- Raczej po prostu łowczyni, która ma otwartą głowę na dodatkowy zarobek. - Nadal - nie odpowiadało jej to słowo, którego używał. Wiedziała, że ma rację nazywając ją właśnie w ten sposób, jednak starała się wybielić. Dyskutowała już na ten temat z Thesem, że powinni zajmować się czymś więcej niż jedynie zabijaniem zwierząt, jednak on wyjechał, a ona sama jakoś nie do końca potrafiła zmienić zachowania, które zostały jej wpojone od dzieciństwa. Zresztą było jej dobrze, miała swoich stałych zleceniodawców, lawirowała między tym, co legalne, a co nie - wcale jej to nie przeszkadzało. Nie znosiła nudy, złamanie prawa raz na jakiś czas nie było według niej czymś, co nie przystawało.
Geraldine roześmiała się w głos, kiedy zobaczyła, że wycelował w jej stronę różdżkę. Okropnie ją to rozbawiło. Chciał pokazać, że może zrobić jej krzywdę? Zabawne. Nie z takimi osobami przyszło jej się mierzyć. Zresztą jej własny brat bliźniak był jej wrzodem na tyłku od kiedy tylko stąpała na tym świecie. Theon był od niego większy, wzrost nie robił na niej wrażenia, uważała, że bez problemu mogłaby sobie poradzić z przeciwnikami, którzy nad nią górowali. Yaxley stawiała na spryt, element zaskoczenia - to zawsze działało. Nie miała zamiaru jednak tutaj z nim walczyć, nie po to się pojawiła w tym miejscu. Chciała po prostu stąd pójść i zająć się swoimi sprawami, bez kolejnych, niepotrzebnych niespodzianek.
- Są inne powody. Ciekawość, ona mnie napędza. Lubię po prostu wiedzieć. Nie musze kraść, mam górę pieniędzy w skarbcu, ale sprawia mi przyjemność wsadzanie nosa w nieswoje sprawy. - Zdecydowanie nie chciała być wzięta za złodziejkę, uważała ten zarzut za uwłaczający jej osobie. - Nie wzywaj ministerstwa, nie ma to większego sensu, po raz kolejny rozczaruję krewnego... - Regina pewnie byłaby zachwycona, gdyby usłyszała kolejną plotkę o tym, jak Gerry źle się prowadza, nie chciała jej dać tej satysfakcji.
- Nie strasz, nie strasz, bo się... - Nie dokończyła mając nadzieję, że sam Cathal dopowie sobie resztę. Skłoniła się za to teatralnie, po czym odezwała się jeszcze. - Mam nadzieję, że się więcej nie spotkamy. - Rzuciła mu na odchodne, a później się deportowała.