17.03.2023, 18:48 ✶
- Też chciałbym to zobaczyć - rzucił, w sumie nawet szczerze, autentycznie chcąc sprawdzić, jak taka sztuczka niższych lotów by jej wyszła. Nie śmiał jednak sprawdzać podobnego zagrania osobiście.
Kiedy Goblin wręczył mu kajdanki, uniósł lekko brwi. Szmelc wcale nie wyglądał na aż tak okropny, może gdyby nie fakt, że cała jego użyteczność opierała się na słowie-haśle, którego nie sposób było się doczytać na karteczce, którą właśnie Bulstrode obracał w dłoniach.
- Nie znasz może przypadkiem jakiegoś godnego zaufania widmowidza? - rzucił do Brenny z pewnym przekąsem, na moment jednak uśmiechając się do niej szczerze, z tym samym rozbawieniem, które ona zaserwowała i jemu.
Obserwował goblina uważnie, ale już same czerwone sprawiały, że można było nabrać pewnych sporych podejrzeń co do tego, że ten nie gra fair. Przytaknął Longbottom, w zamyśleniu jednak nie siląc się na nic więcej. Na całe szczęście też dla nich, przez samo stoisko zdawało się przewijać wręcz morze chętnych na skorzystanie z atrakcji. Materiału do obserwacji, mieli więc od groma. Ktoś nawet przyprowadził też konia.
Atreus zmarszczył brwi, podążając za głosem, który się z nim przywitał, podnosząc tym samym oczy na Malfoya. Czy mu się przesłyszało, czy Elliott właśnie w jakiś pokrętny sposób zwrócił się do niego? Nieważne. Kiwnął mu głową.
- Muszę zgodzić się z Brenną. Obecność konia w takim miejscu aż prosi się o wypadek - rzucił, niekoniecznie jednak wkładając w to wiele serca, bo miał już pewność. Pewność, że nie miał co dłużej zwlekać. Przepchnął się koło tej cholernej chabety i ruszył do koła, unosząc ręce do tłumu.
- Proszę o uwagę - rzucił pewnym siebie głosem. - Loteria zostaje zamknięta. - w jego głosie dało się słyszeć satysfakcję, która tylko wzmogła się, kiedy jego spojrzenie trafiło na goblina. - A ty, jesteś zatrzymany. - zakończył dobitnie, podchodząc do gagatka i zakuwając go w kajdanki (prawdziwe, ministerialne, a nie goblińskie ze zgubionym kluczem). Na Anwara nie zwrócił nawet większej uwagi, bo dla niego liczyło się aktualnie tylko to, że największa zgryzota jego życia właśnie została przyłapana na gorącym uczynku. Zerknął jeszcze na Brennę, gestem zaraz przywołując jeden z wolnych patroli BUMowców, który znajdował się nieopodal i to w ich ręce oddając tymczasowo oszusta i jego worek z fantami. Jako dowód.
Kiedy Goblin wręczył mu kajdanki, uniósł lekko brwi. Szmelc wcale nie wyglądał na aż tak okropny, może gdyby nie fakt, że cała jego użyteczność opierała się na słowie-haśle, którego nie sposób było się doczytać na karteczce, którą właśnie Bulstrode obracał w dłoniach.
- Nie znasz może przypadkiem jakiegoś godnego zaufania widmowidza? - rzucił do Brenny z pewnym przekąsem, na moment jednak uśmiechając się do niej szczerze, z tym samym rozbawieniem, które ona zaserwowała i jemu.
Obserwował goblina uważnie, ale już same czerwone sprawiały, że można było nabrać pewnych sporych podejrzeń co do tego, że ten nie gra fair. Przytaknął Longbottom, w zamyśleniu jednak nie siląc się na nic więcej. Na całe szczęście też dla nich, przez samo stoisko zdawało się przewijać wręcz morze chętnych na skorzystanie z atrakcji. Materiału do obserwacji, mieli więc od groma. Ktoś nawet przyprowadził też konia.
Atreus zmarszczył brwi, podążając za głosem, który się z nim przywitał, podnosząc tym samym oczy na Malfoya. Czy mu się przesłyszało, czy Elliott właśnie w jakiś pokrętny sposób zwrócił się do niego? Nieważne. Kiwnął mu głową.
- Muszę zgodzić się z Brenną. Obecność konia w takim miejscu aż prosi się o wypadek - rzucił, niekoniecznie jednak wkładając w to wiele serca, bo miał już pewność. Pewność, że nie miał co dłużej zwlekać. Przepchnął się koło tej cholernej chabety i ruszył do koła, unosząc ręce do tłumu.
- Proszę o uwagę - rzucił pewnym siebie głosem. - Loteria zostaje zamknięta. - w jego głosie dało się słyszeć satysfakcję, która tylko wzmogła się, kiedy jego spojrzenie trafiło na goblina. - A ty, jesteś zatrzymany. - zakończył dobitnie, podchodząc do gagatka i zakuwając go w kajdanki (prawdziwe, ministerialne, a nie goblińskie ze zgubionym kluczem). Na Anwara nie zwrócił nawet większej uwagi, bo dla niego liczyło się aktualnie tylko to, że największa zgryzota jego życia właśnie została przyłapana na gorącym uczynku. Zerknął jeszcze na Brennę, gestem zaraz przywołując jeden z wolnych patroli BUMowców, który znajdował się nieopodal i to w ich ręce oddając tymczasowo oszusta i jego worek z fantami. Jako dowód.