• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Śmiertelnego Nokturnu v
« Wstecz 1 2 3 Dalej »
[05.09.1972] La mia piccola luna | Hati&Scylla

[05.09.1972] La mia piccola luna | Hati&Scylla
Krew jak czekolada
Nikt nie jest bezkarny - Zawsze trzeba płacić.
Przerośnięta, barczysta zbitka mięśni mierząca 192 cm wzrostu. Jego ciało w większym stopniu pokrywają tatuaże. Niepokojące, podkrążone ślepia w kolorze jasnego błękitu często wyrażają szaleńczą rządzę mordu. Włosy ciemne od skóry głowy - pojaśnione słońcem końce, zazwyczaj zaczesane na gładko do tyłu. Odziany zazwyczaj w szyte na miarę garnitury, na palcach widnieją dwa sygnety, zaś na szyi złoty łańcuszek. W lewym uchu często widnieje złoty kolczyk - kółeczko. Pachnie trawą cytrusową, słodką mandarynką, piżmem - niekiedy i krwią (czasami pizzą xD). Pierwsze wrażenie raczej każe zejść mu z drogi.

Hati Greyback
#1
04.01.2025, 09:25  ✶  
Miał trochę czasu, więcej niż zakładał, toteż od rana krzątał się po pizzerii, pomagając Pedro przygotować lokal do otwarcia.
Wsłuchany w dźwięki starego gramofonu, który wygrywał właśnie Cancello tra le rose autorstwa Claudio Villa, podśpiewując pod nosem podczas pracy.
-Cancello tra le rose - nucił, przejeżdżając dłonią po czerwonej kracie, prostując obrus- un angelo stanotte m'ha sorriso...
Pedro zerkał na niego raz w czas, przecierając drewniany blat baru. Pizzerie zaczął wypełniać zapach ciasta i róż, które Greyback przytargał z samego rana, a które zalegały na blacie. Wszystkie krwistoczerwone.
-Przygotowałeś wazony?
-Proszę? - mruknął Pedro, nie spodziewając się, że ten zwróci na niego uwagę przed końcem piosenki - Si, sono dietro
-Bene - Greyback się wyprostował, kierując jasne spojrzenie na mężczyznę.
-Hm? A... uno momento - Pedro machnął szmatą, którą dzierżył w dłoni, znikając za rogiem.
Rzucił spojrzeniem po lokalu, tkwiąc myślami przy osobie, przy której zdecydowanie nie powinien tkwić. A jednak zastanawiał się nad reakcją na ten drobny upominek, który postanowił jej wysłać poprzedniego dnia.
Dźwięk dzwoneczka wytrącił go skutecznie z myśli, a On powiódł spojrzeniem w kierunku frontowych drzwi, chcąc w pierwszej kolejności wyrazić niezadowolenie, lokal był jeszcze zamknięty. Jednakże nieprzychylny wyraz twarzy zniknął, a wzrok złagodniał w chwili w której Greyback uświadomił sobie, któż taki przekroczył próg Pizzerii. Nie była to żadna łajza, a jedna z jego ukochanych sióstr.
-Mamma mia! Lokal jest zamknięty! - dobiegł go chrapliwy krzyk Pedro, który właśnie wrócił na salę, dzierżąc karton w którym znajdywały się małe, zgrabne wazoniki - proszę się wypierdolić stąd i wrócić za godzinę! 
-Chiudi la bocca, Pedro - syknął Greyback - to moja sorella - zaraz rozłożył dłonie, podchodząc do drobnej istotki, która zaległa przy drzwiach.
-Żuczku, il più costoso, chodź chodź -mruknął, zatrzymując się przy Scylly - Niech ja ci się przyjrzę... - uśmiechnął się leniwie, pochylając nad Scyllą, aby różnica we wzroście nie przeszkodziła mu przyjrzeć się dziewczynie. Uniósł dłoń, aby bardzo powoli zmierzwić jej ciemne włosy - Nie słuchaj dziada, Żuczku - mruknął chrapliwym, niskim głosem, mrużąc nieznacznie ślepia.
