Znajomi i przyjaciele Leona stosunkowo często zwracali się do niego o wróżby. Z zasady nie odmawiał. Czasami przyjmował za to drobne korzyści materialne, jak przystało jak nowoczesnego wróżbitę czerpał z tego niewielkie materialne korzyści jak metalowa puszka pełna piernikowych traszek, kremowe piwo albo interesujące go wieści. W tym przypadku tego typu drobną zapłatą stanowił otrzymany kupon na loterię. Prawdę mówiąc, prawie o nim zapomniał. Po przyjściu do domu odłożył go na półkę. Dopiero następnego dnia podczas czytania do kolacji najnowszego numeru Proroka Codziennego jego spojrzenie padło na wyniki loterii.
Wiedziony przeczuciem postanowił sięgnąć po kupon i tym sposobem odkrył, że wszystkie liczby się pokrywają. Został wielkim zwycięzcą loterii. Było już za późno na odebranie nagrody. Zamierzał to zrobić w dniu jutrzejszym i to z samego rana. Napisał też list do swojej przyjaciółki, licząc na to że zgodzi się iść z nim. W liście tym nie napisał, że stoi za tym większy plan - pozostawał przekonany, że te pieniądze bardziej przydadzą się Olivii. Tym bardziej, że planowała otworzyć swój sklep. Jemu pieniędzy nie brakowało. Zarabiał wystarczająco dobrze. Dopuszczał do świadomości to, że Olivia może nie zechcieć przyjąć znacznej kwoty, jednak rozwiązaniem tego problemu zamierzał zająć się, jeśli taka sytuacja będzie miała miejsce.
Z Olivią umówił się w pobliżu budynku redakcji Proroka Codziennego. Wypatrywał nadejścia przyjaciółki, a gdy ona nadeszła uśmiechnął się do niej oraz zamknął ją w krótkim, przyjacielskim uścisku.
— Cześć, Olivio. Uwierzysz w to? Zostałem zwycięzcą loterii! — Po przywitaniu przyjaciółki wyraził swoje podekscytowanie. Również interesowało go to, co działo się u niej po Lithcie. Niech emocje trochę opadną. Zamierzał zaprosić Olivię na lody. Nie będzie im brakować okazji do rozmowy.