• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ministerstwo magii v
« Wstecz 1 2 3 Dalej »
[23 VII 1972, Departament Tajemnic] Those who've gone | Morpheus & Nicholas

[23 VII 1972, Departament Tajemnic] Those who've gone | Morpheus & Nicholas
ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#1
08.03.2024, 18:28  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 24.10.2024, 22:57 przez Król Likaon.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Morpheus Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic I

23 VII 1972
Departament Tajemnic

Po niefortunnym utknięciu w dziurze w czasie i przestrzeni z Brenną i Rodolphusem, Morpheus spędził następne trzy dni w szpitalu, co nie było szczególnie dziwne w przypadku Niewymowych, więc nikt specjalnie nie był zaskoczony. Co prawda kilka osób chrząkało coś z niezadowoleniem na wieszcza, gdy pod jego nieobecność do Departamentu Tajemnic dotarły cztery trumny, obłożone różnego rodzaju zabezpieczeniami, na jego nazwisko. Wcześniej, przed sytuacją z dziwnego domu, Longbottomowi udało się odblokować transport szczątków, które utknęły na cłach w porcie w Neapolu i na szczęście zostawił wyraźną instrukcję co do tego, jak obchodzić się z materiałem badawczym. Największym problemem było to, że ktoś inny musiał się tym zająć pod nieobecność tamtego. Ku uldze Niewymownego, zastał jednak wszystko w jak najlepszym porządku. 

Longbottom pracował w Departamencie Tajemnic od szesnastu lat, współpracując z różnymi komnatami i wierząc dogłębnie w mieszanie się zakresów jurysdykcji tak jak na przykład współpraca Komnaty Przepowiedni oraz Czasu, ze względu na pokrywające się tematy przyszłości, funkcji i formy czasu oraz determinizmu. Zgodnie więc ze sztuką i zasadami (pisanymi oraz tymi niepisanymi), zgłosił potrzebę konsultacji w badaniach do Komnaty Śmierci, przedstawiając kontekst. Oto cztery ciała, ekshumowane z grobów na Simi, z terenów magicznej społeczności i kompleksu świątynnego, miały należeć lokalnego odpowiednika Pythii, wieszczki Apolla, która mówiła jego przepowiednie przez dziewięć miesięcy w roku. Morpheus chciał wydedukować, co mogą oznaczać runiczne symbole na kościach oraz detale pochówku, a także jaki był wiek wieszczek, czy były spokrewnione, jaki był ich status krwi... Wszystkie te informacje sprowadzały się do umierania i do innej dziedziny, jaką zajmowano się na prawie najniższym poziomie Ministerstwa Magii.

Trumny zostały ułożone na drewnianych katafalkach w jednej z sal Komnaty Artefaktów, poza półkami z niebezpiecznymi lub głównie niezrozumiałymi w użytkowaniu przedmiotami o wysokim nasyceniu magią. Przestrzeń ta często służyła do aktywnych badań nad znaleziskami, o czym świadczyły ślady na ścianach, zmatowienia, kolorowo mieniące się resztki magii oraz kilka cieni, które zdawały się ludzkimi cieniami bez ciała, które mogło je rzucać, na dodatek czasami zmieniającymi swoje położenie. Podobno należały do nieuważnych asystentów i stały się powodem, dla którego Departamet Tajemnic nie obstawiał już takich stanowisk.

Morpheus zjawił się z teczką swoich notatek o godzinie, którą wyznaczono mu notatką. Jak czarny omen żałoby, stał pomiędzy dwiema trumnami, przekładając zadbanymi dłońmi stronice z beżowego katalogu. Chociaż w głębi opłakiwał swojego brata, to nie pozwalał sobie nawet na drobne odstąpienie od wypolerowanego wizerunku arystokraty, który utrzymywał całe życie. Elegancko zaczesane do tyłu włosy, gładko ogolone policzki, magiczna szata szeleszcząca jedwabiem; nigdy nie nosił się po mugolsku.



And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#2
09.03.2024, 21:15  ✶  

Do Komnaty Śmierci, napłynęła informacja z prośbą o konsultacje, w związku z pewnym sprowadzeniem ciał znajdujących się w trumnach, przez jednego z pracowników Komnaty Przepowiedni. Travers usłyszawszy o tym, zainteresował się tematem, zatem wziął na siebie chęć udzielenia konsultacji i ujrzenia tych ciał.

