20.10.2022, 12:56 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 20.09.2023, 18:13 przez Morgana le Fay.)
adnotacja moderatora
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic II
[04.03.1972]
Kasyno "Mirage"
Brenna i Seraphina
Słyszała o organizowanym przez Longbottomów…cóż, pytanie czy to miał być bal, czy jednak pewna porażka, czy może zupełnie coś innego? Na pewno zamierzała dokładnie sprawdzić jak potoczy się całe wydarzenie, może coś popsuć przy okazji, na tyle dyskretnie, aby jednak nikt nie zauważył, a może jednak sobie odpuści? Wszystko miało zależeć od jej nastroju, okoliczności i najnowszych wydarzeń które ostatecznie mogą przekonać Seraphinę, obecnie leżącą na otomance w gabinecie, przeglądającej dokładnie listę rzeczy, które zdecydowała się podarować. Parę z nich leżało jedynie w szafie i się kurzyło, więc mimo ich dobrego stanu nie stanowiły dla niej wartości. Może więc ktoś będzie zainteresowany…cóż, ofertami, a jakże by inaczej to nazwać, biorąc pod uwagę pewien rozstrzał.
Pracownik kasyna przywitał Brennę na wejściu, wskazując drogę – o tej porze pomieszczenia kasyna były opustoszałe, z zupełnie innym nastrojem niż podczas wieczornych rozgrywek, gdzie kręciły się rozmaite osoby ubrane wyjściowo, słychać było stuknięcie szklanek z alkoholem czy cichy chichot gdy osoby przy stole nachylały się ku sobie, szeptem omawiając obecnie panującą rozgrywkę. W świetle dnia pomieszczenia wciąż stanowiły dowód elegancji i przepychu, pozostawało to jednak obdarte z pewnej tajemniczości i magii. Mimo to, niemal każdy pracownik przemykający czy to z nowymi żetonami, czy ze skrzynką szampana łypał z niepewnością na przechodzącą obok brygadzistkę, szybko wracając do swoich zajęć.
Drzwi do gabinetu zostały otwarte przez pracownika który zaraz ulotnił się, znikając gdzieś w korytarzach najpewniej po to, by samemu wrócić do pracy, zostawiając pannę Longbottom samą z Seraphiną. Ta ostatnia nie podniosła się ze swojego miejsca, pozwalając sukni w rozpoznawalnym dla panny Prewett białym kolorze leżeć częściowo na podłodze, tak samo jak rudym puklom które owijały się dookoła zagłówka. Mimo to spojrzenie powędrowało z listy na Brennę, a uśmiech pojawił się na jej twarzy.
- Panna Longbottom. – Machnęła dłoniom w nieokreślonym geście, który miał najpewniej oznaczać powitanie, dopiero wtedy unosząc się lekko, wciąż jednak nie wstając, za to wskazując najbliższy wygodny fotel. Chociaż równie dobrze Brenna usiąść mogła na podłodze, łóżku bądź krześle przy biurku, wszystko jedno dopóki było jej wygodnie.
- Jak idą przygotowania? – zagadnęła, rzeczywiście dość zainteresowana tym, czy wydarzenie w ogóle dojdzie do skutku. Zawsze mile obserwowało się miotanie i panikę towarzyszącą organizacji tak dużych rzeczy, dlatego wypatrywała też po twarzy brygadzistki czy dostrzeże coś takiego, czy jednak Brenna dość pewna była toku wydarzeń oraz swoich możliwości.
- Przygotowałam parę rzeczy, mam nadzieję, że uda się aby i one dołożyły swój wkład w waszą działalność. – A ona z wielkim zainteresowaniem sprawdzi, kto dokładnie jest czym zainteresowany i na pewno zapamięta to na własną korzyść.