09.09.2023, 23:32 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08.01.2024, 20:08 przez Morgana le Fay.)
adnotacja moderatora
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic III
Nie bardzo wiedział, jak się do tego zebrać. Bo jaka dziewczyna chciałaby usłyszeć coś takiego? Brenne też zwyczajnie lubił, miał do niej niewyjaśnioną słabość pomimo tego, że ona zwykle reagowała niechęcią, chociaż Merlin mu świadkiem, nie wiedział dlaczego. Pewnie przez Stanleya, robił mu złą reklamę. Westchnął, idąc korytarzem do Departamentu, w którym pracowała — szanował ją na tyle, aby dowiedziała się bezpośrednio od niego, a nie z listu. Ubrany był schludnie i elegancko, jak na komornika przystało. Ciemnozielony garnitur podkreślał jego oczy i żaden zagubiony kosmyk ciemnych włosów nie opadał mu na czoło. Wyrwał się po przerwie, uprzedzając swoją sekretarkę, że musi coś załatwić. Zastanawiał się, czy nie kupić kwiatów lub czekoladek, aby złagodzić jej ewentualną furię oraz złość, ale pamiętał, że lubiła jeść, więc miał w kieszeni pudełko z czekoladową żabą. Lubiła je, zbierała karty — pamiętał, bo jedna z nich ułatwiła mu to pamiętne spotkanie z nią. Chciał sięgnąć do wewnętrznej kieszeni marynarki po papierosy i zapalniczkę, ale się powstrzymał. Nie był tchórzem, nie bardzo też wiedział, komu złamać nos za takie pomówienia na jej temat, bo Staśkowi nie mógł, nie wypadało i był dla niego, jak ojciec. Zapukał do drzwi, a potem wszedł, rozglądając się po pomieszczeniu. Większość była w terenie lub nie wróciła po przerwie, ale Brennę zobaczył od razu — zawsze widział, umiał dostrzec ją w tłumie, miał Longbottom radar. Podszedł do niej i obdarzył uśmiechem, całkiem miłym i szczerym.
- Panno Longbottom. - przywitał się, kłaniając i ujmując jej dłoń, aby ją ucałować na wierzchu, jak nakazywały maniery. Zrobił to szybko i nie przeciągał, prostując się zaraz, a potem cofnął pół kroku, nie spuszczając jednak z niej spojrzenia. Osoba, która dobrze znała Anthonyego Borgina, dostrzegłaby w jego źrenicach zaniepokojenie i troskę. Były tylko trzy kobiety, które mogły wywołać w nim takie emocje, w tym jedną z nich była jego młodsza siostra. - Wybacz, że odciągam Cię od pracy. Chciałbym z Tobą porozmawiać, to dość ważne i niestety, ale może zaważyć na Twojej opinii w Ministerstwie, dlatego chciałem załatwić to osobiście, chociaż wiem, że nie lubisz mnie widzieć.
Wyjaśnił zgodnie z prawdą, prostując szyję i rozglądając się dookoła, jakby zastanawiał się, czy było to odpowiednie miejsce do przekazywania takich informacji. Nie chciał, aby ktokolwiek to usłyszał i sobie coś złego o niej pomyślał. Poprawił krawat, a potem sięgnął do kieszeni, wyjmując pudełko z żabą i skierował ją w jej stronę. - Wyszła jakaś limitowana edycja, wziąłem ostatnią. To tak na małe przekupstwo, jak za starych, Howgarckich czasów.
Nie był to może warzywny bukiet czy paczka musów świstusów, fasolek wszystkich smaków, ale chodziło przecież o kolekcjonowanie. Miał też nadzieję, że niepozorna żaba z czekolady sprawi, że Brenna się uśmiechnie i poprawi się jej zwyczajnie humor, skoro już musiała go oglądać, a czego przecież jawnie nie lubiła. Gdy był trochę młodszy, wiele godzin poświęcił na gdybanie, dlaczego właściwie tak było i dlaczego tak uparcie, za żadne skarby nie chciała dać mu szansy i wyjść z nim na Pokątną do kawiarni na kawę czy tam herbatę, bo przecież nie proponował od razu kolacji z czerwonym winem!