Travers miał już niemal dwunastoletnie, bądź i trzynastoletnie doświadczenie w swojej pracy zawodowej, w Departamencie Tajemnic, Komnacie Śmierci. Nie ma co ukrywać, że współpraca między komnatami często przynosiła jakieś efekty. Rozwiązania, sugestie poszerzając czyjeś badania o dodatkową wiedzę. Komnata Śmierci była pojęciem ogólnym, bardzo szerokim. Stanowiącym pewien procent każdej innej. Śmierć dotyka każdego elementu, na czym niektórzy tutaj pracowali. Społecznego, naturalnego, kosmicznego, wymiarowego. Coś, co dało temu początek, daje też koniec. Inną drogę.

Nicholas w swojej odzieży, preferował zawsze czerń. Ciemne, zimne kolory. Niektórzy twierdzili, że praca weszła mocno w jego osobowość. Niewymowny, nie bywał zbytnio towarzyski. Nie był też wylewny. Najczęściej milczący. Odpowiadający jedynie na pytania. Rzadko mówiący od siebie cokolwiek więcej. Pracował starannie, mając nadzieję, że może kiedyś uda mu się uzyskać awans. Dzięki temu zrozumiałby, że jego praca nie idzie na marne. Jego poświęcenie karierze, zamiast stworzeniu rodziny. Przedłużenia rodu.

Ubrany w czarną koszulę i spodnie, a na to zaś szatę, trzymając w dłoni teczkę z możliwymi dokumentami do uzupełnienia w rubrykach, lub pergaminów do zapisywania notatek. W jego czerni, wyróżniały się blond włosy, a także oczy niebieskie o lodowym, chłodnym spojrzeniu.

Otwarciem drzwi, zasygnalizował swoje wejście. Swoją obecność. Zbliżył się do oczekującego obecności członka z Komnaty Śmierci, który najwyraźniej coś przeglądał. Analizował.

- Panie Longbottom.
Przywitał się z czarodziejem starszym od niego. Możliwe, że wiekowo zbliżonym do Mulcibera, z jakim w ostatnich latach współpracował, w tym Departamencie. Pracownicy jednego piętra najczęściej się znali, widywali, rozpoznawali po nazwiskach czy z widzenia. A tacy, którzy byli dobrzy w swojej pracy, bywali często zapamiętywani.
ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#3
14.03.2024, 09:44  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 24.04.2024, 13:09 przez Morpheus Longbottom.)  

Morpheusa najłatwiej dało się skatalogować jako ekstrawertyka, któremu los spłatał figla. Dar profetyczny sprawiał, że spotkania towarzyskie, których łaknął i które uwielbiał, zmieniały się bardzo prędko koszmary, gdy słyszało się wielokrotnie te same frazy, z tych samych ust, zmienione może nieco w tonacji, gdy teraźniejszość i możliwe wersje przyszłości nakładały się na siebie. Dlatego na większości bankietów elity magicznej socjety pojawiał się sporadycznie, na pół godziny, aby zaznaczyć swoją obecność i znikał, dzięki teleportacji właściwie dosłownie. Czasami, gdy trwały przygotowania w Warowni, dało się go znaleźć w najdalszym zakątku domostwa, z daleka od wrzawy przygotowań, z czołem przyłożonym do ziemi, w bardzo mizernej pozie.

Dlatego też uwielbiał obsydianowe ściany Departamentu Tajemnic. Zapewniały odcięcie od gwarnej przyszłości wszystkich petentów i pracowników Ministerstwa, krążących nad głowami Niewymownych. Jak rzeka Lete, przynosząca zapomnienie.

Na widok drugiego mężczyzny, oczy Morpheusa zalśniły, a twarz oświetlił serdeczny uśmiech.

— Dzień dobry, panie Travers. Cieszę się, że zgodził się pan na spotkanie.

W Departamencie Tajemnic było kilka niepisanych zasad, których weterani, pracujący tam więcej niż dekadę, przestrzegali bardziej, niż prawa (pod tym względem Longbottom nie miał najczystszej wyimaginowanej kartoteki, co paradoksalnie było oczywiste w rodzinie magicznej policji, sam zresztą wątpił, aby ktokolwiek w Departamencie Tajemnic miał sumienie czyste jak łza. Taka specyfika pracy). Jedną było to, aby nie dotykać, dla Morpheusa wliczało się w to również podawanie ręki na powitanie. Gdyby znajdowali się w klubie dżentelmenów lub na bankiecie, sytuacja miałaby się zgoła inaczej, ale było gdzie byli. W tym przypadku w otoczeniu starych kości.

