• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[28.07] Don't try suicide | Millie & Isaac

[28.07] Don't try suicide | Millie & Isaac
constant extreme
when sister and brother stand shoulder to shoulder,
who stands a chance against us?
Drobna (157cm, niedowaga), blada i czarnowłosa, o oczach złotych jak miód.

Millie Moody
#1
15.04.2024, 15:46  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 27.09.2025, 12:04 przez Król Likaon.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono osiągnięcie - Isaac Bagshot - Piszę więc jestem
Rozliczono - Millie Moody - osiągnięcie Badacz Tajemnic

28.07.1972

Dolina Godryka, Lecznica Dusz

Gdyby mogła, gdzieś w tym pokoju dźgałaby ścianę. Kawałek po kawałku, każdego dnia, który wstał po nocy. Każdej doby, którą więziono ją w tym obrzydliwie mdłym, białym miejscu.

Lubiła ogród. Akceptowała swojego terapeutę bo dała się łatwo przekupić stwierdzeniem, że całkiem nieźle rysuje.

Dostała szkicownik, choć ołówek jej już zabrano, zbyt łatwo naostrzony szpic znalazł drogę do wnętrza dłoni.

Siedziała w swojej celi, nie, to się nazywało pokój, nawet dwuosobowy, bo była przecież grzeczną dziewczynką. Jadła miksturki, jadła śniadania, wypełniała się ciałem i kłamstwami, które przynosili jej śniacy, mleczni nieświadomi, dusze, które z krótki moment trafią i tak na wielką zwrotnicę losu. I wagonik po nich przejedzie, zawsze przejeżdżał zawsze przynosił śmierć i krew, bardzo dużo krwi, bardzo dużo czerwieni, karminu, metalicznego, natlenionego, wylewający się z rzek życia na...

Oderwała węgielek od kartki kolejnego szkicownika i zauważyła, że znów zamalowała twarz. Całkiem ładne, miękkie rysy i czyjeś oczy zostały wielokrotnie zbrukane grubymi czarnymi, twardo ciosanymi kreskami. I tylko kpiący uśmieszek na ustach mówił jej czyj portret chodził jej po głowie tym razem. Chodził, ale nie doszedł nigdzie. Przewróciła stronę, wściekle zaciskając zęby. Nie da się sprowokować swoim bohomazom.

Nagle magiczny dzwonek poinformował ją, że za chwilę pojawi się gość. Odwiedziny zdarzały się coraz częściej, a mała Mi mogła z zaskoczeniem odkryć ile osób chciało ją zobaczyć po przebudzeniu. Była przygnębiona. Domyślała się, że to nie Alastor, to nie była jego pora.

Nie podniosła się z własnego łóżka, a zwiesiła smutno głowę, jak porzucony na miejskim bruku w kartonie szczeniak.

Ręka szła odruchowo, z białej karty zaczął wyłaniać się kolejny szkic:

[Obrazek: 701c75305d2633c8c9d5afaf7eab581b.jpg]

wiadomość pozafabularna
Realizuję ten prompt z miesiąca miłości

Oraz prompt letni: Zapachy lata, bo Isaac pachnie kwintesencją lata
Dumbass bisexual
"Każdy problem ma rozwiązanie. Jeśli nie ma rozwiązania, to nie ma problemu."
Brązowe włosy, granatowe, błyszczące oczy, kapelusz i wieczny uśmiech na twarzy! Isaac ma 186 cm wzrostu, więc na randkę przygotuj szpilki:* Pachnie dymem, bursztynem oraz wanilią.

