• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[04.08.72. Potańcówka] Can I have this dance?

[04.08.72. Potańcówka] Can I have this dance?
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#111
20.02.2024, 18:03  ✶  
Czujesz nagły przypływ sił! Przez kolejne dwie tury możesz podnieść stół jedną ręką czy bez problemów kogoś podnieść
viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#112
20.02.2024, 19:07  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 21.02.2024, 00:17 przez Erik Longbottom.)  
Przyjmuję drinka od Morfeusza, ale go nie wypija, bo ręka mi podryguje do góry.
Moje ciało wraca do normy, bo efekt zaklętego drinka dobiego końcowi.
Przyjmuję drinka od Perseusza i piję go w tym poście.
Oferuję drinka od Morfeusza dla Samuela.
Rozmawiam z Norą, Perseuszem, Samem i Victorią.
Podnoszę się z podłogi, wyswobadzając się na własną rękę z niedźwiedziego uścisku i zmierzam do toalet.


Wuj Morfeusz może i nie przejął się losem swego bratanka, aby go aktywnie wspomóc (a może to po prostu Samuel zareagował na tyle szybko, że wszystkich uprzedził), jednak dosyć prędko zrehabilitował się, gdy wręczył młodszemu Longbottomowi drinka prosto z baru. Świeżynka. Oby zadziałał inaczej niż poprzedni, pomyślał przelotnie, próbując powstrzymać dłoń ściskającą naczynie z napitkiem od ciągłego unoszenia się w górę.

— Zdrowie! — podniósł głos, starając się przystawić kolorowego drinka do swych ust podczas toastu.

To mu się niestety nie udało, bo ręka non stop leciała ku górze. Masakra. Powinien się nauczyć wolniej pić. Teraz miał za swoją. Ehh, świetny początek imprezy. Absolutnie cudowny. Dobrze, że chociaż misiek wywiązywał się ze swojego zadania i trzymał go blisko podłogi. Takich przyjaciół to dopiero było warto mieć! Oby jutrzejsze przyjęcie poszło lepiej, pomyślał, lamentując nad własnym pechem. Z dwojga złego wolałby już odwalić coś tutaj niż na ceremonii ślubnej lub weselu Perseusza. Nawet jeśli ten nie okazał się, póki co zbyt użyteczny.

— Nie, nie wybaczę — odparł naburmuszony do Blacka, ale przyjął jednak drinka w drugą dłoń.

Dopiero teraz efekt pierwszego napitku przestał działać. Erik momentalnie poczuł się cięższy, a jego ciało mimowolnie przestało wyrywać się ku niebiosom. Odstawił drinka od wuja na bok, a zamiast tego napił się najpierw tego, który przyniósł mu Perseusz. Wuja nie powinien być zły, prawda? I tak zniknął gdzieś ze swoim młodszym kolegą czy też asystentem. Asystentem, zaśmiał się bezgłośnie, dalej mimowolnie porównując ich w myślach do Vakela i Peregrinusa.

— Wiesz co, Noro? Szkoda,że ostatnim razem nie byłaś taka rozsądna — mruknął z przekąsem do Figg, bo akurat podczas nocnej popijawy w Warowni przydałby im się ktoś, kto w odpowiednim momencie zabrałby im butelkę i wylał zawartość do zlewu. — Uniknąłbym całej masy problemów.

Zamoczył ponownie usta w kolorowym napoju od Black i poklepał niedźwiedzia Samuela po łapie. To wilkołacza dusza wewnątrz Erika pozwalała mu tak szybko przekonać się do wielkiego zwierzęcia? A może brawura i przekonanie, że jako wilkołak, nawet w ludzkiej formie, mógłby spokojnie stanąć z nim w szranki? Oczywiście dochodziła do tego jeszcze kwestia animagów i wrodzonej ufności Erika. Sam nie dał mu powodu do tego, aby być wobec niego nieufnym, czemu teraz miałby nawet teoretyzować, że gość mógłby stanowić zagrożenie?

— Ja naprawdę wiem, że ładnie pachnę, Sammy — zażartował słabo, gdy niedźwiedź zaczął obwąchiwać jego szyje. Mimowolnie odchylił się lekko, czując mokry nos drażniący jego skórę i zahaczający o kołnierz koszuli. — Hej, masz! Chcesz trochę?

