03-18-2023, 05:47 PM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Wczoraj, 08:46 AM przez Eunice Malfoy.)
Nie był to pierwszy dom, jaki tego dnia widzieli. Ale za to prawdopodobnie ostatni – wydawało się, że Eunice celowo zostawiła go na sam koniec. Jakby chciała się upewnić, czy przypadkiem inne opcje, jakie miała, nie okażą się lepszymi od tej, którą w teorii planowała nabyć. A jakkolwiek by nie patrzeć, nawet mając zaplecze rodzinnej fortuny, nabycie nieruchomości nie było czymś, czego nie należało zrobić z rozmysłem – choćby z tego względu, że ciągłe przeprowadzki były… upierdliwe, delikatnie mówiąc.
- Hm, światło całkiem przyzwoite – stwierdziła, przechodząc przez pomieszczenie, którego przeznaczeniem najpewniej było pełnienie roli salonu. Kominek, obecnie rzecz jasna wygaszony, na tyle spora przestrzeń, żeby pomieścić siedzenia, ławę i upchnąć do tego dodatkowe meble, pełniące funkcję dekoracyjno-użytkową. Podeszła do jednego z okien, wyjrzała przez nie, jakby oceniając widok – Swoją drogą, Ulyssesie, jak ostatnie eliksiry? Pomagają? – spytała, obracając się zaraz w stronę mężczyzny.
Jeśli dobrze się przyjrzeć, to można było odnieść wrażenie, że kobieta nieco schudła – choć tak po prawdzie, zapewne nie powinno to było dziwić wobec faktu, iż bynajmniej nie określała się już mianem Black, jak również nie nosiła złotej obrączki. Takie zmiany w życiu mogły za sobą ciągnąć niezłą dawkę stresu, co nie pozostawało takie do końca obojętne dla organizmu, chociaż…
… tak po prawdzie, to wyglądała również na całkiem zadowoloną z życia. Blond włosy opadały dość swobodnie na ramiona Eunice, odzianą w dość prostą, ołówkową sukienkę. Czerwoną jak usta kobiety, pociągnięte starannie szminką.
- Bo jeśli nie, to pomyślę nad recepturą – zaznaczyła, dając tym samym znać, że bynajmniej nie rozłoży rąk i nie stwierdzi, że taka już twoja uroda, Rookwood, cierp dalej bezsenne noce lub szukaj rozwiązania gdzie indziej.
Wzrok młodej zaraz przebiegł po ścianach, zdając się szukać skaz, i skierowała się w głąb domostwa. Należało wszak obejrzeć całe, nie zaś tylko jeden pokój, prawda? Lepiej nie fundować sobie wybitnie nieprzyjemnych niespodzianek, odkrytych dopiero po podpisaniu umowy i przekazaniu środków.
- Hm, światło całkiem przyzwoite – stwierdziła, przechodząc przez pomieszczenie, którego przeznaczeniem najpewniej było pełnienie roli salonu. Kominek, obecnie rzecz jasna wygaszony, na tyle spora przestrzeń, żeby pomieścić siedzenia, ławę i upchnąć do tego dodatkowe meble, pełniące funkcję dekoracyjno-użytkową. Podeszła do jednego z okien, wyjrzała przez nie, jakby oceniając widok – Swoją drogą, Ulyssesie, jak ostatnie eliksiry? Pomagają? – spytała, obracając się zaraz w stronę mężczyzny.
Jeśli dobrze się przyjrzeć, to można było odnieść wrażenie, że kobieta nieco schudła – choć tak po prawdzie, zapewne nie powinno to było dziwić wobec faktu, iż bynajmniej nie określała się już mianem Black, jak również nie nosiła złotej obrączki. Takie zmiany w życiu mogły za sobą ciągnąć niezłą dawkę stresu, co nie pozostawało takie do końca obojętne dla organizmu, chociaż…
… tak po prawdzie, to wyglądała również na całkiem zadowoloną z życia. Blond włosy opadały dość swobodnie na ramiona Eunice, odzianą w dość prostą, ołówkową sukienkę. Czerwoną jak usta kobiety, pociągnięte starannie szminką.
- Bo jeśli nie, to pomyślę nad recepturą – zaznaczyła, dając tym samym znać, że bynajmniej nie rozłoży rąk i nie stwierdzi, że taka już twoja uroda, Rookwood, cierp dalej bezsenne noce lub szukaj rozwiązania gdzie indziej.
Wzrok młodej zaraz przebiegł po ścianach, zdając się szukać skaz, i skierowała się w głąb domostwa. Należało wszak obejrzeć całe, nie zaś tylko jeden pokój, prawda? Lepiej nie fundować sobie wybitnie nieprzyjemnych niespodzianek, odkrytych dopiero po podpisaniu umowy i przekazaniu środków.
310