Isaac Bagshot
#2
15.04.2024, 21:37  ✶  
Isaac postanowił odwiedzić Milly. W szkole łączyła ich dość dziwna relacja, ale nie mógł powiedzieć, że nigdy jej nie lubił. Dziewczyna na pewno była bardzo specyficzna, a on lubił wyzwania i nietuzinkowe osoby. Kończąc jednak Hogwart, nawet się ze sobą nie pożegnali. Czy będzie więc mile widziany? Czy Milly się na niego rzuci, zacznie go obrażać i krzyczeć? A może się ucieszy? Albo wcale go nie pozna? W jakim tak właściwie była teraz stanie? Była dawną sobą, czy wrakiem człowieka, po tym co przeszła w trakcie Beltane? A może terapia i pobyt w szpitalu pomogły jej się pozbierać? Nie miał pojęcia. Pamiętał jednak twarze ludzi którzy przeżyli obozy oraz wojnę. Część z nich wracała do normalności i próbowała dalej żyć, ciesząc się, że udało im się zachować życie. Mimo uszkodzeń fizycznych, blizn, skrajnego wychudzenia spowodowanego niedożywieniem oraz zaniedbaniem, ich psychika pozostawała zdrowa. Widział też jednak takich, w których pozostały głębokie traumy. Obejmowały one koszmary senne, silny lęk, retrospekcje i inne utrzymujące się objawy niepokoju emocjonalnego. Wiele osób zmagało się ze stratą rodziny i przyjaciół, co potęgowało uczucie samotności, żalu i rozpaczy. Pod względem społecznym, reintegracja oraz powrót do normalnego życia były niemożliwe.
Czuł się jakby znowu odwiedzał mugolski szpital, żeby móc zajrzeć do umysłów tych, którzy przeżyli piekło. Nawet jego ciało zareagowało w dziwny sposób, ponieważ zbladł, mimo że było mu gorąco. Nie po to pozbył się wielu wspomnień używając myślodsiewni, żeby teraz nagle zacząć sobie wszystko przypominać. Często śniły mu się te wszystkie okropności które widział, i zawsze po tym miał ogromne wyrzuty sumienia, że pozwolił sobie na oglądanie wspomnień tak wielu ludzi. Może i jemu przydałaby się terapia?
Historie ocalałych są kluczowymi świadectwami okrucieństw ktorych doświadczyli, i służą jako dobitne przypomnienie o potrzebie zachowania czujności wobec nienawiści i nietolerancji. myślał wtedy, żeby pozbyć się wyrzutów sumienia.
Kupił Milly słodycze na ulicy Pokątnej, oraz kwiaty. Słodycze pozwolili mu wnieść, jednak kwiaty zatrzymali. Mogła sobie zrobić nimi krzywdę.
- Dzień dobry, Czarna Furio. - Odezwał się pogodnym tonem, kiedy wszedł do sali która teraz była jej pokojem. Uśmiechnął się.- Mogę zająć chwilę? Pamiętasz starego kolegę ze szkoły? - Zdjął z głowy kapelusz, a w drugiej dłoni trzymał torbę pełną słodyczy. Ubrany był w ciemne spodnie, białą koszulę i czarna marynarkę.
constant extreme
when sister and brother stand shoulder to shoulder,
who stands a chance against us?
Drobna (157cm, niedowaga), blada i czarnowłosa, o oczach złotych jak miód.

Millie Moody
#3
17.04.2024, 10:22  ✶  
W pierwszej chwili nie zareagowała, kończąc szkic, dociemniając włosy, pogłębiając cienie, dwa raz przejeżdżając po linii uda. Wzdrygnęła się na tembr cudzego głosu, tłumiąc w sercu żałobę za spotkaniem, które się nie odbyło.

Potem jednak rzuciła krótkim, na pół zdziczałym spojrzeniem ku drzwiom. Prawie w ogóle się nie zmieniła. Może gdyby spotkał ją pół roku temu mógłby mówić o cieniach pod oczami, o zapadniętej twarzy osoby, której nie miał kto przypomnieć że sama kawa nie wystarczy do tego, aby żyć, a whisky nie jest uniwersalnym środkiem na dobry sen, szczególnie dawkowana co godzinę od północy licząc.

Teraz jednak była na szpitalnym wikcie i jadła regularnie jak nigdy, wyznaczone porcje odgórnie, którymi nie pluła i nie rzygała potem. Była grzeczną dziewczynką, brała leki, chodziła na spotkania, jadła... Musiała się wydostać z tego więzienia, za dużo głosów, za dużo krzyków za dużo...

Niósł ze sobą słońce i zapach łąk. To było pierwsze co uderzyło jej zmysły, bo okno było ciasno zamknięte kolejną godzinę. Pogoda nie sprzyjała, tymczasem Isaac przyniósł pejzaż ze sobą. Był pejzażem. Ci którzy ją odwiedzali, przyjaciele przesiąknięci wojną, żałobą, nieustannym lękiem o bliskich, chcieli jej dać coś, czego nie mieli. Jej gość, ten którego nie widziała kilkanaście lat, o kogo istnieniu prawdopodobnie nie pamiętała przez większość tego czasu, on to przyniósł za darmo.

