• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Aleja horyzontalna v
« Wstecz 1 … 5 6 7 8 9 10 Dalej »
[21 czerwca 1972] Dogadać się z kobietą? Prawdziwe osiągnięcie! | Penny & Renigald

[21 czerwca 1972] Dogadać się z kobietą? Prawdziwe osiągnięcie! | Penny & Renigald
Ruda Złośnica
Kto nie wie, dokąd zmierza, nigdy nigdzie nie dojdzie.
Długie, rozpuszczone, nieco niesforne włosy w kolorze rudym. Penny nigdy ich nie związuje. Twarz upstrzona licznymi piegami, na której zawsze widnieje uśmiech. Brązowe oczy. Sylwetka szczupła, a do tego około 165 cm wzrostu. Będąc blisko, można wyczuć delikatny, owocowo-kwiatowy zapach, w którym mieszają się ze sobą różne nuty - gruszka, irys, czarna porzeczka, kwiat pomarańczy...

Penny Weasley
#1
25.03.2024, 23:46  ✶  

21 czerwca 1972
Penny & Renigald


Wertowała książkę. Kolejną. Przyniesioną prosto z domu. Poświęconą zaklinaniu przedmiotów. Korzystając ze spokoju, jaki panował od dobrych kilku godzin, poszukiwała rozwiązania, które pomoże jej wykonać zamówioną talie kart. Choć w liście twierdziła, że coś takiego nie będzie dla niej problematyczne, prawda była nieco inna. To konkretne zadanie wykraczało poza jej skromne umiejętności. Niekoniecznie pasowało profilem do tego, czym Penny zajmowała się na co dzień. Zawodowo. Zarazem jednak ruda była przekonana, że owe niedopasowanie profilowe nie będzie stanowiło w tym przypadku większego problemu. Sprawa nie brzmiała bowiem na szczególnie skomplikowaną. Możliwe nawet, że kiedyś zdarzyło jej się z czymś podobnym spotkać. Coś świtało w głowie. Dlatego właśnie szukała. Drążyła. Przeglądała książki strona po stronie, licząc na to, że ponownie na to konkretne zagadnienie natrafi. Tym razem tylko nie do końca przypadkowo.

Słysząc zamontowany przy drzwiach dzwonek, za każdym razem informujący o tym, że pojawił się nowy klient, przeniosła spojrzenie w kierunku wejścia. Klient? Niestety nie. To był jedynie Regina, który najwyraźniej zdążył się za nimi stęsknić. Albo może tylko za nią? Za swoją przyszłą żoną? Westchnęła ciężej. Z jej perspektywy, byłoby znacznie lepiej, gdyby nie wchodzili sobie w drogę. Nie pokazywali się razem, we dwoje. Im mniej tematów do plotek dadzą innym, tym szybciej sprawa zostanie zapomniana. Bez konieczności sięgania po bardziej drastyczne środki, mające na celu jej rozwiązanie.

Zdając sobie sprawę, że najprawdopodobniej nie przyszedł do Terry'ego, nie planował poprosić go o zerknięcie w karty - czy w ogóle zdawał sobie sprawę z tego, że Trelawney się na tym kompletnie nie znał? - zamknęła książkę, uprzednio zaginając róg strony, na której skończyła. Tak, żeby łatwo mogła odnaleźć fragment, na którym się zatrzymała. Odsunęła ciężkie tomiszcze na bok. 

- Zamknij drzwi od środka i obróć zawieszkę z informacją, że zamknięte. - rzuciła do niego, samej nie zamierzając fatygować się do drzwi. Skoro Malfoy się tutaj zjawił, nie warto było kusić losu. Gdyby taki Flis postanowił ją ponownie nawiedzić, z pewnością napisałby dzięki temu jakiś pełen bzdur artykuł. I nieszczególnie by go interesowało to, w jaki sposób prezentowała się w tym przypadku prawda. Dupek. Pijawka. Naprawdę miała nadzieje, że chociaż trochę go ten nos bolał. Bo sobie zasłużył. Zasłużył na znacznie więcej niż ostatecznie dostał. - Chcesz rozmawiać na zapleczu czy...? - zapytała, zakładając że to było przyczyną wizyty. Pozwoliła mu wybrać. Nie próbowała się go z miejsca pozbyć, choć cholernie to kusiło. Wiedziała, że nie miałoby to sensu. Jedynie by wszystko skomplikowało. A mimo wszystko, Weasley wolała jednak mieć Reginę po swojej stronie. Nie chciała, żeby ten zrezygnował z dalszego wspierania jej biznesu, zapewnianie jej i Terry'emu pewnego bezpieczeństwa.

Arystokratyczny Dupek
Kłamstwo jest najprostszą formą samoobrony.
187cm wzrostu. Blondyn. Szczupły. Nosi się w markowych drogich ubraniach. Najczęściej uszytych przez Rosssierów

Renigald Malfoy
#2
27.03.2024, 17:01  ✶  

Pomyśleć, że po koleżeńskim spotkaniu, paru kolejkach ognistej, dał radę wysłać bardzo kreatywne sowy do Penny z wymuszeniem spotkania. Normalnie by pewnie tego nie robił, ale poczuł potrzebę pilnego rozwiązania sprawy. Być może był rzeczywiście idiotą, nie pomyślawszy, że jeżeli nie będą się spotykać, widzieć przez dłuższy czas, temat ich związku ucichnie. Ale czy na pewno? W jego kręgu to tak nie działało.

