17.03.2023, 21:55 ✶
— Na pewno inaczej — Stwierdził. Musiałby zobaczyć tak odmienioną Avelinę na własne oczy, chociaż tak między Bogiem a prawdą to byłoby mu wszystko jedno w tej kwestii. Po drugie Avelina nie była jego córką aby mógł się wypowiadać. Parsknął śmiechem, widząc jak po pierwszym łyku herbaty z prądem włosy jego towarzyszki stanęły dęba. Po tym jak napił się swojej herbaty sam poczuł przechodzącą przez całe jego ciało dziwną energię, pod wpływem której jego włosy również stanęły dęba. Na razie nic z tym nie robił. Wyczuwał charakterystyczny posmak papryczek chili, który miał go nie opuścić do końca wieczoru. Lubił pikantne potrawy... a mimo to ta herbata mu nie zasmakowała. Jednak poczuł się bardzo energicznie, czego zdecydowanie się nie spodziewał.
— Miałem mówić to samo, nawet jak lubię pikantne dania. Możemy spróbować tej korzennej — Wychrypiał czując palenie w gardle od nadmiaru ostrości.
— Co? Nie chcę! — Zapytał zgoła zaskoczony. Nie to było jego zamiarem, co też zaznaczył. Przez szturchnięcie ramieniem został nieznacznie rażony prądem, co również mogła doświadczyć Avelina. Bo sam kopał prądem.
— Możesz wiele zyskać ich poznając. Doceniam to. Nie zamierzam tego robić. Im mniej osób wie, że tu jestem, tym lepiej — Odpowiedział zgodnie ze swoim życiowym oświadczeniem. Poznał Jacoba Scotta, rodziców Aveliny i ją samą. Naprawdę doceniał to, że razem tutaj byli. Chcąc porozmawiać z dawnymi znajomymi musiałby się ujawnić.
— Chodźmy zagrać z duchami w gargulki — Zaproponował, niezwłocznie podnosząc się z koca. Na tyle energicznie, że trącił stopą naczynie z herbatą, która rozlała się na koc. Podał dłoń kobiecie, by pomóc jej wstać. Poczuli znów to kopnięcie prądem. Czyszczeniem koca zajmą się potem. Zabrał tylko torebkę ze słodkościami. Powrócili do wozu Sary Macmillan. Trevor od razu dosiadł się do tych trzech duchów.
!gram w gargulki
— Miałem mówić to samo, nawet jak lubię pikantne dania. Możemy spróbować tej korzennej — Wychrypiał czując palenie w gardle od nadmiaru ostrości.
— Co? Nie chcę! — Zapytał zgoła zaskoczony. Nie to było jego zamiarem, co też zaznaczył. Przez szturchnięcie ramieniem został nieznacznie rażony prądem, co również mogła doświadczyć Avelina. Bo sam kopał prądem.
— Możesz wiele zyskać ich poznając. Doceniam to. Nie zamierzam tego robić. Im mniej osób wie, że tu jestem, tym lepiej — Odpowiedział zgodnie ze swoim życiowym oświadczeniem. Poznał Jacoba Scotta, rodziców Aveliny i ją samą. Naprawdę doceniał to, że razem tutaj byli. Chcąc porozmawiać z dawnymi znajomymi musiałby się ujawnić.
— Chodźmy zagrać z duchami w gargulki — Zaproponował, niezwłocznie podnosząc się z koca. Na tyle energicznie, że trącił stopą naczynie z herbatą, która rozlała się na koc. Podał dłoń kobiecie, by pomóc jej wstać. Poczuli znów to kopnięcie prądem. Czyszczeniem koca zajmą się potem. Zabrał tylko torebkę ze słodkościami. Powrócili do wozu Sary Macmillan. Trevor od razu dosiadł się do tych trzech duchów.
!gram w gargulki