• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Aleja horyzontalna v
« Wstecz 1 … 4 5 6 7 8 … 10 Dalej »
[12 lipca 1972] Twoja narzeczona została bohaterką, to chyba powód do dumy, Regina?

[12 lipca 1972] Twoja narzeczona została bohaterką, to chyba powód do dumy, Regina?
Ruda Złośnica
Kto nie wie, dokąd zmierza, nigdy nigdzie nie dojdzie.
Długie, rozpuszczone, nieco niesforne włosy w kolorze rudym. Penny nigdy ich nie związuje. Twarz upstrzona licznymi piegami, na której zawsze widnieje uśmiech. Brązowe oczy. Sylwetka szczupła, a do tego około 165 cm wzrostu. Będąc blisko, można wyczuć delikatny, owocowo-kwiatowy zapach, w którym mieszają się ze sobą różne nuty - gruszka, irys, czarna porzeczka, kwiat pomarańczy...

Penny Weasley
#1
09.07.2024, 09:59  ✶  

12 lipca 1972
Penny & Renigald


Przedmiot, który zostałby zaklęty w sposób umożliwiający jego transmutacje w zupełnie inną rzecz. Bez konieczności wykorzystywania magii. Bez konieczności każdorazowego wykorzystywania zaklęć z dziedziny transmutacji. Przy opracowaniu jakiegoś prostego sposobu aktywacji. Przede wszystkim łatwego do zapamiętanie i wykonania. Czy coś takiego było możliwe? Oczywiście. Tyle tylko, że Penny nigdy jeszcze nie miała okazji nad czymś takim pracować. Teraz jednak, wyglądało na to, że nadarzyła się ku temu okazja. List, który otrzymała od Morpheusa Longbottoma sprawił, że zaczęła się tym żywo interesować. Badać dostępne opcje. Sprawdzać w jaki sposób mogłoby to wszystko działać. Jakiś cichy głosik z tyłu głowy jej mówił, że tego rodzaju przedmioty, mogłyby przyciągnąć do sklepu całkiem sporą rzesze klientów. A skoro pojawią się klienci, to wraz z nimi również knuty, sykle i galeony. Na te ostatnie liczyła najbardziej.

Z grubym tomiszczem, poświęconym transmutacji dla zaawansowanych, siedziała na stołku za ladą. W sklepie panował spokój. Mogła więc skupić się na lekturze. Na interesujących ją zagadnieniach. Przy pomocy samopiszącego pióra, zapisywała co bardziej interesujące informacje w leżącym obok notesie. Drobne uwagi. Sugestie. Możliwe do zastosowania rozwiązania. Była tym wszystkim na tyle pochłonięta, że dźwięk wydany przez zamontowany przy drzwiach dzwonek, sprawił że podskoczyła. Ot, lekko ją wystraszył. Nie było to jednak czymś ciężkim do osiągnięcia.

- Twoje niezapowiedziane wizyty, kiedyś mnie zabiją, Regina. – zbeształa go, ledwie tylko zdołała się po tym wszystkim pozbierać. Rozdrażniona spojrzała na notes, w którym przez moment nie kontrolowane w odpowiedni sposób pióro, przeprowadziło prawdziwą rzeź. Zabazgrało całą stronę. Oczywiście, że musiało do tego dojść.  – Uhh. – westchnęła, decydując się wyrwać zabazgraną kartkę, którą następnie zgniotła i wyrzuciła do śmietnika. I tak na nic by się  nie przydała. Ciężko było cokolwiek rozczytać.

Pióro, które zostało dezaktywowane, położyła na ladzie. Książkę zamknęła. To samo zrobiła ze swoim notesem. Przyszedł panicz Malfoy w jej skromne progi, to trzeba było się nim odpowiednio zająć. Wiadoma sprawa. Ona zaś, Penny, dobrze już wiedziała na czym to odpowiednie zajęcie się taką personą powinno polegać.

