Vespera do końca nie była przekonana, czy chciała się zjawiać na Beltane, ale przynależność do zamaskowanych władców świata zdecydowała za nią. Z jednej strony chciała poczuć trochę emocji w swoim życiu, a takie miejsca są przepełnione tym wszystkim. Liczyła też, że spotka tutaj kogoś ciekawego, kogoś wartego uwagi. Tak, miała na myśli konkretną osobę, ale nie miała zamiaru tego nikomu zdradzać. Upierała się, że póki co nie potrzebowała partnera, nie po stracie dwóch kochających mężów. Czasami myślała o tym, że może została przeklęta, dlatego jej małżeństwa nie miały happy endu.
Ubrała dzisiaj specjalnie na tą okazję ciemnozieloną suknię z długimi zwiewnymi rękawami pod, którymi z łatwością ukryła pewien ważny przedmiot. W odpowiednich miejscach wyszyte na niej były listki zieloną nicią i kilka kwiatów. Wszystko zaczarowane tak, aby się delikatnie mieniło i zdobiło jej osobę. Na głowie miała pleciony wianek z niebieskimi kwiatkami i mnóstwem zielonych liści.
Na miejsce przybyła razem ze swoim bratem i jego koleżanką, gdyż nie pomyślała wcześniej, aby umówić się z ewentualnym partnerem. Wiedziała jednak, że jej brat też był dobrym towarzyszem na sam początek, a że mieli wspólny cel w przybyciu w to miejsce to nic nie przeszkadzało, aby się tu pojawić razem. Jej uwagę od razu przykuł rozgardiasz, który towarzyszył temu miejscu, ale nic nie było w tym dziwnego, gdyż tłum ludzi zwykle był chaotyczny, a to oznaczało, że jej zadanie będzie znacznie łatwiejsze niż się można było spodziewać.
Zwróciła uwagę nawet na goblina, który sprzedawał losowe fanty. Kusiło ją, aby do niego pójść, ale wiedziała, że jej brat zawsze ma swoje priorytety i nie miała zamiaru mu ich psuć. Skinęła do niego głową i ruszyła niczym cień tuż za nim.
— Możesz pierwszy. – odpowiedziała, ale pozostawiła również szanse na decyzję dla Alanny.