• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Aleja horyzontalna v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 … 10 Dalej »
[27.08.1972] With all due respect, which is none

[27.08.1972] With all due respect, which is none
à La Folie
And was it his destined part
Only one moment in his life

To be close to your heart?
Piwne oczy i brązowe włosy z miedzianym połyskiem, czasem z rozjaśnianymi pasmami lub po całości. Ma 165cm wzrostu, a sylwetkę szczupłą i chudą. Zawsze stara się prezentować, jakby była na właściwym miejscu. Zawsze zadbana, ładnie uczesana i ubrana. Wygląda na starszą niż jest w rzeczywistości, czy to przez zachowanie, ubiór czy ogólny wygląd - chce żeby brano ją na poważnie, jednak kiedy się rozluźni, podpatrzone u innych maniery łatwo znikają. Czasem kiedy mówi, słychać francuski akcent, który szczególnie wychodzi kiedy jest pod wpływem silnych emocji. Ciągnie się za nią zapach białego piżma, jaśminu i kwiatu bawełny.

Lyssa Dolohov
#1
10.09.2024, 03:25  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 17.10.2024, 01:48 przez Lyssa Dolohov.)  

Proszę dopisać do rachunku


Podobno z rodziną najlepiej wychodziło się na zdjęciach i Lyssa po pierwszym sierpnia zaczęła uważać, że była to najświętsza prawda. W ogóle sierpień był dziwnym, obślizgłym nieco miesiącem, jeśli chodziło o Mulciberów i im więcej miała z nimi wspólnego tym większy niesmak miała. Wszystko zaczęło się od tych nieszczęsnych świeczek, które ktoś postanowił zaprezentować podczas święta i sygnować je swoim nazwiskiem. Jej nazwiskiem. A niesmak ten tylko się pogłębił, kiedy na scenę tanecznym krokiem wkroczył Alexander, absolutnie obślizgły w swoim sposobie zachowania, co przyprawiało Lyssę o ciarki obrzydzenia, za każdym razem kiedy o tym myślała. Potem natomiast, sprawca całego zamieszania na Lammas pojawił się w jej domu i to już było dla niej za dużo. Bo nawet jeśli przez moment wydawała się okropnie zaciekawiona, kiedy Annaleigh oznajmiła że sprawiła sobie asystenta, to kiedy tylko przez drzwi jej gabinetu i zobaczyła tam Charlesa to z miejsca przypomniała sobie o czymś Bardzo Ważnym i zrobiła w tył zwrot.

Ale - no właśnie, musiało być przecież jakieś ale. Młoda panna Mulciber mogła się skręcać w środku z wielu powodów i na również mnogie sposoby, jednak jeśli na czymś jej zależało to na sprawianiu pozorów. No i Peregrinusowi zdecydowanie byłoby lżej, gdyby zaplanowana integracja im się powiodła. Obiad, bo przecież nad talerzem zawsze człowiekowi lepiej i może się zamknąć jedzeniem, zamiast paplać o głupotach. A przynajmniej na to liczyła, że ktoś w krytycznym momencie się zamknie. Albo zakrztusi.

Siedziała teraz przy stoliku, spoglądając to na Charlesa, to na Scyllę, niezdecydowana czy podjęta przez nią próba miała jakiekolwiek szanse na przyszłość. Nie chciała tego wiedzieć od dziewczyny, chociaż była absolutnie przekonana że nawet jeśli do tej pory im nie powiedziała, to niedługo to nastąpi. Dziwna to była między nimi relacja, bo w gruncie rzeczy Greyback jej aż tak nie przeszkadzała sama w sobie. Przypominała jej raczej długonogiego pajączka, który zajęty sobą pląsał po rozwijających się przed nim niciach przeznaczenia. Fajnie się na niego patrzyło i był nawet pożyteczny, ale w gruncie rzeczy trochę upiorny, bo był rozmiarów ludzkich. Ale z drugiej strony, kiedy tylko Lyssa widziała ją przy boku Dolohova, to miała jej te nóżki powyrywać, a potem każdą z osobna zamknąć w szkiełku, żeby Scylla mogła przyglądać się sama sobie.

Droga to była restauracja, polecona jej w sumie przez Annaleigh, ale do tego nikomu nie zamierzała się przyznawać. Niczego tez innego nie można było się po niej spodziewać, bo Lyssa zdążyła wygodnie rozłożyć się w wygodach, które oferowała jej ojcowska miłość i jego kieszeń. Ceny samych deserków połowie mieszkańcom Londynu spędziłyby pewnie sen z powiek, chociaż ona sama uważała, że mogło być lepiej. Ładniej, smaczniej... inaczej. Coś jej nie pasowało, ale w sumie nie była pewna co.
- Czy jak dopiję herbatę, to powróżysz mi jeszcze zanim pójdziemy? - zapytała dziewczyny, nabierając widelczykiem kawałek ciasta.


la douleur exquise
Or was he fated from the start
to live for just one fleeting instant,
within the purlieus of your heart.
sommerfugl
Although the butterfly and the caterpillar are completely different, they are one and the same.
173cm wzrostu, smukła sylwetka, nieco zbyt blada cera, której jasny odcień potęgowany jest tylko przez ciemne włosy i oczy. Nie nosi zarostu, ubiera się zwykle elegancko. W słowach często przebija się jego skandynawski akcent.

Charles Mulciber
#2
11.09.2024, 16:18  ✶  
To był jego szczęśliwy dzień.

