24.05.2023, 18:29 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08.08.2024, 17:09 przez Król Likaon.)
adnotacja moderatora
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic V
O tym, że nad światem czarodziejów zawisły ciemne chmury, przekonał się już chyba każdy. Parę miesięcy po tym, jak Voldemort ogłosił początek swojej wojny, raczej mało kto łudził się, że to jakiś pajac, którego szybko ujmie Ministerstwo albo że ta cała sprawa nie dotyczy wszystkich, bo śmierciożercy polują przede wszystkim na "szlamy"...
A jeżeli nawet nie wiedział o tym każdy, to na pewno świetnie sprawę zdawała sobie z tego Brenna. Sytuacja w Ministerstwie była coraz bardziej napięta, Brygadziści mieli coraz więcej pracy - i obok takich rzeczy jak obstawianie meczy Quidditcha czy włamań pojawiały się te coraz paskudniejsze, a formułujący się Zakon miał coraz to większe potrzeby... Tego "coraz" było więcej i więcej, aż nawet zwykle pogodna Brenna miotała się we wszystkie strony, niepewna, co zrobić. Przynajmniej czasem, bo zwykle po tym miotaniu siadała, robiła listę, zapamiętywała ją, a potem ciskała w płomienie, tak na wszelki wypadek, żeby nikt nie zobaczył za wiele.
Na tej liście znalazło się między innymi "Zakon potrzebuje medyków" (oraz "Zakon potrzebuje dostawców eliksirów", chociaż ta potrzeba była już częściowo zaspokojona, wciąż jednak pozostawała ważna). Nie ze wszystkimi obrażeniami mogli iść do Munga, bo tam zadano by zbyt wiele pytań. Jeżeli zaś miała szukać zaufanych uzdrowicieli, w wypadku których była skłonna zaryzykować zdradzenie im nieco więcej, to opcje były tylko dwie - po pierwsze jej kuzynka, ale wuj i Lucy bardzo niechętnie podchodzili do idei wciągania Danielle do Ruchu Oporu, po drugie Cedric Lupin. Jeśli Brenna miała jakieś wątpliwości wobec niego, to głównie te, czy Cedric przypadkiem w dobrej wierze nie powie komuś zbyt wiele (albo nie powie nic, ale skłamie tak nieumiejętnie, że wyjdzie na to samo). Biorąc jednak pod uwagę, że jego dziewczyna oraz krewna już angażowały się w pewne sprawy Zakonu, to prawdopodobnie Cedric albo już coś wiedział, albo przynajmniej domyślał się, że coś święci.
Ostatecznie pewnego deszczowego, wiosennego dnia, gdy chmury gęsto zasnuwały niebo, Brenna aportowała się w pobliżu domu Lupinów. Skryta pod zaczarowaną parasolką, czekała przy wejściu aż Cedric wróci z dyżury w szpitalu... zastanawiając się, czy w ogóle się tu pojawi, chociaż ona przezornie przyszła dwie godziny po oficjalnym zakończeniu zmiany Lupina. Jego siostra tego dnia miała dyżur w aptece, więc Brenna po prostu cierpliwie czekała, obserwując okolicę.
Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.