Odchylił się, aby chwycić drinka od Morfeusza w ręce i zaczął nim poruszać w powietrzu, jakby chciał zachęcić niedźwiedzia do następnej kolejki. Wtedy podeszła do nich także Victoria. Erik zmarszczył brwi. Czy to nie ona przed chwilą śpiewała na podium? Tak właśnie mu się wydawało, że słyszał znajomy głos.

— Owszem, wiedziała — rzucił, wydając poniekąd swoją siostrę na pożarcie wszystkich gości, którzy puścili mimo uszu informację na temat zaklętych napitków. — Sporo dopłaciła, żeby dodali do nich te wszystkie... dodatki.

Westchnął przeciągle i poruszył parę razy szyją, jakby się rozgrzewał, po czym... Wyswobodził się z uścisku Samuela. Uśmiechnął się do niedźwiedzia, z początku nie bardzo wiedząc, jak mu się to udało.

— Moi drodzy, bardzo miło się latało waszymi liniami, jednak Najdroższy Czarodziej Wielkiej Brytanii musi się odświeżyć — rzucił, odstawiając drinka na blat stołu i zmierzając w stronę toalet przeznaczonych do gości. Zaraz wróci. O ile się zatrzaśnie i nie zostanie tam na wieki wieków.


the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
przybłęda z lasu
The way to get started is to quit talking and begin doing.
Jasne jak zboże włosy, jasnobłękitne oczy. 183 cm wzrostu, szczupła ale dobrze zbudowana sylwetka. Ubiera się prosto, choć jego rysy zdradzają arystokratyczne pochodzenie. Ma spracowane ręce i co najmniej kilkudniowy zarost.

Samuel McGonagall
#113
20.02.2024, 20:48  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 20.02.2024, 21:21 przez Samuel McGonagall.)  
Niedźwiedź zamienił się z powrotem w człowieka. Sam wypił drinka, gratulował entuzjastycznie występu Victorii i porwał Norę na parkiet tańczyć.

Wsadził nos w szklankę, ale nos był za duży, szklanka za mała.

Mógł oczywiście zostać z ciałem ludzkim i przemienić swoją głowę tak, żeby rozmiar naczynia był kompatybilny. Wyglądałby tak, jakby zdjął sobie maskę zwierza na moment przerwy ale... cóż, zdolności chimery bywały intrygujące i nawet seksowne, jeśli zmieniało się mały detal. Błysk oka, pazury w ręce, może kilka piór, na pewno uszka kilku osobom zrobiłoby miło. Koci McGonagallowie z pewnością mieli cały wachlarz możliwości wykorzystywania tego do dobrego wyglądania. Ale tak naprawdę ta zdolność przerażała tych, którzy jej nie mieli. Wielkie cielsko i ludzka ręka. Albo odwrotnie, normalny człowiek i malutka ptasia główka. Abominacja.

Niedźwiedziowi nie pozostało więc zbyt wiele, nikt nie przytachał mu beczki miodu (a czuł w nosie, że gdzieś ten miodek jest ukryty). Trzeba było wrócić do pozycji właściwej, szczególnie że najwidoczniej Erik miał już dość jego troski, a Morpheus z fanem trupich szczurów poszedł gdzieś w swoją stronę. Ludzi było coraz mniej, nawet konfrontacja z Norą nie wydawała mu się taka trudna, skoro kobieta zdawała się być tak samo wyszczekana jak zawsze.

Podniósł zad, potem zaczął podnosić ręce, ale tylko po to, by z gracją powrócić na potańcówkę jako Książę Kniei w srebrzystym diademie.

Samuel powstrzymał potrzebę sprawdzenia, czy jego insygnia władzy cały czas dobrze leżą na głowie, zamiast tego wypił drinka, do którego wcześniej nie mógł się dostać. Po poprzednim czuł się przecież tak dobrze. A może też przeleją dodatek zwalczający grawitacje i będzie miał okazję sięgnąć gwiazdy na suficie?