- Nie ustaliliśmy ostatnim razem, że nie powinieneś się tutaj pojawiać? – zapytała, odwołując się tym samym do ich ostatniego spotkania. Trochę już odległego, podczas którego omówili pewne kwestie oraz podjęli pewne decyzje. Dlaczego teraz decyzje te zdawały się być dla blondaska nieistotne? – Co takiego Ciebie sprowadza, czego nie moglibyśmy załatwić listownie? Już za mną zatęskniłeś?

Odrobina złośliwości, typowego dla rudej przekomarzania się sprawiała, że można było mieć pewność odnośnie tego, że za ladą faktycznie znajdywała się ona. Piegowata Weasleyówna. Gdyby coś innego opuściło jej usta, wątpliwości zapewne byłyby jak najbardziej uzasadnione.

Arystokratyczny Dupek
Kłamstwo jest najprostszą formą samoobrony.
187cm wzrostu. Blondyn. Szczupły. Nosi się w markowych drogich ubraniach. Najczęściej uszytych przez Rosssierów

Renigald Malfoy
#2
12.07.2024, 15:28  ✶  

Plotki wśród rodzin czystokrwistych rozchodzą się dość szybko.  Dotarły także do szanownego panicza Renigalda Malfoya. O ile uspokoił rodziców, że wcale nie zamierza się żenić z Weasleyową, a to był tylko jej głupi wyskok, wydawałoby się, że mu uwierzyli. Nie uniknione jednak, że ojciec zamierzał mu jednak poszukać odpowiednią kandydatkę na żonę, skoro sam nie potrafi na to spojrzeć odpowiednio, zadając się ze szlamolubcami.

I tak było dobrze, że mieszkał sam. Lecz za hajs rodziny. Miał się w końcu ustatkować. Ale po co? Skoro dobrze żyje mu się tak,  jak do tej pory. Dodatkowo sobie zarabiając na nielegalnych interesach, znajomościach i haraczu z Nocturnu?

Penny Weasley, okazała się w ostatnich dniach bohaterką Doliny Godryka. Dowiedział się o tym podczas jednego ze spotkań w klubie nocnym ze znajomymi sobie towarzyszami. Tak napomknęli, gdyż jeden z nich pochodził z tamtych okolic a przypomnieli sobie tym samym, że miesiąc temu chodziła plotka o rzekomym narzeczeństwie Renigalda z Penelope. Niby miało być cicho. Niby mieli mieć spokój od powrotu do tematu ich żartu z zaręczynami. Jej wyczyn na nowo rozbudził temat plotek i żartów. Dlatego musiał udać się do niej i... przegadać? Coś omówić? Ustalić? Zobaczyć ją po prostu?

Prezentował się jak na szanowanego szlachcica Malfoya przystało. Ekskluzywna z krótkim rękawem koszula z Rosiela w kremowym odcieniu, oraz tej samej marki granatowe spodnie. Na głowie biały kapelusz, odbijający promienie słoneczne, ale też zakrywający większość jego twarzy. Nie chciał za bardzo rzucać się w oczy na ulicach, że zmierza do sklepu "Zaczarowanych Różności".

Zamiast przejść od tyłu, od zaplecza lokalu. Zamiast chociażby teleportować się bezpośrednio w środku sklepu, wszedł do środka tradycyjnie jak na klienta przystało. Niczym się nie przejmując, wstępnie. Lecz Penny z marszu musiała go już przeklinać jego własnym imieniem.

- Renigald kurwa… Albo Damien, grzeczniej.
Zwrócił jej uwagę, posyłając spojrzenie urażonego księcia. Dając mocny nacisk na poprawne wypowiadanie jego imion. Za takie jej powitanie jego osoby, to zamknął drzwi za sobą trzaskiem. Pchnąwszy ręką ich skrzydło. W dupie miał to, czy odpadną z zawiasów.
- Mam wyjść i wejść od tyłu, czy teleportować bezpośrednio obok Ciebie?
Dopowiedział jeszcze na temat jej uwagi odnoście dostania zabitą. Skoro wejście od frontu do tego nie doprowadziło, to może niespodziewany telep ort obok jej osoby? Warto następnym razem spróbować.

