• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka Knieja Godryka v
« Wstecz 1 2
[2.05.72] Rachunek sumienia - po wielkiej wichurze/ Drużyna do zadań specjalnych

[2.05.72] Rachunek sumienia - po wielkiej wichurze/ Drużyna do zadań specjalnych
Widmo
Około 175 centymetrów wzrostu. Jasnobrązowa czupryna, latem łatwo rozjaśniająca się od słońca. Młodzieńcza twarz, sprawiająca raczej przyjazne wrażenie. Dość szczupły, choć nie wymizerowany.

Darcy Lockhart
#1
02.07.2023, 22:45  ✶  
Darcy Lockhart się bał.
Tak naprawdę wcale nie chciał wchodzić do Kniei Godryka i szukać rannych oraz zaginionych. Zwłaszcza, że podobno w lesie wcale nie było bezpiecznie. W gruncie rzeczy, przyjechał tutaj Błędnym Rycerzem z siostrą, by robić wywiady oraz zdjęcia, i zyskać materiał na doskonały artykuł. Do południa został wyrzucony z namiotu medyków, jeden z Brygadzistów groził mu aresztowaniem, a pracownik Ministerstwa proszony o komentarz nazwał go hieną, ale zdobył parę ciekawych wypowiedzi.
Nie był pewny, jak to się stało, że po południu znalazł się w Kniei, ale miało to chyba coś wspólnego z tym, że zapisująca na przeszukania była miła blondynka. Darcy sam nie pamiętał, o czym rozmawiali, ale jakoś tak się nagle okazało, że zgodził się pójść do lasu. Poza tym Daisy zdawała się na to całkiem chętna, a Lockhart nie puściłby w głąb strasznej puszczy swojej małej siostrzyczki... prawda?
Gdzieś w głębi jego młodego umysłu tkwiła też nadzieja, że… że kogoś uratuje. Może jakiegoś bogacza, który będzie bardzo wdzięczny. Albo jakieś dzieci! Był pewny, że na Eunice Malfoy zrobiłoby wrażenie, gdyby wyniósł z Kniei dzieci, a Daisy usłużnie zrobiła mu zdjęcie.
(Nie miał tylko pojęcia, dlaczego w ogóle myślał o robieniu wrażenia na Eunice. To znaczy, bardzo ją lubił, była mądra, i śliczna, i miała ładne włosy, ale przecież zawsze myślał o niej tylko jako o koleżance. Prawda?)
- Tylko nie wchodźmy zbyt głęboko – powiedział, ledwo między drzewami za sobą przestali widzieć Dolinę (znaczy się: on przestał, bo co chwila się oglądał). I na jego niepewność nic a nic nie pomagało to, że wciąż jeszcze słyszeli innych wolontariuszy, i gwar w pobliżu granicy lasu. – To znaczy, chodzi o to, że nie znamy dobrze Kniei i możemy się zgubić – dodał bardzo szybko, bo przecież Nie Był Tchórzem I Wcale Się Nie Bał. Po prostu zachowywał rozsądek. – A jeżeli się zgubimy, to wtedy inni będą szukali nas i to byłoby absolutne marnotrawstwo zasobów.
Wścibska dziennikarka
Granica między fantazją, a rzeczywistością była u mnie zawsze beznadziejnie zamazana.
Daisy to ładna dziewczyna o rozmarzonych, zielonych oczach. Kiedy na kogoś patrzy, tej osobie może się wydawać, że nagle stała się całym światem dla młodziutkiej dziennikarki. Na tle innych czarownic wyróżnia się gęstymi, kręcącymi się rudo-brązowymi włosami. Chętnie nosi je zaplecione w kucyk. Nie jest ani przesadnie wysoka (mierzy ok. 165 cm wzrostu), ani krzepko zbudowana. Choć lubi ładnie wyglądać, ceni sobie wygodę. Zazwyczaj można ją spotkać albo z aparatem fotograficznym u szyi, albo z notatnikiem i piórem w ręku. Pojawia się na większości istotnych, publicznych uroczystości w Ministerstwie Magii.