Chociaż wciąż przyuczał się do nowego zawodu i spędzał w gabinecie Annaleigh zbyt dużo czasu chcąc poznać wszystkie tajniki pracy dla doktor Dolohov jak najszybciej, to opłacało się, bo po godzinach mógł spotkać się nie tylko z jedną współpracownicą, ale nawet z dwiema! I nie miało większego znaczenia to, że pracowały we wrogim obozie (zaczął łapać się w konfliktach domu Dolohovów), a Lyssa była przecież jego kuzynką (i chyba nim gardziła). Scylla ratowała sprawę, bo była śliczna, urocza (i nieco dziwna), a dzięki nieparzystej liczbie uczestników kolacji nie znaczyło, że są na spotkaniu sam na sam, niczym na randce. Zważając na ich czystokrwiste pochodzenie, Lyssa mogłaby być uznana za przyzwoitkę, lecz... Lecz Charlie, jak spostrzegł, za dużo o tym myślał. To było spotkanie współpracowników. Przyjaciół, może. Częściowo nawet krewnych. Z drugiej strony, zważając na zawiłości w rodowych genealogiach, Scylla też z pewnością była spokrewniona z nimi w którymś pokoleniu. Spotkali się więc rodzinnie.

Nie zastanawiał się nad przeszłością. Lammas i wywiad do Czarownicy został już gdzieś daleko za nim i zaczął nowy rozdział dzięki tacie, wujowi Anthony'emu i pani Annaleigh, a także Rodolphosowi, który bardzo uprzejmie (i czule) udzielił mu wsparcia. Nie miały znaczenia penisoświeczki ani złość wuja. Wszystko zaczynało ponownie wtaczać się na odpowiednie tory, powoli, lecz stabilnie, jak parowóz na ten niedorzeczny magiczny peron. Było znów dobrze, ale tylko przez moment, bo Charles zaczął zdawać sobie sprawę z wysokości rachunku, jaki przyjdzie mu zapłacić za wygody Lyssy i Scylli.

To był jego nieszczęśliwy dzień.

Restauracja była droga, a Charlie ledwie zaczął pracę i chociaż miał resztki oszczędności, jego portfel zapłakał na samą myśl o płaceniu za kobiety. Nie przyjął jednak innej możliwości, gdy był przecież dżentelmenem. Musiał wysupłać ostatnie galeony, by zapłacić, najwyżej zadłuży się u Peregrinusa. Kolega z pewnością go poratuje.

Przynajmniej kobiety były dobrym towarzystwem i Charlie miał dobry nastrój, gdy rozmawiał z nimi przy cieście. Opuścił widelczyk na porcelanę.

- Z czego można jeszcze wróżyć? Udałoby ci się zobaczyć coś w okruszkach po cieście?

Na talerzyku miał resztki okruszków i czerwone fragmenty musu z malin. Pyszny deser, choć nieco zbyt słodki.
nefelibata
oh, how can we atone
for the secrets
we've been shown?
Specyficzna, nieco dziwna, filigranowa panienka z jeszcze ciekawszą fryzurą - z przodu, po obu stronach twarzy, dwa dłuższe pasma opadają na wysokość obojczyków, natomiast reszta brązowych włosów sięga nieco dalej niż broda. Mierzy niewiele ponad metr sześćdziesiąt, co najwyżej parę centymetrów, czym bardzo kontrastuje z resztą rodzeństwa. Posiada duże sarnie oczy, patrzące na świat z naiwnością dziecka - tak jakby wzrok uciekał gdzieś dalej, hen poza horyzont. Ubiera się dziewczęco, próbuje być elegancka, ale żyje skromnie - zwykle można spotkać ją we wszelakich sweterkach, spódnicach i sukienkach w kratę, które utrzymuje w palecie wszelakich odcieni brązu i beżu. Uwielbia motywy nawiązujące do natury, nadruki z kwiatkami, grzybami i liśćmi.

