To z założenie miał być niezwykły dzień. Olivia umówiła się z Aveliną na założenie własnego sklepu - zdążyły omówić wszystkie najważniejsze sprawy i napalić się na pomysł jak dzik na suchary. Och, jakie to było ekscytujące: coś własnego, robionego w całkowitej tajemnicy przed jej matką, przed pracodawcą Ave... To dlatego Olivia miała problem z zaśnięciem. Na pewno, to był ogrom emocji, których nie potrafiła przetrawić tak szybko, jak by chciała.
Gdy Avelina wróciła do domu, Olivia przeszła się więc Pokątną i krążyła bez celu, próbując uporządkować myśli. Nie szło jej to kompletnie, jej rozmyślania ciągle zahaczały o frazy typu nie uda się, porywasz się z motyką na słońce. Ruda bardzo chciała odegnać te paskudne podszepty, które mogły spowodować, że się wycofa - dlatego też, gdy uprzejmy chłopak zaoferował jej czekoladkę na poprawę humoru, bezwiednie ją wzięła. Podziękowała, uśmiechnęła się promiennie i z radością pomyślała, że dobro w ludziach nie ginie. Och, jakże się myliła.
Gdy rano pierwsze promienie słońca padły na jej twarz, z początku się skrzywiła. Była niewyspana, rozkopała pościel i jak zwykle podwinęła prześcieradło tak, że jej łóżko bardziej przypominało teraz gniazdo, niż faktyczne łóżko. Słyszała krzątających się w kuchni rodziców. Zbierali się do pracy, ona mogła jeszcze trochę poleżeć. Rozmyślała, czekając aż rodziciele opuszczą mieszkanie, i zastanawiała się jak to będzie wyglądać, gdy będą mieszkać z Aveliną razem. Najlepiej nad ich własnym sklepem. Czując dreszcz ekscytacji Olivia odrzuciła kołdrę w chwili, gdy usłyszała trzaśnięcie drzwi wejściowych. Mogła w spokoju zjeść i się wyszykować.
- To będzie dobry dzień, nie przemknie po mej twarzy żaden cień! - powiedziała do swojego odbicia w lustrze. Starała się to robić codziennie, by wzmocnić pewność siebie. Jednak dzisiaj coś było nie tak. Olivia zmarszczyła brwi. - Co się dzieje z głosem, ostrym niczym żyta kłosem?
Przerażona zatkała usta dłonią. Co się działo?!
(..)
Gdy Olivia dotarła pod mieszkanie Aveliny, była roztrzęsiona. Nie miała pewności, że koleżanka będzie w domu, równie dobrze mogła pracować. Ale musiała spróbować najpierw tu. Załomotała w drzwi, z duszą na ramieniu.
- Avelino miła, czy drzwi byś dla mnie otworzyła?! - co jej język wyprawiał?!