziej podejrzane były jednak trzymane w którymś z trzech pozostałych pomieszczeń – były tu salon, sypialnia i jeszcze jeden pokój – a Dora miała stosunkowo niewiele czasu na ich przeszukanie. Pozostawało więc mieć nadzieję, że uśmiechnie się do niej szczęście i trafi na to, co powinna.
Wszystko co mogło należeć do młodej dziewczyny, było potencjalnie podejrzane, bo takiej Atlas nie miał w najbliższej rodzinie. Te, wedle przekazanych im informacji, wystarczyłoby porzucić przy śmietniku na tyłach domu, aby Brygadziści mogli „przypadkiem” je odnaleźć i bez nakazu przeszukania. Aparaty, zdjęcia – bo istniała całkiem spora szansa, że Hektor postanowił udokumentować swoją zbrodnią, jak zdarzało się niekiedy przestępcom, mającym nie po kolei w głowie, a dziewczyna wspominała o aparacie – te oddane bezpośrednio stanowiłyby mocny dowód. Ale też zawsze mogło rzucić się jej w oczy coś jeszcze, co stałoby się podstawą do kontynuowania śledztwa…
Na jednej ze ścian Dora dostrzegła dużą mapę – przedstawiającą ten dom właśnie. Kropka z imieniem Atlasa poruszała się właśnie do skraju mapy. Poza nią nie było na niej niczego: najwyraźniej prawdą było, że czarodziej rzucił rożne namierzające zaklęcia na dom. Na Dorę jednak nie działały, bo przedpokój na mapie pozostawał pusty.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Bard Beedle (2054), Dora Crawford (1982), Heather Wood (1756)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa