Różniło ich to nieco. Stelli zależało na tym, aby ją rozpoznawali. W końcu od tego zależało, czy będzie mile widziana na wydarzeniach towarzyskich, czy będzie miała możliwość gry dla tłumów - a to było dla niej najważniejsze, bez tego nie potrafiła żyć, musiała więc dbać o zainteresowanie swoją osobą. Teraz może nie szło jej to najlepiej, jednak nie dawała o sobie zapomnieć, właściwie to nawet ten skandal z samobójczą śmiercią siostry spowodował, że coraz więcej osób wiedziało kim jest.
- Oczywiście, mam nadzieję, że nie myślałeś, że będzie inaczej, wysokie standardy - są bardzo istotne, staram się tym kierować w życiu. Jakbyś chciał uciec - to jeszcze jest szansa. - Nie sądziła jednak, że to zrobi, ale nie ukrywała, że ma taką możliwość.
- Jest to całkiem rozsądne rozwiązanie, przynajmniej się nie rozczarujesz. - Zgodziła się z nim. Nie było to wcale takie złe rozwiązanie, dzięki temu zawsze można było się pozytywnie zaskoczyć.
- Coraz bardziej mi się podoba. - Rzekła na słowa, w których wspomniał, że coś wymyślą. Faktycznie decyzja o pojawieniu się tutaj z nim nie była taka zła.
Nie wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, jak bardzo traumatycznym przeżyciem było dla Avery znalezienie martwej siostry, nadal się nie do końca po tym wszystkim pozbierała, co można było zobaczyć na załączonym obrazku.
- Dobrze, że nie jesteś taki wrażliwy, ale na takiego wyglądasz, gdyby było inaczej pewnie bym sobie nie pozwoliła na taki komentarz. - Pozwoliła sobie wyjaśnić. - Tylko tym razem, czy powinnam zacząć uważać na słowa? - Wolała się upewnić.
Avery próbowała znaleźć stoisko o którym mówił, jednak tłum trochę jej w tym przeszkadzał. Wcale jej to nie zdziwiło, że zauważył je pierwszy. - Zaczekam tutaj, tylko nie zapomnij o pączku dla mnie, czy czymś innym, weź coś specjalnego. - Powiedziała jeszcze i puściła jego rękę, nie zamierzała przepychać się w tym tłumie.