Weasleyowa zgodziła się na rozmowę. Skoro umówili się na dzisiaj, to dzisiaj do niej zajrzy. Jednakże, mimo zaplanowania tego przyjść rano, przesunął to na godziny popołudniowe. Powód? Ból głowy od siedmiu nieszczęść tego świata. Dobrze, że miał jakieś zapasy eliksiru na takie sytuacje. Te kolejki ognistej, wypite z Issaciem nie były mu na rękę. Może i nie poległ szybko i głowę miał mocną, to jednak jakieś skutki uboczne dnia następnego odczuwał.

Zjawił się. Mając to niebłagane szczęście, że jego NARZECZONA była sama w lokalu. Podniósł głowę, której twarz zakrywał jego beżowy elegancki kapelusz. Sposób na ukrywanie się przed wścibskością dziennikarzy, którzy nie wiesz, kiedy Cię dopadną. Zdjął przeciwsłoneczne okulary. Nie musiał nawet się pokazywać w pełnej okazałości, skoro i tak chodził uperfumowany. Na jej polecenie, zamknął drzwi na klucz i odwrócił tabliczkę. Sklepik Zamknięty.

- Na zapleczu.
Od razu, bez zastanowienia jej odpowiedział. Wskazał jej także, aby pierwsza się tam udała. Do pomieszczenia, które może również i tutaj spełniało rolę biura. Jak w wielu innych takich lokalach. A kiedy znaleźli się już w środku. Westchnął.
- Długo chcesz to ciągnąć?
Zapytał spokojnie, choć poważnie. Zaczynając od tego pytania. Lustrując jej osobę, jakby upewniał się, że nic się jej nie przytrafiło. Nikt jej nie zaczepiał. Nic jej nie było. Żadnych ran, bandaży. Cokolwiek. Martwił się o jej bezpieczeństwo? Najwyraźniej. Życie z celebrytą nie jest co prawda, łatwe. Być może też chciał dać jej pierwszeństwo wyboru. Jeżeli będzie zgodna z nim, aby to przerwać, pozostanie ustalić jak i załatwić kogoś trzeba, aby to rozniósł. Chyba, że wpadną na inny pomysł?
Ruda Złośnica
Kto nie wie, dokąd zmierza, nigdy nigdzie nie dojdzie.
Długie, rozpuszczone, nieco niesforne włosy w kolorze rudym. Penny nigdy ich nie związuje. Twarz upstrzona licznymi piegami, na której zawsze widnieje uśmiech. Brązowe oczy. Sylwetka szczupła, a do tego około 165 cm wzrostu. Będąc blisko, można wyczuć delikatny, owocowo-kwiatowy zapach, w którym mieszają się ze sobą różne nuty - gruszka, irys, czarna porzeczka, kwiat pomarańczy...

Penny Weasley
#3
05.04.2024, 09:54  ✶  

Kiwnęła głową, ruszając w stronę drzwi prowadzących na zaplecze. Nie zamierzała stawać mu tu teraz okoniem. Robić problemów. Otworzyła drzwi i gestem dała mu znać, żeby szedł za nią. Pierw znaleźli się w ciemnym korytarzyku, następnie wybrali jedne z trzech pomieszczeń? Prawdopodobnie trzech, na to bowiem zdawała się wskazywać liczba znajdujących się tu drzwi. Pomieszczenie, które wybrała Penny, określić można było mianem niewielkiego biura? Na dwóch regałach znajdywała się dokumentacja, jakieś książki, kilka innych pierdółek, przy niewielkim oknie również malutkie biurko. Za nim fotel. Do tego jeszcze dwa zapasowe krzesła i to byłoby na tyle.

- Rozgość się. – wskazała mu na dwa drewniane krzesła, sama natomiast przysiadła na biurku, uprzednio odsuwając na bok papiery, które się na nim znajdywały. Nie bardzo przy tym zwracała uwagę na to, aby ich nie wymieszać. Najwyżej później się wszystko uporządkuje. W końcu zawsze jest jakieś później, prawda?

Zapytana o to jak długo zamierzała wszystko ciągnąć, w pierwszej kolejności jedynie wzruszyła ramionami. Nie wiedziała? Bo przecież całej tej sprawy wcześniej sobie nie zaplanowała. Działała pod wpływem chwili, jakiegoś impulsu. Własnej głupoty? Nie była pewna, nie była do końca pewna, co należało zrobić dalej. Teraz? Może tak jak pisała wczoraj w liście – najlepszym rozwiązaniem byłoby zignorowanie problemu? Poczekanie na to aż cała sprawa ucichnie sama?