Daisy Lockhart
#2
02.07.2023, 23:10  ✶  
Daisy Lockhart się nie bała.
Głównie dlatego, że była zbyt mało refleksyjna by zastanawiać się nad tym jakie niebezpieczeństwa mogły się na nich czaić w Kniei Godryka. W momencie, w której wchodziła do niej razem z bratem, odwrotnie, niesiona była na skrzydłach przekonaniem o słuszności swojej decyzji i o tym jak bardzo mądrze i właściwie postępowała. W takich dniach jak dzisiaj, czarodzieje powinni okazywać solidarność, jednoczyć się i odbudowywać razem świat magii. Ona właśnie to robiła, jak wzorcowa czarodziejka, którą niewątpliwie była.
I tylko troszeczkę zależało jej na zrobieniu fantastycznych zdjęć lasu, który pewnie pasowałby do artykułu, jaki chciała napisać (a gdyby jeszcze udało im się znaleźć przypadkiem coś interesującego albo uratować czyjeś życie to Daisy byłaby tego dnia naprawdę spełniona). Ba, właściwie to bardzo chętnie podzieliłaby się uznaniem ze swoim bratem, bo chociaż była bardzo na nie łasa, to naprawdę zależało jej na bratu bliźniaku.
- Przecież tu na pewno jest bezpiecznie – powiedziała naiwnie, uspokajającym tonem, ledwie przekroczyli granicę lasu. W odróżnieniu od Darcy’ego, wcale nie sprawiała wrażenia przestraszonej. Rozglądała się z zainteresowaniem, szukając czegoś, czemu mogłaby zrobić zdjęcie. – Jeśli będziemy szli w linii prostej to chyba się nie zgubimy a wszystko co złe wydarzyło się wczoraj – podkreśliła, choć tym razem w jej głosie zagościło pewne wahanie. Wczorajszy wieczór wcale nie był zły. Spędziła go bardzo przyjemnie w towarzystwie milczącego Martina Croucha. Fajnie było mieć kogoś, kto razem z nią wziął udział w tych wszystkich atrakcjach. Miała nadzieję, że nie stało mu się nic złego i bezpiecznie wrócił wczoraj do swojego domu. I to były te dobre wspomnienia z wczoraj, bo kiedy myślała o tym, co stało się później i kiedy zobaczyła zniszczenia na Polanie Ognisk… poczuła wściekłość na Śmierciożerców i szaleńca, który nimi dowodził. Gdyby to tylko od niej zależało, dorwałaby ich wszystkich i osobiście dostarczyła do Azkabanu. - Może znajdziemy kogoś, kto potrzebuje naszej pomocy? – rzuciła jeszcze pytająco.
Miała bardzo dobre intencje. Jak zwykle.

!G6
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#3
02.07.2023, 23:19  ✶  

A więc zdecydowaliście się przemierzać Knieję...


Na początku byliście w tym ciemnym lesie zupełnie sami. Nie natrafiliście na żadne ślady sugerujące, że znajdują się tutaj inni czarodzieje, ale osoby z wiedzą przyrodniczą na poziomie ◉◉○○○ lub wyższym zauważą ślady magicznych stworzeń i mogą ewakuować się z tego terenu bez szwanku. W innym wypadku zwierzęta wybiegną na was z okolicznych krzewów spłoszone. Dziwaczne, jeleniowate istoty uciekają przed czymś i tratują was, jeżeli nie przerzucicie tej kości:

Rzut 1d100+30 - 96 +30 = 126

aktywnością fizyczną (unik) lub translokację (teleportacja na bardzo krótki dystans, ponieważ ta szwankuje).
Wścibska dziennikarka
Granica między fantazją, a rzeczywistością była u mnie zawsze beznadziejnie zamazana.
Daisy to ładna dziewczyna o rozmarzonych, zielonych oczach. Kiedy na kogoś patrzy, tej osobie może się wydawać, że nagle stała się całym światem dla młodziutkiej dziennikarki. Na tle innych czarownic wyróżnia się gęstymi, kręcącymi się rudo-brązowymi włosami. Chętnie nosi je zaplecione w kucyk. Nie jest ani przesadnie wysoka (mierzy ok. 165 cm wzrostu), ani krzepko zbudowana. Choć lubi ładnie wyglądać, ceni sobie wygodę. Zazwyczaj można ją spotkać albo z aparatem fotograficznym u szyi, albo z notatnikiem i piórem w ręku. Pojawia się na większości istotnych, publicznych uroczystości w Ministerstwie Magii.