Scylla Greyback
#3
11.09.2024, 22:17  ✶  
Wspomniany wcześniej pajączek siedział sobie przy stole, machając swoimi rzekomo długimi nogami. Broda wsparta na dłoniach, łokcie na stole, a spojrzenie wszędzie, ale nie na towarzyszach przy stole. Z pozoru mogło wydawać się, że nie wykazuje nimi zainteresowania, ale prawda była taka, że zarówno Lyssę, jak i Charliego już wcześniej widziała parę razy, a takiej wypasionej restauracji jeszcze nie.
Scylla może nie wyglądała na kogoś, kto wyszedł ze skrajnego ubóstwa, ale gdyby któreś z obecnych tutaj Mulciberów na własne oczy zobaczyłoby środowisko, w jakim dorastała, pewnie wznieśliby z żalu modlitwy do istot niebieskich. Przed nauką u Mistrza Dolohova w życiu nie była w restauracji, a potem bywała tylko w takich normalnych. Tanich, ma się rozumieć. Nawet jej w najśmielszych snach nie przyszło jej do głowy, że będzie dziś używać trzech różnych widelców, a kiedy zobaczyła ceny w karcie, była pewna, że ma wizję tego, co się wydarzy po kilku dekadach inflacji.
Obecnie więc wędrowała wzrokiem po wszystkim dookoła, chłonęła elegancki wystrój, pięknie ubranych gości. Sama wypadała raczej blado w swojej zwyczajnej letniej sukience, ale pocieszała się, że przynajmniej wygląda schludnie. Patrzyła oczyma ciekawskiego dziecka na każdy maleńki szczegół, nawet na misterne wzorki na ściennej tapecie. Wyglądała przy tym na zachwyconą, tak niewinnie zauroczoną. Jakby ktoś po raz pierwszy zabrał ją do zoo lub parku rozrywki.
Odwróciła głowę gwałtownie, zamiatając włosami po własnej twarzy, kiedy z zachwytu wyrwał ją głos Lyssy. Najpierw spojrzała na nią, jakby nie rozumiała angielskiego, potem przeniosła spojrzenie na jej filiżankę, a następnie przez kilka oddechów patrzyła na kelnera, których ich dotychczas obsługiwał.
- Nie spiesz się - odezwała się wreszcie, wracając razem ze swoim spojrzeniem na plan ziemski. Brzmiała na bardzo spokojną. - Prędko stąd nie wyjdziemy. -
Spojrzenie w prześwitujące przez resztkę herbaty fusy i kręcącego się pana z obsługi uświadomiły Scyllę, że coś ich tutaj zatrzyma. Nie była jeszcze pewna co, ale za to wiedziała, że Lyssa ma sporo czasu, żeby tę herbatkę w spokoju dopić. Chętnie jej powróży po wszystkim, to się powinno rozumieć samo przez się. Choć szczerze powiedziawszy nie rozumiała, czemu pytała ją o taką przysługę, kiedy była córką najznamienitszego wróżbity na Wyspach.
- Z czego jeszcze? Z twoich oczu na przykład - oznajmiła odważnie i z szerokim uśmiechem w odpowiedzi na pytanie Charliego, po czym oparła się na swoich łokciach o stół tak, jakby chciała nachylić się do niego przez stół. Zatrzymała się jednak tam, gdzie siedziała. - Ze wszystkiego praktycznie się da! Z fusów, z wosku, ze szklanej kuli, niektórzy nawet wróżą z chmur! Słyszałam też o wróżeniu z wnętrzności zwierząt, z krwi... Krew ogromnie dużo mówi o człowieku, ciągnie się za nim jak widmo, wszędzie, gdzie tylko pójdzie. - Ostatnie stwierdzenie powiedziała tak, jakby dla samej Scylli miało o wiele głębsze znaczenie. Jakby z krwi naprawdę była w stanie wyciągnąć sporo. Oczy miała wbite w niewidoczny horyzont. Jednak zdecydowała się tego tematu dalej nie ciągnąć, bo przecież nie o to pytał. Wróciła szybko do sedna.
- Jeśli chodzi o wróżenie z okruszków, to może i się da, ale ja o tym nie słyszałam. Nie próbowałam. Jedyne, co mogłabym ci na ich podstawie powiedzieć teraz, to że deser bardzo ci smakował - zachichotała, odsuwając się od stołu i opierając tym razem o krzesło. Nadal bujała nogami i właśnie kogoś kopnęła. Chyba Lyssę.


i poklękli spóźnieni u niedoli swej proga
by się modlić o wszystko, lecz nie było już Boga
à La Folie
And was it his destined part
Only one moment in his life

To be close to your heart?
Piwne oczy i brązowe włosy z miedzianym połyskiem, czasem z rozjaśnianymi pasmami lub po całości. Ma 165cm wzrostu, a sylwetkę szczupłą i chudą. Zawsze stara się prezentować, jakby była na właściwym miejscu. Zawsze zadbana, ładnie uczesana i ubrana. Wygląda na starszą niż jest w rzeczywistości, czy to przez zachowanie, ubiór czy ogólny wygląd - chce żeby brano ją na poważnie, jednak kiedy się rozluźni, podpatrzone u innych maniery łatwo znikają. Czasem kiedy mówi, słychać francuski akcent, który szczególnie wychodzi kiedy jest pod wpływem silnych emocji. Ciągnie się za nią zapach białego piżma, jaśminu i kwiatu bawełny.

Lyssa Dolohov
#4
17.10.2024, 02:27  ✶  
Lyssa nie była w stanie nie myśleć o przeszłości. Oglądanie się za siebie leżało w jej naturze, a przeszłe zdarzenia często spędzały jej sen z powiek. Lammas zatem wciąż było w jej głosie absolutną tragedią, która była kolejnym zgrzytem związanym z nazwiskiem Mulciberów. Dziewczyna nie rozumiała dlaczego jej matka obdarzała swoją rodzinę swego rodzaju uwielbieniem, podejrzewając że brała w tym udział zbyt duża ilość nostalgii. Czegoś, co na znajdującą się w Anglii córkę nie miało w pływu.

Młoda Mulciber aż za dobrze pamiętała niesmak który poczuła, kiedy na początku czerwca pokazały się artykuły oscylujące dookoła osoby Alexandra Mulcibera i poprzedzające je informacje o Juliusie. Nie chodziło o to co robili, bo to Lyssy absolutnie nie obchodziło. Problem polegał na tym, że nie potrafili robić tego tak, żeby nie robić szumu dookoła swojego nazwiska. Jej nazwiska. I od tamtego momentu zaczęła się faktyczna niechęć. Wybryki Diany były do tej pory niesmacznym pokazem szaleństwa kobiety, która nie wiedziała co ze sobą zrobić i nie były tak znaczące bo cóż, była kobietą. Kimś mniej znaczącym i takim komu wybaczało się odrobinę szaleństwa. Ale świeczki na Lammas? Niewybaczalne. Zakazana twarz Alexandra Mulcibera i jego obmierzłe spojrzenie na ślubie Blacków? Karygodne. Może dlatego zaczęła podpisywać swoje obrazy nazwiskiem ojca, a w urzędzie czekały do zaakceptowania odpowiednie dokumenty, by wszelkim formalnościom stało się zadość.