— Podczas ostatniego... Od listopada do czerwca zajmowałem się badaniem kompleksu świątynnego na wyspie Simi, w jurysdykcji wyspy Rodos. Ruiny okazały się miniaturową kopią świątyni w Delfach, łącznie z bytnością wieszczących kapłanek. Co najważniejsze, sprawowano tam wieszczenie długo po tym, jak została wypowiedziana ostatnia przepowiednia Pythii. Sprowadziłem najlepiej zachowane szkielety w celu próby weryfikacji ich genealogii przez wzgląd na szczególną sytuację tej wyspy. Niemal całkowicie odizolowana od świata, społeczność czarodziejów stanowiła pozornie większość siedliska, ale z zaskakująco obecną asymilacją ze światem mugolskim nawet obecnie.

Opowiadał, aby wtajemniczyć czarodzieja w kontekst.

— To jest Aglaia, została pochowana pomiędzy 650 rokiem, a 800, zgodnie z motywami dekoracyjnymi, to Elena, pochowana obok niej, takie samo datowanie. — Morpheus wskazał kolejno na dwie skrzynki, w których ułożono kości i podszedł do Traversa, podając mu folder z fotografiami. — Tutaj znajdują się zdjęcia miejsc pochówku. Możemy też odwiedzić moje wspomnienie w myślodsiewni, jeśli to panu pomoże.



And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#4
16.03.2024, 18:23  ✶  

Nie każdy lubił towarzyskie spotkania. Bankiety, bale, rodzinne uroczystości typu rocznice, śluby. Sztuczne uśmiechy. Wścibskie spojrzenia. Usta komentujące co się da, pozytywnie, negatywnie. Byle tylko pokazać się od najlepszej swojej strony. Czasami trzeba było w tym uczestniczyć. Zostać chociażby obserwatorem z boku. Pozwalało to oceniać innych. W milczeniu. W ciszy. Mieć oczy wszędzie. Udzielać odpowiedzi, jeżeli pytają. I to takich, aby nie wzbudzały jakiegokolwiek zainteresowania tematem. Co innego, chcąc od kogoś wyciągnąć pewne informacje. Nicholas za tego typu publicznymi spotkaniami nie przepadał. Chodził jedynie z obowiązku, jeżeli już musiał.

Travers przywitał się słownie i skinieniem głowy. Lata pracy przy konkretnych osobach, nauczyło zapamiętania, kto jakie preferuje zasady etykiety witania się. Taka forma jak obecnie, nawet pracownikowi Komnaty Śmierci odpowiadało.

- Dostałem pozwolenie, aby Panu w tych badaniach towarzyszyć. Więc jestem.
Odpowiedział ze spokojem. Nie dodając też nic, że ten temat go mógł w pewnym stopniu zainteresować. Choćby ze względu na rodzinny interes związany z archeologią. Gdyby jego babka Delilah to zobaczyła, kto wie czy nie zaczęłaby się także bardziej interesować?

Uprzejme ze strony Pana Longbottoma, że przeszedł od razu do rzeczy. Travers słuchał go uważnie. Obejmując ramiona, w jednej dłoni trzymając teczkę. Spoglądał na cztery trumny, w których znajdowały się najpewniej ciała, ekshumowane.

Kompleks Świątynny na wyspie Simi. Kopia świątyń z Delf. Starał się zapamiętywać najważniejsze z opowieści nazwy miejsc. Lecz czy bezpiecznym było, sprowadzanie ciał taki kawał drogi? Czy one były już tam sprawdzone pod względem działania jakichś zaklęć? Nie panowała tam żadna klątwa? Nicholas po swoich przeżyciach (w dzieciństwie i w sumie nawet jakiś czas temu), z dotykaniem czego popadnie co było zaklęte, chyba był już przewrażliwiony na tym punkcie, że wszędzie co obce i nieznane z bardzo dawnych lat, jest przeklęte.

Wspominając o dwóch kobietach, pochowanych we wskazanych przez Morpheusa słowach, Nicholas zatrzymał wzrok na dwóch trumnach. Aby wiedzieć, gdzie są one ulokowane. Odebrał przy tym folder ze zdjęciami, od razu je przeglądając.