Daisy Lockhart
#4
02.07.2023, 23:43  ✶  
- Wiesz, tu z pewnością jest ktoś, kto potrzebuje naszej pomocy – mówiła dalej, skupiona głównie na sobie i na tym, co miała do powiedzenia, a nie na tym, że wraz z kolejnymi krokami, robiło się w Kniei Godryka coraz ciemniej i coraz mniej przyjemnie.
Daisy podniosła głowę do góry, żeby popatrzeć na korony drzew i na ukrywające się za nimi niebo. Przez chwilę pożałowała, że tu przyszła. Bohaterskość była super, kiedy już w swojej wyobraźni uratowała księżniczkę (albo księcia, a dzisiaj po głowie chodził jej nawet książę Martin o smutnym obliczu, ale dobrym sercu i takich ładnych oczach), ale zanim dochodziło się do tego momentu „i żyli długo i szczęśliwie” to była mocno przereklamowana.
Młoda dziennikarka otworzyła nawet usta, żeby powiedzieć o tym Darcy’emu, gdy nagle zamarła. Przystanęła odruchowo, rozglądając się – tym razem już nie na korony drzew a dookoła, jakby nagle coś wzbudziło jej niepokój. Złapała brata za rękę.
- Szybko – wymamrotała, ciągnąc go w bok, między drzewa. – Coś nadciąga.
I to by było na tyle, jeśli chodziło o bohaterskość. Daisy może i miała sporo ambicji i dobrych intencji, ale usłyszała tętent? To wolała uciekać. Bo tętent to wiele zwierząt. A z wieloma zwierzętami to nie za bardzo mieli jak walczyć, więc…
- Szybciej – ponagliła Darcy'ego, ciągnąc ku najbliższemu dużemu drzewu, za którego pniem mogliby się obydwoje skryć. Odruchowo sięgnęła po aparat. Ach, była głupią wariatką. Wiedziała, że była głupią wariatką, ale musiała spróbować zrobić temu czemuś zdjęcie. Może tylko bez lampy błyskowej? A potem będzie próbowała jakoś to wywołać?
Wyjrzała zza drzewa, gdy dziwaczne, jeleniowate istoty przebiegły w miejscu, w którym znajdowali się zaledwie przed minutą. Pstryknęła za nimi kilka szybkich, pewnie nieudanych (bo w ruchu i bez lampy błyskowej) zdjęć.
- No to chyba mamy coś – rzuciła do brata, robiąc w tym momencie najlepszą możliwą minę do złej gry. – Ale ten, chyba nie mam ochoty spotkać się z tym czymś przed czym uciekały.
Widmo
Około 175 centymetrów wzrostu. Jasnobrązowa czupryna, latem łatwo rozjaśniająca się od słońca. Młodzieńcza twarz, sprawiająca raczej przyjazne wrażenie. Dość szczupły, choć nie wymizerowany.

Darcy Lockhart
#5
02.07.2023, 23:56  ✶  
- Yyy… tak, na pewno – zgodził się Darcy, bardzo starając się w to uwierzyć. I nie zastanawiać się, jak właściwie temu komuś miałby pomóc. Nie potrafił leczyć, nie miał przy sobie żadnych przydatnych eliksirów, a kiedy robił przegląd zaklęć, jakie potrafił rzucać, i które mogłyby być przydatne w walce… to ich liczba zdawała się mu żałośnie niska.
Z drugiej strony… przemierzał Knieję po straszliwej katastrofie i może faktycznie kogoś uratują! Czuł się prawie jak bohater jego najnowszej powieści, tej, którą właśnie kończył pisać i zaraz miał oddać ją wydawcy. Odważny. Altruistyczny. Pogrążony w myślach na ten temat (i zastanawiający się, czy bohaterka na pewno powinna mieć ciemne włosy, może jednak znowu będzie blondynką, jasnooką, z drugiej strony ona wcale nie zachowywała się jak Eunice, zaraz, dlaczego znowu myśli o Eunice) za żadne skarby nie zauważyłby śladów jeleniowatych. Złapany za rękę spojrzał na Daisy z zaskoczeniem, pozwalając jednak pociągnąć się między drzewa.
- Ale mówiłaś, że… - zaczął i umilkł, gdy do jego uszu dobiegły dziwne dźwięki, a chwilę później zorientował się, że i owszem, coś się zbliża. Cofnął się odruchowo, a potem zamarł, nie chcąc zwrócić na siebie uwagi. Obserwował stado przedziwnych zwierząt z otwartymi lekko ustami. A kiedy przemknęły już, już chciał zapewnić Daisy, że jest niezrównana, skoro zorientowała się na czas i uratowała im obojgu życie… gdy zorientował się, że te zwierzęta uciekały.
- Daisy, cholera, je coś goni – jęknął, przyznając jej rację, że nie chce spotkać się „z tym czymś”, i tym razem to on zacisnął mocniej palce na dłoni siostry, by pociągnąć ją dalej. Mieli iść w linii prostej, przynajmniej wedle jej planu, ale w tej chwili nie wchodziło to w grę. Lockhart odbił na bok, nie chcąc ani ruszać w ślad tych potworów, ani przekonywać się, co mogło je spłoszyć. Wędrował szybko, chcąc jak najprędzej oddalić się z niebezpiecznego miejsca. I dopiero po chwili uświadomił sobie, że właściwie to najlepiej było wracać na polanę, przecież już weszli w las, byli dzielni, próbowali pomóc! Po co mieli wędrować dalej?

!G5
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#6
02.07.2023, 23:56  ✶  

A więc zdecydowaliście się przemierzać Knieję...


Natrafiliście tam na powalone drzewo, które przygniotło młodą kobietę. Ma złamaną nogę i nie dojdzie sama do Doliny Godryka. Doniesienie jej na rękach wymaga ◉◉◉○○ w aktywności fizycznej. W innym przypadku musicie użyć zaklęć, które w obecnej sytuacji szwankują - kobieta unoszona w górze spadła na ziemię wielokrotnie i obiliście ją niesamowicie. Mimo wszystko wydawała się być wam wdzięczna.
Wścibska dziennikarka
Granica między fantazją, a rzeczywistością była u mnie zawsze beznadziejnie zamazana.
Daisy to ładna dziewczyna o rozmarzonych, zielonych oczach. Kiedy na kogoś patrzy, tej osobie może się wydawać, że nagle stała się całym światem dla młodziutkiej dziennikarki. Na tle innych czarownic wyróżnia się gęstymi, kręcącymi się rudo-brązowymi włosami. Chętnie nosi je zaplecione w kucyk. Nie jest ani przesadnie wysoka (mierzy ok. 165 cm wzrostu), ani krzepko zbudowana. Choć lubi ładnie wyglądać, ceni sobie wygodę. Zazwyczaj można ją spotkać albo z aparatem fotograficznym u szyi, albo z notatnikiem i piórem w ręku. Pojawia się na większości istotnych, publicznych uroczystości w Ministerstwie Magii.