Zauważył, że przerwał jej w czymś… ważnym? Coś tam bazgroliła. Pewnie obijała się i pisała listy miłosne o jabłkach. Czytała jakąś księgę? Nawet nie skupił się na tym, co to właściwie było. On tutaj przyszedł i domagał się uwagi.

- Nie ustaliliśmy, od której strony mam wchodzić, jeżeli mam sprawę.
Odpowiedział, również odwołując się do ustaleń z poprzedniego miesiąca.
Poprawił kapelusz na głowie tak, aby lepiej mogła widzieć jego twarz. Po czym ręce wsadził do kieszeni spodni, podchodząc do lady sklepowej.
- Tak. Zatęskniłem za… Jak to mówili… Bohaterką z Doliny Godryka. Przypomnieli mi tym samym o Twoim istnieniu. Coś Ty tam odwaliła?
Wypalił prosto z mostu. Jakby to było coś złego? Niedopuszczalnego? ONA SŁAWNA?!
Ruda Złośnica
Kto nie wie, dokąd zmierza, nigdy nigdzie nie dojdzie.
Długie, rozpuszczone, nieco niesforne włosy w kolorze rudym. Penny nigdy ich nie związuje. Twarz upstrzona licznymi piegami, na której zawsze widnieje uśmiech. Brązowe oczy. Sylwetka szczupła, a do tego około 165 cm wzrostu. Będąc blisko, można wyczuć delikatny, owocowo-kwiatowy zapach, w którym mieszają się ze sobą różne nuty - gruszka, irys, czarna porzeczka, kwiat pomarańczy...

Penny Weasley
#3
17.07.2024, 22:34  ✶  

Przewróciła oczyma. Jak mogła zapomnieć, że preferował zwracanie się pełnym, ewentualnie drugim imieniem? Tak po prawdzie, choć czasem zdarzało się jej do tego stosować, to uważała ten problem za jeden z tych bzdurnych. Możliwe, że łatwo było jej tak na to patrzeć, kiedy to nie ją nazywali, choćby... no nie wiem, Andrzej. Gdyby role się odwróciły, prawdopodobnie nie byłaby zadowolona.

Było jednak jak było, a odrobina hipokryzji jeszcze nikogo nie zabiła.

Uniosła ku górze prawą brew, kiedy zdecydował się zamknąć drzwi z głośnym trzaskiem. Aż chciało się zapytać, co mu ten nieszczęsny kawałek wzmocnionego magią drewna zrobił? W dupę go ugryzł? W sumie to nie zauważyła, żeby drzwi do Zaczarowanych Różności posiadały zęby, ale może ten drobny szczegół tak po prostu przeoczyła? Nie zapytała o to na głos, ograniczając się do czynienia tych wszystkich przemyśleń, rozważań jedynie w swojej własnej głowie.

- Wystarczy, że zaczniesz zachowywać się jak normalny człowiek. - odpowiedziała, kiedy zapytał o teleportacje. Choć pewnie mogła sobie to darować. I poczekać na ten moment, kiedy wreszcie Regina sam wszystko wytłumaczy. Wyjaśni, co konkretnie go tutaj sprowadziło. Bo na pewno nie była to wizyta, która miała miejsce bez jakiegoś mniej bądź bardziej istotnego powodu. To było widać.

- Jak dla mnie możesz wejść nawet kominem. Aczkolwiek ostrzegam, że nie wiem kiedy ostatnim razem był on czyszczony. - wzruszyła ramionami. Lekka złośliwość? Cóż. Każdy dostawał to, na co sobie zapracował. A Regina od samego początku pracował właśnie na takie złośliwości. I na nic innego.

Wszystko wyjaśniło się, kiedy wreszcie podszedł bliżej i zadał konkretne pytanie. Albo może raczej - rzucił pod jej adresem konkretnym oskarżeniem? Bo i bardziej wyglądało to jednak na jakieś takie oskarżenie. Na odgórne założenie, że coś zrobiła nie tak jak powinna. Swoją drogą, to nawet nie do końca rozumiała, o co mu w związku z tym całym zdarzeniem chodziło. Jaki właściwie miał tutaj problem.

