16.05.2025, 10:30 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27.09.2025, 12:13 przez Król Likaon.)
adnotacja moderatora
Rozliczono - Millie Moody - osiągnięcie Badacz Tajemnic
01.09
blisko północy
tej drugiej północy
blisko północy
tej drugiej północy
…przeskoczyła ich.
Niebo było bezchmurne, a noc jeszcze ciepła. W końcu lato się jeszcze nie skończyło. Momentalnie po teleportacji uderzył w nich lekki wiatr pachnący mułem i szuwarami oraz symfonia rozochoconych świerszczy i chóru żab. Charakterystyczna woń jeziora tak odmienna od morskiej wody, która towarzyszyła im ostatnio. Chociaż nie… poprzednie spotkanie też kończyło się tutaj. Teren zdawał się dziewiczy, natura łatwo zapominała walki, które działy się na jej scenie. Drzewa otulały ich ciasno, szumiąc jednostajnie, a księżyc w trzeciej kwadrze zachwycał swoją nijakością - ni to otwarty, nie zamknięty… dążył do pełni, lecz pozostawał w procesie, dając pola rojom gwiazd. Światło zabudowań nie zaburzało odbioru nieba, a jeziorna toń pozostawała niewzruszona.
Miles pociągnęła go do malutkiej plaży, gdzie “klif” wysokości kilkunastu cali dawał złudzenie wygodnej ławeczki.
– Nie wolno Ci tu być. I nie wolno Ci mówić o tym miejscu. I w ogóle NIE WOLNO kumasz? To bardzo ważne. Nawet Brennie. – Zwłaszcza Brennie. W końcu powiedziała, że z nim dopiero pogada, a nie zabierze go do ich super duper tajnej bazy. Z drugiej strony... nie był to w końcu dom a oddalone od niego kawałek bajoro i jeśli nie przemieszczą się zbyt daleko, to istniała spora szansa, że Basilius i tak się nie zorientuje gdzie są i jak tu wrócić. Ponad wszystko jednak była w tym strasznie egoistyczna, ponieważ sama osobiście kochała to miejsce, czuła się tak jakby zapraszała Liszka wprost do wnętrza swojego jestestwa. I ze wszystkich ludzi spoza Zakonu, to właśnie jemu chyba mogła na tyle zaufać. To jemu na tyle ufała i ufała sobie w tym zaufaniu (co nie było aż tak oczywiste). Pozostawiła go na ich nowej “ławce”, razem ze zrujnowanymi szpilkami i zsuniętymi z nóg pończochami. Podeszła do wody i dotknęła ją łagodnie na powitanie, a potem ochłodziła sobie nią policzki.
Trupia woda. Martwa woda. Księżycowa woda. Jej woda.
To było dobre miejsce żeby... porozmawiać o rzeczach.