Daisy Lockhart
#7
03.07.2023, 01:37  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 03.07.2023, 01:37 przez Daisy Lockhart.)  
Daisy przewróciła ostentacyjnie oczami. Mówiła mnóstwo rzeczy. Czy to oznaczało, że trzeba się było od razu nadmiernie przywiązywać do wszystkiego, co ślina przyniosła jej na język? Przyłożyła palec do ust, czekając aż zagrożenie minie. Poza tym, przecież udało im się uratować, więc tak właściwie to chyba mieli fajną przygodę, prawda? Prawda?
- No to ominiemy to i tyle – wymruczała, ale dużo ciszej, już nie tak bardzo przekonana, że wejście do lasu było takim super pomysłem. Tylko do tego, że nie było, nie mogła się już przyznać. Duma jej na to nie pozwalała, a dumy Daisy miała zdecydowanie więcej niż odwagi. Posłusznie szła obok brata. Też nie miała najmniejszej ochoty na bliskie spotkanie z czymś, co przegoniło stado magicznych zwierząt.
I wtedy zobaczyli powalone drzewo. Młoda dziennikarka zamrugała, w pierwszej chwili znowu odruchowo sięgając rękami po aparat fotograficzny. W drugiej jednak wypuściła go z rąk, szczęśliwie był przyczepiony do sznurka, który wisiał jej na szyi, więc nie upadł w mech i ściółkę leśną.
- Darcy, tam ktoś leży – wyszeptała przejęta, a potem – tu już zadziałała narastająca w jej żyłach adrenalina i ruszyła pędem w stronę przygniecionej kobiety.
Krakała. Krakała. I wykrakała. Znaleźli ranną kobietę. W samym środku Kniei Godryka. To naturalne, że musieli jej pomóc. Daisy jeszcze nie myślała o tym jak dużo sił i nieudanych zaklęć może to ich kosztować. Najważniejsze, że naprawdę byli tu przydatni.
- Jestem Daisy Lockhart. A to mój brat Darcy. Zaraz pani pomożemy! – zaczęła szybko, ciepłym, przyjaznym głosem. – Wyprowadzimy panią. Mój brat jest bardzo silny i dzielny, i w ogóle to doskonały ratownik. A poza tym jest pisarzem – paplała bezsensu.
Częściowo zresztą Daisy miała rację: jej brat był z pewnością dużo lepszym ratownikiem od niej. Ona zaś nadrabiała entuzjazmem. Przynajmniej w tamtej chwili. Spróbowała podnieść pień drzewa, który przywalił rannej nogę. Pociła się i walczyła o to, by zrobić to możliwie bez magii (ta ciągle była jakaś dziwna), jeśli jej się udało to była z siebie bardzo dumna. Jeśli nie, wspomogła się Darcym lub wreszcie – tu dość ostrożnie – próbowała wspomagać się magią.
Ostatecznie jednak noszenie rannej pozostawiła na barkach brata. Sama za to nie omieszkała zrobić im zdjęcia (nawet kilku).
Widmo
Około 175 centymetrów wzrostu. Jasnobrązowa czupryna, latem łatwo rozjaśniająca się od słońca. Młodzieńcza twarz, sprawiająca raczej przyjazne wrażenie. Dość szczupły, choć nie wymizerowany.