Na początku po prostu milczała, przyglądając mu się w taki sposób, jakby upewniała się czy właśnie nie dostał jakiegoś ataku, porażenia, albo może nie doszło do zamiany głowy z dupą. No niestety. Głowę nadal starał się mieć na właściwym miejscu. Niekoniecznie jednak wraz z nią na tym właściwym miejscu musiał znajdywać się mózg. Tylko czy było to po prawdzie czymś nowym? Stanowiło jakąś niespodziankę?

- Wyobraź sobie, że tak po prostu byłam na przyjęciu u swoich dziadków. Nie jest to coś, czym powinieneś się interesować. - odpowiedziała, zakładając ręce na wysokości klatki piersiowej. Wyraźnie niezadowolona. Gotowa się z nim sprzeczać, jeśli tylko nadal zachowywać będzie się jak ten skończony buc. Albo rozhisteryzowana księżniczka. Szkoda, że powodu tej histerii tak trochę... nie rozumiała. - Masz jakiś problem? - zapytał, aczkolwiek wydźwięk tego był jednak nieco inny. Nie tyle pytała o ten problem, co tak naprawdę sugerowała, że jeśli takowy posiada, to powinien sam go rozwiązać. Najlepiej możliwie daleko od niej i Zaczarowanych Różności.

Arystokratyczny Dupek
Kłamstwo jest najprostszą formą samoobrony.
187cm wzrostu. Blondyn. Szczupły. Nosi się w markowych drogich ubraniach. Najczęściej uszytych przez Rosssierów

Renigald Malfoy
#4
21.07.2024, 12:19  ✶  

Dla Penny może i problem wyglądał na bzdurny, ale dla Renigalda dotykał jego dumę męską. Malfoyską Czystokrwistą Dumę Czarodzieja. I choćby przeklinał dzień swoich narodzin, imienia nie zmieni od tak. Bo nawet jeżeli by tego jakimś cudem dokonał, wszyscy którzy go znają i rodzina, wciąż będą do niego zwracać się tradycyjnie.

Trzasnął drzwiami nieco podirytowany. I miał gdzieś w tej chwili jej reakcję. Nawet nie sprawdzał czy te drzwi się jeszcze trzymają, tylko podszedł do lady sklepowej, gdzie Penny przerwał najwyraźniej w czytaniu czegoś. Drzwi go nie ugryzły. Jeszcze. O ile szanowna koleżanka z rodziny rudzielców nie postanowi ich w jakiś sposób przed nim zabezpieczyć. Jak ten podręcznik o magicznych stworzeniach, czy opiece. Jakkolwiek się to zwało w Hogwarcie. Wyleciało mu z głosy jak tylko szkołę skończył.

- Przecież się zachowuję. O co Ci chodzi?
Rozłożył aż ręce nie mając pojęcia o co jej chodzi. Wszedł do sklepu jak cywilizowany obywatel czarodziejskiej społeczności frontem, nie wyważając drzwi. To że był debilem, to wiedział nie od dzisiaj. Ale teraz nie sądził, żeby takowego odegrał w tym momencie.
- Bardzo śmieszne. Tutaj nie masz nawet kominka.
Odgryzł się, rozumiejąc to tak, jakby chciała sugerować podróż przez proszek Fiuufiuuu, w kominek, którego tutaj raczej nie widział. Chyba, że zagraciła go z Terrym stertami kartonów i innych dupereli.

Wyjaśnił jej powód swojej wizyty, który dotyczył jej bohaterstwa w Dolinie Godryka. Udaru nie dostał. Każdej pogody słonecznej nosił na głowie swój drogi i elegancki kapelusz.

Weasleyowa była na przyjęciu dziadków i została bohaterką, cokolwiek tam zrobiła. Zrywała chwasty? Ktoś tam coś mu mówił, że chodziło o jakieś wkurzone zielsko co zaatakowało ich sady. Nie zagłębiał się w szczegóły. Widząc jednak jej postawę, niezadowoloną, chyba połapał z opóźnieniem że coś jej w nim się nie podoba. Zadała przy tym pytanie.