Był słodszy niż cała siatka czekoladek.

Podniosła się z łóżka powoli, karykaturalnie, jakby miała za dużo łokci i kolan odcinających się na pokrytej szarymi smugami białej szpitalnej piżamie. Zatruwała sobą sterylność tego miejsca, pozostawiając wszędzie swój ślad, choćby mglisty, niewyraźny. Przekrzywiła głowę w znajomym geście, zadziornym, dzikim. Ale wbrew temu jak mógł zapamiętać ich rozmowy, nie oblała go serdeczną falą przekleństw. Nie walnęła w niego jak piorun, który zdobił jej plecy, a który przed laty miał szansę eksplorować według uznania. Lśniące żółte oczy taksowały go w zamyśleniu, a Isaac zdał sobie sprawę że zmieniła się bardzo, choć nie zmieniła się wcale.

Podeszła bliżej i jeszcze bliżej, wchodząc mu niemal na głowę, wąchając go bezceremonialnie.
– Co tu robisz? – zapytała w końcu mrużąc oczy podejrzliwie i odsuwając się o dwa kroki. Był dla niej... zbyt słodki, wręcz nierealny w tym pozbawionym marzeń sennych piekle. – Kto Cie przysłał? – kolejny krok w tył i wznoszona defensywa. Potarła o siebie dłonie czarne od węgla, którym zarysowywała kolejne karty szkicownika.
Dumbass bisexual
"Każdy problem ma rozwiązanie. Jeśli nie ma rozwiązania, to nie ma problemu."
Brązowe włosy, granatowe, błyszczące oczy, kapelusz i wieczny uśmiech na twarzy! Isaac ma 186 cm wzrostu, więc na randkę przygotuj szpilki:* Pachnie dymem, bursztynem oraz wanilią.

Isaac Bagshot
#4
21.04.2024, 14:32  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 21.05.2024, 16:32 przez Isaac Bagshot.)  
Zapachy lata

Isaac patrzył jak Milly wstaje ze swojego miejsca i rusza w jego stronę. Do końca nie był pewien jak na niego zareaguje, jednak mimo to uśmiechał się. Dobrze było widzieć ją żywą i w dobrym zdrowiu fizycznym. W czasach Hogwartu ich znajomość była dziwna, słodka oraz burzliwa zarazem. Nie wiedział jak Milly to pamiętała, jednak on zawsze wspominał to z uśmiechem na ustach. Starał się skupiać tylko na pozytywach.
Naprawdę przyniósł ze sobą słońce oraz zapach łąk? Na pewno by się ucieszył, gdyby o tym wiedział. Śnił dzisiaj o Polsce. Było lato, a on siedział z Tereską na bali siana i obserwowali razem bociany. Dziewczyna była niemową, dziesięć lat starszą od Isaac'a. Nie rozumiała po angielsku ani słowa, jednak nigdy nie stanowiło to dla nich problemu. Kiedy ich oczy się spotkały, dobrze wiedzieli co chcieli sobie przekazać.

Pozwolił Milly na oględziny, a kiedy się odsunęła, zbliżył się do niej i objął ją wolną ręką w pasie. Przyciągnął do siebie dziewczynę żeby móc ją przytulić. Nie mógł się powstrzymać. Widząc ją po tylu latach nieco się rozczulił jej widokiem.
- Nikt mnie nie przysłał, Milly. Sam przyszedłem. - Powiedział i położył torbę ze słodyczami na ziemię, żeby zwolnić druga rękę.-Szkicujesz? Przerwałem Ci, przepraszam... - Spojrzał na nią z góry, uśmiechając się kącikiem ust. Oczy miał lekko przeszklone, jednak jak zawsze paliły się w nich radosne ogniki. Oprócz zapachu lata, Milly mogła również poczuć dym, wanilię i bursztyn. Zawsze pachniał tak samo.
constant extreme
when sister and brother stand shoulder to shoulder,
who stands a chance against us?
Drobna (157cm, niedowaga), blada i czarnowłosa, o oczach złotych jak miód.