Zdecydowanie nie tego się spodziewał. Zamiast sufitu, gwiazdy zatańczyły mu przed oczami, a muzyka, nagle każda nuta, każde uderzenie w bęben, każda szarpnięta struna basu... to wszystko weszło w jego ciało i poczuł wewnętrzny przymus by tańczyć. Piosenka śpiewana przez piękną nieznajomą wygasła niestety, ciało domagające się ruchu momentalnie sprawiło, że zrobił coś, czego by się bardzo zawstydził – mianowicie zaklaskał głośno krzycząc:

– Uhuuu brawo, brawo! Jeszcze jedna! Jeszcze jedna!

Energia rozsadzała go, zwilżył usta, oddychając ciężko. Palcem tupał w bucie, nieznana melodia wydawała mu się doskonale znana, musiał, potrzebował, chciał tańczyć.

Ale co to za taniec bez partnerki? Spojrzał na Norę i decyzja podjęła się sama.

– Zatańczysz? – nie czekając na odpowiedź, złapał ją za rękę i pociągnął na parkiet, by poddać się muzyce i woli magii tego miejsca.


!magicznydrink
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#114
20.02.2024, 20:49  ✶  
Napełnia cię energia i masz ochotę tańczyć aż do utraty tchu
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#115
20.02.2024, 21:31  ✶  
Stoi przy drinach, zabija wzrokiem Erika za to, że poszedł do łazienki i idzie tańczyć z Samem


Drink, który wypiła spowodował, że doświadczyła nagłego przypływu energii zdecydowanie czuła się po nim lepiej niż po tym pierwszym, jakby wieczór dopiero się zaczął, a cała zabawa miała wreszcie nadejść. Nic jeszcze nie było stracone, jej nastawienie raptownie się zmieniło, czuła, że żyje.

Na całe szczęście Perseus wydawał się ignorować jej wcześniejsze zaczepki, powinna go chyba za to przeprosić, chociaż nie do końca wiedziała, co właściwie się wydarzyło, to faktycznie mogły być te drinki, których efektu nie można było przewidzieć, nie był to jednak odpowiedni moment na to, aby się przed nim tłumaczyć. Szczególnie, że wydawał się tym nie przejmować.

Była też bardzo nieprzyjemna dla Samuela, zupełnie niepotrzebne komentarze padały z jej ust, wcale nie chciała tego mówić i myślała zupełnie przeciwnie, tyle, że coś nie dawało jej mówić prawdy. Pod postacią niedźwiedzia jednak jej słowa spłynęły po nim jak po kaczce, a może to tylko pozory?

Wtedy podeszła do nich kobieta. Figg przez chwilę musiała się zastanowić kim jest, bardzo szybko jednak połączyła twarz z personaliami, w końcu czytała większość czarodziejskich czasopism, a o tej, która się przy nich pojawiła znalazło się w nich kilka artykułów. Jedna z osób, którym w Beltane przytrafiło się coś dziwnego, ciekawe, czy miała dłonie zimne jak lód, tak jak Patrick, któremu zdarzyło się to samo. Sauriel wspominał jej co nieco o swojej narzeczonej, zapomniał jednak powiedzieć Figg, jaka była piękna. Uśmiechnęła się do niej ciepło na przywitanie.
- Cześć. Tak, te drinki są bardzo podejrzane. - Najwyraźniej nie tylko ona odczuwała dziwne efekty, to dobrze - przynajmniej wszyscy mieli tego świadomość. Zawsze łatwiej będzie się można wytłumaczyć z jakichś głupot zrobionych pod wpływem magicznych trunków.

Erik dostał drinka od Blacka i najwyraźniej to zadziałało, przestał unosić się ku górze. Całe szczęście, szkoda by było, żeby spędził w powietrzu całą potańcówkę. - Och tak, bo najlepiej wszystkie twoje problemy i niepowodzenia zrzucić na mnie, czyż nie? - Uniosła pytająco brew spoglądając na przyjaciela. Jeszcze tylko tego brakowało, żeby przeżyli przy tych wszystkich osobach kłótnię z serii tych rodzeństwa. Nie ciągnęła jednak tematu, żeby przypadkiem się za bardzo nie zaangażować w tę drobną sprzeczkę. Szybka zmiana tematu oddaliła jej myśli od ostatniej wspólnej popijawy, która skończyła się dla niej dość niefortunnie, to wtedy napisała ten nieszczęsny list, który do niej wrócił.