- Możemy zakończyć to nawet teraz. Cokolwiek uznasz za najlepsze wyjście, Damien. – odpowiedziała. Pozwoliła na to, żeby to Renigald zdecydował. Skoro tak bardzo mu zależało, to mógł zaplanować ciąg dalszy ich wspólnej historii. Albo raczej - jej zakończenie.

Kiedy tak na nią patrzył, nie mógł dostrzec niczego niepokojącego. Penny wyglądała normalnie. Była cała i zdrowa. Może trochę niewyspana, bo wczorajsza wizyta w Little Hangleton i spotkanie z tą dziwną rośliną… zdołało ją psychicznie wyczerpać. Porządnie wymęczyło. Nigdy jeszcze nie czuła się tak źle, jak właśnie we wtorek. Dobrze, że te paskudne objawy nie utrzymywały się dłużej. Ostatnim czego potrzebowała, była bowiem wizyta w Mungu. Czy w ogóle potraktowaliby ją tam na poważnie? Jest mi zimno, czuje się samotna, życie nie ma sensu, blablabla.

Arystokratyczny Dupek
Kłamstwo jest najprostszą formą samoobrony.
187cm wzrostu. Blondyn. Szczupły. Nosi się w markowych drogich ubraniach. Najczęściej uszytych przez Rosssierów

Renigald Malfoy
#4
06.04.2024, 11:05  ✶  

Od ostatniej randki nie spotkali się, aby wyjaśnić zaistniały problem, przed którym Renigald ostrzegał Penny, ogłaszając niespodziewane zaręczyny. Dla niej to widocznie nie był żaden problem, o ile nie przeszkadzało jej bycie nachodzoną przez dziennikarzy. Nie przyniosło może też dużego rozgłosu w sprawie jej sklepu, jakoby miała wiązać się z Malfoyem. Choć plotki na ich temat krążyły zaprawdę różne. Że ów lokal to on jej kupił. Że załatwił miejscówkę. Że opłaca jej utrzymanie, aby mogła się rozwijać. Dosłownie wszystko.

Gdyby nie ostatnia rozmowa z Aidanem. Pewnie by nie wiedział, że miała spotkanie z upierdliwym dziennikarzem jakiejś prasy.

Weszli do jednego z pomieszczeń będących na zapleczu. Dał jej prawo wyboru, gdzie go zaprosi. Gdzie lepiej będzie się jej z nim rozmawiało. Sklep zamknął, aby nikt im nie przeszkadzał. Popatrzył na oba krzesła, ale nie siadał na żadnym z nich. Z kolei koleżanka, postanowiła usadowić się na samym biurku. Jak za czasów szkolnych. Wygodniej, wyżej, stabilniej. Co z tego, że zrobiła z papierami większy bałagan.

Renigald zdjął kapelusz i położył na tym samym biurku, na którym siedziała Penny. Obok niej. Nie potrzebował teraz chować się w nim. Spojrzał na nią uważnie, kiedy od tak stwierdziła, że mogą tę całą szopkę skończyć tu i teraz. A nawet zauważył, że zwróciła się do niego jego drugim imieniem. Nie zamierzała się z nim sprzeczać?

- Zignorować się tego nie da. Aidan wspomniał, że już byłaś zaczepiana przez dziennikarza. O ile uprzedzimy swoje rodziny, że to nie jest prawdą, zostaje prasa, znajomi.
Zwrócił jej uwagę na ten szczegół. Choć opcji było wiele. Mógłby jej zaproponować rozwiązania, ale wybrać muszą wspólnie.

Oparł się tyłkiem o blat biurka, tuż obok jak siedziała Penny. Spoglądał przed siebie wkładając ręce do kieszeni spodni. Jakby zastanawiał nad rozsądnym rozwiązaniem problemu. Zadawał sobie też pytania, czy wytrzymaliby ze sobą w związku małżeńskim? W końcu to tylko papier. Rodziny dałyby im spokój. Tylko on obawiał się innego problemu. Że ojciec przez taki wybór, odetnie go od pieniędzy, wydziedziczy, czy chuj jeden wie co innego się stanie.

- Aidan i Terry mówili, że mam tak po prostu zerwać te zaręczyny. Tobie co mówili?
Zapytał. Przedstawiając też to, co jemu radzili. Podejrzewał, że z Penny też musieli rozmawiać, skoro Aidan był najpewniej świadkiem jej spotkania z dziennikarzem, albo mu o tym powiedziała. Z Terrym pracuje na co dzień. Może i z nim ten temat też omówiła? W końcu był tam parę dni temu i jej szukał. Może jej przekazał?  Może podjął z nią rozmowę?
Ruda Złośnica
Kto nie wie, dokąd zmierza, nigdy nigdzie nie dojdzie.
Długie, rozpuszczone, nieco niesforne włosy w kolorze rudym. Penny nigdy ich nie związuje. Twarz upstrzona licznymi piegami, na której zawsze widnieje uśmiech. Brązowe oczy. Sylwetka szczupła, a do tego około 165 cm wzrostu. Będąc blisko, można wyczuć delikatny, owocowo-kwiatowy zapach, w którym mieszają się ze sobą różne nuty - gruszka, irys, czarna porzeczka, kwiat pomarańczy...