- Owszem.
Potwierdził.
- Ustaliliśmy, że temat naszego narzeczeństwa pozostanie tabu i sam się rozmyje przez ostatnie plotki. To, czego dokonałaś, sprawiło że ożyły na nowo w moim towarzystwie. Na przykładzie "Hej Damien, ta ruda to nie jest czasem twoja narzeczona?". Niby wybrnąłem, że nie o Ciebie chodzi, ale uważaj z sukcesami. Bo... Może minęłaś się z powołaniem?
Wyrzucił z siebie to, co według niego było problemem. Plotki na pewno dotrą do rodzin czystokrwistych i swoich rodziców znów będzie musiał przekonywać. Już nie mówiąc o tym, już nie mówiąc o rodzeństwie.
Ruda Złośnica
Kto nie wie, dokąd zmierza, nigdy nigdzie nie dojdzie.
Długie, rozpuszczone, nieco niesforne włosy w kolorze rudym. Penny nigdy ich nie związuje. Twarz upstrzona licznymi piegami, na której zawsze widnieje uśmiech. Brązowe oczy. Sylwetka szczupła, a do tego około 165 cm wzrostu. Będąc blisko, można wyczuć delikatny, owocowo-kwiatowy zapach, w którym mieszają się ze sobą różne nuty - gruszka, irys, czarna porzeczka, kwiat pomarańczy...

Penny Weasley
#5
01.08.2024, 00:51  ✶  

Przecież się zachowuję. O co Ci chodzi?

No naprawdę? Czy jemu trzeba było wszystko tłumaczyć? Penny ograniczyła się tylko do spojrzenia. Spojrzenia w rodzaju tych, które zwykły mówić więcej niż tysiąc słów. Nie zamierzała strzępić języka. Regina nie był już przecież dzieckiem, które można było nauczyć odpowiedniego zachowywania się. A nawet jeśli byłoby inaczej, to w zasadzie... chyba nie tak do końca było to jej zadaniem?

Na komentarz odnośnie braku kominka również nie zareagowała. Poza tym nie mogła temu zaprzeczyć. W tym przypadku nie było tak, że zastawili go z Terrym jakimiś duperelami i tak dalej. Zamiast tego pozwoliła, żeby rozmowa potoczyła się dalej. I przeszła na temat tego całego bohaterstwa i wydarzeń, do których doszło w sadzie Abbottów. Wydarzeń wcale nie tak dawnych.

Zmarszczyła lekko brwi, kiedy wyjaśnił jej, że z powodu tych wydarzeń powrócił temat ich rzekomego związku. Naprawdę? Po takim czasie? Że też ludzie nie mieli innych tematów do rozmów. Była naprawdę przekonana, że rozwiązanie, na które wówczas się zdecydowali tak po prostu zadziała. A tu jednak klops.

- Może po prostu nie wychodź z domu, skoro to dla Ciebie taki problem? - zasugerowała, ponieważ bardzo, ale to bardzo nie podobało jej się to, że próbował jej w tym momencie cokolwiek narzucać. Nie odpowiadała za to, co sobie inni dodadzą. Jakie kwestie ze sobą połączą. Ostatnim na co zamierzała się godzić, było siedzenie cicho, jak jakaś mysz pod miotłą, coby przypadkiem inni nie mieli czegoś do powiedzenia na jej temat. Czegoś, co byłoby niewygodne dla Renigalda Malfoya. No już bez przesady?  - Naprawdę. Zachowujesz się tak, jakby to była cholera jedna wie jak wielka tragedia. Z czym przyjdziesz tu do mnie następnym razem? Bo, że będzie to znowu jakaś kompletna bzdura, to nie mam wątpliwości.

