Był to całkiem nienajgorszy poranek. Dzień zapowiadał się wyjątkowo nieźle, bo Prudence zamierzała wybrać się na kolejną schadzkę ze swoim nowym przyjacielem. Wczorajszy dzień był pełen zaskoczeń, wydarzyło się wiele, szybko, ale czuła dziwną ekscytację z tym związaną. To było nowe, zupełnie nie w jej stylu i naprawdę jej się spodobało. Zdążyła nawet nieco pijana ogarnąć sobie zupełnie nowe buty, tym razem bardziej odpowiednie do spacerowania. Lakierki zostawiła w sypialni, bo wczoraj okropnie utrudniły jej wędrówkę.
To miał być naprawdę dobry dzień, humor jej dopisywał, wydawała się być dużo weselsza niż zazwyczaj, miała ku temu swoje powody. Nie spodziewała się, że wizyta w letniej rezydencji ciotki Corneliusa okaże się przynieść jej tyle świeżości do standardowego, dość nudnego życia.
Znajdowała się na zewnątrz, właściwie to szykowała się do drogi, bo nie chciała się spóźnić na spotkanie. Trochę nie mogła się go doczekać, bo nie wiedziała do końca, co przyniesie im ten kolejny spacer, zwłaszcza po tym poprzednim, a chciała jak najlepiej wykorzystać ten tydzień, który sobie dali. Kiedy pojawiała się konkretna data z tyłu głowy miała gdzieś to, by zupełnie się nie ograniczać, bo nie warto było to robić. To miał być po prostu bardzo intensywny tydzień, który mogła przeżyć inaczej niż zakładała, zatracić się w tym nowym uczuciu, a później rozejść się każde w swoją stronę.
Kątem oka dostrzegła gazetę, która leżała przed drzwiami budynku, na ostatniej stronie znajdowało się zawsze sudoku, które uwielbiała rozwiązywać, coś pokusiło ją o to, aby złapać ją w swoje ręce. Nie zakładała jednak tego, że nie była tutaj sama. Znikąd pojawił się jej największy wrzód na tyłku, którego wolała unikać. Również sięgał po gazetę, właściwie to każde z nich ją złapało. - Nie oddam Ci jej! - Wysyczała jeszcze przez zęby, próbując wyrwać Romulusowi czasopismo. Nie założyła jednak tego, co miało się wydarzyć. Nagle zaczęli tracić grunt pod nogami, niespodziewanie. Ta gazeta nie była chyba zwykłą gazetą.
Zniknęli. Teleportowali się w samym środku lasu. Prue nie puściła jeszcze gazety, wpatrywała się w Romulusa nieco wkurwionym spojrzeniem. Nie do końca wiedziała, co właściwie się wydarzyło, czy była to jakaś jego kolejna głupia zagrywka? W końcu można się było po kimś jak on spodziewać wszystkiego.
- Co, to, miało być? - Wycedziła przez zęby. Oczekiwała, że ją oświeci, czy coś.