Panna - jeszcze - Mulciber spojrzała na Scyllę czujnie, bo ta bredziła jak zwykle, ale w tym nonsensie jak zawsze pewnie kryło się jakieś ziarno prawdy. Do tej pory Lyssie się nie śpieszyło, ale w tym momencie zapragnęła zrobić Greyback na złość i wychylić resztę herbaty na raz, żeby jak najszybciej móc opuścić stolik i ruszyć w drogę powrotną do domu. Ale zamiast tego uśmiechnęła się tylko do niej lekko, z pewną pobłażliwością.

I zniesmaczeniem, bo nie pisała się na to, żeby robić tutaj za przyzwoitkę, a cokolwiek działo się między Charlesem i Scyllą jej się absolutnie nie podobało. Dziewczyna może i była konkurentką w drodze po aprobatę i uwagę Vakela, ale kiedy ojca nie było w pobliżu to Lyssa preferowała żeby Greyback koncentrowała się na niej. Charles natomiast miał głowę pełną głupich pomysłów i pracował dla Annaleigh, a to znaczyło że znajdował się we wrogim obozie i pewnie jeszcze trochę i zostanie nauczony jak faktycznie uwodzić inną osobę, czyli doleje Scylce amortencji.

Lyssa w każdej sekundzie biła się ze sobą i tak samo jej to nie obchodziło jak i zabierało zbyt dużo uwagi.

- Wróżyłaś kiedyś z krwi? - zapytała spokojnie, chociaż na skroni chyba zapulsowała jej żyłka, kiedy cofnęła nogi pod krzesło, bo ktoś ją kopnął kiedy miotał się na krześle jakby miał owsiki.

Kelner pojawił się przy nich niczym cień, uśmiechając zdawkowo jeśli któreś z nich się na niego spojrzało i bez słowa położył na stole przy Charlesie etui na rachunek i ulotnił się.

- Albo w sumie, jaka była najbardziej nietypowa rzecz z jakiej wróżyłaś do tej pory?
sommerfugl
Although the butterfly and the caterpillar are completely different, they are one and the same.
173cm wzrostu, smukła sylwetka, nieco zbyt blada cera, której jasny odcień potęgowany jest tylko przez ciemne włosy i oczy. Nie nosi zarostu, ubiera się zwykle elegancko. W słowach często przebija się jego skandynawski akcent.

Charles Mulciber
#5
20.10.2024, 22:01  ✶  
Charles otarł usta chusteczką, po czy odłożył ją obok talerza, sygnalizując skończenie posiłku. Nie tylko Scylla dziwiła się miejscu, bo i Charlie nie bywał w takich restauracjach, lecz on miał na tyle dużo samozaparcia, by nie rozglądać się jak po muzeum. Dodatkowo jego oczy zajęte były patrzeniem głównie na Scyllę. 

- Tak, nie spieszcie się. - Potwierdził słowa Scylli, choć nie miał pojęcia, że nie była to uprzejma prośba, a kolejna z jej wizji. Na wspomnienie o wróżeniu z oczu, Charlie nie mógł się nie uśmiechnąć, sam nachylił się lekko. - I co w nich wyczytałaś? - Dopytał, nie ciągnął jednak tematu za bardzo, zdając sobie sprawę z obecności Lyssy. Mogła poczuć się niezręcznie. - Wróżenie z krwi? To ciekawe. Rozumiem, że wróżący potrzebuje do tego krwi wróżonego? - Stworzył słowo na podobieństwo innych, nie orientując się, że może nie być poprawne. - Ciekawe, ale niezbyt... bezpieczne. Okruszki są lepsze! Widzisz, Scyllo? To bardzo trafny odczyt! - Zaśmiał się opuszczając na chwilę wzrok na pozostałości po ciastku.

Charles miał głowę pełną pomysłów, niektóre były błyskotliwe, lecz większość zdecydowanie niemądrych. Kiedy jednak dostał rachunek, pierwszą myślą było wzięcie go na siebie, i tak też zrobił. Podniósł etui, spojrzał na kwotę, postarał się nie zemdleć, gdy krew nagle uderzyła do głowy z szoku, jaki wywołała liczba napisana na rachunku. Nie chciał dać po sobie poznać jakiejkolwiek niezręczności, gdy sięgnął do wewnętrznej kieszeni marynarki, gdzie zwykle trzymał portfel.

Portfela nie było na jego miejscu. Charlie sprawdził jeszcze inne kieszenie, nawet te w spodniach, gdy zdał sobie sprawę, że przedmiot ciążył mu wcześniej tego dnia i przeszkadzał, dlatego schował go do szuflady w gabinecie pani Dolohovej i... tam go zostawił.

- Chyba zostawiłem portfel w pracy. - Poinformował. Emocje narastały. To nie był jego szczęśliwy dzień, gdy miał najeść się wstydu przed obiema kobietami!
nefelibata
oh, how can we atone
for the secrets
we've been shown?
Specyficzna, nieco dziwna, filigranowa panienka z jeszcze ciekawszą fryzurą - z przodu, po obu stronach twarzy, dwa dłuższe pasma opadają na wysokość obojczyków, natomiast reszta brązowych włosów sięga nieco dalej niż broda. Mierzy niewiele ponad metr sześćdziesiąt, co najwyżej parę centymetrów, czym bardzo kontrastuje z resztą rodzeństwa. Posiada duże sarnie oczy, patrzące na świat z naiwnością dziecka - tak jakby wzrok uciekał gdzieś dalej, hen poza horyzont. Ubiera się dziewczęco, próbuje być elegancka, ale żyje skromnie - zwykle można spotkać ją we wszelakich sweterkach, spódnicach i sukienkach w kratę, które utrzymuje w palecie wszelakich odcieni brązu i beżu. Uwielbia motywy nawiązujące do natury, nadruki z kwiatkami, grzybami i liśćmi.