- Myślę, że na razie nie będzie koniecznie, korzystanie z myślodsiewni. Czy miejsce było zbadane dokładnie pod okiem również archeologów? Nie było żadnych zaklęć ochronnych, klątw? Pytam zapobiegawczo.
Zapytał. Bo o ile Longbottom wspomniał o samodzielnej misji udania się na wyspy Rodos, to czy miał pomocników? Nie mówił nic osobach towarzyszących. Jeżeli mają zbadać ich dokładniejsze pochodzenie, genealogię, warto wziąć pod uwagę dosłownie wszystko.
ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#5
26.03.2024, 22:30  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 24.04.2024, 13:09 przez Morpheus Longbottom.)  

Słuszne pytania. Sprawa w całości była nieco śmierdząca, o tyle, że nie istniał powód ze strony Grecji, aby Longbottom w ogóle tam był, natomiast po usłyszeniu wieści o odkryciu, Departament Tajemnic wystosował prośbę o dołączenie do grupy badajacych naukowców przedstawiciela brytyjskiego ze względu na najlepsze narzędzia dostępne do analizy. Nie było to kłamstwo, również pośród mugoli Anglicy cieszyli się złą sławą złodziei artefaktów, które przetrzymywali w swoich muzeach zabudowanych na krwi podbitych nacji. Oczywiście Morpheus nigdy by tego nie przyznał. Bogowie chrońcie królową.

— Klątwołamacze byli na miejscu, grupa magiarcheologiczna z Aten, w tym mój tłumacz. Na pierwszej stronie, o tutaj, opis klątwy. Nic szczególnego niezwykłego ani mocnego, ot mająca wywołać biegunkę oraz wymioty i zatrzymujące w miejscu, nieco podobne do chwilowej transmitancji w kamień, ale o naturze bardziej translokacyjnej.

Niższy czarodziej pokazywał na swojej kopii dokumentu, gdzie drugi Niewymowny mógł szukać informacji. Gładkie ruchy rąk, zadbane dłonie, nie był to ktoś, kto sam łapał za łopatę i kopał w ziemi. Morpheus wyglądał i zachowywał się jak klasyczny naukowiec, który zwykle pozostaje w dziedzinach teoretycznych, snując teorie i pozwalając innym prowadzić żmudne i pracochłonne eksperymenty, które je potwierdzą lub obalą. Jego szata magiczna szeleściła niemal romantycznie, jakby wspominając daleką podróż nad Morze Egejskie i wichry wzburzone przez bogów, nadal rządzących w tamtych zapomnianych przez innych miejscach.

— Z obecności figur, ceramiki oraz złóż maści ze sporyszu, wynika, że oprócz kultu Apollina, wielbiono również Demeter oraz Persefonę. W ich przypadku znane są zażycia właśnie tej substancji... Sporysz to takie... Jakby narośl na zbożach. Powoduje halucynacje i trans. Jeszcze nie zostały przebadane przez jasnowidzów na skuteczność, sporysz miewa skutki śmiertelne bez odpowiednich leków, więc tutaj pozostaje pytanie, na ile była to jedynie substancja imitująca działanie prawdziwego Trzeciego Oka, a na ile inicjacje Ogniami świętego Antoniego wspierały dywinację.

Zależy mi na weryfikacji pokrewieństwa wieszczek... Wszystkie kości to kobiety oraz możliwe teorie odnoszące się do Daphne...

Brunet podszedł do trzeciej trumny i wskazał kości spowite resztkami ornatu zdobionego ogromem złotej biżuterii, jednak nie wspaniały ubiór zaciekawił najbardziej, lecz fakt, że na kościach kobiety wykonane zostały greckie inskrypcje, które nie wyglądały, jakby rzeźbienia dokonano już po śmierci. Dawały wrażenie organicznego wytworu organizmu, co implikowało użycie mocno inwazyjnej magii, może nawet czarnoksięstwa lub nekromancji.



And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#6
30.03.2024, 14:04  ✶  

Zanim do czegokolwiek przejdą, cokolwiek dotkną, podejdą, Travers chciał się upewnić, czy i kto pracował dodatkowo przy tych odkryciach. A przede wszystkim ważna była obecność klątwołamaczy i archeologów. Udanie się samodzielnie niosło samo w sobie ryzyko, bycia opętanym, naznaczony, czy jeden Merlin wie co by się stało.

