Sytuacja się nie poprawiała, a robiła bardziej nieprzyjemna. Penny nie odpuszczała, Olivia podobnie. Rozdzielenie ich było jedyną możliwą ale i trudną opcją. Obaj panowie, doświadczeni zawodowo z Departamentu Prawa, mieli jednak wystarczająco siły, aby odciągnąć od siebie obie panie. Tristan wciąż trzymał Olivię i obserwował, jak towarzysz drugiej rudowłosej odciągnął ją w końcu od przewróconego już stoiska. Wszystko co na nim było, znalazło się na ziemi. Część eliksirów, mogła się wylać, rozbić, inne może były zakorkowane w mocniejszym szkle. Penny musiała puścić włosy Olivii i zostać oddalona na spory kawałek od stoiska.
Kiedy awanturnica z towarzyszem się oddalili, Tristan ucałował czubek głowy Olivii. Puścił ją ze swoich objęć dopiero, kiedy wyczuł, że się uspokajała. Robił to ostrożnie, powoli. Kontrolnie spoglądając w tłum ludzi, upewniając, czy tamta rudowłosa nie planowała wrócić. Spojrzał na rozwalony stragan. Przykry widok. Uświadamiający go jednak, że nie powinien czegokolwiek prowadzić sam. Z obecną wadą, nie poradzi sobie z takimi klientami.
Bez jakiegokolwiek słowa, nawet migowego, podszedł do przewróconego stolika i sprawnie go postawił na miejsce. Cofnął się po kartony i wrócił z nimi do porozrzucanych przedmiotów. Zaczął sprzątać. Nie zamierzał układać na nowo wszystkiego. Koncerty na scenie były też informacją, że kiermasz i tak będzie zmierzał ku końcowi. Na dzisiaj wystarczy. O cokolwiek Olivia pytała. Kiwał tylko głową "tak" i "nie". Nawet nie szukał w tym bałaganie swojego notesu. Nie miał na czym pisać. O ewentualnej sytuacji, wolałby porozmawiać z nią w mieszkaniu.