Wrota Muspelheimu, Dolina Godryka
Hjalmar & Dagur Nordgersimowie
Gdyby ktoś się zapytał Hjalmara o to ile czasu zamierzają spędzić na wyspach to powiedziałby, że może rok, góra półtora, a zaraz miało minąć ponad dwa i pół roku odkąd przybyli do Wielkiej Brytanii. Każdy z dni wyglądał niemal tak samo - pobudka, śniadanie, kucie cały dzień i nagle nadchodził wieczór. Nie tak żeby marudził od nadmiaru pracy czy zleceń, wszak w końcu nie musieli bać się o przyszłość ich rodziny czy warsztatu. Czasem jednak nadchodził taki moment, że człowiek chciał sobie trochę odpocząć, pomyśleć na spokojnie czy po prostu porozmawiać jak człowiek z człowiekiem.
Tak też było tym razem. Młodszy z Nordgersimów przekazał swojemu ojcu, że dzisiaj kończą kuć wcześniej, aby skorzystać z ładnej pogody i posiedzieć jeszcze trochę na dworze. Prawdę mówiąc i tak już wykonali wystarczająco dużo roboty, a te kilka podków mogło poczekać do ranka - nikt i tak by się po nie teraz nie zgłosił. Nie mogli przecież ograniczać całego swojego życia tylko i wyłącznie do harówki w kuźni. Oczywiście było to ich główne zadanie, dzięki któremu mogli zapewnić odpowiedni byt swojej rodzinie ale im też się coś należało od tego życia.
- Ładnie nam dzisiaj poszło - zauważył, podchodząc do wielkiej beczki z wodą w której obmył twarz z pyłu i kurzu. Co by nie mówić była to swego rodzaju ulga po ciężkim dniu - Chyba jakiś rekord w ilości wykutych rzeczy... Wiem, że nie kujemy na ilość, a na jakość ale i tak uważam, że warto się cieszyć z takich rzeczy - przyznał, przecierając twarz w ręcznik, który następnie odwiesił gdzieś z boku - Napijesz się piwa? - zapytał ojca, starając się być jak najbardziej poważnym. Wytrzymał może trzy albo cztery sekundy zanim wybuchnął śmiechem. Znał Dagura bardzo dobrze i wiedział, że ten piwa nie odmówi - Hjalmar zresztą też nie miał zamiaru - Hahaha! Żarcik taki. Wszystko przygotowałem i mam pod ręką - wytłumaczył, sięgając po dwa rogi i wielki dzban. Jeden oczywiście podał od razu swojemu mistrzowi, polewając po chwili złocistego trunku, a zaraz po tym zrobił to samo aby samemu móc tego skosztować.
- Zdrowie! - wzniósł toast - Za to aby dalej nam się dobrze wiodło i żeby nasze wspaniałe siostry czy córy pięły się po szczeblach zawodowych! - zbił się rogami z ojcem, biorąc łyk po którym odetchnął z ciężkim westchnięciem. Przepyszne piwo... Pokiwał głową, zlizując pianę z wąsa - Spodziewałeś się, że zostaniemy tutaj tak długo? Jak mam być szczery to trochę jestem zaskoczony. Myślałem, że dawno wrócimy do domu... - odparł spoglądając na Dagura. Był bardzo ciekaw tego jak on sam to widział po tylu latach na obczyźnie.