-dziada? - fuknął oburzony Pedro, a jednak szybko umilkł, widząc wzrok Greybacka. Odstawił karton na jednym ze stolików i mrucząc coś pod nosem, wrócił za ladę.
Hati powoli wrócił spojrzeniem do siostry, chwilę lustrując wzrokiem jej uroczą twarzyczkę.
-Chodź, zjemy Calzone i napijemy się dobrej, włoskiej kawy, co ty na to? - zagaił, stwierdzając, że taka forma pytania jest dużo lepsza, aniżeli pytanie czy ta już jadła śniadanie. Zdecydowanie w jego oczach powinna się lepiej odżywiać, aby jakiś wiatr nie poniósł jej za daleko.
-Dalej zbierasz robaki? - zapytał w ciepłym tonie. Obraz Scylly w jego oczach był rozmazany, nie było im dane dużo spędzić ze sobą czasu. Gdy wyjechał była całkiem mała, a gdy wracał raz w czas nie potrafił nadrobić utraconego czasu mimo starań, a jednak pamiętał wszystko. Każdą chwilę, każde jej słowo, każde spojrzenie tych pięknych jasnych oczu, każde zmartwienie kotłujące się z tyłu jego głowy, gdyż charakterem była mniej butna od ich starszej siostry. W ich żyłach płynęła bliźniacza krew, a zarówno ona, jak i Asena, wywoływały w nim pokłady empatii i poczucie obowiązku. Były nie tylko jego rodzeństwem, były też kobietami, a kobietom należała się delikatność w obchodzeniu się z nimi. Do płci pięknej i dzieci Greyback zawsze starał się wygrzebywać pokłady cierpliwości, której zazwyczaj mu brakowało, takie były zasady.
nefelibata
oh, how can we atone
for the secrets
we've been shown?
Specyficzna, nieco dziwna, filigranowa panienka z jeszcze ciekawszą fryzurą - z przodu, po obu stronach twarzy, dwa dłuższe pasma opadają na wysokość obojczyków, natomiast reszta brązowych włosów sięga nieco dalej niż broda. Mierzy niewiele ponad metr sześćdziesiąt, co najwyżej parę centymetrów, czym bardzo kontrastuje z resztą rodzeństwa. Posiada duże sarnie oczy, patrzące na świat z naiwnością dziecka - tak jakby wzrok uciekał gdzieś dalej, hen poza horyzont. Ubiera się dziewczęco, próbuje być elegancka, ale żyje skromnie - zwykle można spotkać ją we wszelakich sweterkach, spódnicach i sukienkach w kratę, które utrzymuje w palecie wszelakich odcieni brązu i beżu. Uwielbia motywy nawiązujące do natury, nadruki z kwiatkami, grzybami i liśćmi.

Scylla Greyback
#2
06.01.2025, 03:21  ✶  
Scylla wślizgnęła się do pizzerii z delikatnym uśmiechem, który szybko zmienił się w wyraz fascynacji, gdy tylko poczuła zapach ciasta i róż. O dziwo, nie czuła się nim przytłoczona, mimo że był tak żywy, tak intensywny - może dlatego, że z powodu braku gości miejsce było na tyle spokojne, że mogła powoli na wszystko zareagować. Przesunęła spojrzeniem po wnętrzu, od obrusu w czerwono-białą kratę, po gramofon wydobywający dźwięki, które przypominały jej o czymś z dawnych opowieści. Coś włoskiego, jak cały Hati, który wydawał się w tutaj zupełnie na swoim miejscu. Choć takie miejsce na Nokturnie zdecydowanie było czymś niespotykanym.