Scylla Greyback
#6
03.11.2024, 20:25  ✶  
Nie zdawała sobie sprawy z tego, że w oczach Lyssy bredzi, zaś w oczach Charliego odbija się ona sama; nie patrzyła na swoich towarzyszy, spojrzenie nadal miała rozbiegane po przybytku. Jednak wcześniejszy zachwyt opadał, ekscytacja, która przez tak długi czas malowała się na twarzy Scylli blakła, przyćmiewana narastającym uczuciem niepokoju. Nie mogła wytłumaczyć tego sobie samej, a co dopiero komuś, kto nie dzielił z nią zmysłów, więc nie odzywała się na ten temat, ale miała wrażenie, że powietrze zgęstniało. Coś w nim wisiało, niczym topór kata nad bogu ducha winną głową, ale nie mogła powiedzieć, że cokolwiek więcej niż przeczucie. 
Odruchowo przetarła otwartą dłonią wierzch lewego ramienia, które pokryło się gęsią skórką. Zmarszczyła brwi, nie rozumiejąc jej pochodzenia - przecież w pomieszczeniu było naprawdę ciepło.

- Ciekawość - odpowiedziała na pytanie Mulcibera, unosząc kąciki ust w uśmiechu, choć w tym momencie już nieco wbrew sobie. Nie dlatego, że Charlie wywoływał w niej nieprzyjemne uczucia, wręcz przeciwnie; nie zmuszała się przecież do spędzania czasu w jego towarzystwie. Po prostu nie mogła się pozbyć tego poczucia, że za moment wydarzy się coś nieprzyjemnego.

Później temat zszedł na wróżenie z krwi, przez co poczuła się jeszcze bardziej niekomfortowo. Zacisnęła na moment wargi, próbując powstrzymać rozkwitający nieprzyjemny wyraz twarzy, wyprostowała się na krześle spięta. Nie wiedziała, czy powinna odkrywać karty związane z rodzinną przypadłością, mówić tak otwarcie, że Greybackowie wyczytują ze smaku krwi mniej więcej tyle, co krwiożercze zwierzę. To nie była rzecz, która spotykała się z aprobatą innych; budziła fascynację tylko w tych, którzy wyczuwali w zdolności potencjał do przekucia jej w niecne czyny, ale to był zwykle gatunek ludzi groźnych, na granicy poczytalności. Lyssa i Charlie nie byli takimi ludźmi, ale na pewno byli kimś, na kogo aprobatę liczyła. Musiała więc jakoś wyminąć ten temat, choć nie znosiła zatajać prawdy.
- Nie nazwałabym tego wróżeniem - odparła z nieukrywanym zmieszaniem. - Ale, muszę przyznać, potrafi być pomocna w pewnych kwestiach... - mruknęła gwoli wyjaśnienia, które nie miało na celu nakierować ich na nic konkretnego. Bezpłciowa odpowiedź, która nie była dobra, ale była lepsza od niezręcznej ciszy lub odmowy składania zeznać.

Uśmiechnęła się, gdy Charles wrócił na trakt okruszków, ucieszona zboczenia z tematu krwi. Kiwnęła głową, zgadzając się, że to niebezpieczne.
- Okruszków przynajmniej zawsze mam pod dostatkiem - przyznała. Potem odwróciła głowę w kierunku Lyssy, chcąc odpowiedzieć na jej kolejne pytanie. - Nietypowa? Niech pomyślę - zastanowiła się na moment, unosząc spojrzenie ku sufitowi, prawie jakby właśnie tam miała wypisaną ściągę pełną gotowych odpowiedzi. - Chyba muszę cię zawieść, przepraszam. Nic ponad curriculum mistrza Dolohova nie robiłam - odparła zgodnie z prawdą, uśmiechając się przepraszająco do dziewczyny.

Nie zauważyła, kiedy kelner przyniósł rachunek, był niesamowicie dyskretny. Niemniej spostrzegła rachunek leżący w okolicy Charlesa i chociaż nie zobaczyła znajdującej się wewnątrz kwoty, znowu poczuła nieprzyjemny dreszcz przebiegający po kręgosłupie. A potem chłopak oświadczył, że portfel zostawił w pracy.
Zanurkowała rękoma w kieszeniach (tak, ta sukienka miała kieszenie!), grzebiąc w nich przez kilka chwil dosyć zacięcie. Scylla zwykle nie nosiła portfela, ale za to miała dużo drobnych w każdym zakamarku swojego odzienia. Niestety tym razem wyjęła z nich niewiele.
- Mogę pomóc, ale tylko wtedy, jeśli zaakceptują płatność w guzikach - oświadczyła, kładąc przed nimi na stole cztery brązowe guziki, które mieniły się odbitym światłem stojących nieopodal świec. - Może uda się ich przekonać? To bardzo ładne guziki. - Podniosła spojrzenie, czekając na reakcję towarzyszy. Chyba zadała to pytanie zupełnie na serio.


i poklękli spóźnieni u niedoli swej proga
by się modlić o wszystko, lecz nie było już Boga
à La Folie
And was it his destined part
Only one moment in his life

To be close to your heart?
Piwne oczy i brązowe włosy z miedzianym połyskiem, czasem z rozjaśnianymi pasmami lub po całości. Ma 165cm wzrostu, a sylwetkę szczupłą i chudą. Zawsze stara się prezentować, jakby była na właściwym miejscu. Zawsze zadbana, ładnie uczesana i ubrana. Wygląda na starszą niż jest w rzeczywistości, czy to przez zachowanie, ubiór czy ogólny wygląd - chce żeby brano ją na poważnie, jednak kiedy się rozluźni, podpatrzone u innych maniery łatwo znikają. Czasem kiedy mówi, słychać francuski akcent, który szczególnie wychodzi kiedy jest pod wpływem silnych emocji. Ciągnie się za nią zapach białego piżma, jaśminu i kwiatu bawełny.