Millie Moody
#5
21.04.2024, 19:51  ✶  
Stężała w jego rękach, ale nie odepchnęła go. Czuła się tak, jakby ktoś nagle włożył ją do beczki wypełnionej gęstym, słodkim miodem lipowym i świat nagle stał się bardzo, bardzo powolny. Od Isaaca biło ciepło i optymizm, jak zawsze, ale dla Mildred nigdy nie były to preferowane wartości. Pomijając ich dziwną... relację? w Hogwarcie, przypływy i odpływy zainteresowania jego osobą, po ukończeniu szkoły Mils kończyła w łóżku raczej z ciemnymi typami, nigdy nie szukając relacji na stałe.

Ten prosty gest jednak, ta otwartość i ten obezwładniający zapach snu, który w końcu nie był koszmarem, nie był czernią, nie był krwią, nie był martwymi krewnymi, bezdusznym śmiechem oprawców, nie był lękiem, nie był stratą, nie był upadkiem, a był... był czymś tak kojącym i po prostu miłym. Jakby nagle w czarne szkice Mils wlało się światło rozszczepione pryzmatem, które zalało wszystkie węglowe szkice ferią barw.

Nie odepchnęła go, nie sarknęła, nie pobiła, nie przywitała życzliwym "wykurwiaj z mojego życia, nie chcę Cię widzieć". Nie. Rozluźniła się punkt po punkcie, kawałek po kawałku. Rozluźniła się i ułożyła głowę na jego ramieniu, rozlewając czarne splątane włosy
po jego barku i łopatce. Nienaturalnie spokojna i cicha. Obca.

– Chciałabym stąd wyjść. – szepnęła ciepłym oddechem wzbudzając kolejne estry z jego gorącej skóry, upajając się nimi jak najlepszym tytoniem, którego również wszyscy jej kurwa tu skąpili.
Dumbass bisexual
"Każdy problem ma rozwiązanie. Jeśli nie ma rozwiązania, to nie ma problemu."
Brązowe włosy, granatowe, błyszczące oczy, kapelusz i wieczny uśmiech na twarzy! Isaac ma 186 cm wzrostu, więc na randkę przygotuj szpilki:* Pachnie dymem, bursztynem oraz wanilią.

Isaac Bagshot
#6
04.05.2024, 21:59  ✶  
Isaac pogładził Milly po plecach i objął ją druga ręką. Skoro się przytuliła, to musiała poczuć się komfortowo.
- A powiedzieli Ci, kiedy będziesz mogła wyjść? Ktoś oprócz brata Cię odwiedza?- Spoglądał na dziewczynę z góry. Wiedział, że miała ze swoim bratem bardzo bliską relacje. Wątpił, że zostawiłby ją na pastwę losu.
- I jak już wyjdziesz, to gdzie chciałabyś pójść?- Pogładził Milly po głowie, a później po włosach. Przeniósł spojrzenie na szkic który tworzyła zanim się tutaj zjawił. Rozmawiał kiedyś z jedną mugolską lekarką która uważała, że artystyczne zapędy bardzo pomagają w terapii.  Dobrze, że dziewczyna czymś się zajmowała. A nóż odnajdzie w tym swoje powołanie i zajmie się czymś bezpieczniejszym? Z drugiej jednak strony, potrzebowali teraz ludzi chętnych i gotowych do walki.
- Do galerii sztuki? Na warsztaty malarskie? Wiesz, Milly? Mam dom do odmalowania. Będziesz mogła ozdobić mi ściany.- Próbował wyczuć, w jakim była nastroju i na co zareaguję.
- Ewentualnie możemy iść do mugolskiego baru, zalać się w trupa, a potem skopiesz parę tyłków. Obiecuję, że będę grzecznie stał z boku i kibicował.
- Wymyślał, gładząc ją po głowie.- Jesli jednak czujesz się jak księżniczka zamknięta w wieży, to możemy iść na bal.- Isaac rozejrzal się po pomieszczeniu. Nie mieszkała w złych warunkach. Takie miejsca jednak zawsze przyprawiały go o dziwne samopoczucie. Miał więc nadzieję, że Milly szybko będzie mogła wrócić do domu.
constant extreme
when sister and brother stand shoulder to shoulder,
who stands a chance against us?
Drobna (157cm, niedowaga), blada i czarnowłosa, o oczach złotych jak miód.