Nicholas słuchał uważnie, spojrzał na opis klątwy, która wydawała się brzmieć co najmniej śmiesznie? Aż pokręcił głową. Jakby miał podejrzenia, że to mugolacy postanowili nałożyć cos tak dziwnego, nieodbierającego życia. Albo zapieczętowane miejsce lub sama trumna z ciałem, nie zasługiwała na cośs potężniejszego. Czarodzieje amatorzy, też mogliby się posilić na ćwiczenie rzucania klątw, nie posiadając szerszej wiedzy na ich temat, jak tylko podstawowe. Przyjął do wiadomości, że jednak coś takiego miało miejsce. Jak i można było być spokojny o to, że nie uruchomiono czegoś, co mogłoby nieść szkody dla jakiegokolwiek społeczeństwa, jednego lub dwóch krajów.

- Rozumiem.
Skomentował jednym słowem, przechodząc od jednej trumny do drugiej, zakładając, że zostały otwarte, aby można było cokolwiek w nich dostrzec, ocenić.

Travers w przeciwieństwie do Longbottoma, często brudził sobie ręce, lecz nie dosłownie. A używając rękawic. Czy to podczas zabijania, czy też i badania. Im większa ochrona, tym lepiej dla wykonywanego przez siebie zadania, lub badania. Nie pozostawiając po sobie żadnych śladów, odcisków. Nie naruszając czyjegoś ciała czy nawet i miejsca. Tak i teraz, planował z ich skorzystać.

Słuchając dalej, Nicholas na moment zamknął dokumentację i skupił uwagę swoich niebieskich oczu na pozostałości po ciałach, kości owinięte w materiał, a raczej coś, co z niego jeszcze pozostało. Również zwracał uwagę na stan wnętrza, wyposażenia trumny jak i wieka, jeżeli zostały otwarte. Szczególnie od strony wewnętrznej. Czy osoba została pochowana pośmiertnie, czy nawet i żywcem. Teczki na razie oddał Morpheusowi na chwilę, aby wyjąć swoje białe rękawice przeznaczone do badania przedmiotów i ciał. Mógłby zacząć od pierwszego ciała, ale Niewymowny pokazał mu właśnie trzecie nienaruszone w ogóle ciało.

- Nieokradziony.
Zmarszczył brwi.
- Jakie zabezpieczenia były nałożone na tę trumnę? Coś mocniejszego chroniło ją samą lub pomieszczenie, w którym się znajdowała?
Zapytał, kucnąwszy przy niej. Oglądając bardzo dokładnie. I tak. Zwrócił uwagę na coś interesującego.
- Przetłumaczono znajdujące się na ciele inskrypcje?
Zadał kolejne pytanie, delikatnie dotykając ręki kobiety. Nie wyjmował niczego. Dotknął, jakby chciał zbadać czy ów inskrypcja mocno jest wyryta, wypalona? Ma wypukłość, czy wklęsłość, a może i wyglądała jak tatuaż na ciele. Wypadałoby to zbadać. Bardzo dokładnie.
ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#7
03.04.2024, 14:53  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 24.04.2024, 13:08 przez Morpheus Longbottom.)  

Zgodnie z prośbą Morpheusa, który oczywiście sam nie dźwigał wszystkich trumien, chociaż pracownicy fizyczni Mnisterstwa Magii bardzo niechętnie schodzili do obsydianowego królestwa sztuk tajemnych, wszystkie trumny były otwarte, przy czym nie były to oryginalne formy pochówku. Z dokumentacji oraz załączonych zdjęć jasno wynikało, że oryginalnie były to wyrzeźbione w skale sarkofagi, złączone z ziemią, z której wyrastały, mając jedynie ruchome wieka. Z zewnątrz komnata pochówku najbardziej interesującego ciała niczym nie różniła się od reszty, ani rozmiarem, ani inskrypcjami. Na zdjęciach i wyrysowanej mapce, nekropolia wieszczek znajdowała się pod świątynią i stanowiła jeden długi korytarz, rozchodzący się na niewielkie pokoje, w których zamiast łóżek znajdowały się sarkofagi. Krypta przypominająca pokoje zakonne w chrześcijańskich klasztorach. Wszystkie komnaty były w nadprożu opisane imieniem oraz skąpą dekoracją; te różniły się z latami i mijającymi nurtami w sztuce, lecz należały do skromniejszych. Również ten należący do Daphne. Dopiero zdjęcia komparatystyczne pokazywały różnice w pochówku. Ślady po obficiej złożonych kwiatach, mozaikę z rybami na podłodze, niezaistniałą w pozostałych komnatach, a także kufer z biżuterią i strzępkami tkanin, które musiały być kiedyś belami materiału na odzienie.

