02.12.2024, 23:01 ✶
prawa czasu, późnym wieczorem
Wino, które teraz pił, czekało na swoją okazję od dobrych dziesięciu lat. Nie pamiętał już nawet z jakiej okazji je dostał, ale widząc nazwisko nadawcy ruszył w kierunku piwnicy jakby to miało być najbardziej oczywistą rzeczą na świecie.
Wcale taką nie było.
To wino leżało tam latami, bo rzadko pił. Jeszcze rzadziej się upijał. Widok Dolohova leżącego na kanapie w swoim salonie i nalewającego sobie alkoholu po sam czubek kieliszka jak skończony wieśniak był... Czy ktokolwiek kiedykolwiek go takim widział!? Tylko lustro - a i to lustro pamiętało to już pewnie zbyt mgliście żeby wymienić jakieś detale. Doskonali ludzie się nie upijali, a on przecież był doskonały. Więc czemu pił?
Żeby udźwignąć słowa z tego cholernego listu.
Myślenie go w tej chwili bolało. Nawet bardziej niż oddychanie i spoglądanie w kierunku zapalonej, migoczącej lampki. Jednocześnie nie potrafił przestać myśleć, bo to przecież był czas przemyśleń. Zastanawiał się nad tym czy ten skurwysyn uśmiechał się kreśląc na pożółkłym pergaminie te niby piękne, ale jakże irytujące słowa. Na pewno wiedział co Vasilij zrobi z tym metalowym urządzeniem i nie zawiódł się na własnej intuicji - mógł teraz triumfować, bo jego były chłopak właśnie połykał to astrolabium zaciskając oczy. Popił je całym tym kieliszkiem, po czym zaprezentował doskonałą pantomimę człowieka, który wymiotuje.
Ale hej, on też świętował swoje małe sukcesy - panicznym szlochem zaniósł się dopiero w swojej sypialni.
Koniec sesji
with all due respect, which is none