Desmond Malfoy & Renigald Malfoy
Wraz z Renigaldem zmaterializował się w holu jego monochromatycznego mieszkania. Dźwięk towarzyszący ich teleportacji okazał się nietypowo głośny, na szczęście członki każdego z mężczyzn wyglądały na zupełnie kompletne. Desmond odetchnął ciężko i uśmiechnął się uprzejmie - nie zamierzał dać po sobie poznać, jak blisko było tragedii. Sam z resztą w to nie wierzył, przecież zawsze był prymusem w dziedzinie translokacji.
Rozejrzał się po pomieszczeniu, szukając w nim jakichkolwiek oznak charakteru, jakiegokolwiek bodźca, który przywiódłby mu na myśl przyczynek będący czymkolwiek innym, niż zawoalowanym pytaniem "Gdzie trzymasz alkohol?". To było tak trudne, aby zwyczajnie zacząć; nie lubił spotykać się sam na sam z ludźmi, którzy byli mu niemal obcy. Szczególnie, jeśli być tacy nie powinni.
– Więc. – Urwał nagle, mało dyskretnie opierając ramię o ścianę. W trakcie dwudziestu minut antraktu zdążył wypić pięć kieliszków wina a kolejne trzy opróżnił przed wyjściem; wciąż czuł lekkie, ale jakże słodkie upojenie. Wiedział jednak, że potrzebuje znacznie więcej alkoholu, żeby uciszyć natrętne myśli i ten wstyd, który ściskał go żołądku.
Dzisiejszego wieczora po raz trzeci w tym miesiącu widział Baldwina w "Hamlecie" na małej scenie The Globe. Jakkolwiek zarzekał się wcześniej w myślach, że kuzyn nie zasłużył na jego obecność, miał wobec niego zbyt dużo tkliwości, żeby ignorować to, jak duże znaczenie miały pełne sale dla tak młodego aktora. Samą sztukę znał na pamięć i pewną przyjemność sprawiało mu śledzenie niuansów gry Baldwina, z którą ze spektaklu na spektakl coraz odważniej eksperymentował, jednak spoglądanie w oczy zbrukanej Ofelii, której godność Baldwin rzekomo wielokrotnie naruszał, topiło to wszystko pod przybierającymi falami obrzydzenia, które ledwo był w stanie w sobie zdusić.
– Czy podobało ci się – zapytał po dłuższej chwili nieprzyjemnie gęstej ciszy. Skinął sugestywnie głową w kierunku wejścia do salonu, subtelnie przypominając Renigaldowi o tym, że chciałby usiąść. – Tak szczerze.