Penny Weasley
#5
07.04.2024, 18:33  ✶  

Nie uważała, żeby problem miał być tak duży, jak to twierdził Renigald. Jeden dziennikarzyna wiosny nie czynił czy jakoś tak to się mówiło. Poza spotkaniem z tym całym Flisem, na chwilę obecną nie wydarzyło się nic, co rzeczywiście miałoby się jej dać jakoś mocniej we znaki. Interes kręcił się jak zwykle. Nie przybyło rudej większych problemów. Wszystko zdawało się być w normie.

- Straszna papla z Twojego... kuzyna? - nie do końca łapała się w tych wszystkich powiązaniach rodzinnych, zwłaszcza wśród czystokrwistych. Kiedyś słyszała, że praktycznie każdy z nich był spokrewniony z każdym. Bliżej lub nieco dalej. Było to kapkę obrzydliwe. Skoro jednak tak im było wygodniej... - Ile czasu minęło, zanim pobiegł do Ciebie na skargę? Kilka minut? Godzin? Niczego nie można przy nim... - pokręciła głową. Dlaczego w ogóle traciła czas na to, żeby gadać o Parkinsonie? Szkoda było strzępić sobie języka. Przy ostatnim spotkaniu wyraźnie dał jej do zrozumienia, co sobie myślał. Cham jeden. Nie podałaby mu szklanki wody, nawet jeśli zależałoby od tego to czy Parkinson przeżyje i inne takie. Lepiej żeby nie wchodził jej w drogę. Wciąż była na niego zła. - Nieważne. - tym jednym słowem zakończyła temat, który niepotrzebnie zaczęła. Malfoy przyszedł tutaj w konkretnym celu. Nie  było potrzeby, żeby zahaczać również o inne kwestie. Strata czasu. - Z dziennikarzem sobie poradziłam. W sumie sama. Nie było tak źle.

Albo może było? Z perspektywy czasu wydawało jej się, że łatwo się Flisa pozbyła. Tylko czy udałoby jej się to powtórzyć, gdyby tym razem była zostawiona w takiej sytuacji sama sobie? Nie pojawiłoby się tuż obok nawet średniej jakości wsparcie? Nie myślała o tym w ten sposób.

- Nie rozmawialiśmy o tym. Terry uznał to za zabawną rzecz, a Aidan... zostawmy to. - wzruszyła ramionami, tym razem już ciut spokojniejsza. Bo jaki sens było gotować się na samo wspomnienie Parkinsona? - Zresztą, bardziej niż ich zdanie, powinno się chyba liczyć to, co sami uważamy na ten temat? - zapytała. Bo przecież sytuacja dotyczyła właśnie ich dwójki. Nie Terry'ego. Nie Aidana. To oni musieli to wszystko przemyśleć i podjąć decyzje, która byłaby dla nich najlepsza. Chyba najlepiej wiedzieli o tym, co było im potrzebne? Przynajmniej wiedzieć powinni. - Wydaje mi się, że najlepszym rozwiązaniem jest robienie wokół tej sprawy możliwie najmniejszego szumu. Jak nie będą w stanie podtrzymać tematu przy życiu, to ten sam ucichnie.

Może się myliła. Nie znała się przecież na tych sprawach. Daleko jej było do statusu celebryty. Zarazem jednak starała się w tej sytuacji kierować logiką. I ta właśnie logika jej podpowiadała, żeby niczego nie rozdmuchać; żeby sprawy przypadkiem nie nagłośnić bardziej. Bo wtedy mogłyby pojawić się prawdziwe problemy. Takie, których obydwoje woleliby uniknąć.

Arystokratyczny Dupek
Kłamstwo jest najprostszą formą samoobrony.
187cm wzrostu. Blondyn. Szczupły. Nosi się w markowych drogich ubraniach. Najczęściej uszytych przez Rosssierów

Renigald Malfoy
#6
12.04.2024, 12:45  ✶  

O tyle dobrze, że tylko na jednym dziennikarzu z awanturą się skończyło. I ten cały pomył Penny, nie zaszkodził jej interesowi jak i jej osobie bardziej niż by on sam się obawiał. Wiedział jak prasa, media potrafią uprzykrzać życie wybranym celebrytom. Tak samo osobom z nimi powiązanymi bardziej, niż tylko w aspekcie koleżeńskim.

- Tak… Kuzyn jest totalnym paplą. Koniecznie musiał przyjść i powiedzieć mi dobitnie, że mam ten problem rozwiązać.
Potwierdził jej, skoro nadal miewała problem z zapamiętaniem członków jego rodziny i tych całych pajęczych więzi. Gdyby miał się związać z Penny małżeństwem, też miałaby za kuzyna Aidana. Jednakże po rozmowie z nimi, nie było o tym mowy. Cała ich czwórka mimo swoich różnych poglądów, umiejętności, statusu majątkowego i innych pierdów, potrafiła się jakoś dogadać, wzajemnie sobie pomagać.
- Skoro tak szybko zareagował… Nie domyślasz się?
Zwrócił jej uwagę na jego zachowanie, skoro zaczęła się zastanawiać, ile czasu Aidan potrzebował, aby pojawić się w mieszkaniu Renigalda, w celu otrzymania wyjaśnień. Malfoy nie miał pojęcia, jak w obecności dziennikarza przy Penny zachował się Parkinson. Być może założyłby, że jako ochroniarz i brygadzista ich koleżanki, zrobił co należy.