— W tym rzecz, że żaden nie był okradziony. Jednak ta kapłanka jako jedyna została aż tak bogato ozdobiona. Samą kryptę odnaleźliśmy przypadkowo, gdy ze względu na czary archeologów, pojawiło się osuwisko i odsłoniło wejście. Według archeologów nikt, od ostatniego pochówku, nie odwiedzał tego miejsca. Daphne nie była również najstarszym pochówkiem. Moja teoria jest następująca, była jedyną prawdziwą wieszczką. 

Pochylił się nad szkieletem odzianym w zdobną biżuterię obok Traversa. Znał dokumentację niemal na pamięć, więc mógł mu opowiadać i patrzeć na przebieg badania. Wcześniej jednak jeszcze machnął różdżką i w powietrzu otworzył się zwój pergaminu ze stolika w kącie, uniosło się samopiszące pióro, które zaczęło notować wszystko, co działo się w komnacie, nadrabiając pośpiesznie wcześniejsze wymiany zdań.

— Dokładnie takie same, jak w przypadku reszty, nic poważnego. Grigori sądził, że kobieta musiała cieszyć się taką estymą, że nie obawiano się kradzieży z jej grobu. Co do inskrypcji, zaczynając od czubka głowy, przez prawą stronę ciała w kolejności dłoń, ręce, żebra i tak dalej, w odwrotnej kolejności po lewej stronie, aż do mostka, gdzie kończy się tekst, brzmi mniej więcej tak... 

Morpheus chrząknął, wyprostował się, jakby słowa same z siebie wymagały od niego ceremonii.

Znaki wyglądały jak wgłębienia na nogach i ramionach, natomiast stawały się wypukłe na żebrach i twarzoczaszce. Musiały być widoczne pod skórą, o ile kobieta nie była otyła, czego nie mogli stwierdzić w żaden sposób. Miały bardzo organiczną fakturę, jakby wyrosły i zapadły się w naturalnym kształtowaniu kości i nie odstawały kolorem.


Twoje imię to Terror,
Śmierć w twoim oddechu jest.
Każdy drżący krok,
Niszczy świat na zawsze.

Och, Ty, Niszczycielko Wszechświata,
Przyjdź nam, Matko, Przyjdź!

Kto nienawiścią miłość zmienia,
Który tańczy w tańcu zniszczenia,
I przyjmuje śmierci postać,
Dla niego Matka nadchodzi.


And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#8
04.04.2024, 23:34  ✶  

Możliwe, że wzmianki o oryginalnych trumnach, gdzie ów ciała zostały pochowane, umknęło Nicholasowi. Zorientował się w tym może dopiero, jak się temu przyglądał. Przy czym sięgnął ponownie po dokument, aby na nowo go przejrzeć, odszukując to, co było mu w tej chwili potrzebne. W jakim stanie wyglądały prawdziwe ”trumny”. Skoro to były sarkofagi, miało sens ich pochodzenie. Archeolodzy wykonali dobrą robotę, przenosząc do całą zawartość kamiennych trumien do skrzyń przeznaczonych na transport do tutejszego miejsca.

Większą uwagę Nicholas przykuł na pozostałościach kobiety, która mogła uchodzić za kogoś naprawdę ważnego. Nie tyle, co wyglądała bogato, jakby oddawano jej dary na drogę do innego świata, lub pełniła wysoką pozycję wśród wieszczek. Szczególnie uwagę przykuwały wyryte symbole na jej ciele. Jakby zaklęciem wypalone na skórze, wsiąkająca jest aż po same kości.

Żaden sarkofag nie został okradziony, ale ten jeden był obfity w bogactwo. Słuchał uważnie dodatkowych informacji od Longbottoma, znającego się na tej sprawie dość dobrze.

- Skoro do teraz nikt tego miejsca nie odkrył, to znaczy że z jakiegoś powodu zostało to bardzo porządnie ukryte i zabezpieczone zaklęciami. Klątwami.
Stwierdził, przedstawiając swoje przypuszczenia. Choć klątwy z opisu wydawały się być marne, to jednaj ukrycie tych ciał stanowiło dla kogoś duży priorytet. I próba ich zabezpieczenia.

Przypuszczenia niejakiego Grigori’ego, mogły okazać się słuszne. Kobieta była kimś więcej. Cenionym, ważnym, wielbionym, prawdziwym z powołania? Traktowano ją jak bóstwo? Uważali ją za wcielenie samej Daphne?

Wysłuchał tłumaczenia inskrypcji, jaka wyryta była na ciele kobiety. Zastanawiając się przez jakąś chwilę, oceniając nadal sposób jej wykonania. Nie ma co ukrywać, że było to bardzo interesujące. To, w jaki sposób Morpheus zaprezentował tłumaczenie, nie interesowało Nicholasa. Ważna była treść.

