21.07.2023, 20:12 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 21.07.2023, 20:18 przez Darcy Lockhart.)
Fragmenty artykułu, który ukazał się 5 maja 1972 w Proroku Codziennym. Tekst zawiera głównie wypowiedzi pracowników Ministerstwa oraz osób, które brały udział w Beltane.
Jego najdłuższa część to wywiad z Erikiem Longbottomem – zilustrowany trzema zdjęciami Erika: z balu Longbottomów, z jednej z konferencji prasowych ministerstwa oraz w brudnym mundurze i opuchniętą twarzą, na tle Kniei Godryka (jak głosi podpis, zdjęcie wykonano w poranek po Beltane).
*
(…)
Czy Beltane było należycie chronione i oddelegowano należytą liczbę aurorów i Brygadzistów? Na to pytanie chyba najlepiej odpowiedzą rachunki dotyczące liczby zabitych i rannych. Namioty uzdrowicieli były przepełnione, a ofiary wynoszono z lasu jeszcze ponad dobę po Beltane. Wiele osób wyraża niezadowolenie z ochrony sabatu i winą obarcza Ministerstwo.
Obecni na miejscu pracownicy Ministerstwa z pewnością dali z siebie wszystko, to „wszystko” okazało się jednak nie wystarczające. Wielu z nich trafiło pod opiekę magomedyków.
„Walczyłam, w końcu jestem brygadzistką, byłam na służbie, jak wielu innych” – powiedziała naszej redakcji Heather Wood, do niedawna gwiazda quidditcha, która obecnie pracuje jako Brygadzistka. Sama Wood przyznaje jednak, że święto było katastrofą, a Brygadziści nie zdołali poradzić sobie w pełni z sytuacją: nawet jeżeli odparli pierwszy atak śmierciożerców, wichura uniemożliwiła im dalsze działania.
Wielu czarodziejów zadaje sobie pytanie – skąd ten przedziwny wiatr, który zrujnował Knieję Godryka? Dlaczego teleportacja zaczęła zaburzona, a w lesie – jeżeli wierzyć pogłoskom – pojawiły się dziwne stworzenia? Swoją teorię ma na ten temat Detektyw Brygady, Erik Longbottom, który również brał udział w walkach.
„Wiele wskazuje na to, że działania Czarnego Pana, które miały miejsce na Polanie Ognisk podczas obchodów Beltane mogły zaburzyć naturalny porządek rzeczy, prowadząc do problemów natury magicznej na tle magii żywiołów oraz zaklęć translokacyjnych na terenach Doliny Godryka, gdzie rozegrało się starcie zwolenników czarnoksiężnika z siłami bezpieczeństwa Ministerstwa Magii”.
Pan Longbottom udzielił specjalnie dla redakcji Proroka Codziennego obszernego komentarza, dotyczącego przebiegu zdarzeń. W swoich wypowiedziach zwrócił uwagę na fakt, że zwolennicy Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać, zaatakowali sabat organizowany przez czystokrwistą rodzinę, a podczas walk ucierpieli także czarodzieje czystej krwi.
„Osobiście odbieram to jako ostateczny akt agresji ze strony tej grupy terrorystycznej. Bo jak inaczej ich teraz nazwać? To nie był atak na mugolskie zgromadzenie, czy protest przeciw „dominacji czarodziejów czystej krwi w placówkach rządowych”. To był atak na to, co Śmierciożercy podobno uważali za święte: czystą krew, nasze tradycje i naszą historią. Nie mówiąc już nawet o bezpieczeństwie naszych obywateli. Nie mówiąc już o tym, że znajdujemy się rzut kamieniem od Doliny Godryka, jednej z głównych osad naszej społeczności. To wyraźny sygnał, że kolejne działania tej grupy będą jeszcze bardziej ekstremalne.
W podobnym tonie wypowiedziała się Heather Wood:
"-Macmillanowie na pewno zastanowią się nim zorganizują kolejny sabat, a szkoda, że też musiał uderzyć w święto, kiedy było tu pełno niewinnych osób. Najłatwiej atakować znienacka, zupełnie nieświadomych."