Niedźwiedź wrócił do swej ludzkiej formy. Nie musiał już pilnować Erika, bo ten przestał fruwać. Wszystko wydawało się wracać do porządku o ile właściwie jakikolwiek tutaj wcześniej istniał. Wtedy Longbottom oznajmił, że idzie do łazienki, posłała mu zabójcze spojrzenie. No tak, zostawi ją tutaj w towarzystwie Blacka, któremu kiedyś obgryzła laskę, przepięknej Victorii, która była narzeczoną jej przyjaciela, której nie zdążył jej przedstawić i Sama. Świetnie, kurwa naprawdę świetnie. Nie miała możliwości oponować, bo sobie poszedł - taki to był z niego przyjaciel. Stała więc uśmiechając się do siebie, nie do końca wiedząc, jak zagaić dalszą rozmowę.

Zauważyła, że Samuel wypił drinka, którego wręczył mu Erik. Wtedy wszystko wydarzyło się bardzo szybko, nim zdążyła się odezwać, zareagować została pociągnięta przez niego na parkiet. - Tańczmy. - Powiedziała jeszcze do niego cicho. Właściwie miała tyle energii, że dobrze było ją spożytkować w jakiś sposób. Oby się tylko nie wywaliła na tym parkiecie, chociaż z tego, co pamiętała, to Sam w przeciwieństwie do niej całkiem nieźle radził sobie z tańcem, może nie będzie tak źle?

Obserwator
Nie możesz winić lustra za to, że odbicie ci się nie podoba.
Patrick ma ciemne włosy i ciemne oczy. Najczęściej na jego twarzy gości trzydniowy zarost. Jest wysoki, ale nie przesadnie (ok. 185 cm), raczej wysportowany. To ten typ, który rzadko można zobaczyć w garniturze, bo woli ubrania wygodne, które nie krępują jego ruchów. A poza tym garnitury wyróżniają się w tłumie a on lubi się z nim stapiać. Dużo się rusza. Chociaż w towarzystwie potrafi sporo mówić i często żartować, zdaje się, że równie dobrze odnajduje się w swoim własnym towarzystwie. Często można go zobaczyć szkicującego coś namiętnie. Wieczorami można go czasem spotkać w barach. Zawsze wtedy siedzi gdzieś w rogu.

Patrick Steward
#116
20.02.2024, 23:24  ✶  
Dalej rozmawiam z Sebastianem o Brennie. Próbuję użyć aurowidzenia na Alastorze. Obserwuję scenkę z niedźwiedziem i Erikiem, ale nie reaguję. Podchodzimy po drinka dopiero jak robi się tam luźniej. Witam się z Victorią. Próbuję odczytać Brennę i Samuela.
!magicznydrink