Millie Moody
#7
05.05.2024, 23:44  ✶  
Jego woń otumaniała ją bez reszty. Objęcie zdawało się kojące i bezpieczne, jak ciepłe promienie słońca, gdy pod sobą miało się bele siana, gdy obok był ktoś, komu można zaufać. Było to tak drastycznie odmienne od wizji, których doświadczała w Lecznicy, że poczuła w sobie gwałtowną potrzebę zatrzymania Isaaca na dłużej, jako źródła tej idylli, którą ze sobą przyniósł. Wtuliła się mocniej, splotła szczupłe ramiona na jego plecach, otarła się kilkukrotnie, niepomna na to, że nie rozmawiali tyle lat. Niepomna na to, że nigdy nie okazała mu tego typu czułostki nawet wtedy, gdy spędzali ze sobą stanowczo więcej czasu w dziwnym układzie młodzieńczych napięć i tęsknot. To wszystko nie miało znaczenia, bo żyła tylko tu i teraz, żyła tylko w tym ciepłym, kojącym miejscu, które było piękne i wolne od zmartwień.

Mruczała coś niezrozumiale w odpowiedzi, najprawdopodobniej potwierdzała, że jest odwiedzana i ze nie, nie tylko brat przekraczał jej próg. Właściwie, przez te niespełna dwa miesiące pojawiło się tu całkiem sporo znanych twarzy. Wszystkie zmartwiałe, silące się na uśmiech, udające. Isaac był pod tym względem inny, lepki jak miód i równie słodki, choć zapewne oboje nie byli świadomi skąd ów magnetyzm infekował umysł Millie. Millie, która nie wypuszczała go z rąk, wciąż niespiesznie łasząc się i głaskając go po plecach.
– Nie piję ja... mm... biorę leki wiesz, żeby myśleć trochę wolniej i trochę mniej boleśnie mówił mi lekarz. – Oddychała głęboko myśląc o sianokosach, myśląc o wakacjach spędzonych w Dolinie w zupełnie innych okolicznościach. O pomoście nad jeziorem, o śmiechach i wędce, której nigdy nie potrafiła używać. – więc... jestem grzeczna, powinnam dostać wcześniejsze wypuszczenie za dobre sprawowanie.

Wszystko miało się ku temu, nawet jeśli wnętrze dłoni wciąż było rozorane ołówkiem i goiło się zbyt wolno. Teraz jednak, a może właśnie po tym incydencie, zrozumiała, że trzeba udawać, że nikt nie oczekuje od niej szczerości, a poprawy wyników, dobrych efektów podjętej terapii. Lubiła rysowanie, brała leki, jadła. Była miła dla innych. Nawet nie przeklinała. I tylko szkicownik znał kłębiącą się pod skórą frustrację, tylko szkicownik wiedział, że to maska karmiona pragnieniem wolności.

– Bal brzmi zabawnie. Wyobrażasz sobie mnie na balu? Chyba tylko jako Maleficentę! – sarknęła, kreśląc wzory na jego skórze, wciąż nie patrząc mu w twarz, a po prostu czując go, chłonąc.
Dumbass bisexual
"Każdy problem ma rozwiązanie. Jeśli nie ma rozwiązania, to nie ma problemu."
Brązowe włosy, granatowe, błyszczące oczy, kapelusz i wieczny uśmiech na twarzy! Isaac ma 186 cm wzrostu, więc na randkę przygotuj szpilki:* Pachnie dymem, bursztynem oraz wanilią.