- Hati! - zawołała z entuzjazmem, kiedy tylko go zobaczyła. Jej drobna sylwetka zdawała się niemal rozświetlona radością na jego widok. Nie przeszkadzało jej ani to, że Pedro patrzył na nią jak na intruza, ani to, że znowu nie rozumiała połowy słów. Szczerze powiedziawszy zwykle nie mogła w pełni zrozumieć nikogo, nawet ludzi mówiących po angielsku, bo jeśli nie używali obcych słów, to stosowali metafory i sarkazm, które przelatywały jej nad głową.

– Sorella? Żuczek? Il piu... - powtórzyła z trudem, próbując jakoś poskładać te słowa w całość. - Na pewno nie rzucasz zaklęć? Nie zamienisz mnie w żuka? - Zapytała, z lekkim rozbawieniem unosząc brew. Była tak na... dziewięćdziesiąt procent pewna, że to nie nastąpi.

Pozwoliła mu zmierzwić swoje włosy, choć momentalnie poprawiła je drobną dłonią. Nie lubiła tego, ale rozumiała, że nie kryły się za tym złe intencje. Przyjęła jego gesty z ciepłem, bo choć różniło ich wszystko - od wzrostu po styl bycia - Hati był dla niej jednocześnie starszym bratem i kimś, kto zawsze emanował siłą. Była szczęśliwa, że teraz mogła być obok.

- Obawiam się, że nie wiem, co to calzone - poinformowała grzecznie, dając znać, że bez tej wiedzy nie może się zgodzić. Bała się nieznanego jedzenia, zawsze była niejadkiem. Większość posiłków odrzucała ją przez teksturę. - A, i z góry ostrzegam, że zwykle po kawie jestem senna. Nie wiem czemu, ludzie zawsze mówią, że powinna pobudzać. Może to mój kolejny mankament, a może stałam się odporna przez te wszystkie eliksiry, które... - urwała, łapiąc się na tym, że niechcący prawie zboczyła na temat dzieciństwa pod opieką ojca, co nie było tematem, który kiedykolwiek chciała poruszać. Uciekła w popłochu wzrokiem, łapiąc odruchowo materiał bluzki w palce, jakby musiała odwrócić własną uwagę miętoleniem go. - Nieważne, chciałam tylko ostrzec, że mogę ziewać przez tę kawę potem, a nie dlatego, że będę znudzona. To tyle. -

Przechyliła głowę, gdy wspomniał o robakach, a jej oczy rozbłysły znajomym entuzjazmem.
- Owady - poprawiła go z uśmiechem. - Tak, nadal zbieram. Swoją drogą, ostatnio w pracy natknęłam się na bardzo dziwnie zachowujące się robaki. Dobrze, że wspomniałeś, bo muszę wybrać się do biblioteki – dodała z przejęciem, szybko zapominając o wcześniejszym zakłopotaniu.


i poklękli spóźnieni u niedoli swej proga
by się modlić o wszystko, lecz nie było już Boga
Krew jak czekolada
Nikt nie jest bezkarny - Zawsze trzeba płacić.
Przerośnięta, barczysta zbitka mięśni mierząca 192 cm wzrostu. Jego ciało w większym stopniu pokrywają tatuaże. Niepokojące, podkrążone ślepia w kolorze jasnego błękitu często wyrażają szaleńczą rządzę mordu. Włosy ciemne od skóry głowy - pojaśnione słońcem końce, zazwyczaj zaczesane na gładko do tyłu. Odziany zazwyczaj w szyte na miarę garnitury, na palcach widnieją dwa sygnety, zaś na szyi złoty łańcuszek. W lewym uchu często widnieje złoty kolczyk - kółeczko. Pachnie trawą cytrusową, słodką mandarynką, piżmem - niekiedy i krwią (czasami pizzą xD). Pierwsze wrażenie raczej każe zejść mu z drogi.