Patrick wzruszył beztrosko ramionami. Kiedy tak patrzył na niektórych uczestników zabawy, jego rozpięty kołnierzyk wydawał mu się nawet nie niegroźną fanaberią, ale nadmiernym purytanizmem.
Uśmiechnął się pod nosem, gdy Sebastian podchwycił temat Brenny. Kątem oka popatrzył na egzorcystę, zastanawiając się, czy on w ogóle zdawał sobie sprawę z tego, jaką estymą darzył akurat tę brygadzistkę. Pewnie nie. Jakkolwiek Patrick lubił McMillana, lubił go nawet dużo wcześniej, jeszcze za nim doszło nie tylko do ich rozmowy w maju, ale nawet przed sprawą z kryształową czaszką, tak zawsze wydawało mu się, że Sebastian był za bardzo skupiony na… na świecie niematerialnym, by spoglądać na ludzi dookoła. I po tym jak auror dowiedział się o jego talencie zaczął nawet to rozumieć.
- To jest właśnie szybkość z jaką przyswaja wiedzę – zażartował. Od wazonu z pojedynczym duchem do kryształowej czaszki z dwunastoma duchami pod koniec weekendu. – Pomyśl, o ile nudniejsze wiódłbyś życie, gdyby nie zaczęła cię nawiedzać. Ale tak na poważnie, jeśli chodzi o duchy i sprawy kryminalne, to Brenna po prostu drąży. Niby to Mavelle ma nosa, ale czego Brenna nie wyczuje do tego dokopie się pracą własnych rąk… - albo łap, gdy będzie kopała jako pies. Patrick daleki był od zastanawiania się skąd wziął się w niej ten nieskończony upór, który nie pozwalał siąść na tyłku i odpocząć, ale to dzięki niemu była tak dobrze poinformowana w wielu sprawach.
Steward zmarszczył brwi, gdy Sebastian z kimś się przywitał na odległość. Odruchowo powiódł wzrokiem w tamtą stronę a potem dostrzegł Moody’ego. I ta znajomość wcale a wcale nie zdziwiła Patricka. Na dobrą sprawę McMillan pewnie znał nieźle wszystkich aurorów w Ministerstwie Magii. A jednak, pewnie przez fakt, że Alastor był oklumentą, spróbował dostrzec to, co ukrywał.
- Patrz. Mamy komplet – zażartował za to, gdy dostrzegł, że Sebastian wyciągnął z koszyczka pierścionek. Owinął swoją szyję czarnym szalem. Zachowywał się tak, jakby zupełnie nie przeszkadzało mu, że srebrzyły się na nim gwiazdy a on – poważny pan auror – mógł przez to wyglądać, zwyczajnie, głupio. – Masz rację, ten kołnierzyk był stanowczo zbyt odważny.
Nieświadomy tego, czego naprawdę dotyczył komentarz Sebastiana, Patrick parsknął pod nosem z niedowierzaniem. Sam nie wiedział, na co właściwie patrzył: na Erika, na niedźwiedzia, na… Naprawdę Brenna zorganizowałaby to przedstawienie tylko po to, żeby gościom się nie nudziło? Wszystko co tam się działo, działo się dość szybko i może przez to Steward z góry odrzucił ten pomysł.
- Cofam to, co powiedziałem o kontrowersjach – rzucił, choć nie brzmiał już na tak rozbawionego jak sekundę wcześniej. Wyglądało na to, że wszystko dobrze się skończyło: niedźwiedź z powrotem stał się człowiekiem a Erik przestał lewitować. – Nie masz ochoty na małego drinka? – zapytał Patrick, zmierzając z Sebastianem w tamtą stronę. – Rozluźnisz się trochę.
Akurat zrobiło się luźniej w pobliżu barmana.
- Dzień dobry, Victorio – przywitał się z aurorką, zamawiając drinka. - Znasz może Sebastiana? - dopytał, w razie czego gotowy ich sobie przedstawić. A potem przystanął, opierając się biodrami o blat baru. Patrzył na niektórych gości, próbując ich odczytać.

wiadomość pozafabularna
Alastor
Rzut PO 1d100 - 71
Sukces!


Samuel
Rzut PO 1d100 - 19
Akcja nieudana


Brenna
Rzut PO 1d100 - 85
Sukces!

Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#117
20.02.2024, 23:24  ✶  
Masz ochotę śpiewać, a twój głos nagle staje się bardziej przyjemny dla ucha niż dotychczas. Koniecznie chcesz wystąpić na scenie i to najlepiej z piosenką, która odda twoje obecne uczucia. Powstrzymać się przed tym możesz tylko wybiegając na chwilę na świeże powietrze…
Pan Egzorcysta
here lies the abyss,
the well of all souls

ciemnobrązowe oczy; rozszczep tęczówki prawego oka (źrenica w kształcie dziurki od klucza); czarne włosy; przeciętny wzrost 173 cm; zimne dłonie; często ubrany cieplej niż sugeruje pogoda; okulary do czytania; srebrny łańcuszek z sygnetem na szyi (w oczku znajduje się zasuszony kwiat z rodzinnego ogrodu); niespieszny chód; cichy, nieco niewyraźny głos

Sebastian Macmillan
#118
21.02.2024, 00:13  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 21.02.2024, 00:17 przez Sebastian Macmillan.)  
Zakładam pierścień, przez co włosy i ubrania mienią mi się srebrnym pyłem.
Idę za Patrickiem do baru, witam się z Victorią i pije drinka.
Obecnie rozmawiam z Patrickiem i Victorią

!magicznydrink

Zdaniem Sebastiana nie powinno się oceniać własnego poczucia stylu czy godności na podstawie postawy innych ludzi. Wszystko zależało od tego, jak człowiek czuł się sam ze sobą. Czemuż to społeczeństwo miało wyznaczyć trendy i decydować, co przystoi, a co nie przystoi. Jakie powiązania Patrick czuł z całą zbieraniną, aby po ich odzieniu stwierdzić, czy jest wystarczająco, za mało czy zbyt ubrany?