- Uwielbiana lub nienawidzona.
Analizował na głos.
- Może być tą prawdziwą wieszczką. To bogactwo, można interpretować na kilka wersji. Złożono jej dary, aby miała czym zapłacić za przejście. Mogli także ofiarować jej wszystko co mieli, aby ich nie odwiedzała, nie spuścił na nich zniszczenia. Trzecia opcja, mogła pochodzić z zamożnego rodu.
Pytanie, która jest prawdziwa? Czy były jeszcze inne możliwości na chwilę obecną? Kim były pozostałe kobiety? Jej asystentki? Siostry? Uczennice? Następczynie? Jak młodo umarły? Dużo niewiadomej. Ale jednocześnie intrygujące znalezisko.
- Muszę Panu przyznać, że interesujące odkrycie. Zastanawiające, jakiego zaklęcia użyto, czy zaś rytuału, że ta inskrypcja, znalazła się na jej ciele. Jakby ktoś, chciał ją zapieczętować? Naznaczyć? Przekląć na wieki?
Przeniósł spojrzenie na Longbottoma, wciąż kucając przy trumnie.
- Nie było tam żadnego ducha?
Zapytał. Czy jakaś dusza błąkała się w tamtym miejscu? Czy nie było żadnej? Duch zmarłego. Niczym strażnik historii. Czy dał się zobaczyć? Pokazał? Czy nie było tam żadnego? Na studiowanie całej dokumentacji będzie potrzebował trochę czasu, więc jeżeli Pan Longbottom nie będzie miał nic przeciwko, Traves pożyczył na parę dni. Ewentualnie zrobi dla siebie kopię.
ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#9
17.04.2024, 18:30  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 24.04.2024, 13:07 przez Morpheus Longbottom.)  

Pióro energicznie skrobało po pergaminie, służąc za stenogram spotkania, dopisując również na marginesie komentarze z myśli Morpheusa, dotyczące ich badania. Kilka z nich zostało bardzo dokładnie zamazanych ogromnym, celowo postawionym kleksem, bo Niewymowny Travers nie musiał wiedzieć, że Morpheus uważał jego dokładność w pracy, połączoną z dużo wyższym wzrostem i dominującą sylwetką, za wyjątkowo pociągającą, nawet jeśli był blondynem. Eleganckiłuk ramion, krótkie włoski na karku, które musiały być miękkie w dotyku i to spostrzegawcze, przenikliwe spojrzenie. Nie wszyscy mogli być tak perfekcyjni, jak Longbottom, ale drugi Niewymowny był niczego sobie.

Skup się na pracy. Mnożyły się przed nimi pytania, odpowiedzi nie było.

— Niestety nie — przyznał, kręcąc głową. — Dusza znacząco ułatwiłaby nam pracę, ale jeśli jakieś były, odeszły lub nie chciały się nam ukazać. Egzorcysta również nieszczególnie był pomocny, ale mógł też być nieszczególnie utalentowany, pracowaliśmy z tym, co było, więc wątpię w jego kwalifikacje do przyzywania duchów i komunikację z nimi na poziomie naszych jednostek. Dlatego właśnie zwracam się po sięgnięcie do domeny Pana Komanty, Panie Travers. Ekspertyzy ponad archeologiczne rozważania, ponieważ badania, cóż, utknęły. Jestem niezmiernie ciekaw zastosowania i sposobu stworzenia tych inskrypcji na kościach.

Morpheus sięgnął dłonią ku kościom Daphne, ale nie dotknął jej, jednak w ruchu była tęsknota za tajemnicą i dogłębna ciekawość, jakie sekrety kryje w sobie zestaw kości. Morpheus kochał zagadki i tajemnice, nie był w Departamencie Tajemnic tylko dlatego, że daje wysoką pensję i pewne przewagi. Dla niego nauka i magia stanowiły głębokie pragnienie. Łaknął wiedzy, aby go wypełniała.

— Przez chwilę myślałem, że kości same w sobie mają wartość dywinacyjną, jednakże nie chcę tego sprawdzać bez weryfikacji z pana Komnatą. W dobie sytuacji z Beltane, Widm, objawienia z Lithy, ostatnie czego potrzebujemy, to obudzenie starożytnej wieszczki z mroczną inskrypcją.