Isaac Bagshot
#8
09.05.2024, 10:57  ✶  
Isaac nie sądził, że Milly aż tak się za nim stęskniła. Poczuł się jednak bardzo miło i lekko, kiedy się w niego wtulała, gładziła go po plecach i mruczała pod nosem.
- Mhm… - Mruknął tylko, żeby dać znać, że jej słuchał. Cały stres spowodowany pobytem w tym miejscu nagle z niego wyparował. Ciało się rozluźniło, przestąpił z nogi na nogę żeby nie zdrętwieć i nie przestawał głaskać jej po głowie.
- Nie pijesz i nie przeklinasz? Ale jak stąd wyjdziesz, to chyba wrócisz do układania “fraszek” i nazywania ludzi ich prawdziwymi imionami, prawda? Nawet mnie? Jak inaczej będziemy rozmawiać?- Do alkoholu namawiać jej nie będzie, ale Milly która w pięciowyrazowym zdaniu nie użyje przynajmniej siedmiu “kurew” i trzech “chujów”, to nie Milly! A może po prostu dziewczyna dorosła i trochę się zmieniła? Przecież czas nie zatrzymał się w Anglii jedenaście lat temu. Minęło sporo czasu, każdy trochę dorósł i był trochę inny.
- Czyli jednak bal, panno Milly. Możemy się przebrać za coś głupiego. Co myślisz o Pięknej i Bestii? Ja będę piękny, a ty będziesz bestią oczywiście. - Zaproponował i spróbował ją od siebie lekko odsunąć, żeby móc spojrzeć na jej twarz.- Albo ubierzmy się normalnie, stańmy przy bufecie i zacznijmy zadawać ludziom idiotyczne pytania. Potem pójdziemy jarać pety. Cudzesy, oczywiście. - Tego typu rozrywki Isaac również uważał za pasjonujące! Zawsze to coś innego, prawda?
Czuł, że robi mu się coraz cieplej na sercu. Milli wyglądała naprawdę dobrze. Pobyt tutaj wyraźnie jej służył. Kiedy przypominał sobie szkolne czasy, zawsze pamiętał tylko te miłe chwile które razem spędzili. Chętnie gdzieś ją zabierze, kiedy w końcu zwolnią ją ze szpitala. Zastanawiał się tylko ile było szczerości w przemianie dziewczyny, a ile zwykłej chęci wyrwania się z miejsca w którym przyszło jej teraz przebywać. Nie miał jednak zamiaru oceniać jej intencji.
constant extreme
when sister and brother stand shoulder to shoulder,
who stands a chance against us?
Drobna (157cm, niedowaga), blada i czarnowłosa, o oczach złotych jak miód.

Millie Moody
#9
10.05.2024, 14:41  ✶  
– Dobrze – kiedy ostatnio się tak czuła? Nie znała odpowiedzi na to pytanie. Było to z oczywistych względów nieuczciwe wobec Isaaca, bo to nie on swoją osobą, słowami, sprawiał, że czuła się tak dobrze teraz, wtulając się, szukając ukojenia w objęciu ducha, kogoś kogo nie widziała tyle lat. Millie nie miała refleksji na ten temat, nie zastanawiała się nawet na ile Isaac jest w ogóle prawdziwy. Może był prawdziwy, może nie, może zaraz zniknie jej w dłoniach pozostawiając tylko zapach pola i słońca, ale było to tak wiele w Krainie Koszmarów, w której była więziona, z której musiała się w końcu wyrwać. Widziała wciąz i czuła rzeczy, które nie miały miejsca, ani jej szkicownik, ani drżenie, brudne, opatrzone ręce, nie wskazywały na to, że z nią jest aż tak dobrze. Z drugiej strony jednak była u progu wyjścia. Musiała udawać, musiała udawać jeszcze kilka dni.

A teraz, gdy stał obok, gdy ogrzewał ją swoim wonnym optymizmem, nadzieją, blaskiem, złotem... Teraz to udawanie stało się łatwiejsze.

– Mam jakiś strój. W domu. Kiedyś. Dostałam go kiedyś. – mruczała z głową ukrytą w złamaniu jego szyi, ustami drażniąc skórę, jakby nie minęły lata, a dni, godziny, gdy robiła mu tak poprzednim razem. Jej biodra zaczęły niespiesznie kołysać się w rytm muzyki, której żadne z nich nie słyszało, choć kto wie, może w szalonej głowie dźwięki już spokojnie odbijały się echem. W sumie nigdy ze sobą nie tańczyli. Nastoletnia Mildred odmawiała tego typu pedalskich aktywności. A teraz, wszystko pasowało do siebie, jak we śnie, w którym nawet lekka sugestia, skojarzenie, przenosiło Cię w zupełnie inne miejsce. Już nie szpitalna sala, nie biała koszula, nie smród lawendy, którą czyszczono tu białe kafelki. Już piękna sala, piękne stroje, piękna muzyka, już kolysanie, tak nierealne, tak dziwne, tak nie prawdziwe. Zacisnęła dłonie na jego koszuli i nagle jej pierś szarpnął szloch, a przez ciało przeszły nieprzyjemne dreszcze. To było kłamstwo, kolejna tortura umęczonej głowy. A przecież nie mogła, nie mogła pokazać slabości nie teraz, gdy za moment chcieli ją wypuścić. Spirala jednak zacisnęła się na smukłej szyi, szloch zbierał coraz mocniej.
Dumbass bisexual
"Każdy problem ma rozwiązanie. Jeśli nie ma rozwiązania, to nie ma problemu."
Brązowe włosy, granatowe, błyszczące oczy, kapelusz i wieczny uśmiech na twarzy! Isaac ma 186 cm wzrostu, więc na randkę przygotuj szpilki:* Pachnie dymem, bursztynem oraz wanilią.

