28.12.2024, 20:43 ✶
Już myślał, że tym razem Theo nie zdoła oprzeć się jego zaklęciu. Nie, że mu tego życzył oczywiście, ani tego chciał bo jednak większą wygraną w tym momencie była świadomość, że chłopak najwyraźniej ma oklumencję (po dwóch wujkach i mamie) we krwi. Z tym, że najwidoczniej naprawdę tak było, nie wspominając już o tym, że to był po prostu bardzo zdolny młody czarodziej. Bariera Theo była na tyle silna, że ostatecznie o żadnym skakaniu nie było mowy, nawet jeśli Selwyn mógł zauważyć, że początkowo zaklęcie prawie zrobiło swoje. Prawie jednak czyniło wielką różnice. Zwłaszcza w takich sprawach.
Skinął głową w geście aprobaty i uśmiechnął się po raz kolejny.
– Bardzo dobrze. Wybacz, że zrobiłem to tak z nienacka, ale chciałem, abyś poćwiczył też obronę z zaskoczenia, zwłaszcza że obawiam się zazwyczaj takie ataki nie przychodzą wcześniej zapowiedziane. – A gdyby ktoś postanowił taki atak zapowiedzieć byłoby to w pewien sposób jeszcze bardziej niepokojące. Hm... Może też tak powinien zrobić dla przetrenowania chłopaka? Nie. Jeszcze by go Charlotte zamordowała za to, że wprowadza jej syna w stan paranoi lepiej, niż ona sama. Młody Kelly i tak wiedział, że niebezpieczeństwo może czaić się wszędzie. Zwłaszcza przy jego pochodzeniu.
– Ale tak, dokładnie to miałeś poczuć. Czy raczej właśnie hm... Nie poczuć. No poza spokojem, chociaż pewnie potem z czasem przestaniesz je aż tak zauważać. Zabawne, że coś w teorii tak poetyckiego, jak oklumencja jest tak trudne do opisania słowami, czyż nie? – W końcu on sam, jako oklumenta, miał w głowie wiecznie pełno myśli i emocji, a jednak potrafił jakoś wydzielić je w taki sposób, aby to co miało być chronione, pozostało chronione. – Kiedy już skończymy dzisiejszą lekcję, spróbuj potem wprowadzić ten sam spokój w głowie przy różnych sytuacjach, tak aby poćwiczyć to w mniej kontrolowanych warunkach. To co? Jeszcze kilka razy, a potem chwilą przerwy? Skrzat na pewno zaraz skończy przygotowywać obiad.
Rzeczywiście z kuchni, po której krzątał się skrzat, zaczynały dobiegać naprawdę przyjemne zapachy.
Skinął głową w geście aprobaty i uśmiechnął się po raz kolejny.
– Bardzo dobrze. Wybacz, że zrobiłem to tak z nienacka, ale chciałem, abyś poćwiczył też obronę z zaskoczenia, zwłaszcza że obawiam się zazwyczaj takie ataki nie przychodzą wcześniej zapowiedziane. – A gdyby ktoś postanowił taki atak zapowiedzieć byłoby to w pewien sposób jeszcze bardziej niepokojące. Hm... Może też tak powinien zrobić dla przetrenowania chłopaka? Nie. Jeszcze by go Charlotte zamordowała za to, że wprowadza jej syna w stan paranoi lepiej, niż ona sama. Młody Kelly i tak wiedział, że niebezpieczeństwo może czaić się wszędzie. Zwłaszcza przy jego pochodzeniu.
– Ale tak, dokładnie to miałeś poczuć. Czy raczej właśnie hm... Nie poczuć. No poza spokojem, chociaż pewnie potem z czasem przestaniesz je aż tak zauważać. Zabawne, że coś w teorii tak poetyckiego, jak oklumencja jest tak trudne do opisania słowami, czyż nie? – W końcu on sam, jako oklumenta, miał w głowie wiecznie pełno myśli i emocji, a jednak potrafił jakoś wydzielić je w taki sposób, aby to co miało być chronione, pozostało chronione. – Kiedy już skończymy dzisiejszą lekcję, spróbuj potem wprowadzić ten sam spokój w głowie przy różnych sytuacjach, tak aby poćwiczyć to w mniej kontrolowanych warunkach. To co? Jeszcze kilka razy, a potem chwilą przerwy? Skrzat na pewno zaraz skończy przygotowywać obiad.
Rzeczywiście z kuchni, po której krzątał się skrzat, zaczynały dobiegać naprawdę przyjemne zapachy.