Słysząc, że to nieważne, Renigald uniósł brew ku górze. ”Serio?” – pomyślał, ale nie ciągnął tematu. Tym samym dowiedział się, że z dziennikarzem dziewczyna poradziła sobie bezproblemowo sama.

- Gratuluję.
Co miał więcej powiedzieć na ten temat? Poradziła sobie, nie potrzebując męskiego ochroniarza. Nie dociekał, w jaki sposób tego dokonała. Być może podejrzewałby o próby zastraszania. Mogła powołać się także na jego nazwisko. Ale zapewne nie wziąłby pod uwagę tego, że mogłaby mężczyznę uderzyć. Więc jedynie jej pogratulował sukcesu.

Poruszywszy temat ich problemu, pytając jakie porady otrzymała od Terry’ego i Aidana, sam temat Parkinsona znów powrócił, ale szybko ucięła. Z uwagą ją obserwował, jak mówiła i jakie z tym czuła emocje. Aidan najwyraźniej przegiąć musiał, skoro unikała tematu z nim związanego.

Pokiwał głową, zgadzając się z tym, że Terry wziął to za dobry żart. Przy nim też nie brał tego na poważnie. Przynajmniej on jeden mu nie przywalił.

Wysłuchał jej propozycji. Jej punktu widzenia.
- Czyli udawać, że nie miało to miejsca. Tylko musimy uprzedzić o tym rodziny, że to nie jest prawda. Już mi rodzice suszyli głowę, że powinienem poważnie zastanowić się nad tym, co robię. Pewnie nie zaakceptowaliby Cię jako moją żonę. To już mówię z góry.
Nawiązał do tego tematu, wspominając o sytuacji także jego rodziców. W końcu matka prowadziła butik, tam najwięcej klientów się przewija i plotek nie ma końca. Ojciec pracował w Ministerstwie. Tam również znajdą temat do komentowania działań jego syna. Renigald nie wyglądał na takiego, co by się tym przejmował. Jedynie napomknął informację ostrzegawczą.
Odepchnął się od biurka i stanął teraz naprzeciwko Penny, która wciąż siedziała na biurku.
- Wyobrażałaś sobie w ogóle nasz ślub? Albo wspólne mieszkanie?
Zagadał od innej strony, lekko się uśmiechając, aby trochę może zabawnie podejść do tematu, zanim podejmą ostateczną decyzję. Poważną. Może chciał też znaleźć tego plusy i minusy, nawet jeżeli w głowie żadnego z nich, nie było po drodze stracić tę wolność, swobodę.
Ruda Złośnica
Kto nie wie, dokąd zmierza, nigdy nigdzie nie dojdzie.
Długie, rozpuszczone, nieco niesforne włosy w kolorze rudym. Penny nigdy ich nie związuje. Twarz upstrzona licznymi piegami, na której zawsze widnieje uśmiech. Brązowe oczy. Sylwetka szczupła, a do tego około 165 cm wzrostu. Będąc blisko, można wyczuć delikatny, owocowo-kwiatowy zapach, w którym mieszają się ze sobą różne nuty - gruszka, irys, czarna porzeczka, kwiat pomarańczy...

Penny Weasley
#7
22.04.2024, 10:00  ✶  

Nie domyślała się. W zasadzie, to… tak nie bardzo chciała o tym myśleć. Była przekonana, że kiedy chodziło o Aidana, wiedziała wystarczająco dużo, aby mieć na jego temat konkretne zdanie. Wyrobić sobie opinię? Nie potrzebowała niczego więcej. Parkinson zbyt wiele razy zdołał jej się pokazać z tej nie najlepszej strony. Nie tylko w ostatnim czasie. Oczywiście to nie tak, że był całkowicie skreślony, ale… wyglądało na to, że pewien dystans był w tym przypadku zwyczajnie wskazany. Ta znajomość musiała mieć ustalone granice.

- Tutaj nie ma czego się domyślać. – uparcie brnęła więc dalej, nie zamierzając słuchać tego, co mogliby powiedzieć na ten temat inni. Nie tylko blondyn, choć z nim akurat miała przyjemność właśnie przebywać. Rozmawiać. Nie wiedział jak wyglądało tamto spotkanie. Całe to zajście, które miało miejsce pod sklepem. Nie powinien więc się wtrącać. Chyba, że chciał usłyszeć coś więcej na temat tego, w jaki sposób poradziła sobie z dziennikarzem. Bo tak po prawdzie, to nawet trochę była z siebie dumna. Nieźle mu przyłożyła, jak na kogoś, kto się na tym w ogóle nie znał.