Isaac Bagshot
#10
11.05.2024, 14:23  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 11.05.2024, 14:33 przez Isaac Bagshot.)  
- Wspaniale. Skoro masz w domu strój Bestii, to ja się przebiorę za Piękną. Będziemy idealnie do siebie pasować. Ewentualnie ja będę Śnieżką, a ty krasnalem... zauważyłaś jak urosłem? - Trochę uszczypliwości nie zaszkodzi. Isaac chciał ją rozruszać, żeby powiedziała więcej niż tylko kilka słów. A nóż się na niego zezłości i dzięki temu nabierze więcej kolorów na twarzy? Trochę poprzeklina, powie mu że jest pizdą i poczują się jak za starych czasów.
-Milly? - Zmarszczył lekko brwi, kiedy ciało dziewczyny zadrżało w jego objęciach. Czy poczuła się urażona jego słowami? Nie, na pewno nie. Nadal nie była do końca zdrowa, cierpiała i musiała dać upust swoim emocjom. Isaac czuł się niezręcznie kiedy kobieta przy nim płakała. Co innego w łóżku - z rozkoszy. Wtedy był zadowolony. Teraz jednak nie chodziło o żadną rozkoszą, a o to, żeby wesprzeć Mildred, która ciężko pracowała żeby stanąć na nogi i wrócić do normalnego życia. Nawet jeśli robiła to wszystko tylko po to, żeby stąd wyjść, to terapia oraz kuracja którymi była poddawana, na pewno przyniosą chociaż minimalne efekty. A przynajmniej miał taką nadzieję.
-Chodź, usiądźmy.- Zaproponował, odsuwając ją od siebie łagodnie. Objał dziewczynę w pasie i poprowwdzil ją w stronę łóżka. Usiadł na nim i usadził sobie Milly na kolanie. Zebrał jej włosy z twarzy i przytrzymał w taki sposób, żeby miała oparcie i wygodnie jej się siedziało. Uznał, że najlepiej będzie, jeśli zacznie mówić jej o czymś przyjemnym. Może opowie jej o swoim śnie? Jeśli zaczną się użalać nad tym, że płakała, to Milly nigdy nie wyjdzie z tej spirali smutku. Jeśli mógł chociaż na chwilę odwrócić jej uwagę od czarnych myśli, to będzie z siebie zadowolony. Po to tu właśnie przyszedł.
- Napisałem książkę i nie dotyczyła buntów goblinów. Wyobrażasz to sobie? Opowiem Ci, Czarna Furio. Mieszkałem w Polsce i zakochałem się tam. W Polskiej wsi. Drzewa bujnie zielone, pola rozciągające się po horyzont, lasy pełne tajemnic... Milly, poczuj to. - Uśmiechnął się lekko i sam przymknął na chwilę oczy.- W powietrzu unosi się zapach świeżej trawy i kwitnących kwiatów, a letnia pogoda otula wszystko w ciepłym promieniu słońca... - Mówił, jakby chciał żeby naprawdę się tam znaleźli. Chociaż na chwilę...
I kiedy tak opowiadał Milly o idyllicznej wsi, poczuł jak się relaksowała i zasnęła w jego ramionach. Położył ją na łóżku i został jeszcze przez parę minut, żeby pogładzić trochę po głowie. Wiedział, że bardzo to lubiła...

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Millie Moody (1624), Isaac Bagshot (1539)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa