Geraldine nie zamierzała opuścić Beltane. Może nie mogła go spędzić tak jak chciała, wszak osoba, z którą najchętniej poszłaby dzisiaj do lasu musiała pracować, taka już jest służba w ministerstwie. Było szkoda, że nie spędzą tego dnia razem, jednak zamierzała choć na chwilę znaleźć Thomasa w tym tłumie. Pisał jej o jakichś pączkach, miała zamiar mu je dostarczyć, jak przystało dobremu posłańcowi. Chciała go zobaczyć, chociaż przez chwilę.
Panna Yaxley wyglądała dzisiaj zupełnie inaczej niż zwykle. Pierwszy raz faktycznie wtapiała się w tłum panien gotowych na poszukiwanie swoich wybranków. Ubrała na siebie białą sukienkę, która sięgała praktycznie do stóp - dzięki czemu nie było widać jej starych, skórzanych butów. Włosy zostawiła rozpuszczone, sięgały jej do ramion - za uchem miała kwiatek, fioletowego irysa, którego dostała w liście od Thomasa, zamierzała dołączyć go do wianka, który miała w tym roku upleść - chyba pierwszy raz. Przynajmniej taki był zamiar.
Pojawiła się na sabacie w towarzystwie swojego przyjaciela, wiedziała, że będą się tutaj razem wyśmienicie bawić. W końcu nie raz już uczestniczyli w podobnych spędach razem.
Szła przed siebie powolnym krokiem, trzymała Gio pod rękę. Dla obcych musieli wyglądać na całkiem dobraną parę, widać było, że humory im dopisują. - Wiesz Gio, cieszę się, że przyszedłeś tutaj ze mną. - Rzekła jeszcze do przyjaciela. - Z nikim innym bym się tu równie dobrze nie bawiła, chociaż właściwie jest jedna osoba. - Chyba nie wspominała mu jeszcze o tym, że poznała kogoś, właściwie to nie poznała, tylko dotarło do niej, że w sumie od zawsze to go lubiła jakoś bardziej niż powinna, tylko nie chciała tego przyznać.
- Goblin! Chodźmy do niego- Pociągnęła Gio ze sobą, żeby wylosować fanty, dostrzegła też stoisko, które ją zainteresowało. - Później pójdziemy tam! - Pokazała ręką miejsce, które zwróciło jej uwagę. Chodziło o stoisko Vior. Zamierzała tam kupić coś dla Hardwicka.
!goblin