Przyglądał się przez chwilę magicznemu podarkowi, po czym wsunął pierścień na palec. Jego włosy i ciemne ubranie momentalnie pokryły się w losowych miejscach drobinkami srebrnego pyłu, co sprawiło, że cały strój przywodził na myśl rozgwieżdżone nocne niebo. Co się zaś tyczyło Longbottom... Gdzieś z tyłu głowy cichy głosik mruczał mu, że Brenna stała mu się w ostatnich miesiącach nieco bliższa niż większość współpracownic z Ministerstwa Magii, jednak...

Czy to cokolwiek znaczyło na dobrą sprawę? Według obiegowej opinii panna Wszystkowiedząca i Po-Bagnach-Chodząca potrafiła zjednać sobie każdego. Czemu nie miałaby sobie zjednać i jego, nawet jeśli udało jej się to zrobić wbrew jego własnej woli? Skoro miała taki dar koleżeństwa i przekonywania...

— Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że nadrzędnym celem Brygady Uderzeniowiej stało się zapewnienie mi ekscytującej egzystencji — parsknął na słowa Patricka. — Poza tym ja jestem rozluźniony! Gdybym nie był, nawet bym tutaj nie przyszedł, Patricku! — Szedł za nim, podnosząc nieco głos, żeby lepiej go słyszał w tym tłumie. — Na takie wypady po prostu trzeba się przygotować zawczasu!

Jakby nuda kiedykolwiek komuś zaszkodziła. Czy ktokolwiek od tego umarł? Oczywiście, że nie. Ludziom działa się krzywda dopiero wtedy, gdy brak pomysłów na życie popychał ich ku niebezpiecznym aktywnościom. A co mógłby robić znudzony Sebastian? Cóż, najpierw zacząłby od gruntownych porządków w swoim mieszkaniu na Nokturnie. Potem poukładałby książki alfabetycznie w swojej biblioteczce.

Na koniec, kiedy już ogarnąłby przestrzeń wokół siebie, zacząłby naprawiać samego siebie poprzez żarliwą modlitwę ku Matce Naturze. Czy mogło istnieć coś bliższego idealnemu dniu, kiedy to nie nawiedzali go żadni Brygadziści i Aurorzy? W ciemnych oczach Sebastiana pojawiły się błyski błogości, gdy wyobraził sobie dzień lub, Matko daj nadzieję, tydzień bez żadnych wezwań do Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów. Marzenia ściętej głowy. Nierealne i niemożliwe do zrealizowania w obecnych warunkach.

— Sebastian Macmillan — przedstawił się, pochylając głęboko czoło przed Victorią. Jego włosy i ubrania zaczęły mocniej mienić się, jakby obsypane srebrnych pyłkiem. — Egzorcysta, po części kapłan, po części najnowsza ofiara i obsesja Brenny Longbottom. Aha... i przyjaciel Patricka.

Po chwili na blacie pojawiły się szklaneczki z zamówionymi przez Stewarda drinkami. Sebastian wybrał ten o kolorze intensywnej czerwieni, licząc na to, że zasmakuje alkoholu o truskawkowym posmaku. Te wszystkie napitki były takie wielobarwne, że na pewno dodano do nich jakichś smakowitych soków i syropów. Wziął kilka łyków, cmokając z zainteresowaniem, po czym zerknął na parkiet ku mężczyźnie, który jeszcze chwilę temu był niedźwiedziem.

— Latający facet, niedźwiedź zmieniający się w faceta — zaczął wymieniać półgłosem, obracając szklankę w dłoni. — Ciekawe, co będzie dalej.
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#119
21.02.2024, 00:13  ✶  
Zaczynasz kłamać - przez dwie tury trudno ci powiedzieć cokolwiek prawdziwego, musisz bardzo się postarać, aby się udało
Queen of May
But green is the color of earth,
of living things, of life.

And of rot.
Jasnoniebieskie oczy, brązowe włosy i jasna, posiadająca nieliczne piegi cera. 168 wzrostu, o szczupłej sylwetce. Wokół niej unosi się intensywny aromat ziół i zapachowych świec. Dłonie w niektórych miejscach ma permanentnie odbarwione od eliksiralnych składników i roślin którymi się zajmuje.

Dora Crawford
#120
21.02.2024, 06:22  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 21.02.2024, 06:23 przez Dora Crawford.)  
rozmawian z Neilem

Dora albo była fenomenalna w udawaniu, że nie zwraca uwagę na to jak Neil się potyka o własne słowa w rozmowie z nią, albo zwyczajnie się tym nie przejmowała. W każdym razie, siedziała sobie, wsparta nonszalancko jedną ręką o oparcie krzesła, a w drugiej trzymając kieliszek z alkoholem. No i uśmiechała się do niego, w ten zachęcający, ciepły sposób.
- Oooo, Beauxbatons, zawsze byłam ciekawa jak tam jest. I Francja, wydaje się takim przyjemnym miejscem. - rozmarzyła się nawet odrobinkę, bo zawsze chętnie czytała o innych, odległych miejscach, ale nigdy nie miała tak naprawdę szans wybrać się w krajoznawcze podróże. - Samuela? - upiła mały łyczek. - Co masz na myśli przez paskudnie? - zapytała i można było uznać, że mówi to z pewną troskę, ale także i konspiracyjnie, jakby nie mogła powstrzymać swojej ciekawości. - Oh, to się zdarza. Nie wszyscy muszą się lubić. Ja sama poznałam go stosunkowo niedawno, kiedy zajmował się moim ogródkiem. Erik niby wspominał, że ktoś ma robić przy domu parę rzeczy, ale się go nie spodziewała i się bałam, że coś się stanie - zamachała nagle ręką, odganiając tamtejsze smutki. A potem, kiedy wysłuchała go do końca, zaśmiała się perliście, rumieniąc się przy ty z pewnym zakłopotaniem.
- Proszę, tylko nie pani. Nie jestem żadną panią. Po prostu Dora, ale jeśli nie czujesz się z tym dobrze, to może być też... - otworzyła usta jakby chciała już coś powiedzieć, ale zacięła się na ułamek sekundy. - Dorothea. Wszyscy i tak mówią na mnie Dora, czasem aż zapominam jak mam na imię, albo to może ten drink? - przyjrzała się kieliszkowi, rumieniąc się jeszcze bardziej. Neil nie był stąd. On nie wiedział i nie był świadomych pewnych rzeczy, a przez to przeszło jej przez myśl, że może jednak powinna skłamać na temat swojego imienia? Morpheus go zaprosił, oczywiście, ale... Miała pełno wątpliwości, ale czuła się z tym podle. - Zajmuję się warzeniem eliksirów i maści. No i mam swój ogródek, czasem sprzedaję też swoje zioła, ale wszystko to raczej na terenie Doliny.


The woods are lovely, dark and deep, 
But I have promises to keep, 
And miles to go before I sleep.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Bard Beedle (3600), Brenna Longbottom (6176), Pan Losu (1128), Nora Figg (6478), Samuel McGonagall (6297), Alastor Moody (2428), Samuel Carrow (4465), Erik Longbottom (6996), Ula Brzęczyszczykiewicz (4996), Neil Enfer (5809), Atreus Bulstrode (5744), Dora Crawford (2097), Morpheus Longbottom (3201), Effimery Trelawney (1297), Perseus Black (3216), Florence Bulstrode (1533), Vincent Prewett (1807), Avelina Paxton (1820), Victoria Lestrange (7198), Patrick Steward (3200), Sebastian Macmillan (3662), Septima Ollivander (1083), Elliott Malfoy (1236), Julien Fitzpatrick (706)


Strony (27): « Wstecz 1 … 10 11 12 13 14 … 27 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa