01.04.2023, 12:27 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 29.09.2024, 15:18 przez Mirabella Plunkett.
Powód edycji: (edytuję datę na 23 z 22)
)
adnotacja moderatora
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Życie to przygody lub pustka
Pokłosie tej i tej sesji.
Brenna nie miała pamięci absolutnej. Ale były rzeczy, które zapisywały się w jej wspomnieniach z zaskakującą wyrazistością: i najczęściej należały do nich obrazy, jakie widywała w dymie świec. Sylwetka czarnoksiężnika mocno wyryła się w jej umyśle i wystarczyło zacisnąć powieki, aby go zobaczyć. Starszy mężczyzna o mysiej urodzie, sianowatych włosach, odstających zębach. Jego śmiech wciąż rozbrzmiewał w uszach Brenny.
Jego ofiary przez trzy ostatnie noce nawiedzały ją w snach.
Był tylko jeden sposób, aby uwolnić się od tego obrazu i tych koszmarów – dopaść go, doprowadzić do Ministerstwa i znaleźć dowody, dzięki którym trafi do Azkabanu na kolejne pięć dekad. A jeżeli będzie stawiał oporów przy aresztowaniu (och, proszę, proszę, niech to zrobi), poturbować go tak, by dementorzy po tym, jak trafi do ich celi, narzekali, że nie da się z niego wyciągnąć już niczego ciekawego. (Tak naprawdę Brenna nie była pewna, czy dementorzy mogą narzekać. Wyobrażała sobie jednak, jak siedzą razem, z filiżankami pełnymi smoły, i dyskutują, kto trafił do Azkabanu, kto dziś umrze i kogo doprowadzili już do szaleństwa.)
- …wspomniała, żeby pytać przy domach leżących najbliższej Lasu Wisielców – rzuciła Brenna do Patricka i Mavelle.
Skład nie był duży, ale i nie szykowali się do aresztowania: najpierw musieli ustalić personalia, miejsce pobytu i być może poobserwować. Na razie więc kręcili się po Little Hangleton, próbując ustalić, czy czarnoksiężnik mieszka gdzieś w pobliżu. Mieli portret pamięciowy, chociaż Brenna (która wcześniej przekopała archiwa za podobną osobą, a także przejrzała informacje o tajemniczych zaginięciach i morderstwach w Little Hangleton) nie pokazywała go każdej napotkanej osobie. Nie chciała w końcu zaalarmować czarownika. Jeżeli komuś już zadawała pytanie, to jeśli go kojarzyła, wiedziała, gdzie pracuje, nie dostrzegała śladów rodzinnej podobieństwa i rzecz jasna twierdziła, że ten mężczyzna może być świadkiem w pewnej sprawie, bo zapewne widział pewną osobę. Nie oskarżonym. Ludzie zwykle chętniej dzielili się informacjami o kimś, gdy nie zakładali, że sprowadzą na tę osobę kłopoty.
Z tych samych względów, choć w jej kieszeni była odznaka, nie miała na sobie munduru. Ach i jeszcze dlatego, że w okolicy czasem można było natknąć się na mugola. Jej prawa dłoń, na szczęście, działała już normalnie.
- Rozdzielamy się, czy idziemy razem? – spytała Stewarda i Bones, chowając dłonie w kieszeniach płaszcza. Jej spojrzenie przesunęło się po najbliższych zabudowaniach.
Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.