Lyssa Dolohov
#7
18.12.2024, 02:29  ✶  
Kiedy Charlie przez większość czasu wpatrywał się w Scylle, Lyssa świdrowała go okazjonalnie spojrzeniem z gatunku tych, które mało subtelnie sugerowały szybkie ukręcenie głowy, jeśli się nie opanuje. Scylla była jej - pomijając oczywiście fakt, że przede wszystkim należała do Vakela - a Mulciber zaburzał jakąś dotychczas utworzoną i wypracowaną równowagę. Nie podobało jej się to, tym bardziej że młoda panna Dolohov miała tendencję do uważania, że ludzi można posiadać; przez pieniądze, wspólne miejsce pracy, czy w jej przypadku spędzanie bardzo dużej ilości czasu w tym samym miejscu. To wystarczyło.

Charles natomiast, oprócz tego że zaburzał rozłożenie sił na jakichś wyimaginowanych szalkach, całą swoją osobą wprowadzał zamęt gdziekolwiek się nie pojawił. Oczywiście, jedyne doświadczenie z nim, Lyssa miała podczas Lammas, ale to jej absolutnie wystarczało by wydać swój własny wyrok na jego osobę. Annaleigh powinna go chociaż zamknąć u siebie na klucz i w ogóle nie wypuszczać do ludzi do momentu aż nie nabyłby ogłady.

- Gdzieś kiedyś czytałam o sposobach wróżenia celtów podczas których dana osoba spożywała surowe mięso, podczas czego była zaszywana w skórze niedźwiedzia, by przez następnych parę dni spać i uprawiać głodówkę, w warunkach ograniczających doznania zmysłowe, żeby tym samym doświadczać profetyczne sny - rzuciła, skoro Scylla okazała się niezwykle niepomocna, nawet jeśli sama zadała to pytanie tylko z grzeczności. Sposób brzmiał nieco makabrycznie i na jej gust zwyczajnie mugolsko, ale kto tam wiedział. Ważne, że wpisywał się w kategorię sposobów dziwnych.

Lyssa mrugnęła. Bardzo powoli i z pewnym zdegustowaniem, które potem rozlało się na całą jej twarz. Wyprostowała się też mimowolnie na swoim siedzeniu, bo tego to już było za wiele. Mogła się spodziewać, że kuzyn okaże się bezużyteczny.
- Żartujesz? Zapomniałeś portfela? Nie możesz sobie wymyślić jakiejś lepszej wymówki? - zapytała, unosząc jedną brew, jednak wbite w chłopaka spojrzenie było pełne potępienia. Tak się nie zachowywał mężczyzna z dobrego domu, a nawet jeśli Lyssa nauczyła się gardzić rodziną matki, to wciąż nosili czystokrwiste nazwisko. Nikt ich niczego nie nauczył?

Obrzuciła Scyllę szybkim spojrzeniem i wyciągnęła w jej stronę dłoń we wstrzymującym geście. Obie nie powinny mieć obowiązku by płacić za siebie, przynajmniej jej zdaniem.
- Wyciągaj tę sakiewkę, Charles, albo przysięgam na Matkę, że powiem o wszystkim Annaleigh. Może ci się wydawać, że jej to nie obchodzi, ale obiecuję ci, że się mylisz - syknęła, marszcząc groźnie brwi i nachylając się w jego stronę, ale oprócz tego że była zła, to czuła jak wzbiera w niej zażenowanie i czerwienieje na twarzy. Bo jeśli to prawda to... to żadne z nich przecież nie miało portfela.
sommerfugl
Although the butterfly and the caterpillar are completely different, they are one and the same.
173cm wzrostu, smukła sylwetka, nieco zbyt blada cera, której jasny odcień potęgowany jest tylko przez ciemne włosy i oczy. Nie nosi zarostu, ubiera się zwykle elegancko. W słowach często przebija się jego skandynawski akcent.

Charles Mulciber
#8
31.12.2024, 11:31  ✶  
Zapatrzony w Scyllę Charles tylko na moment stracił rezon, gdy nieobecność portfela w jego kieszeniach stała się ewidentna. Tylko na moment również odwrócił spojrzenie od Greybackówny, lecz zaraz wrócił nim do niej, gdy zadecydowała, że w jego oczach widzi ciekawość. Nie pomyliła się, Charles skwitował jej słowa uśmiechem.

- Zapamiętam, to o krwi. - Powiedział, chcąc rozładować napięcie, ale to naciągało się coraz bardziej, walczyło o to, by ostatecznie wybuchnąć skandalem. Charles raz po raz przeszukiwał kieszenie, skupiając się na marynarce, za to zupełnie pomijając oceniające spojrzenia Lyssy. - I o okruszkach. Nie martw się, Scyllo, jestem pewny, że wkrótce zaczniesz wróżyć z czego tylko chcesz, kiedy mistrz pomoże ci okiełznać twój talent. I może obędzie się bez surowego mięsa i zaszywania w niedźwiedziu?

Charles ostatecznie zdjął z siebie marynarkę, by w ten sposób łatwiej było mu przeszukać ubranie. I chociaż miało mu to pomóc, to mogło tylko potwierdzić jego tezę: nie miał portfela. Ostatecznie musiał spojrzeć na Lyssę i zupełnie nie podobało mu się to, co dostrzegł na jej twarzy. Dlaczego jej zdegustowanie tak przypominało to na twarzy wuja Roberta? Młody Mulciber skurczył się nieco w sobie.

- Nie mam portfela. - Potwierdził przed kuzynką. - Nie martwcie się, ja to załatwię. Schowaj guziczki, Scyllo, są naprawdę śliczne, szkoda byłoby, żebyś się z nimi rozstawała. Lysso… czy mogłabyś... - Charles wahał się, opuszczając spojrzenie na swój talerz pokryty okruszkami. To już nie było zażenowanie, ale wstyd. - Może za nas założyć...? Oddam ci, co do knuta.
nefelibata
oh, how can we atone
for the secrets
we've been shown?
Specyficzna, nieco dziwna, filigranowa panienka z jeszcze ciekawszą fryzurą - z przodu, po obu stronach twarzy, dwa dłuższe pasma opadają na wysokość obojczyków, natomiast reszta brązowych włosów sięga nieco dalej niż broda. Mierzy niewiele ponad metr sześćdziesiąt, co najwyżej parę centymetrów, czym bardzo kontrastuje z resztą rodzeństwa. Posiada duże sarnie oczy, patrzące na świat z naiwnością dziecka - tak jakby wzrok uciekał gdzieś dalej, hen poza horyzont. Ubiera się dziewczęco, próbuje być elegancka, ale żyje skromnie - zwykle można spotkać ją we wszelakich sweterkach, spódnicach i sukienkach w kratę, które utrzymuje w palecie wszelakich odcieni brązu i beżu. Uwielbia motywy nawiązujące do natury, nadruki z kwiatkami, grzybami i liśćmi.

Scylla Greyback
#9
03.01.2025, 16:16  ✶  
Scylla obserwowała całą sytuację z rosnącym skonsternowaniem, choć jej twarz, poza błądzącym pomiędzy pozostałą dwójką spojrzeniem, pozostawała opanowana. Lyssa wydawała się emanować narastającym oburzeniem, jakby każde kolejne słowo Charlesa było osobistą obrazą. Z kolei Mulciber, rozkładając marynarkę na oparciu krzesła, wyglądał jak ktoś, kto chciałby zapaść się pod ziemię. Atmosfera gęstniała z każdą chwilą, a Scylla miała wrażenie, że lada moment między jej towarzyszami dojdzie do wybuchu.

Zamiast dać się ponieść emocjom, postanowiła podejść do problemu z chłodną kalkulacją. Skoro nikt z nich nie miał pieniędzy, to przecież z pustego nawet Salomon nie naleje, więc tym bardziej nie widziała sensu w piętrzeniu wzajemnych oskarżeń. W końcu każdy z nich był tutaj na własne życzenie, nikt nie zmuszał ich do wspólnego posiłku. A że każde z nich zostawiło głowę na Horyzontalnej 14 to już inna kwestia.

Rozejrzała się po lokalu. Wokół panował ruch, lecz nikt poza ich stolikiem zdawał się nie zauważać zamieszania. To dawało jej przestrzeń do działania. Myśląc o możliwościach, szybko zidentyfikowała kilka opcji. Lokal był przytulny, choć wydawało się, że personel mógłby skorzystać z dodatkowej pary rąk. To mogło rozwiązać ich problem, ale nie wydawało się, by mogło to oszczędzić Lyssie dalszego poczucia zażenowania.

Schowała do kieszeni guziczki, tak jak polecił Charlie; miał rację, szkoda byłoby je zgubić, a im więcej o tym myślała, tym mniejsze szanse dawała tej walucie na rozwiązanie sprawy. Westchnęła głęboko, patrząc nieco prosząco na Lyssę, żeby opanowała nerwy, bo przecież jej złość nie sprawi, że Mulciber pieniądze wyczaruje. Poza tym czemu tak się uparła, że to on miał za nich wszystkich płacić?

- Zawsze można zapytać obsługę, czy możemy rachunek odpracować - zaproponowała, ale celowo unikała spojrzenia Lyssy w tym momencie, bo doskonale wiedziała, że ją nim zgromi. Scylli absolutnie nie przeszkadzała praca w kuchni, ale Mulciberówna przecież w życiu fizycznym wysiłkiem by się nie skalała. - Możemy też wysłać jedną osobę do Praw Czasu po pieniądze. - Tutaj już spojrzała na resztę, bo to chyba było dość neutralne rozwiązanie. - No i zawsze możemy też wybiec bez płacenia, ale to już będzie kradzież i sensacja. Ponadto ja bardzo wolno biegam i na pewno zostanę złapana, a potem ze stresu was wydam i wszystko wyśpiewam, więc... Wybór pozostawiam wam. - Oznajmiła, moszcząc się wygodniej na krześle i zaczynając bujać nogami tam i z powrotem.


i poklękli spóźnieni u niedoli swej proga
by się modlić o wszystko, lecz nie było już Boga
à La Folie
And was it his destined part
Only one moment in his life

To be close to your heart?
Piwne oczy i brązowe włosy z miedzianym połyskiem, czasem z rozjaśnianymi pasmami lub po całości. Ma 165cm wzrostu, a sylwetkę szczupłą i chudą. Zawsze stara się prezentować, jakby była na właściwym miejscu. Zawsze zadbana, ładnie uczesana i ubrana. Wygląda na starszą niż jest w rzeczywistości, czy to przez zachowanie, ubiór czy ogólny wygląd - chce żeby brano ją na poważnie, jednak kiedy się rozluźni, podpatrzone u innych maniery łatwo znikają. Czasem kiedy mówi, słychać francuski akcent, który szczególnie wychodzi kiedy jest pod wpływem silnych emocji. Ciągnie się za nią zapach białego piżma, jaśminu i kwiatu bawełny.