I pomyśleć, że w sumie jeszcze w czerwcu, to go zaczęła tak trochę lubić. Przyjemnie się im rozmawiało. Mimo tego całego zamieszania, bawiła się z nim na przyjęciu nie tak znowu najgorzej. Szybko jednak jej uświadomił, że do lubienia, to on się nieszczególnie nadawał. Regina zawsze pozostanie Reginą. Ot, prosty wniosek. Coś o czym musiała pamiętać. I czego powinna się trzymać. Ten typ taki już był i nikt ani nic tego nie zmieni. Te chwilę, kiedy zdawał się zachowywać jak normalny człowiek, były co prawda w stanie trochę namieszać. Była jednak na tyle ogarnięta, żeby się na to nie nabrać.

Oczywiście, że była.

Prawda?

Arystokratyczny Dupek
Kłamstwo jest najprostszą formą samoobrony.
187cm wzrostu. Blondyn. Szczupły. Nosi się w markowych drogich ubraniach. Najczęściej uszytych przez Rosssierów

Renigald Malfoy
#6
24.08.2024, 10:12  ✶  

Gdyby sobie wyobrazić, że Renigald pojawił się przez kominek w tym sklepie za pomocą Fiuu, od swojego mieszkania, nie unikniona byłaby jego irytacja na widok zabarykadowanego przejścia kartonami i listą przekleństw ze swojej strony. Rozpierdoliłby to prostymi zaklęciami. Chyba, że miałby dobry dzień, to w szacunku do pracy swojej koleżanki i kolegi rozsunąłby jakoś ten bałagan. A w jeszcze lepszym, może by nawet im to poukładał? W przeciwieństwie do swojego brata, lubił porządek i elegancję.

Największą z kolei niespodzianką byłoby dowiedzieć się, że oni ten kominek tutaj jednak mają. Ułatwiłoby to mu życie, dręcząc ich swoją osobą wychodzącą w poświacie zieleni z kominka! Szkoda tylko, że to brudny transport. Zabrudziłoby to jego drogocenne ubrania i cerę.

- Ten problem sam do mnie przychodzi. Choćby w postaci mojego brata, chcącego Cię poznać. Penny.
Odegrał się słowami, że nawet siedzenie w domu, w mieszkaniu nic nie pomoże. Musiałby dosłownie wyjechać z Londynu, z Anglii? Nie głupi pomysł. Rozważy go przy jakiejś okazji. Choć będzie wewnętrznie cierpiał z tęsknoty za tą dwójką, to chociaż może sprawa z tymi ich zaręczynami ucichnie na dobre.

Z kolejną sprawą następnym razem do niej przyjdzie? Bzdury? Uniósł brew ku górze. Następnie spoważniał. Podszedł do niej bliżej. Stanął naprzeciwko. Wpatrywał się w jej oblicze twarzy. "Dlaczego musi nazywać się Weasley?"

- Dbam o Twoje bezpieczeństwo. Płacę żebrakom za pilnowanie Twojego lokalu. Nie myśl, że Twoje życie jest mi obojętne. Nie narażaj się bez potrzeby.
Bywał dupkiem. Ale potrafił być także wspierającym kolegą. Umiał odgrywać swoją rolę dżentelmena, jaką mogła ujrzeć podczas ostatniej tamtego wspólnego spotkania w śmietance towarzyskiej celebrytów i innych bogaczy. Poznała jego świat od innej strony. On znał jej od tej.

Uniósł dłoń, aby swoimi długimi palcami zgarnąć jej kosmyk rudych włosów za ucho. Wpatrywał się w jej oczy. W wyobraźni widząc podirytowanego kuzyna Aidana. Kusiło go zrobić coś jeszcze, ale wycofał się z tego pomysłu. Wizja oberwania drugi raz w twarz od niego, nie była satysfakcjonująca.

- Uważaj na siebie. I nie szalej.
Ucałował ja w policzek, zanim się zorientowała. Zgarnął swój kapelusz. Założył na głowę, uśmiechnął się i teleportował, znikając z jej sklepu, zanim przyszłoby jej do głowy zrobić mu cokolwiek. Albo powiedzieć. Niech oszczędza słowa. Niech wie, że nie jest mu obojętna.

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Penny Weasley (1309), Renigald Malfoy (1268)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa