
- niczym szczególnym się nie wyróżnia
[koperta]
[align=right]data[/align]
Adresat,
treść.
[podpis="Nadawca"][/koperta]
Wysoki - mierzy 193 cm. Elegancki, wyprostowany, z reguły z pogodnym uśmiechem na twarzy, ale często można również spotkać niecne ogniki w jego oczach, szczególnie kiedy przebywa w towarzystwie zaprzyjaźnionych sobie osób. Oczy szaroniebieskie, włosy ciemnobrązowe. Cechuje go nieskazitelnie gładka skóra, bez jakichkolwiek niedoskonałości. Nie uświadczy żadnych blizn. Ubiera się elegancko, zawsze adekwatnie do sytuacji. Bywa, że w jego towarzystwie kręci się biały, puchaty kot.
21.03.2025, 22:48 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 25.03.2025, 16:00 przez Romulus Potter.)
![]() Sowia poczta Romulusa Sowa imieniem Britney - niczym szczególnym się nie wyróżnia Kod: [koperta] Wysoki, mierzący 193 cm. Dobrze zbudowany, umięśniony. Opalony, wręcz spieczony słońcem od prac na zewnątrz. Kawał czarodzieja. W granicach 100 kg. Wieloletni sportowiec, obecnie również pracujący w znacznym stopniu fizycznie, co widać na pierwszy rzut oka. Długowłosy, zielonooki blondyn. Ma falowane, gęste włosy w kolorze ciepłego jasnego blondu - poprzetykane pasmami rozjaśnionymi od częstego pobytu na słońcu i kilkoma pierwszymi kosmykami bieli. W kącikach oczu ma siateczkę zmarszczek, czoło również pokrywają pierwsze, jeszcze niezbyt głębokie linie. Roztacza wokół siebie zapach ziołowego dymu: ciężki, ale słodkawy, trochę kadzidłowy. Nosi się elegancko, klasycznie, choć nieczęsto sięga po magiczne szaty. W większości są to ubrania szyte na miarę. Preferuje proste, ale dopasowane spodnie i koszule z dobrych materiałów, skórzane buty. Czasami golfy albo płaszcze dostosowane do pogody. Wybiera ciemne kolory. Sięga głównie po zielenie, brązy i czerń, ale bez niebieskich podtonów (również w kierunku bardzo ciemnej zieleni albo kawowego brązu). Często sięga po skórzane rękawiczki. Na palcu niemal stale nosi złoty sygnet. Na lewym nadgarstku ma zegarek na skórzanym pasku, na prawym rzemykową bransoletę z przywieszką. Zazwyczaj mówi bez akcentu, nie unosi głosu. Raczej stawia na wizualny autorytet i chłodne, poważne, nieco kpiące spojrzenie.
23.03.2025, 01:00 ✶
list przyszedł około południa
Londyn 08.09.1972
Romy, Czysto teoretycznie: czy można kogoś zahipnotyzować przy pomocy magicznego zdjęcia uwieczniającego hipnotyzera w trakcie sesji hipnozy? Albo inaczej: jakie są sposoby zahipnotyzowania kogoś na odległość? Mugolskie środki przekazu, takie jak telewizor, wchodzą w grę? Dzięki,
A. Because no matter how long the night
It's always darker When the light burns out And the sun goes down Wysoki, mierzący 193 cm. Dobrze zbudowany, umięśniony. Opalony, wręcz spieczony słońcem od prac na zewnątrz. Kawał czarodzieja. W granicach 100 kg. Wieloletni sportowiec, obecnie również pracujący w znacznym stopniu fizycznie, co widać na pierwszy rzut oka. Długowłosy, zielonooki blondyn. Ma falowane, gęste włosy w kolorze ciepłego jasnego blondu - poprzetykane pasmami rozjaśnionymi od częstego pobytu na słońcu i kilkoma pierwszymi kosmykami bieli. W kącikach oczu ma siateczkę zmarszczek, czoło również pokrywają pierwsze, jeszcze niezbyt głębokie linie. Roztacza wokół siebie zapach ziołowego dymu: ciężki, ale słodkawy, trochę kadzidłowy. Nosi się elegancko, klasycznie, choć nieczęsto sięga po magiczne szaty. W większości są to ubrania szyte na miarę. Preferuje proste, ale dopasowane spodnie i koszule z dobrych materiałów, skórzane buty. Czasami golfy albo płaszcze dostosowane do pogody. Wybiera ciemne kolory. Sięga głównie po zielenie, brązy i czerń, ale bez niebieskich podtonów (również w kierunku bardzo ciemnej zieleni albo kawowego brązu). Często sięga po skórzane rękawiczki. Na palcu niemal stale nosi złoty sygnet. Na lewym nadgarstku ma zegarek na skórzanym pasku, na prawym rzemykową bransoletę z przywieszką. Zazwyczaj mówi bez akcentu, nie unosi głosu. Raczej stawia na wizualny autorytet i chłodne, poważne, nieco kpiące spojrzenie.
23.03.2025, 01:39 ✶
odpowiedź przyszła równie szybko, tym razem wysłana przy pomocy bardzo znajomego jastrzębia
Instrukcje niejasne. Penis utknął w wentylatorze. Ratuj. PS Czy Ty korespondujesz ze mną z domu? PPS Będę po 19. Mam jeszcze interes. Because no matter how long the night
It's always darker When the light burns out And the sun goes down Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.
23.03.2025, 21:31 ✶
Floret przyniósł Romulusowi WYJCA, poza nim dostarczył mu jedną chujoświeczkę
08.09.1972 I Ty Romulusie przeciwko mnie?! Wsadź sobie te świeczkę sam wiesz gdzie za te Twoje opowieści dziwnej treści. Jak Cię spotkam, to Ci nogi z dupy powyrywam. Sam wiesz kto Wysoki, mierzący 193 cm. Dobrze zbudowany, umięśniony. Opalony, wręcz spieczony słońcem od prac na zewnątrz. Kawał czarodzieja. W granicach 100 kg. Wieloletni sportowiec, obecnie również pracujący w znacznym stopniu fizycznie, co widać na pierwszy rzut oka. Długowłosy, zielonooki blondyn. Ma falowane, gęste włosy w kolorze ciepłego jasnego blondu - poprzetykane pasmami rozjaśnionymi od częstego pobytu na słońcu i kilkoma pierwszymi kosmykami bieli. W kącikach oczu ma siateczkę zmarszczek, czoło również pokrywają pierwsze, jeszcze niezbyt głębokie linie. Roztacza wokół siebie zapach ziołowego dymu: ciężki, ale słodkawy, trochę kadzidłowy. Nosi się elegancko, klasycznie, choć nieczęsto sięga po magiczne szaty. W większości są to ubrania szyte na miarę. Preferuje proste, ale dopasowane spodnie i koszule z dobrych materiałów, skórzane buty. Czasami golfy albo płaszcze dostosowane do pogody. Wybiera ciemne kolory. Sięga głównie po zielenie, brązy i czerń, ale bez niebieskich podtonów (również w kierunku bardzo ciemnej zieleni albo kawowego brązu). Często sięga po skórzane rękawiczki. Na palcu niemal stale nosi złoty sygnet. Na lewym nadgarstku ma zegarek na skórzanym pasku, na prawym rzemykową bransoletę z przywieszką. Zazwyczaj mówi bez akcentu, nie unosi głosu. Raczej stawia na wizualny autorytet i chłodne, poważne, nieco kpiące spojrzenie.
25.03.2025, 02:39 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 25.03.2025, 02:54 przez Ambroise Greengrass.)
list miał przyjść przed wyjcem, ale tak się złożyło, że sowa trochę się zasiedziała, ups, dotarł raptem pół godziny później
08.09.1972
Zapomniałbym: powiedziałem jej o Longbottomie. Lepiej skieruj rower do Kuwejtu, ewentualnie do Wietnamu. Twój własny, jakże zdrowy penis będzie tam tylko nieco mniejszy od przeciętnego. A.
PS To żart taki mugolski wynalazek. Tam mają naprawdę krótkie kutasy. Przynajmniej podróż będziesz mieć długą. Because no matter how long the night
It's always darker When the light burns out And the sun goes down Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.
18.05.2025, 20:56 ✶
Do rąk własnych Pana Romulusa Pottera, magipsychiatry o nieposzlakowanej reputacji i, jak mniemam, cierpliwości ponad normę.
07.09.1972
Szanowny Panie Potter, Piszę do Pana w stanie absolutnej desperacji, chociaż zarazem dziwnej ekscytacji, co chyba już samo w sobie powinno być dla Pana sygnałem alarmowym. Otóż od około trzech tygodni (choć może to być i dłużej - czas stracił znaczenie odkąd w moim życiu pojawił się ten osobliwy problem) męczą mnie sny… bardzo intensywne, bardzo żywe sny… z ogórkami w roli głównej. Nie mówię tu, Panie Potter, o jakichś niewinnych ogóreczkach pokrojonych w plasterki na kanapce. Nie, nie. Te ogórki są… wszędzie. Śnią mi się. Codziennie. Ogórki. Nie jako warzywa, nie jako dodatek do obiadu. Nie, Panie Doktorze. W moich snach ogórki są dominujące. Śnią mi się w łóżku, wiją się między prześcieradłami jak niepokojąco chrupiące... węże. Czasem jeden z nich ma na sobie cylinder i mówi do mnie po francusku. Czasem tańczą - tak, Panie Doktorze, tańczą, na mojej poduszce, w rytm muzyki, której nie potrafię zidentyfikować, ale mam wrażenie, że to polka. Raz jeden ogórek próbował mnie pocałować. Nie pytaj Pan, co czułem. Zaczynam się obawiać o swoje zdrowie psychiczne, skoro ostatnio zamiast do pracy ruszam niechcący do warzywniaka, gdzie godzinami stoję przy półce z warzywami, gapiąc się intensywnie na kiszone w beczkach. Sprzedawczyni zaczęła podejrzliwie na mnie patrzeć. Wczoraj zapytała, czy "wszystko u mnie w porządku", a ja prawie się rozpłakałem, bo tak, ale nie, rozumie Pan? Co gorsza, Panie Doktorze, moje zainteresowanie ogórkami przybiera coraz bardziej cielesny wymiar. Wzdrygam się, pisząc to, ale ostatnio, widząc wyjątkowo dorodnego szklarniowca, poczułem coś, co mogę jedynie określić jako… podniecenie. Rano budzę się zlany potem, ale i z jakimś… niedookreślonym poczuciem tęsknoty. Bo choć mnie prześladują, to też - niech mnie piorun trzaśnie - są takie… pociągające. Wiem, jak to brzmi. I nie, nie jestem pod wpływem żadnych eliksirów (od trzech miesięcy o suchym pysku). Do niedawna jeszcze jakoś funkcjonowałem, ale wszystko się zmieniło, gdy poszedłem na targ. Zamierzałem kupić tylko trochę cebuli, lecz… wtedy je zobaczyłem. Ogórki. Leżały w skrzynkach, błyszczące, długie, tak idealnie symetryczne, że niemal się wzruszyłem. Nie mogłem oderwać wzroku. Podszedłem bliżej. Sprzedawczyni zapytała, czy chcę kilo. Chciałem więcej niż kilo, Panie Doktorze. Chciałem relacji. Nie potrafię już funkcjonować. Znajomi przestali zapraszać mnie na spotkania, bo ponoć w towarzystwie nie da się ze mną rozmawiać, bo każde zdanie kończę westchnieniem: "A ogórki…" Panie Potter! Błagam o pomoc! Czy to klątwa? Czy spotkał się Pan kiedyś z czymś takim w literaturze magipsychiatrycznej? A może to zemsta? Proszę o jak najszybszą odpowiedź - tą samą sową, ale niech leci w nocy, bo sąsiedzi już się dziwnie patrzą, odkąd zaczęli słyszeć moje nocne krzyki. Proszę także o pełną dyskrecję. Gdyby to wyszło na jaw, nie zniosę kpiny rodziny, która i tak uważa mnie za ekscentrycznego od czasu incydentu z rabarbarem. Z poważaniem, Anonim Czarodziej nieznanego statusu krwi; znany XVI-wieczny lekarz i alchemik. Jest on uznawany za odkrywcę mowy węży.
31.05.2025, 21:33 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 31.05.2025, 21:37 przez Paracelsus.)
Do listu dołączono butelkę ognistej whisky i cygaro, a także ryzę papieru
10.09.1972 | Dolina Godryka
Synu, krótko, bo obaj wiemy, że jako moja krew masz alergię na dłuższe formy, które nie są opatrzone Twoimi własnymi inicjałami. Wydawnictwo domaga się czegoś nowego, co mogłoby wydać tu i teraz. Czegoś, co na chwilę przyciągnie uwagę i doskonale się sprzeda. Przez wzgląd na śmierć kilku poczytnych autorów oraz utratę paru rękopisów podczas pożarów, bez wątpienia powstała luka, którą mógłbyś wypełnić. Zarząd ogarnęła panika, akcje firmy mogą gwałtownie spaść, jeśli postanowimy czekać na cud. Zresztą zdajesz sobie sprawę z tego, że jako realista i agnostyk, nie wierzę w cuda. Ty również powinieneś przestać skupiać się na tych Twoich absurdalnych teoriach. Pomyślałem, że powinieneś napisać coś o piromanii. Najlepiej w zestawieniu z traumą ognia, symboliką oczyszczenia w płomieniach oraz wpływem apokaliptycznych wizji sądu ostatecznego wpajanych społeczeństwu przez koweny na zbiorową panikę podczas wydarzeń 8 września. Napisz także kilka teorii dotyczących pokłosia. Coś lekko kontrowersyjnego, może jakaś lekką krytykę dla tego postępowania? Z pewnością coś wymyślisz. Ogień jako obsesja, jako źródło lęku, jako katharsis. To trudny temat, ale jakże aktualny. Ludzie lubią czytać o tym, czego się boją. A obaj wiemy jak aktualnie wyglądają statystyki. Poza tym lekka kontrowersja wyśmienicie się sprzeda. Masz do tego rękę. Wiesz, gdzie boli i jak to opisać, żeby nadać temu odpowiedni wydźwięk. To nie musi być nic długiego. Wallace mówił, że możemy przyjąć nawet coś grubości broszury informacyjnej. Trzech objętości przeciętnego artykułu na główną stronę, dajmy na to, takiego Proroka. Goni nas czas, powinniśmy coś wydać, zanim zrobi to konkurencja. Zróbmy z tego zapowiedź, przedsmak książki, którą wydasz za kwartał lub dwa. Odezwij się zanim dyrektor zarządu ponownie zacznie przepychać pomysł wydania zbioru białych wierszy o wampirach. Nathan
PS Interesuje mnie konkretna data, kiedy możemy umówić spotkanie. PPS Tak. To presja. Wiem, że doskonale na Ciebie działa. Czarodziej nieznanego statusu krwi; znany XVI-wieczny lekarz i alchemik. Jest on uznawany za odkrywcę mowy węży.
01.06.2025, 23:55 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 01.06.2025, 23:59 przez Paracelsus.)
Trzy ryzy papieru zostały dostarczone przez skrzata, jeszcze tego samego dnia
11.09.1972 | Londyn
Romulusie, nie, to nie był żart, ale cieszę się, że zadziałało lepiej niż kawa. Co do wampirów: zgoda, paskudny pomysł. Spokojnie, nikt jeszcze niczego nie podpisał. Przyblokowałem ich dziś rano. Po raz kolejny. Wydawnictwu już przypomniałem, kto płaci rachunki i kto decyduje, co trafia do druku jako priorytet. Wyczuwam tam raczej desperację niż realny zamiar. Potraktuj tę odpowiedź jako potwierdzenie: żadnej romantyzacji wampirów pod naszym szyldem. Nawet nieoficjalnym. Dobrze, że piszesz. Jeszcze lepiej, że się wściekasz. Rób to. Po swojemu. Pisz. Dużo. Mocno. Bez cenzury. Feniks, dywan, koc - wszystko kupuję. Byleby szybko. Wyślę papier. Skrzata też. Oczywiście, wezmę tego, który nie sapie. Cieszy mnie, że masz jasno poukładane priorytety. Nathaniel
PS Po raz tysięczny, Romulusie, miejże litość... Przestań zwracać się do mnie per tato, nawet listownie. Nie mam siedemdziesięciu lat. Szarlotka była wyśmienita. Taka nie za słodka. PPS Data. Potrzebuję umówić spotkanie. Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.
03.06.2025, 00:51 ✶
![]() Londyn, 11.09.1972
Szanowny PanRomulus P. Potter Szanowny Panie Potter, Pragnę uprzejmie sprostować, iż oczekiwana objętość tekstu powinna wynosić minimum pięćdziesiąt do stu stron w standardowym formacie, w jakim dotychczas dostarczał mi Pan swoje prace. Jako płodny pisarz, z pewnością zdoła Pan wywiązać się z tego zobowiązania do końca bieżącego miesiąca. Z poważaniem,
Claudius T. Wallace Personalny Agent Literacki Bard wykorzystywany przez: @Cornelius Lestrange bardzo wysoki - 196 cm / atletyczna sylwetka / ciemnobrązowe, półdługie włosy / brązowe oczy / cztery złote kolczyki (małe kółka) w lewym uchu / poparzenie na szyi od prawej strony i części prawego ucha / nadkruszona prawa trójka / luźny, praktyczny styl ubioru / wytatuowany pod rękawami skórzanych albo materiałowych kurtek / sprężysty krok, jakby zawsze gdzieś się spieszył / "francuski" akcent - miękkie r, zmiękczone głoski, cichy głos
03.06.2025, 17:21 ✶
wcześnie rano, pod drzwi
12.09.1972
Rezerwuj drugą połowę 13.09., potrzebuję asystenta, a ty inspiracji do książki - doskonale się składa, idziemy na kremówki. Ty stawiasz, odwdzięczysz się za ratunek. B. ![]() |
|