Lato
Na przerwę letnią w Hogwarcie uczniowie reagowali różnie. Niektórzy z utęsknieniem wyczekiwali pociągu Hogwart-Londyn, nie mogąc doczekać się, aż wyskoczą na peronie 9 i 3/4, by rzucić się w ramiona ukochanych rodziców. Byli to uczniowie stęsknieni, nierzadko pierwszoroczni, którzy do rodzin pisywali niemal codziennie. Ale były też osoby, które nie chciały wracać. Ten typ uczniów traktował Hogwart jak dom. Powodów było mnóstwo - brak więzi z rodziną, kiepskie stosunki z rodzicami czy zwykła nuda.
Olivia lubiła wakacje, mogła się wtedy odprężyć. Jako przeciętna uczennica, co do której rodzice nie mieli większych oczekiwań, praktycznie zawsze była witana z otwartymi ramionami. Jednak szybko po ekscytacji przychodziła nuda. W szkole miała kilkoro bliskich osób, jednak to nie było to samo. Brakowało jej codziennych plotek, codziennych śmiechów, wspólnych posiłków i - o dziwo - wspólnej nauki. Miała wolne i to było cudowne, prawda, ale poza tym co miała do roboty? Ileż można włóczyć się po uliczkach Londynu, podczas gdy rodzice pracują?
Dlatego Olivia lubiła organizować sobie czas z tymi, którzy w Londynie mieszkali - lub w jego okolicach. Na szczęście jej ojciec miewał... nietuzinkowe pomysły. Odziedziczyła po nim część temperamentu, a przynajmniej tak jej się wydawało. Może i nigdy nie była prowodyrką różnych dziwnych akcji w szkole czy poza nią, ale chętnie w nich uczestniczyła. Tak jak teraz. Niewiele myśląc, gdy tylko ojciec szepnął jej słowo o hodowli pufków i zaproszeniu, z którego "on nie mógł skorzystać", bez namyślania się długo chwyciła za pióro i pergamin. Nakreśliła kilka słów do Leona, który z tego co wiedziała nudził się jak mops albo i gorzej. Czyli tak jak ona. I kochał wszystkie zwierzęta na świecie. Zabiłby ją, gdyby się dowiedział, że chociaż mu nie zaproponowała tej wycieczki.
Leon
Skorzystaj z fiuu i staw się w miasteczku Slough, w Pumpkin Hill. Spotkamy się z prawdziwym hodowcą pufków! Takim z prawdziwego zdarzenia, a nie jakimś cudakiem, który trzyma je pod kanapą. Opowie nam wszystko. Musisz tam ze mną pojechać! W samo południe, nie spóźnij się!
Olivia
Nawet nie proponowała Leonowi przejażdżki na miotle - wiedziała doskonale, że chłopak miał lęk wysokości. Zresztą jego choroba niezbyt pozwalała na jakąkolwiek współpracę z aktywnością fizyczną, a latanie na miotle wbrew pozorom było męczące. Ale to nic - istniały alternatywne środki transportu. Jak nie fiuu, to mugolskie. Ruda dziewczyna z niepokojem spojrzała na zegarek. Sowa powinna dolecieć zanim ona się ubierze.
- No, na co czekasz! - burknęła do ptaszyska, marszcząc nos w udawanej złości. Zaraz jednak wyciągnęła kawałek mięsa i podała sówce, która ukontentowana zapłatą wyleciała przez okno. Pozostało więc tylko się ogarnąć i skorzystać z sieci fiuu, by znaleźć się na Pumpkin Hill.