14.03.2023, 18:09 ✶
Z uprzejmym, ciepłym uśmiechem wsłuchał się w jej słowa. Zdecydowanie nie mógł odmówić jej dobrego wychowania, a z tego co słyszał od niektórych pracowników BUM'u, miała spory potencjał. Starczyło tylko odpowiednio go skierować.
— W pełni rozumiem i doceniam. Z pewnością niektórzy moi koledzy woleliby bawić się w oficjalne nazewnictwo, ale osobiście nie czuję takiej potrzeby. W końcu jesteśmy dzisiaj partnerami, prawda? — dokończył jeszcze, ale rozmowa nie trwała wiele dłużej. Musieli skupić się na działaniu.
Orion nie uważał się za jakiegoś wybitnego mentora, aczkolwiek nie dało mu się odmówić pewnego doświadczenia. W końcu zdołał jakoś oswoić brata z pojęciem porządku i (prawie) właściwego podejścia do pracy, także — nie było tak źle. Oczywiście nie miał zamiaru prawić jej teraz kazań, ale miał nadzieję, że w trakcie patrolu uda mu się jakoś pomóc.
Albo ona jemu.
Mina nieco mu zrzedła, gdy zaklęcie nie wyszło. Nie był to co prawda pierwszy raz, gdy jakiś czas mu nie wyszedł, ale w tej sytuacji zdecydowanie nie było mu to na rękę. Nie chodziło tutaj jednak o jego ego, nic z tych rzeczy. Po prostu nie chciał pokazywać tego typu oznak słabości czy braku umiejętności przed ludźmi, gdy czasy robiły się niespokojne. Zaufanie w kompetencję aurorów było kluczowe dla zachowania spokoju, a Bulstrode zdecydowanie się nie popisał.
Na szczęście Wood uratowała sytuację.
— Doskonała robota. Jak widać, młodzi czarodzieje w naszych szeregach zaliczają się do znakomitych czarodziejów — rzucił zarówno do ojca jak i samej rudowłosej.
Gdy już oddalili się nieco od zgromadzenia, zerknął raz jeszcze na kobietę.
— Jak widać, dobrze zrobili, przydzielając mi dzisiaj partnera — zaśmiał się lekko, kręcą przy tym głową. — Chcesz się udać w jakąś konkretną stronę, czy po prostu obejdziemy okolicę? — dodał jeszcze, zerkajac na nią pytająco.
— W pełni rozumiem i doceniam. Z pewnością niektórzy moi koledzy woleliby bawić się w oficjalne nazewnictwo, ale osobiście nie czuję takiej potrzeby. W końcu jesteśmy dzisiaj partnerami, prawda? — dokończył jeszcze, ale rozmowa nie trwała wiele dłużej. Musieli skupić się na działaniu.
Orion nie uważał się za jakiegoś wybitnego mentora, aczkolwiek nie dało mu się odmówić pewnego doświadczenia. W końcu zdołał jakoś oswoić brata z pojęciem porządku i (prawie) właściwego podejścia do pracy, także — nie było tak źle. Oczywiście nie miał zamiaru prawić jej teraz kazań, ale miał nadzieję, że w trakcie patrolu uda mu się jakoś pomóc.
Albo ona jemu.
Mina nieco mu zrzedła, gdy zaklęcie nie wyszło. Nie był to co prawda pierwszy raz, gdy jakiś czas mu nie wyszedł, ale w tej sytuacji zdecydowanie nie było mu to na rękę. Nie chodziło tutaj jednak o jego ego, nic z tych rzeczy. Po prostu nie chciał pokazywać tego typu oznak słabości czy braku umiejętności przed ludźmi, gdy czasy robiły się niespokojne. Zaufanie w kompetencję aurorów było kluczowe dla zachowania spokoju, a Bulstrode zdecydowanie się nie popisał.
Na szczęście Wood uratowała sytuację.
— Doskonała robota. Jak widać, młodzi czarodzieje w naszych szeregach zaliczają się do znakomitych czarodziejów — rzucił zarówno do ojca jak i samej rudowłosej.
Gdy już oddalili się nieco od zgromadzenia, zerknął raz jeszcze na kobietę.
— Jak widać, dobrze zrobili, przydzielając mi dzisiaj partnera — zaśmiał się lekko, kręcą przy tym głową. — Chcesz się udać w jakąś konkretną stronę, czy po prostu obejdziemy okolicę? — dodał jeszcze, zerkajac na nią pytająco.