Ludzie przy stoiskach pojawiali się i znikali, co Jonathanowi absolutnie nie przeszkadzało. Im więcej, tym weselej!
Intymny moment? Cóż za urocze określenie. Ale spiął się na moment słysząc, że Sarah może tego dokonać tu i teraz.
— Może tak, może nie — odpowiedział Sarah na pytanie o schlebianie. Szczegółowe informacje o ślubie go uspokoiły. Chociaż pójście w ten żart mu się podobało, nie miał ochoty wiązać się z Ger. Ani z kimkolwiek innym.
— Ło, co to było!? — roześmiał się po podskoczeniu w reakcji na elektryzujący dotyk Theodora. — A wieczór kawalerski to ja mam codziennie, nie potrzebuję kolejnego!
Cóż za charyzma, cóż za nonszalancja!
Zmarszczył brwi, gdy Cameron zaczął przystawiać się do Geraldine. Objął ją w pasie i niezaproszony sięgnął po czekoladkę wpychając ją sobie do ust.
— Hm... Dobre...
A wtedy Geraldine wspomniała o polance. Prawdę mówiąc chętnie by tu został i popatrzył sobie dłużej na tego ładnego chłopaczka... Ładnego chłopaczka? W sumie czemu nie... Ale przyjaciółka już odciągnęła go od stoiska, a uścisk miała mocny.
— Hej, napisz do mnie kiedyś — rzucił Cameronowi na odchodne wciskając mu swoją wizytówkę. Elegancka kartka papieru wypisane miała personalia Giovanniego, zawód: pisarz, felietonista, podróżnik oraz adres rezydencji domowej.