Rozliczono - Heather Wood - osiągnięcie Badacz Tajemnic I
Heather nie przepadała za szperaniem w książkach i Brenna świetnie o tym wiedziała. W normalnych okolicznościach Brenna nie wlekłaby jej więc tutaj bez naprawdę dobrego powodu. Obecnie jednak Wood nie mogła brać udziału w zadaniach bojowych, ani dla Brygady, ani dla Zakonu Feniksa. Narzekała za to ostatnio na nudę i wspominała, że chętnie pomogłaby Zakonowi. Szperanie w książkach zwykle jednak nie wymagało żadnych gwałtownych ruchów czy przemęczenia się. Brenna posłała jej więc liścik – jeżeli chciała, mogła pomóc w szukaniu informacji o tym, co doprowadziło do przedziwnego stanu ciało jednego z członków Zakonu Feniksa.
Derwina.
I co wciąż mogło grasować w Kniei Godryka.
Prawdopodobnie pracował nad tym ktoś w Ministerstwie. Prawdopodobnie. Ale Brenna po prostu nie lubiła zdawać się na „prawdopodobnie”, zwłaszcza, że istniała możliwość, że nikt tych informacji nie przekaże im. A kto wie, czy ta wiedza nie będzie przydatna dla Zakonu? Detektyw dopadła więc w ostatnich dniach kilka osób, poprosiła o wskazanie, gdzie szukać, o sprawdzenie informacji… i teraz chciała spróbować je usystematyzować oraz posprawdzać w książkach, jakie zostały jej wskazane.
Może to nie da odpowiedzi, ale podpowie przynajmniej, gdzie do licha szukać i jak się z tym czymś uporać.
Brenna czekała przed okazałym gmachem biblioteki z samego rana, na dwie godziny przed rozpoczęciem swojej zmiany. Już w mundurze Brygady, Miała nadzieję, że zdoła w tym czasie ustalić, co wypożyczyć, by grzebać w tym dalej – kiedy już ogarnie wszystkie pracowe sprawy, które wymagały ogarnięcia. Dziś czekała ją wizyta w jednej z pobliskich kamienic, by odnaleźć pewną damę, a potem sporo papierkowej roboty, przy której niestety nie mogła liczyć na pomoc Heather. (Zaciąganie ją do takich nieoficjalnych rzeczy z ramienia Zakonu to jedno, nie zamierzała przecież zaganiać jej do robot biurowych, skoro ta miała zwolnienie lekarskie…)
– Cześć, Heath – przywitała się, kiedy dostrzegła charakterystyczną, rudą głowę. Wyciągnęła w jej stronę kubek z kawą: sama trzymała drugi. – Wypij zanim wejdziemy, bo utną mi łeb, jeżeli wejdziemy do środka z kawą. Mam też całe pudło ciasteczek, ale ono z kolei później będzie nagrodą po dobrze wykonaną pracę. Bo za ciasteczka nad książkami to już chyba mnie poćwiartują. A wolałabym póki co zachować głowę i nie zostać poćwiartowana – powiedziała Brenna pogodnie. Tak, świat czarodziejów był mrocznym miejscem, zwłaszcza teraz. Tak, miały szukać informacji o dziwnej magii albo strasznych potworach.
Ale ona w miarę się pozbierała i po prostu wracała do zwykłego stylu bycia. Okazywaniem przygnębienia w końcu nikomu nie pomoże.