14.03.2023, 13:17 ✶
Nie chował się przed Letą i Cathalem celowo. Nawet nie wpadł na to, że w ogóle zechcieli by go szukać na wydarzeniu, które zdawało się ich nie interesować. Sam był przez Shafiqa uprzedzany, że miejsce to nosi w sobie dość specyficzną magię i – chociaż doskonale zdawał sobie z tego sprawę – postanowił zignorować jego słowa. Tak wiele osób wspominało o Beltane jako istotnym dla czarodziejów sabacie, że nie potrafił sobie odmówić zobaczenia tego na własne oczy. A duchy? Phi, radził sobie ze starożytnymi kapłanami. Dlaczego miałby się przejmować przodkami brytyjskich czarodziejów?
Kręcił się w tłumie ludzi, którzy na co dzień zwracaliby na niego uwagę jako tego, który wyróżniał się z tłumu swoim wyglądem. Teraz jednak byli zbyt pochłonięci atrakcjami i wzajemnym towarzystwem. Stoiska kusiły słodkościami i nagrodami – zwłaszcza loteria fantowa i duchy wyzywające ludzi do gry w gargulki. Już on by im pokazał! Jego uwagę jednak zwrócił biały wierzchowiec, który nagle pojawił się w zasięgu wzroku, niosąc na sobie dwóch mężczyzn o wyjątkowo znajomych twarzach.
- Elliott – odparł zaskoczony na przywitanie, odrywając wzrok od zwierzęcia. – Cześć, Percy – rzucił jeszcze w kierunku drugiego mężczyzny, uśmiechając się wesoło i starając zignorować fakt, jak mizernie wyglądał. Nie powinno się pytać w takich okolicznościach, prawda? – Skoro już tutaj jestem, nie mogę omijać świąt. To byłoby niegrzeczne, prawda? Poza tym to dobra okazja, żeby coś wygrać. Myślisz, że bym to przepuścił? – zaśmiał się. Humor mu dopisywał, chociaż gdzieś w głębi ciągle czuł, że coś jest nie tak. Nie potrafił jednak powiedzieć, co takiego i dla własnego spokoju zrzucał to na obecność duchów przy jednym ze stoisk.
Kręcił się w tłumie ludzi, którzy na co dzień zwracaliby na niego uwagę jako tego, który wyróżniał się z tłumu swoim wyglądem. Teraz jednak byli zbyt pochłonięci atrakcjami i wzajemnym towarzystwem. Stoiska kusiły słodkościami i nagrodami – zwłaszcza loteria fantowa i duchy wyzywające ludzi do gry w gargulki. Już on by im pokazał! Jego uwagę jednak zwrócił biały wierzchowiec, który nagle pojawił się w zasięgu wzroku, niosąc na sobie dwóch mężczyzn o wyjątkowo znajomych twarzach.
- Elliott – odparł zaskoczony na przywitanie, odrywając wzrok od zwierzęcia. – Cześć, Percy – rzucił jeszcze w kierunku drugiego mężczyzny, uśmiechając się wesoło i starając zignorować fakt, jak mizernie wyglądał. Nie powinno się pytać w takich okolicznościach, prawda? – Skoro już tutaj jestem, nie mogę omijać świąt. To byłoby niegrzeczne, prawda? Poza tym to dobra okazja, żeby coś wygrać. Myślisz, że bym to przepuścił? – zaśmiał się. Humor mu dopisywał, chociaż gdzieś w głębi ciągle czuł, że coś jest nie tak. Nie potrafił jednak powiedzieć, co takiego i dla własnego spokoju zrzucał to na obecność duchów przy jednym ze stoisk.