Darcy Lockhart
#8
03.07.2023, 07:55  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 03.07.2023, 08:36 przez Darcy Lockhart.)  
A jednak!
Mogli kogoś uratować!
Darcy był wniebowzięty. Był tutaj ktoś, potrzebujący ich pomocy. W dodatku, by go ocalić, nie musieli narażać życia. I tym kimś była młoda kobieta. Nie była wprawdzie tak ładna, jak Eunice Malfoy, ale nie można od dziewcząt wymagać za wiele, poza tym była tylko jednak Eunice.
- Nie zostawiajcie mnie tutaj, proszę... - wyszeptała kobieta, a Darcy natychmiast przykląkł obok niej w trawie.
- Niech się pani nie obawia, oczywiście, że jej tutaj nie zostawimy - zapewnił pośpiesznie, i jakby napęczniał w środku, kiedy Daisy zaczęła go zachwalać. Wraz z siostrą mocowali się przez moment z drzewem aż w końcu – przy połączonych siłach fizycznych oraz odrobinie magii – udało się odrzucić drzewo.
Po czym bardzo delikatnie ranną podniósł. Przyszło mu to z trudem. Zdawała się drobna, a jednak chyba za często podjadała czekoladki (nie mogło być innego powodu, dla którego się zatoczył, winy na pewno nie ponosiło to, że głównie siedział i pisał albo czytał, i rzadko ćwiczył). Uśmiechnął się, nieco zbolałym uśmiechem. - Zabierzemy panią do Doliny - przyrzekł Lockhart, po czym posłał swojej siostrze wymowne spojrzenie. Znali się na tyle dobrze, że raczej nie musiał wyjaśniać, czego od niej oczekiwał.
Chciał zdjęcia.
Zdjęcia, na którym on, malowniczo rozczochrany, dźwiga biedną kobietę, brudną po całej nocy w lesie, ze złamaną nogą. Na całe szczęście, Daisy pochwyciła w lot. Szedł wolno nie tylko z powodu ciężaru w swoich ramionach, ale też dlatego, że cały czas myślał o tym, jak najlepiej będzie się prezentował na fotografii. I to myśl o niej skłoniło go do heroicznego wysiłku, jakim było przeniesienie kobiety całe pięćset metrów. Nie mógł przecież pozwolić, aby na zdjęciu zasapany Darcy odkładał ją na ziemię. Nie. Dlatego walczył, szedł, pocąc się obficie, długą, bardzo długą chwilę. I też trochę dlatego, że nie chciał odpuścić…
Ale w końcu musiał.
Bardzo powoli ukląkł i położył kobietę na trawie. Ta spojrzała na niego z przerażeniem, jakby chcąc niemo spytać, czy ją zostawiają, a Darcy posłał jej przepraszający uśmiech.
- Musimy użyć magii. Teren jest tutaj bardzo nierówny, potknę się pewnie i oboje upadniemy… - skłamał bez mrugnięcia okiem. Nie, wcale nie chodziło o to, że nie da rady nieść jej dalej. Skąd. – Będę utrzymywał nosze nisko, bo… bo coś się stało na polanie i magia jakoś dziwnie działa, więc gdyby zaklęcie zerwało...
– Cokolwiek. Cokolwiek, tylko nie zostawiajcie mnie tutaj samej – powiedziała proszącym tonem, spoglądając na niego, a że oczy miała całkiem ładne, wzbudziło to w duszy Darcyego jakiegoś heroiczne struny. Wstał i uniósł ją nieco w górę zaklęciem, a potem lewitował ją kolejne kilkanaście metrów. Niestety, czar nagle przestał działać i dziewczyna uderzyła o ziemię. Zagryzła wargę, jakby nie chciała sobie pozwolić na jęknięcie, pełna obaw, że jeżeli zacznie narzekać, jej wybawcy stracą chęć do pomocy.
Musiała to zrobić jeszcze trzykrotnie, zanim doholowali ją na skraj polany, gdzie oddano ją w ręce uzdrowicieli. A Darcyemu za każdym razem w głębi ducha było głupio, i mamrotał „przepraszam”, coraz bardziej przybity i trochę zaczerwieniony.
– Em… chcesz wejść znowu? – zapytał niepewnie, odwracając się w stronę lasu. W końcu kogoś uratowali! A te magiczne jelenie trochę go nastraszyły… Z drugiej strony niedawny sukces napawał go dziwną radością i dumą. Ocalili komuś życie. Był dzielny. Był bohaterem!
Wścibska dziennikarka
Granica między fantazją, a rzeczywistością była u mnie zawsze beznadziejnie zamazana.
Daisy to ładna dziewczyna o rozmarzonych, zielonych oczach. Kiedy na kogoś patrzy, tej osobie może się wydawać, że nagle stała się całym światem dla młodziutkiej dziennikarki. Na tle innych czarownic wyróżnia się gęstymi, kręcącymi się rudo-brązowymi włosami. Chętnie nosi je zaplecione w kucyk. Nie jest ani przesadnie wysoka (mierzy ok. 165 cm wzrostu), ani krzepko zbudowana. Choć lubi ładnie wyglądać, ceni sobie wygodę. Zazwyczaj można ją spotkać albo z aparatem fotograficznym u szyi, albo z notatnikiem i piórem w ręku. Pojawia się na większości istotnych, publicznych uroczystości w Ministerstwie Magii.