Hati Greyback
#3
06.01.2025, 20:55  ✶  
Z jego ust wyrwał się cichy chichot, gdy dopytała czy aby na pewno nie rzuca zaklęć.
-Byłabyś z pewnością urokliwym żuczkiem... o pięknej szmaragdowej barwie. Schowałbym Cię do kieszeni i zabrał do  Włoch, nauczyłbym włoskiego... - wymruczał z dziwną pasją, a zaraz uśmiechnął się - ale nie, to nie zaklęcie...
Powoli się wyprostował, zgarniając Scylle ramieniem, aby powoli podprowadzić ją w stronę drewnianego baru.
Tak krucha, niczym kryształ. Strach takowy ścisnąć ciut mocniej, jak gdyby miał się rozsypać na tysiąc kawałków.
Kryształ który przez długie lata dzielnie trzymał się w jednym kawałku. Wyrzuty sumienia - gdyby zabrał ją wtedy ze sobą - chociaż wiedział, ze to było niemożliwe. A jednak myśl, że oszczędziłoby jej to kilku wspomnień i zadrapań w psychice koiłaby duszę.
I choć Scylla wyrosła na piękną i mądrą kobietę, w oczach Hatiego wciąż była drobiażdżkiem, małym żuczkiem, który z pasją chwyta w te swoje małe dziecięce rączki chrząszcza, obserwując owada z zainteresowaniem.
Podążył za nią spojrzeniem
-Calzone to... - umilkł, chcąc jak najlepiej zwizualizować dziewczynie czym to jest - to jakbyś zrobiła z pizzy dużego pieroga - wyjaśnił i chyba to była najkrótsza i najtrafniejsza definicja - możemy wsadzić tam szpinak, sos i jakieś warzywa lub mięso... Tylko, żuczku - uniósł palec wskazujący, jakoby chciał ją upomnieć - zachowując szacunek do włoskiej kuchni - spojrzał w kierunku Pedro
-Pedro zrób nam Calzone
-Si si... - Włoch machnął szmatką, zbliżając się do lady, aby spojrzeć na Scylle - Panienko Greyback, ma panienka specjalne życzenia apropo farszu?

Ostrzeżenie na temat kawy Greyback przyjął lekko, tak by się zdawało. A jednak nie podobało mu się to co mówiła dziewczyna, nie podobało mu się również to, że temat ucina jakby był tematem tabu, a przecież dobrze wiedział. To był ich dom i ich wspomnienia, paskudne, nieco inne, ale wspólne. To nie tak, że nie podobało mu się, że o tym mówiła, czuł zwyczajnie wyrzuty sumienia, że nie potrafił temu zapobiec. Nie był obsesyjnie zafascynowany i oddany ojcu niczym ich brat, jednak po powrocie również nie odciął się od starego, a zaczął z nim kręcić wspólne interesy. Uznał tą ścieżkę za najbardziej wygodną, dającą jakąkolwiek kontrolę nad sytuacją.
-Eliksiry... - powtórzył z wolna- Cud, że nie świecimy nocą jak robaczki świętojańskie - mruknął żartobliwie, aby nieco rozładować napięcie powiązane z ów tematem, powinni o tym rozmawiać, powinien zapewnić jej mały, bezpieczny metaforyczny kąt w którym mogłaby dzielić się każdą myślą, nawet tą niechcianą.
-ciekawe - dodał apropo senności po kawie. Ciut jej zazdrościł, gdyby kawa jemu pomagała stać się sennym prawdopodobnie opijałby się nią wieczorami, dopóki nie jebnęłoby mu serce.

Uniósł jedną z brwi słysząc o dziwnie zachowujących się robakach. Gdzie Ona pracowała, że spotykała podejrzane owady?
-Co znaczy dziwnie? - mruknął i rozejrzał się po lokalu - Chcesz mi pomóc przyozdobić stoliki? W tym czasie możesz mi opowiedzieć o tych podejrzanych owadach... Swoją drogą.. gdzie ty pracujesz, że napotykasz takie atrakcje? - zerknął na nią, podchodząc do stolika, na którym był karton, który chwilę wcześniej zostawił Pedro.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Scylla Greyback (463), Hati Greyback (1047)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa