— Dla mnie to interesująca nowość — odpowiedział. Jak każda praca i ta nużyła, chociaż dla Martina brzmiała niezwykle ekscytująco. Oczekiwanie na właściwy moment otaczało się nutą magicznej przygody do świata piękna. Ulotność chwili była pasjonująca i cudowna, zarówno w swej oczywistej prostocie, jak i po poddaniu głębszej filozoficznej analizie.
— To interesujące. — Jej praca brzmiała bardzo różnorodnie. Chociaż tworzenie tekstów reporterskich nie leżało w zainteresowaniach Martina, samemu wcale nie zajmował się fachem bardziej artystycznym.
Zdobyte akcesoria skonfundowały Croucha.
— Wyglądają jak akcesoria teatralne... Raczej nie rozdawaliby zestawów dla policjantów i złodziei — skomentował błyszcząc szczerą niewinnością.
Został porwany, ale tym razem było to jak najbardziej akceptowalne. Bez słowa dał się zaciągnąć do stoiska z herbatą. Zwiniętą opaskę starał się wsunąć do kieszeni spodni, zaś pejcz wsunąć za szlufkę obok różdżki. Niewygodnie, lecz brak lepszych alternatyw na ten moment. Daisy zamówiła dwie herbaty, sam ograniczył się do jednej. Standardowo wybrałby korzenną, ale skoro dzisiaj jest dzień szaleństw i przygód, wybrał tą z prądem.
!herbata z prądem