Rozliczono - Rodolphus Lestrange - osiągnięcie Piszę, więc jestem
Po spotkaniu z Bellatrix po raz pierwszy od bardzo dawna doświadczył problemów ze snem. Do tej pory przykładał głowę do poduszki, zamykał oczy i odpływał w odpoczynek bez snów. Tym razem jednak było inaczej. A on nienawidził, gdy coś szło nie po jego myśli. Lubił określony porządek zarówno mentalny, jak i fizyczny. Fizyczny co prawda nie został naruszony, lecz psychiczny... Słowa, które wypowiedziała jego narzeczona, utkwiły mu głęboko w pamięci. Jak drzazga pod palce, na granicy paznokcia. Czuł, że nie może jej złapać, by ją wyjąć i raz na zawsze pozbyć się tego dziwnego uczucia dyskomfortu.
List do Nicholasa wysłał dnia poprzedniego. Nie obchodziło go, czy mu na niego odpowie, czy pozostawi wiadomość bez odpowiedzi. Wiedział, że z Robertem łączyła go na tyle silna więź, że będzie chciał dowiedzieć się, o co chodzi. To właśnie planował: zwabić Nicholasa do swojego mieszkania bez podawania konkretów, by po kilku minutach uprzejmej wymiany zdań wziąć go w kleszcze niewygodnych pytań.
To nie tak, że miał go za głupca - przeciwnie. Podobnie jak w Robercie, zobaczył w Yaxleyu swoje własne odbicie. Nie można było jednak powiedzieć, żeby zapałał do niego sympatią. Rodolphus tak po prawdzie nie był pewny, czy był zdolny do odczuwania tej emocji. Jego świat był prosty: albo kogoś szanował, albo nie. Tutaj jednak wkradła się dziwna fascynacja. Fascynacja w różnym tego słowa znaczeniu, bo przecież pojawiła się na wielu płaszczyznach. Nicholas znał Roberta - zadał sobie ten trud, w przeciwieństwie do niego samego. Rolph szanował Roberta, uwielbiał prowadzić tę dziwną grę i przepychanki, kochał nurzać się w lodowatej tafli, gdy stąpał po cienkim lodzie, prowokując Mulcibera słowami i czynem. Jednocześnie za tym murem milczenia skrywał się umysł bystry, podobny do jego samego. To go chyba najbardziej fascynowało.
Skłamałby, gdyby nie przyznał się do tego, że z chęcią wziąłby Yaxleya pod nóż. Skłamałby też, gdyby nie przyznał się do tego, że Robert był tylko pretekstem, chociaż prawdziwym, do tego by go zaprosić do siebie. Rolph potrzebował intelektualnej stymulacji, której na tym etapie nie mógł znaleźć w pracy. Bellatrix zasiała w nim ziarno niepewności, na chwilę zwątpił czy dobrze dobrał współpracowników. Musiał się tego ziarna, tej drzazgi, pozbyć, by móc dalej normalnie funkcjonować. A jeśli przy okazji będzie mógł wymienić kilka intelektualnych ciosów z Nicholasem - tym lepiej.
Siedział w fotelu, leniwie przewracając kartki książki. Czytał ją już z dziesięć razy, ale musiał zająć czymś mózg, by przestać w głowie tworzyć scenariusze tego, po jak cienkiej linie stąpa od kilku lat. Jego mieszkanie było surowe, nawet Black nie była w stanie zmusić go do zmiany zdania w kwestii wystroju. Dominowały tu ciemne drewno, głęboka zieleń i czerń. Dwa fotele w salonie ustawione były naprzeciwko siebie, przedzielone stolikiem kawowy. Z boku stała niska ława, a przy niej kanapa w tak samo czarnym kolorze, do kompletu. Za nią barek, z którego Rodolphus nigdy praktycznie nie korzystał. Powiedzieć że pił okazyjnie, to jakby skłamać. Niezwykle szanował swój mózg oraz pamięć, a alkohol działał na ten organ destrukcyjnie. Pozwalał sobie na niewielkie ilości wyłącznie towarzysko, tak jak planował to zrobić teraz. Co ciekawe - na imprezach rodzinnych czy weselach zawsze alkoholu odmawiał. Trzymał się również z dala od używek, przez co niektóra część rodziny uznawała go za... sztywnego. Lestrange westchnął, odpinając jeden guzik śnieżnobiałej koszuli. Był próżny i arogancki, nie pozwalał sobie na chwilę relaksu od pozornie niewygodnych ubrań nawet w samotności. Przyzwyczaił się do ograniczonych ruchów nawet w domu, chociaż wtedy decydował się na luźniejszą koszulę, tak z rozmiar za dużą. Zegar tyknął kilka razy, nie wydając jednak głośniejszych dźwięków. Nawet nie podniósł nań wzroku, przewracając kolejną stronę. Wieczór to była bardzo niedokładna pora, zdawał sobie z tego sprawę, lecz on był cierpliwy, a samotność pozwalała mu zebrać myśli i nakierować je na tory, na które za chwilę oboje mieli wskoczyć, by wyjaśnić tę... Niedogodność, o której wspomniała Bellatrix.