Daisy Lockhart
#9
04.07.2023, 23:48  ✶  
Przecież od początku mówiła, że mogą kogoś uratować!
To znaczy Daisy mówiła sporo różnych rzeczy i gdyby się okazało się, że jednak łazili po lesie bez celu, uciekali przed groźnymi zwierzętami a na końcu zostali ranni to najgłośniej wykrzykiwałaby swoje oburzenie i zasłaniała się dobrymi intencjami (które jak zwykle zostały źle zrozumiane, niedocenione i wykorzystane przeciwko niej).
Teraz tylko się uśmiechała, gdy Darcy dzielnie pomagał rannej kobiecie wyjść z lasu. Do jej podnoszenia nawet się nie rwała a później machała różdżką jak szalona, próbując nie dopuścić do tego, by ta specjalnie się poobijała.
- I widzisz – powiedziała na końcu do brata. – Gdyby nie my, to ona by biedna tam czekała na ratunek. Jeszcze by przyszło do niej coś, co goniło te stado dziwnych, jeleniowatych, magicznych istot – rzuciła z przekonaniem. - Pewnie, że musimy wrócić. Kto wie kogo jeszcze uratujemy.
Tym razem, gdy zagłębiali się w leśne gęstwiny szła nieco pewniej, chwilami nawet podskakując do góry. Fakt, że udało im się kogoś ocalić przyjemnie łaskotał jej dumę i samozadowolenie, niemal już nie pamiętała, że cudem uniknęli stratowania. Rozglądała się po lesie ciekawie, tylko od czasu do czasu krzywiąc się z mniejszym entuzjazmem, gdy okazywało się, że wchodzili w ciemniejszy zakątek.
- Ciekawe, kiedy się wreszcie uspokoi magia – wymruczała. – Mam dosyć, że nie działa teleportacja. Znaczy, może już działa, ale wolałabym nie przenieść się przypadkiem w jakieś dziwne miejsce. Wiesz, że pewnego razu trafiłam na mokradła? I znalazłam tam trupa? To znaczy z tym trupem, to nie do końca ja, tylko Śliwka, która też akurat tam wpadła, ale był obrzydliwy. Cały taki siny i napęczniały – opisała malowniczo. Na wspomnienie ciała aż wzdrygnęła się z obrzydzenia. – Swoją drogą, ona naprawdę jest Śliwką. Wiesz, że jest jedną z tych zimnych w namiocie uzdrowicieli? Tych, którym chciałam zrobić zdjęcie, ale mnie pogonili? – zapytała Darcy’ego.
Daisy kompletnie nie przejmowała się tym, że mógł nie do końca rozumieć o kim właściwie mówiła. Dla niej brygadzistka Mavelle Bones była Śliwką, bo wpadała jak śliwka w kompot.

!G4
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#10
04.07.2023, 23:48  ✶  

A więc zdecydowaliście się przemierzać Knieję...


Natrafiliście tam na spłoszonego hipogryfa. To honorowe stworzenia, które bardzo łatwo urazić, o czym wiedzą czarodzieje z wiedzą przyrodniczą na poziomie przynajmniej ◉○○○○. Jeżeli nie posiadacie tego poziomu, hipogryf uderza was mocno i jeżeli posiadacie trolla z aktywności fizycznej, jesteście niedożywieni lub posiadacie zawadę pechowiec, pęka wam kość. Hipogryf trzyma w dziobie czyjąś torebkę, ale odda ją tylko czarodziejowi, któremu uda się przy nim rzut na charyzmę. W środku znajdują się dokumenty zaginionej czarodziejki - Miriam Pongs.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Darcy Lockhart (2061), Daisy Lockhart (2319), Pan Losu (352)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa