20.03.2023, 19:51 ✶
Według jego kocich standardów znajdowało się tutaj odrobinę za dużo czarodziejów. Nie dość, że sprowadzał tu dodatkowych klientów to jeszcze doszło do sytuacji, że musiał przejąć kontrolę nad stanowiskiem. Pozwolił się pogłaskać tylko Avelinie; obecność Erika skomentował wyniosłym spojrzeniem a cała reszta... zlewała się lekko w jedną zamazaną całość.
- Oczywiście, leć, zostawiasz stoisko w dobrych łapach. Jak zawsze. - zeskoczył z całej wieży skrzyń i zajął miejsce na stole tuż przy tacach pełnych smakołyków. Uwijał się jak tylko potrafił a i posłuchał porady Nory aby za bardzo nie zbliżać się do lukru by zniwelować obecność swoich rudych kłaczków. Ledwie skończył tłumaczyć dwójce dzieci, że nie sprzedaje pączków za głaskanie a już pojawiło się dwóch mężczyzn.
- A witam panów serdecznie przy najznamienitszym stoisku tegorocznego święta Beltane. - poruszył wąsami próbując strząsnąć z nich nadmiar hałasu i barw. Chyba jednak potrzebował głaskania i mruczenia. Gdzie jest ktoś, kiedy jest akurat potrzebny?!
- Polecam panu chałwę pistacjową. - skierował swoje słowa do Stanleya Borgina - Zachęcam zakupić w zestawie z pączkami z nadzieniem karmelowym. Są zdecydowanie bardziej opłacalne, a do popołudniowej herbaty wyśmienite. Pana kubki smakowe będą zachwycone, zaręczam swym słowem. - uniósł łapkę i wskazał tacę z wyżej wymienionymi wyrobami. Podszedł bliżej drugiego klienta - Philipa Notta i zwinął swój puchaty ogon blisko łap.
- Klasyczne babeczki z jabłkiem i rodzynkami? Oczywiście, że są. Dziś rano osobiście doglądałem ich pieczenia. Ma pan szczęście bo rozchodzą się błyskawicznie i zostało ich raptem sześć. Jeśli wykupi je pan wszystkie dorzucę na zachętę kawałek sernika. - pacnął łapą brzeg srebrnej tacy. Ledwie to zrobił a sześć babeczek uniosło się bliżej Philipa i ustawiło w dwuszeregu.
- Oczywiście, leć, zostawiasz stoisko w dobrych łapach. Jak zawsze. - zeskoczył z całej wieży skrzyń i zajął miejsce na stole tuż przy tacach pełnych smakołyków. Uwijał się jak tylko potrafił a i posłuchał porady Nory aby za bardzo nie zbliżać się do lukru by zniwelować obecność swoich rudych kłaczków. Ledwie skończył tłumaczyć dwójce dzieci, że nie sprzedaje pączków za głaskanie a już pojawiło się dwóch mężczyzn.
- A witam panów serdecznie przy najznamienitszym stoisku tegorocznego święta Beltane. - poruszył wąsami próbując strząsnąć z nich nadmiar hałasu i barw. Chyba jednak potrzebował głaskania i mruczenia. Gdzie jest ktoś, kiedy jest akurat potrzebny?!
- Polecam panu chałwę pistacjową. - skierował swoje słowa do Stanleya Borgina - Zachęcam zakupić w zestawie z pączkami z nadzieniem karmelowym. Są zdecydowanie bardziej opłacalne, a do popołudniowej herbaty wyśmienite. Pana kubki smakowe będą zachwycone, zaręczam swym słowem. - uniósł łapkę i wskazał tacę z wyżej wymienionymi wyrobami. Podszedł bliżej drugiego klienta - Philipa Notta i zwinął swój puchaty ogon blisko łap.
- Klasyczne babeczki z jabłkiem i rodzynkami? Oczywiście, że są. Dziś rano osobiście doglądałem ich pieczenia. Ma pan szczęście bo rozchodzą się błyskawicznie i zostało ich raptem sześć. Jeśli wykupi je pan wszystkie dorzucę na zachętę kawałek sernika. - pacnął łapą brzeg srebrnej tacy. Ledwie to zrobił a sześć babeczek uniosło się bliżej Philipa i ustawiło w dwuszeregu.