17.01.2025, 15:14 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27.09.2025, 12:13 przez Król Likaon.)
adnotacja moderatora
Rozliczono - Millie Moody - osiągnięcie Badacz Tajemnic
05.09
Restauracja Zorza
Restauracja Zorza
Ok, ok mieli iść na zakupy. Ok, miały być meble i tapety. Ok, ok, Miles była przekonana, że chodziło o wspólne przebieranie jej z Papcią Morfiną, które zakończyło się skandalicznym zachowaniem jej mentora, który potraktował ją jak tanią dziwkę i wyjechał. Widziała minę starego dobrego Jonathana, nie słyszała jak przepraszał za tego dziada, ale no nie musiał, bo to przecież nie on ją zbutował. Nie musiał też wiedzieć, że czasem z Miles nie dało się inaczej rozmawiać, że czasem trzeba było wziąć tego byka za rogi i posadzić w kącie na karnym jeżyku a i tak pierun by siedział całą karę obok pierdolonego pluszowego gówna.
To nie miało znaczenia, bo naciągnęła bardzo ładnie poprosiła Selwyna, żeby najpierw zjedli, a byli tuż obok tego lansiarskiego snobistycznego miejsca w którym już kilka razy bywała ze swoimi czystokrwistymi przydupasami. W żadnej mierze nie traktowałaby oczywiście Jonathana za kandydata do tego tytułu. Był za stary.
– I wiesz kurwa, te włosy cały czas mnie łaskoczą, musze se chuste jebnąć na głowę, żeby to miało w ogóle sens, a tak to.... – zakołysała głową i od razu nowe uczesanie dało jej się we znaki, tak jak ona dawała się we znaki innym użytkownikom restauracji, których wzrok momentalnie ściągnęła na siebie głośnym przeklinaniem od progu.
Dlatego pewnie rozsiedli się w ogrodzie, w wiklinowych koszach robiących za krzesła otoczonych pięknymi, uginającymi się (aż za bardzo) od kwiatów krzewami. Umalowana (a jakże) Miles rzuciła krótkie spojrzenie w kierunku mężczyzny, gdy wzięła kartę i próbowała odcyfrować szlaczki, które się w niej znajdowały. Czemu te potrawy miały nazwy w innym języku?! Czy nie byli w Anglii? Musieli zmienić kartę odkąd była tu ostatnio.
–A i dla jasności to NIE jest randka. Mam kurwa dosyć randek na najbliższe tysiąc pięćset lat, więc jeśli chcesz mi się oświadczyć to daruj se ok? – pod swobodną pokryweczką dymiło się, myśli kleksem podążały w każdym kierunku. Thomasa zostawionego nad Stawem, Flyna zostawionego nad morzem, Louviana zostawionego kurwa w niebycie, Christophera, który po raz trzeci wykreślił ją z kontaktów czy Bazyliszka z którym tak niemiło się pokłóciła ostatnio, a którego przerażenie wciąż nosiła w sercu. Korowód barwnych postaci skutecznie przesłaniał wewnętrzne rozdarcie spowodowane Alastorem i Eden, czy ktoś jeszcze chce dołączyć? Nie? I bardzo dobrze, niech Selwyn wie gdzie jego miejsce. – ... ale mogę się do Ciebie zwracać tatuśku, żeby sprawdzić profesjonalizm kelnerki, co Ty na to? – Miejmy choć odrobinę rozrywki w tym jebanym życiu.