Skinęła głową, kiedy jej pogratulował, bo i ona nie widziała sensu w tym, aby mówić na ten temat więcej; aby się nad tym rozwodzić. Zwłaszcza, że Renigald przyszedł tutaj w konkretnym celu. Powinni zająć się sprawą zaręczyn. Wreszcie się tego problemu pozbyć.

Na tym też po chwili się skupili.

- Jak będą za bardzo wybredni, to zostaniesz starym kawalerem. – przewróciła oczyma, komentując to w jaki sposób na ich zaręczyny zareagowali rodzice blondyna. W zasadzie, to nie spodziewała się w tym przypadku niczego innego. Wiedziała z kim ma tutaj styczność. Zdawała sobie sprawę, że akurat Malfoyowie mieli dość… radykalne spojrzenie na kwestie czystości krwi. – Tak tylko ostrzegam. Ponoć po 30 już ciężko znaleźć żonę. Zwłaszcza taką, która nie byłaby wariatką.

Nie brzmiała przy tym ani trochę poważnie. Nie była poważna. Bo przecież nie było to coś, do czego powinni byli podejść na poważnie. Ślub z Renigaldem nie był czymś, na czym jej zależała; czymś co Penny planowała. Mogła więc sobie trochę z tego powodu pożartować. Sama nie musiała za bardzo przejmować się tym, jak zareagują rodzice. Co sobie pomyślą. Czy się zezłoszczą. Miała dużo szczęścia. Trafiła jej się wspierająca matka i ojciec, który by zapewne ukręcił Renigaldowi łeb, jeśli tylko ten skrzywdziłby jego dziecko. Na ten moment obydwoje zaufali Penny. Przyjęli do wiadomości, że wszystko jest w porządku. Zapewnili też, że w razie problemów może liczyć na ich wsparcie.

- Myślę, że byłyby w tym przypadku dwie opcje. Albo cały ten ślub byłby zorganizowany na bogato, pełen przepychu… - w końcu w jakiś sposób należało odwrócić uwagę od nie dość dobrego pochodzenia panny młodej. A to byłby jakiś sposób. – albo po cichu, w tajemnicy przed innymi. To drugie jest zresztą chyba bardziej prawdopodobne. Musielibyśmy uciec z Londynu, a Ty na dokładkę przyjąłbyś panieńskie nazwisko mojej matki. Wiesz, po to żeby nas nie znaleźli. – chwilę się nad tym zastanawiała, nad swoją odpowiedzią, tworząc w głowie scenariusz idealnie wręcz nadający się na tandetne romansidło, w którym to dwoje zakochanych ucieka przed gniewem rodziny mężczyzny. Może zamiast tworzeniem przedmiotów o szczególnych właściwościach powinna się zająć pisarstwem? Pomysłów jej najwyraźniej nie brakowało.

Arystokratyczny Dupek
Kłamstwo jest najprostszą formą samoobrony.
187cm wzrostu. Blondyn. Szczupły. Nosi się w markowych drogich ubraniach. Najczęściej uszytych przez Rosssierów

Renigald Malfoy
#8
28.04.2024, 12:13  ✶  

No oczywiście. Ta dwójka z jakiegoś powodu trzymała się na dystans. A jeszcze pamiętał, jak wiele razy Penny polegała na umiejętnościach bojowych Aidana, który później dostał się do Brygady, zostając jego członkiem. A teraz? Co takiego zaszło, że się pogryźli? Nie chciała mu nawet normalnie odpowiedzieć. Wyraźnie ucinała temat. Jakby nie chciała do tego wracać. Renigald obserwował ją uważnie, ale nie zadawał już więcej pytań w sprawie swojego kuzyna. Skoro ten temat mogą uznać za zamknięty. Nie musi jej wspominać o tym, jak wyglądał jego początek rozmowy z Parkinsonem.

- Żeby mnie to obchodziło.
Wzruszył nieznacznie ramionami, w sprawie zostania starym kawalerem. Jakby też w ogóle obchodziło go zdanie rodziców. Pewnie i tak będzie musiał się podporządkować, albo postawić na swoim. I tak mieli uwagi do niego o to, że nie miał pracy.

Mimo świadomości, że nie może, nie powinien wiecznie polegać na pieniądzach rodziców, nie próbował zrobić nic w tym kierunku. Może czas to zmienić?

Najlepiej znaleźć bogatą żonę. Co będzie harować i ich utrzymywać. Żyć z jej pieniędzy. Czyż to przyjemny i wspaniały układ?

- To może zostanę już przy tej opcji co mam obecnie?
Odpowiedział na jej kolejne słowa wywracając oczami, na koniec zatrzymując się wymownie na jej twarzy. Zrobiła z nich narzeczonych. To może zostaną już przy tym i nie będą sobie utrudniać? On nie będzie musiał szukać przyszłej żony, jak i ona męża. Nie chciałaby tego? Spokoju od rodziców i żyć po swojemu, gdzie nie wchodziliby sobie w drogę. Wtedy życie po trzydziestce nie będzie im straszne.

Zaraz przy tym zadał jej pytanie o wyobrażenie ślubu. Z ciekawości. Czy w ogóle to widziała. Liczył może na sprzeczne odpowiedzi. Takie, że nie ma ono bytu. Że to bez sensu. Penny jednak nie byłaby sobą, gdyby nie zaczęła mu przy tym pytaniu marzyć? Bajkować?

”Kurwa. Wzięła to na poważnie?” – pomyślał zaskoczony, gapiąc się na nią, dwa razy do pięciu mrugając oczami.
- Halo. Penny. Ziemia. Ty mówisz poważnie?
Zapytał. Z ogromną chęcią, chcąc sprawdzić jej stan psychiczny. Czy mówiła faktycznie z sensem? On tego kompletnie nie widział.

Przecież to nie wypadli. A czy on myślał w stosunku do siebie, jaki chciał mieć ślub? Czy w ogóle o takowym myślał pod siebie? Ani razu. Nie umiał sobie tego wyobrazić. Te czasy przecież na marzenia nie pozwalały.

- Nie żyjemy w bajce. Ani w filmie. Penny. Trzeba o tym zapomnieć. A tym bardziej fakt, że ja nazwiska nie zmieniam.
To ostatnie zaznaczył swoim akcentem, że nazwiska to on przecież nie zmieni nigdy w życiu. Chyba że faktycznie życie by się mu posypało do takiego stopnia, że byłby do tego zmuszony. Weasleyowa bujała w bajce, która nie mogłaby mieć miejsca bytu.

Westchnął. Przetarł twarz dłonią. Znów na nią spojrzał. Myślał. Jak to odkręcić. Może faktycznie dobrze byłoby odpuścić temat i o tym zapomnieć? Może jej pomysł z unikaniem się, nie był taki głupi? To by jednak znaczyło, że nie mógłby przez jakiś czas pokazywać się w sklepie, w porach jego funkcjonowania.  Byłoby mu to na rękę? Jemu może tak. Ale Penny i Terry'emu? Założyli sklep w mało bezpiecznym miejscu. Co z tego, że opłacał jakiegoś żula, żeby w nocy pilnował z oddali, czy ktoś nie dokonuje jakiegoś włamu.

Przeniósł spojrzenie gdzieś na bok, szukając w głowie rozwiązania.

Ruda Złośnica
Kto nie wie, dokąd zmierza, nigdy nigdzie nie dojdzie.
Długie, rozpuszczone, nieco niesforne włosy w kolorze rudym. Penny nigdy ich nie związuje. Twarz upstrzona licznymi piegami, na której zawsze widnieje uśmiech. Brązowe oczy. Sylwetka szczupła, a do tego około 165 cm wzrostu. Będąc blisko, można wyczuć delikatny, owocowo-kwiatowy zapach, w którym mieszają się ze sobą różne nuty - gruszka, irys, czarna porzeczka, kwiat pomarańczy...

Penny Weasley
#9
28.04.2024, 21:17  ✶  

Prawda była taka, że Penny nie zaliczała się do grona osób, które potrafiły szczególnie długo chować urazę. Można założyć, w dodatku z dużym prawdopodobieństwem nie będzie w stanie zrobić tego również w stosunku do Aidana. Potrzeba było dać jej tylko nieco czasu. Odrobinę przestrzeni. Pozwolić na to, żeby cała ta złość minęła sama z siebie. Podobnie jak i rozczarowanie wynikające z tego, że Parkinson mógł coś takiego pomyśleć. Powinien wiedzieć lepiej. Znał ją przecież dłużej niż ledwie kilka krótkich dni.

Renigald całe szczęście nie drążył. Nie próbował wchodzić w to wszystko głębiej. Zakończył temat dokładnie tak, jak ruda oczekiwała. Mogli dzięki temu na spokojnie zająć się innymi kwestiami. Tymi, którymi rzeczywiście powinni.

- Nie sądzę. Musiałbyś mnie do tego przekonać, a przecież już wyraźnie mówiłam, że nie jesteś w moim typie, blondasie. - również przewróciła oczyma. Nie brała tego na poważnie. Tak samo, jak w chwilę później, na poważnie nie mówiła o tym, jak miałby wyglądać ich ewentualny ślub. Dla niej było to na tyle mało prawdopodobne, że celowo oraz świadomie nakreśliła to w tak durny sposób. Nadający się do tandetnego romansidła przeznaczonego zapewne dla znudzonych swoim życiem kur domowych. Bo kto więcej miałby tracić na to czas?

Nie, ruda nie przyznałaby się do tego, że tego rodzaju książek ma w swoim mieszkaniu całkiem sporo. I że czasami zdarza jej się taką radosną twórczość czytać. Bo przecież nie trzyma tego tylko po to, żeby ewentualnie napalić w kominku. Oczywista sprawa?