Lyssa Dolohov
#10
24.01.2025, 08:22  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 16.07.2025, 03:28 przez Lyssa Dolohov.)  
Lyssa powinna chyba urodzić się w rodzinie Greybacków, bo łaknęła w tym momencie krwi. Patrzyła w Charlesa spojrzeniem zafiksowanym i intensywnym, spoglądając nie na jego ciemne oczy, a gdzieś w głąb, jakby natarczywie przyglądała się ich samemu dnu, a może i sięgała do samej duszy. Oh, jakby ona tylko mogła pochwycić to, co sprawiało że Charles był Charlesem i zacisnąć na tym swoje palce. Skręcić, tak jak robiło się komuś pokrzywkę, a potem złamać i dostosować do własnego widzimisię. Kuzyn był dla niej sprawą absurdalnie straconą i taką, dla której nie było ratunku, a dodatkowo ciągnął ze sobą na dno wszystkich dookoła. Należał mu się więc ból - dla przypomnienia, że krzywdził innych i wcale jej nie interesowało, ze ci inni zdawali się nie zauważać jego głupoty. Po karze musiał przejść konkretne przemodelowanie, na całe jednak szczęście dla niego, Dolohov nie była jeszcze pewna jak sensownie zagospodarować jego atuty. Czy on w ogóle jakieś miał? Oprócz oczywiście zapominania portfela i robienia świeczek w kształcie penisów? A co potem? Podbije świat kształtem stolca?

Na tę myśl aż zgrzytnęła zębami.

- Nikt nie będzie pracować - Scylli też się należało przemodelowanie, ale przed tym się akurat wzbraniała, bo Greyback była trochę mądra inaczej i to nie była jej wina. Taka się już urodziła i niewiele dało się z tym zrobić. - Nikt też nie będzie biegał - zrobiło jej się słabo, ale nawet nie na sugestię, że miała rzucić się w sprint, a na wspomnienie o sensacji i to tej niechcianej. Tata by ją odesłał do Francji, jakby zrobili tutaj coś takiego. Już darowała sobie tłumaczenie, ze ta ostatnia sugestia była w ogóle nieprzemyślany, bo oni wszyscy wyglądali trochę jak suchotnicy (znaczy się spełniali trendy zagłodzonej szlachty) i nawet nie złapano by samej Scylli, a ich całą trójkę.

Lyssa poczerwieniała i była to w sumie jedyna widoczna zmiana w jej postawie do tej pory, bo przez cały czas, nawet kiedy mówiła do Greyback, mordowała Charliego wzrokiem. Troszkę zapiekła ją jego sugestia i to dwojako, bo po pierwsze to jak on śmiał, a po drugie ona także nie miała przy sobie sakiewki.
- Charles - głos pociągnięty miała lekką, ledwo słyszalną chrypką, jakby całe emocje spłynęły jej do gardła i fizycznie musiała ze sobą walczyć, żeby nie zacząć skrzeczeć jak wiedźma. - Czy byłbyś tak dobry i udał się do Praw Czasu po Peregrinusa? - do chropowatości słów doszła jakaś obrzydliwa, mdląca wręcz słodycz i dziewczyna sama nie była pewna, jak to w ogóle osiągnęła. Czego jednak była pewna, to gdy wreszcie spojrzała w bok i zauważyła spojrzenie kelnera, zrobiło jej się okropnie gorąco i musiała się aż powachlować dłonią.

Charles, chyba z braku innych możliwości, ruszył po pomoc, a dziewczyny zostały same - bo przecież Lyssa nie pozwoliłaby Scylli jej teraz zostawić. Nie kiedy znajdowały się w sytuacji, w której nigdy nie chciała zostać postawiona, bo czuła się jakby zaraz cała jej reputacja miała lec w gruzach - nawet jeśli miała jej niewiele. W końcu jednak podszedł do nich kelner, od dłuższego czasu kluczący i ewidentnie czekający aż uiszczą zapłatę. Dolohov w pierwszej chwili się spociła, wyraźnie zawstydzona tym, co zaraz miała mu powiedzieć, ale kiedy tylko ten w odpowiedzi zakomunikował, że w takim wypadku będzie zmuszony wezwać brygadę uderzeniową, coś w Lyssę wstąpiło. Jedzący w restauracji obiad goście, mogli być świadkiem ataku czegoś co stało na pograniczu histerii i ataku furii, bo dziewczyna to uderzała w wysokie, paniczne tony, to zwyczajnie szkalowała młodzieńca, który nieco zaczął się peszyć. Padły nawet sławetne słowa; zasadnicze pytanie, czy wie kto był jej ojcem, ale też gorzka obietnica, że ten się zdecydowanie o tym wszystkim dowie. Wszystko jednak zostało jak nożem ucięte w momencie, kiedy w restauracji pojawił się Peregrinus, przybywający na ratunek. Rachunek, został wyrównany, a Lyssa po powrocie do domu musiała bardzo długo poleżeć.

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Lyssa Dolohov (2001), Charles Mulciber (901), Scylla Greyback (1492)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa