Rozliczono - Geraldine Yaxley - osiągnięcie Badacz Tajemnic IV
21 CZERWCA 1907 ROKU, GDZIEŚ NA OCEANIE W DRODZE KU WIELKIEJ BRYTANII
Victoria Lestrange
To był wstrętny dzień, który Victoria spędziła najpierw sprzątając kajutę hrabiny, u której służyła od trzech lat, a potem uciekając przed jej pijanym, rozkapryszonym i namolnym synem. Cztery godziny sprzątania cudzych rzygów a łóżko dalej śmierdziało tak, jakby starsza pani nie tylko do niego zwymiotowała, ale też nasikała.
A potem trzeba było pochylić głowę. Uśmiechnąć się uniżenie, ale niezbyt szeroko, żeby arystokratka nie uznała, że Victoria pozwala sobie na zbyt wiele. A potem warto było zacisnąć zęby i liczyć na to, że jej syn da sobie spokój, bo przecież zawsze dawał sobie w końcu spokój.
Ale dzisiaj nie chciał sobie dać spokoju, więc wreszcie nie wytrzymała, uderzyła go w twarz i wybiegła na korytarz. I teraz nie wiedziała nawet, czy jeszcze miała pracę, czy mogła wrócić do hrabiny i czy w ogóle chciała wracać. Może i była tylko robakiem, ale nie chciała być dłużej poniżana.
Geraldine Yaxley
Ten dzień nie był jeszcze taki najgorszy. Tak, praca na statku była ciężka i wieczorami Geraldine często padała wycieńczona na koję i zasypiała jak tylko zamknęła oczy, ale przynajmniej zarabiała własne pieniądze. Pieniądze za które, jak miała nadzieję, w przyszłości kupi sobie mały domek z małym ogródkiem. Wcale nie musiała mieć męża. Już jednego miała, a po jego ciężkiej ręce do teraz nosiła brzydką, podłużną bliznę na twarzy. Kiedy zresztą obserwowała jak inne praczki i sprzątaczki były traktowane przez podróżujących, cieszyła się z własnego oszpecenia. Może patrzyli na nią jak na robaka, ale to takie robaki jak ona, dźwigały na plecach cały ten statek.
Erik Longbottom
Erik marzył o wyjściu na pokład, o stanięciu przy burcie i wystawieniu twarzy w kierunku słońca, o powiewie wiatru na policzku. Marzył też o wielu innych, całkiem przyziemnych rzeczach, takich jak: samodzielny pokoik, malutka łazienka i jeden dzień, który mógłby spędzić w łóżku, po prostu śpiąc lub czytając gazety.
Gdyby nie to, że do podjęcia się pracy na Perle morza zmusiło go życie, nigdy nawet nie przestąpiłby trapu. Gdyby dwa lata wcześniej ktoś mu powiedział, że będzie wrzucał węgiel do ogromnego pieca, by bogaci skurwysyni mogli się przechadzać po statku lub wpierdalać kawior na pozłacanych talerzach wyśmiałby go. A teraz dokładnie to robił. Był malutkiem robaczkiem w wielkiej machinerii i i nie miał żadnego znaczenia.
Ten dzień był zły na wielu różnych poziomach. Najbardziej dlatego, że Weiss, najważniejszy wśród palaczy, podejrzewał go o zniszczenie jednego z luków bagażowych. Cóż, mylił się, ale gdyby Erik wiedział kto zniszczył bagaże kilkorga darmozjadów z góry, chętnie by się z tym kimś podzielił dniówką. Poza tym, zarobił potężny cios pogrzebaczem, gdy po raz kolejny wstawił się za trzynastoletnim Elijahem Sterlingiem. Elijah był mały, chudy a dźwiganie worków z węglem było ponad jego możliwości. Jeśli już musial pracować, mogli go przydzielić do czegoś lżejszego.
Victoria, Geraldine, Erik
Geraldine Price pchała wózek z pościelą przez korytarz. Znajdowała się pod głównym pokładem, daleko od nadbudówki z kajutami pasażerskimi, zaledwie piętro nad ładownią podzieloną na mniejsze luki bagażowe i kilka grodzi od wielkich pieców, dzięki którym statek w ogóle płynął. Ciągnęła wózek w kierunku pralni.
Wymijała właśnie Victorię Stone, ciemnowłosą, młodą, całkiem ładną pokojówkę jakiejś angielskiej hrabiny, gdy obydwie usłyszały krzyk dochodzący z pralni.
- Jeszcze raz przyłapię cię na szperaniu w cudzych kieszeniach a obiecuję, że powyrywam ci nogi z dupy przy samej szyi! – wrzeszczała jakaś kobieta. – Klękaj na kolana i przepraszaj dobrego Boga za niegodziwość, której się dopuściłeś!
Głos rozpoznali Garaldine oraz Erik Braun, który akurat wchodził po schodach (korzystał z przerwy na papierosa). Należał do matki Elijaha, otyłej, bardzo religijnej kobiety, która niemiłosiernie tłukła swoje dzieci. Podobno była wdową po jakimś marynarzu, ale dla Geraldine wyglądała najwyżej na dziwkę, która narodziła bękartów a potem stała się już zbyt brzydka by kupczyć ciałem, więc próbowała zarobić w inny sposób.
2. Postacie nie są świadome, że śnią i nie pamiętają swoich prawdziwych żyć ani tego, że są czarodziejami.
3. To ja zacznę wam zsyłać informacje, dzięki którym wasze postacie będą mogły zrozumieć, że coś jest nie w porządku.
4. Mimo, że to sen, jesteście w pełni działający a wasze działania znajdą odbicie w wydarzeniach z 21 czerwca 1972 roku. Mogą również znaleźć odbicie w sesjach równoległych.
5. Celem nadrzędnym dla was – jest odkrycie, że wszystko co widzicie nie jest prawdziwe. Celem drugorzędnym – odkrycie części historii, która doprowadziła do tego, ze Perła morza stała się statkiem widmo.
Gdyby coś było dla was niezrozumiałe, po prostu się ze mną konsultujcie albo przez discorda/pw albo przez pytania w tym wątku.