- Psujesz całą zabawę. - zamiast odpowiadać na pytanie o to, czy mówiła poważnie, zareagowała na kolejne jego słowa. Prychnęła przy okazji. - No proszę, proszę. Wielki panicz Malfoy wie czym jest film. Byłeś Ty kiedyś w ogóle w kinie? - zapytała go, skupiając się w pierwszej kolejności na tej kwestii. Dopiero później na nazwisku, którego nie zamierzał zmienić. Nawet w jej wymyślonej historii musiał dyktować warunki. Dobre sobie. - Może wrócimy do ważniejszych kwestii, zanim będziesz stąd uciekał, przekonany o tym, że zamierzam zaciągnąć Ciebie przed ołtarz, przy okazji zmuszając do zmiany nazwiska?

Zasugerowała. Bo przecież po to tutaj przyszedł. Z tego powodu zajmował jej czas. Dokładnie ten czas, który mogła przeznaczyć na przeliczenie pieniążków w kasie. Na zajęciu się wszystkimi tymi bzdurami, którymi należało się zająć przed zamknięciem sklepu. Zwłaszcza, że była sama. I sama musiała to ogarnąć. Bez pomocy Terry'ego.

- Chcemy po prostu to wyciszyć, czy uważasz, że powinniśmy w jakiś sposób całość przyśpieszyć? - przypomniała mu, w jakiej sprawie musiał podjąć decyzje. Bo to jemu zdawało się bardziej zależeć. Bo to jemu głowę suszyli rodzice. Jego też pytali się o tę niezrozumiałą decyzje znajomi. Penny nie zdążyła przekonać się o tym, ile złego mogła takowa plotka wyrządzić. Do jak dużych szkód doprowadzić. I oby w najbliższym czasie to się nie zmieniło.

Arystokratyczny Dupek
Kłamstwo jest najprostszą formą samoobrony.
187cm wzrostu. Blondyn. Szczupły. Nosi się w markowych drogich ubraniach. Najczęściej uszytych przez Rosssierów

Renigald Malfoy
#10
02.05.2024, 11:30  ✶  

Nie drążył tematu Aidana. Wystarczyło mu to ostatnie z nim spotkanie, gdzie mu nieźle kuzyn na wytykał i jeszcze przywalił na poprawę. Zlecił zajęcie się tym problemem, jakby był zazdrosny o te całe zaręczyny. Wykręcał się od tego, jakoby coś do rudej ich przyjaciółki czuł i co widział Renigald w jego zachowaniu. Ani z jednym, ani z drugim nie będzie wchodził w głębsze rozmowy na ich temat. Ich problem. Nie jego. Tylko dlaczego, za kozła ofiarnego do bicia i wyzywania biorą jego osobę? Czym zawinił?

- Mam pieniądze i nazwisko. To nie wystarczy?
Wiedział, że to ją nie przekona. Że nie jest w jej typie. Bo jest pieprzonym blond Malfoyem. A taka gadka o pieniądzach i nazwisku mogła niektórych już nudzić. Tutaj jednak uśmiechnął się cwanie, ciągnąć tę zabawną rozmowę.

Penny była tak skupiona i zamyślona na opowiadaniu o tym, jak wyglądałby ślub, gdyby go wzięli, że aż Renigald wziął to na serio. Bo przecież pytał na serio. Popsuł jej zabawę?

- Och, przepraszam.
Wypalił swoje przeprosiny, gestem dłoni pozwalając jej kontynuować marzenia książkowe dalej. Ale jeżeli chciałaby na serio taką zabawną akcję, może by pokusił się o to? Tylko musiałby zamienić skrytki kontowe swoją z ojca. Stary miał tych galeonów więcej od niego.
- A to muszę być w kinie, aby wiedzieć co to jest film?
Odgryzł się zaczepnie, unosząc brew ku górze. Oczywiście że bywał w kinie. Był ciekaw tych wszystkich ekranizacji na wielkich ścianach emitowanych. I tak. Nawet jak zmyślone historie opowiadała Penny, też chciał dopisać swój scenariusz. Mieć swoje warunki, a nie że ona będzie go sama charakteryzować.
- Żebym to ja nie przekroczył pewnych granic, żebyś to Ty przede mną uciekała.
Ostrzegł, delikatnie. Krzywdy jej nie zrobi. Ale może szantażować. Cokolwiek. Miał przecież nad tym władzę. Po prostu droczyli się, zaczepiali się słowami i historiami. Ale zamienił się w słuch, zgadzając już na konkretne ustalenia. Musiał się nad tym zastanowić. Musiała dać mu tę chwilę do namysłu.
- Przyspieszyć, czyli że wyjdziesz za mnie?
Niby udawał zamyślonego, ale zaraz obrócił to w zabawny sposób, żeby zobaczy jej reakcję, uśmiechając się kącikiem ust, patrząc jej w oczy. Nie doprecyzowała, o jakie przyspieszenie chodziło. Szybki ślub da się załatwić. To nie problem. Problemem później są papirologie rozwodowe. Stał dość blisko niej, wręcz na wyciągnięcie ręki. Nie zamierzał się nawet cofać. Lubił ją obserwować.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Penny Weasley (3111), Renigald Malfoy (2929)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa