Nie tylko ten jeden dzień, ale też ostatnie tygodnie, sprawiały że w jego głowie pojawiały się myśli dotyczące tego, co nie powinno mieć miejsca. Starał się je od siebie odpychać. Nie poświęcać temu zbyt dużej uwagi. Nie chciał przekreślić tego, co mieli; co ich łączyło. Ich znajomość nie była przecież zwyczajna. Choć nigdy nie powiedział tego wprost, zawsze doceniał bliskość Lycoris. To, że stanowiła dla niego wsparcie.
Takim samym starał się być dla niej.
Wiedział, że wreszcie będzie chciała o tym porozmawiać. Zdawał sobie sprawę, że ten moment nastąpi. Najpewniej prędzej niż później. Rozumiał też, że nie powinni tego zostawiać bez słowa. Zachowywać się tak, jakby nic się nie działo; jakby nie zachodziły pomiędzy nimi żadne zmiany.
- Wiem, rozumiem. - zareagował na jej słowa, przyglądając się zarazem temu, jak zaczęła poruszać się od jednej ściany do drugiej. A później to samo, znów, na nowo. Ta sama historia. Sam również nie zdecydował się zająć żadnego z foteli. Stanął zaraz przy wejściu do pomieszczenia. Niepewny tego co dalej. Nieprzekonany względem żadnej z możliwości. Albo może pewny tego, iż każda z nich będzie tą niewłaściwą?
Kiedy zatrzymała się przed nim. Kiedy ich spojrzenia się spotkały... wyciągnął rękę. Ujął jej dłoń, jednocześnie przyciągając do siebie drobną, kobiecą sylwetkę. Ciche westchnienie, uprzedziło słowa. Wypowiedziane nieśpiesznie. Nie brzmiał teraz niczym ten Theon, którego wszyscy znali. Lekkomyślne, duże dziecko, które do niczego nie podchodziło na poważnie. Znali się jednak na tyle długo, że wiedziała iż było to na ogół pozą.
Maską noszoną na twarzy częściej niż tą śmierciożerczą.
- Po prostu pozwólmy temu płynąć. - wreszcie zaproponował. Choć nie był do tego przekonany, pozwolił sobie puścić jej dłoń, obejmując zarazem w pasie. Jeszcze bardziej skracając dzielącą ich odległość. Wolną ręką unosząc ku górze podbródek kobiety. Był od niej wyższy, aczkolwiek dotyczyło to większości ludzi, z którymi przebywał. Dawno temu zdołał się przyzwyczaić.
Pochylił głowę, z wolna się do niej zbliżając. Dając jej czas na podjęcie decyzji. Mogła poczuć na policzku jego ciepły oddech. Ledwie o sekundy uprzedził on to, co Theon zamierzał zrobić. O ile nie zamierzała tego odrzucić. Przyjąć tak typowej dla siebie, nieprzystępnej pozy.
Ale jaki to miało sens?
Cokolwiek by zrobili, postanowili, coś pomiędzy nimi uległo przecież zmianie.