Nie czekała długo. Łatwo było wypatrzyć go w tłumie. Theon Yaxley górował wzrostem nad większością czarodziejów. Doszły ją słuchy, że kiedyś dawno temu ich rodzina nawiązywała dosyć bliskie relacje z olbrzymami, widać coś z tego pozostało w ich krwi. Jakie to przewrotne, że oni polowali na bestie, kiedy sami mieli w sobie coś z nich.
Była ciekawa tego spotkania. W końcu miało być inne od tych dotychczasowych, kiedy mężczyzna zachowywał się wobec niej nienaturalnie. Wszak zdołała go dwa razy oczarować.
- Nie mogłam opuścić tego spotkania. - Powiedziała raczej chłodnym tonem. Zauważyła też, że kiedy nie korzystała ze swojego czaru to i on wydawał się być bardziej obojętny. Wcześniej zdecydowanie działał na niego tylko i wyłącznie jej urok.
- Dosyć oficjalnie, jak na to, jak zachowywałeś się dotychczas. - Nie byłaby sobą, gdyby odmówiła sobie komentarza. - Avery Stella, ale to już wiesz. - Wyciągnęła rękę, aby uścisnąć dłoń mężczyzny.
Nie wiedziała, co go tutaj sprowadza. Ona sama przyszła zaspokoić oczekiwania rodziców, miała nadzieję, że załatwią sprawę szybko i będą mogli się rozejść. - Gotowy, aby wmieszać się w ten tłum? - Zapytała jeszcze mężczyzny zanim weszli na polanę.