Zapytany o to, jakie jego zdaniem cele przyświecały śmierciożercom, Erik Longbottom, udzielił następującej odpowiedzi:
„Za długo stali na uboczu. Może i informacje na temat ich działań, wymuszeń, porwań trafiały do gazet, tak w pewnym momencie nawet to powszednieje. A to jest doskonałym sygnałem. Wprowadzili chaos. Pokazali się. Tegoroczna Ostara była nadzwyczaj spokojna, a Beltane? Katastrofa. Krótko mówiąc – ich celem było zastraszenie społeczeństwa. Wszyscy zastanowią się dwa razy, zanim wybiorą się na kolejne święto. Wiara w Matkę jest dość bliska czarodziejom, a sabaty w gruncie rzeczy organizuje kowen. Tym atakiem postanowiono nam odebrać kolejny aspekt naszej tożsamości. Dla kapłanów kowenu to pewnie niemalże bluźnierstwo.”
Intrygujący jest fakt, że podobno czoła Temu, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać, stawiły cztery osoby z Ministerstwa i… przeżyły. Poufne źródła wskazują między innymi na Victorię Lestrange oraz Atreusa Bulstrode, przedstawicieli rodów czystej krwi. Jak twierdzą uzdrowiciele, aurorzy nie wyszli jednak ze starcia bez szwanku. Czyżby spadła na nich jakaś klątwa?
Niestety, na razie nie udało się uzyskać ich komentarza na ten temat.
(…)
Jak zdają się uważać pracownicy Ministerstwa Magii, walka z Sami – Wiecie – Kim obecnie wkroczyła na zupełnie nowy poziom: o ile wcześniej mowa była o potyczkach, teraz coraz więcej osób nie tylko szepce, ale wprost mówi o wojnie. Czy celem ataku podczas Beltane faktycznie było wprowadzenie chaosu? Skompromitowanie Ministerstwa? Czy może Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać, miał jakiś tajemniczy plan? W tej chwili nie znamy odpowiedzi na te pytania, ale jedno jest pewne: obecnie nikt nie jest bezpieczny.
Na końcu tekstu znalazł się dopisek:
Wypowiedzi pracowników Ministerstwa nie są oficjalnym stanowiskiem autora ani redakcji, a jedynie ich prywatnymi opiniami.
Jego najdłuższa część to wywiad z Erikiem Longbottomem – zilustrowany trzema zdjęciami Erika: z balu Longbottomów, z jednej z konferencji prasowych ministerstwa oraz w brudnym mundurze i opuchniętą twarzą, na tle Kniei Godryka (jak głosi podpis, zdjęcie wykonano w poranek po Beltane).
*
(…)
Czy Beltane było należycie chronione i oddelegowano należytą liczbę aurorów i Brygadzistów? Na to pytanie chyba najlepiej odpowiedzą rachunki dotyczące liczby zabitych i rannych. Namioty uzdrowicieli były przepełnione, a ofiary wynoszono z lasu jeszcze ponad dobę po Beltane. Wiele osób wyraża niezadowolenie z ochrony sabatu i winą obarcza Ministerstwo.
Obecni na miejscu pracownicy Ministerstwa z pewnością dali z siebie wszystko, to „wszystko” okazało się jednak nie wystarczające. Wielu z nich trafiło pod opiekę magomedyków.
„Walczyłam, w końcu jestem brygadzistką, byłam na służbie, jak wielu innych” – powiedziała naszej redakcji Heather Wood, do niedawna gwiazda quidditcha, która obecnie pracuje jako Brygadzistka. Sama Wood przyznaje jednak, że święto było katastrofą, a Brygadziści nie zdołali poradzić sobie w pełni z sytuacją: nawet jeżeli odparli pierwszy atak śmierciożerców, wichura uniemożliwiła im dalsze działania.
Wielu czarodziejów zadaje sobie pytanie – skąd ten przedziwny wiatr, który zrujnował Knieję Godryka? Dlaczego teleportacja zaczęła zaburzona, a w lesie – jeżeli wierzyć pogłoskom – pojawiły się dziwne stworzenia? Swoją teorię ma na ten temat Detektyw Brygady, Erik Longbottom, który również brał udział w walkach.
„Wiele wskazuje na to, że działania Czarnego Pana, które miały miejsce na Polanie Ognisk podczas obchodów Beltane mogły zaburzyć naturalny porządek rzeczy, prowadząc do problemów natury magicznej na tle magii żywiołów oraz zaklęć translokacyjnych na terenach Doliny Godryka, gdzie rozegrało się starcie zwolenników czarnoksiężnika z siłami bezpieczeństwa Ministerstwa Magii”.
Pan Longbottom udzielił specjalnie dla redakcji Proroka Codziennego obszernego komentarza, dotyczącego przebiegu zdarzeń. W swoich wypowiedziach zwrócił uwagę na fakt, że zwolennicy Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać, zaatakowali sabat organizowany przez czystokrwistą rodzinę, a podczas walk ucierpieli także czarodzieje czystej krwi.
„Osobiście odbieram to jako ostateczny akt agresji ze strony tej grupy terrorystycznej. Bo jak inaczej ich teraz nazwać? To nie był atak na mugolskie zgromadzenie, czy protest przeciw „dominacji czarodziejów czystej krwi w placówkach rządowych”. To był atak na to, co Śmierciożercy podobno uważali za święte: czystą krew, nasze tradycje i naszą historią. Nie mówiąc już nawet o bezpieczeństwie naszych obywateli. Nie mówiąc już o tym, że znajdujemy się rzut kamieniem od Doliny Godryka, jednej z głównych osad naszej społeczności. To wyraźny sygnał, że kolejne działania tej grupy będą jeszcze bardziej ekstremalne.
W podobnym tonie wypowiedziała się Heather Wood:
"-Macmillanowie na pewno zastanowią się nim zorganizują kolejny sabat, a szkoda, że też musiał uderzyć w święto, kiedy było tu pełno niewinnych osób. Najłatwiej atakować znienacka, zupełnie nieświadomych."
Zapytany o to, jakie jego zdaniem cele przyświecały śmierciożercom, Erik Longbottom, udzielił następującej odpowiedzi:
„Za długo stali na uboczu. Może i informacje na temat ich działań, wymuszeń, porwań trafiały do gazet, tak w pewnym momencie nawet to powszednieje. A to jest doskonałym sygnałem. Wprowadzili chaos. Pokazali się. Tegoroczna Ostara była nadzwyczaj spokojna, a Beltane? Katastrofa. Krótko mówiąc – ich celem było zastraszenie społeczeństwa. Wszyscy zastanowią się dwa razy, zanim wybiorą się na kolejne święto. Wiara w Matkę jest dość bliska czarodziejom, a sabaty w gruncie rzeczy organizuje kowen. Tym atakiem postanowiono nam odebrać kolejny aspekt naszej tożsamości. Dla kapłanów kowenu to pewnie niemalże bluźnierstwo.”
Intrygujący jest fakt, że podobno czoła Temu, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać, stawiły cztery osoby z Ministerstwa i… przeżyły. Poufne źródła wskazują między innymi na Victorię Lestrange oraz Atreusa Bulstrode, przedstawicieli rodów czystej krwi. Jak twierdzą uzdrowiciele, aurorzy nie wyszli jednak ze starcia bez szwanku. Czyżby spadła na nich jakaś klątwa?
Niestety, na razie nie udało się uzyskać ich komentarza na ten temat.
(…)
Jak zdają się uważać pracownicy Ministerstwa Magii, walka z Sami – Wiecie – Kim obecnie wkroczyła na zupełnie nowy poziom: o ile wcześniej mowa była o potyczkach, teraz coraz więcej osób nie tylko szepce, ale wprost mówi o wojnie. Czy celem ataku podczas Beltane faktycznie było wprowadzenie chaosu? Skompromitowanie Ministerstwa? Czy może Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać, miał jakiś tajemniczy plan? W tej chwili nie znamy odpowiedzi na te pytania, ale jedno jest pewne: obecnie nikt nie jest bezpieczny.
Na końcu tekstu znalazł się dopisek:
Wypowiedzi pracowników Ministerstwa nie są oficjalnym stanowiskiem autora ani redakcji, a jedynie ich prywatnymi opiniami.