Uśmiechnął się promiennie i ciepło do czarownika. Zmarszczki w kącikach oczu stały się głębsze, a ciemne stawy oczu rozbłysły żartem. Poniekąd tak było, ale też prawdziwie dbał o to, aby nie dokładać nikomu kolejnych obowiązków ani nie przyspieszać ewentualnego końca świata.



And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#10
24.04.2024, 11:32  ✶  

Skupienie na pracy, było najważniejsze. Po to tutaj się zjawił, aby pomóc w badaniach Longbottomowi. Choć znali się długo, ta znajomość pozostawała typowo zawodowa. Różniły ich wydziały. Ale jeden Departament.

Nicholas kucając przy ciele w skrzyni, dokładnie badając insygnia wyryte na kościach, byłby przekonany, że wykonano rytuał. Kobiecie zza życia mogli te znaki wypalić na ciele, narysować, cokolwiek zrobić i poprzez zaklęcia czy rytuał, sprawić, żeby zniknęły w ciele, pozostając na szkielecie. Który mieli przed sobą. Czuł na sobie spojrzenie Morpheusa. Jakby mu się dokładniej przyglądał? Jakby go sprawdzał? Czy może było to spoglądanie zupełnie inne?

Travers jedynie kątem oka zerknął na jego osobę jakby oczekiwał odpowiedzi. Tę oczywiście otrzymał. Mogąc powrócić do dalszego analizowania jej ciała. Zostawiając już kości od ręki, przechodząc wzrokiem dalej. Odsłaniając ostrożnie pozostałości materiału odzienia. Przyglądając się artefaktom, z jakimi ją pochowano. Czym były? Do czego służyły? Dlaczego pochowana w bogactwie?

- Mogła zostać zapieczętowana. Jeżeli komuś nie odpowiadały jej działania. Jeżeli zrobił to pośmiertnie, nie chciał aby została przebudzona jak wampiry. Inna opcja, mogła dokonać rytuału na sobie, aby posiąść większą moc. Dzielić z nią innymi, pomagając lub działając na szkodę. Mogła mieć zwolenników. Być szanowana, stąd te wszystkie artefakty. Być dla nich boginią.
Analizował na bieżąco dzieląc się przypuszczeniami. Lecz to nie było nic pewnego. Wymagało to dokładniejszej analizy. Zastanowienia się na spokojnie. Przejrzenia dokumentacji i sporządzenia swojej.

Nicholas w przeciwieństwie do Morpheusa, bardzo rzadko okazywał jakiekolwiek emocje, reakcje, uśmiechy. Jakby praca w Komnacie Śmierci przejęła jego duszę i sama stała się czarna. Nie odwzajemniał uśmiechu. Wciąż poważnie do wszystkiego podchodził. Przyjmował do wiadomości zebrane informacje. Spojrzał na niego. Nie na dłuższą chwilę. Czy był osobą trudno dostępną o bliższe kontakty, poza zawodowe? Być może. Chodząca zagadka, tajemniczy pracownik Komnaty Śmierci, do którego wielu obawia się podejść o coś zapytać. Czy to też przez wzgląd na jego nazwisko? Traversowie znani byli z klątwy lykantropii. Choć Nicholas jej nie odziedziczył. Nie mieli się czego obawiać.

Wstał i podszedł do pozostałych ciał. Kucnął przy wcześniejszym. Drugiej skrzyni z trupem kobiety, która była najpewniej blisko wieszczki. Chciał sprawdzić, czy na jej kościach nie było czegoś podobnego. Albo nawet i jednego słowa. Znamienia. Czegoś co mogło je ze sobą wiązać. Sprawdzał reszki materiałów.

- Na pewno będziemy potrzebować trochę czasu, na sporządzenie dokładnej dokumentacji z naszej strony w porównaniu ze zdobytymi informacjami przez Pana i zespół współpracujący.
Wstał i spojrzał na Longbottoma.
- Jak szybko potrzebujecie otrzymać wyniki?
Dopytał. Aby mieć świadomość, jak bardzo pilna jest ta sprawa. Żeby wiedzieć, czy samemu się tego podjąć na spokojnie, czy będzie musiał kogoś jeszcze w to wtajemniczyć, żeby poszło znacznie sprawniej. Nie był pewny, czy ów ciała muszą wrócić na swoje miejsca. Jak wyglądały sprawy umowy z innym krajem, skoro je pozyskali. Na jak długo?
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości
Podsumowanie aktywności: Nicholas Travers (2020), Morpheus Longbottom (2384)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa