• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Aleja horyzontalna v
« Wstecz 1 … 6 7 8 9 10 Dalej »
[14.06.1972] Czyja prawda jest właściwa? | Nicholas, Rodolphus

[14.06.1972] Czyja prawda jest właściwa? | Nicholas, Rodolphus
Syn koleżanki twojej starej
We don't have to talk, We don't have to dance, We don't have to smile, We don't have to make friends
Ma czarne jak smoła włosy, zwykle zaczesane do tyłu, i nienaturalnie jasnoszare, przenikliwe oczy. Wyróżnia go blada cera i uprzejmy uśmiech błąkający się na ustach, który jednak nigdy nie ma odzwierciedlenia w oczach, oraz wysoki wzrost (190 cm). Jest zawsze porządnie ubrany w ciuchy z najlepszego materiału - nieważne gdzie aktualnie się znajduje i co robi. Na palcu serdecznym prawej ręki nosi duży sygnet z głową węża.

Rodolphus Lestrange
#1
06.12.2023, 14:20  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 11.02.2024, 15:59 przez Morgana le Fay.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Nicholas Travers - osiągnięcie Piszę, więc jestem
Rozliczono - Rodolphus Lestrange - osiągnięcie Piszę, więc jestem

Po spotkaniu z Bellatrix po raz pierwszy od bardzo dawna doświadczył problemów ze snem. Do tej pory przykładał głowę do poduszki, zamykał oczy i odpływał w odpoczynek bez snów. Tym razem jednak było inaczej. A on nienawidził, gdy coś szło nie po jego myśli. Lubił określony porządek zarówno mentalny, jak i fizyczny. Fizyczny co prawda nie został naruszony, lecz psychiczny... Słowa, które wypowiedziała jego narzeczona, utkwiły mu głęboko w pamięci. Jak drzazga pod palce, na granicy paznokcia. Czuł, że nie może jej złapać, by ją wyjąć i raz na zawsze pozbyć się tego dziwnego uczucia dyskomfortu.

List do Nicholasa wysłał dnia poprzedniego. Nie obchodziło go, czy mu na niego odpowie, czy pozostawi wiadomość bez odpowiedzi. Wiedział, że z Robertem łączyła go na tyle silna więź, że będzie chciał dowiedzieć się, o co chodzi. To właśnie planował: zwabić Nicholasa do swojego mieszkania bez podawania konkretów, by po kilku minutach uprzejmej wymiany zdań wziąć go w kleszcze niewygodnych pytań.

To nie tak, że miał go za głupca - przeciwnie. Podobnie jak w Robercie, zobaczył w Yaxleyu swoje własne odbicie. Nie można było jednak powiedzieć, żeby zapałał do niego sympatią. Rodolphus tak po prawdzie nie był pewny, czy był zdolny do odczuwania tej emocji. Jego świat był prosty: albo kogoś szanował, albo nie. Tutaj jednak wkradła się dziwna fascynacja. Fascynacja w różnym tego słowa znaczeniu, bo przecież pojawiła się na wielu płaszczyznach. Nicholas znał Roberta - zadał sobie ten trud, w przeciwieństwie do niego samego. Rolph szanował Roberta, uwielbiał prowadzić tę dziwną grę i przepychanki, kochał nurzać się w lodowatej tafli, gdy stąpał po cienkim lodzie, prowokując Mulcibera słowami i czynem. Jednocześnie za tym murem milczenia skrywał się umysł bystry, podobny do jego samego. To go chyba najbardziej fascynowało.

Skłamałby, gdyby nie przyznał się do tego, że z chęcią wziąłby Yaxleya pod nóż. Skłamałby też, gdyby nie przyznał się do tego, że Robert był tylko pretekstem, chociaż prawdziwym, do tego by go zaprosić do siebie. Rolph potrzebował intelektualnej stymulacji, której na tym etapie nie mógł znaleźć w pracy. Bellatrix zasiała w nim ziarno niepewności, na chwilę zwątpił czy dobrze dobrał współpracowników. Musiał się tego ziarna, tej drzazgi, pozbyć, by móc dalej normalnie funkcjonować. A jeśli przy okazji będzie mógł wymienić kilka intelektualnych ciosów z Nicholasem - tym lepiej.

Siedział w fotelu, leniwie przewracając kartki książki. Czytał ją już z dziesięć razy, ale musiał zająć czymś mózg, by przestać w głowie tworzyć scenariusze tego, po jak cienkiej linie stąpa od kilku lat. Jego mieszkanie było surowe, nawet Black nie była w stanie zmusić go do zmiany zdania w kwestii wystroju. Dominowały tu ciemne drewno, głęboka zieleń i czerń. Dwa fotele w salonie ustawione były naprzeciwko siebie, przedzielone stolikiem kawowy. Z boku stała niska ława, a przy niej kanapa w tak samo czarnym kolorze, do kompletu. Za nią barek, z którego Rodolphus nigdy praktycznie nie korzystał. Powiedzieć że pił okazyjnie, to jakby skłamać. Niezwykle szanował swój mózg oraz pamięć, a alkohol działał na ten organ destrukcyjnie. Pozwalał sobie na niewielkie ilości wyłącznie towarzysko, tak jak planował to zrobić teraz. Co ciekawe - na imprezach rodzinnych czy weselach zawsze alkoholu odmawiał. Trzymał się również z dala od używek, przez co niektóra część rodziny uznawała go za... sztywnego. Lestrange westchnął, odpinając jeden guzik śnieżnobiałej koszuli. Był próżny i arogancki, nie pozwalał sobie na chwilę relaksu od pozornie niewygodnych ubrań nawet w samotności. Przyzwyczaił się do ograniczonych ruchów nawet w domu, chociaż wtedy decydował się na luźniejszą koszulę, tak z rozmiar za dużą. Zegar tyknął kilka razy, nie wydając jednak głośniejszych dźwięków. Nawet nie podniósł nań wzroku, przewracając kolejną stronę. Wieczór to była bardzo niedokładna pora, zdawał sobie z tego sprawę, lecz on był cierpliwy, a samotność pozwalała mu zebrać myśli i nakierować je na tory, na które za chwilę oboje mieli wskoczyć, by wyjaśnić tę... Niedogodność, o której wspomniała Bellatrix.
Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#2
06.12.2023, 17:31  ✶  

Na dzień wcześniej, otrzymawszy niespodziewany i krótki w treści list od Rodolphusa, Nicholas zmarszczył brwi czytając jego zawartość, głaszcząc sowę która go przyniosła. Dał jej pokarm, aby na drogę powrotną była najedzona i odpoczęła. Zastanawiało to Yaxleya, o co może chodzić. Gdyby coś miało się stać Mulciberowi, być może dostałby taką informację najwyżej inną drogą lub od kogoś innego. Albo od niego samego? Roberta wspólnie znali jednego. Wątpliwe, aby chodziło jakiegoś innego.

O ile obaj z Rodolphusem znali się z pracy w Ministerstwie Magii i jako jednemu tylko raz udostępnił tajne dokumenty, miał pewne nieprzyjemne przeczucie, że coś mogło pójść nie tak. Czy może Rodophus potrzebował więcej dokumentacji? W takiej sytuacji, nie zapraszałby go do siebie do mieszkania. Spotkanie zagadka. Pułapka?
Zgniótł liścik, ale zaraz znów rozwinął. Adres. Może warto udać się i wybadać teren? Nie było to nawet daleko, bo i Nicholas mieszkał na Horyzontalnej. Nie odpisywał koledze. Jeżeli w pracy się spotkają, lub miną na korytarzu, potwierdzi mu krótkim słowem: będę.

Do mieszkania Rodolphusa, udał się od siebie. Po skończeniu swojej pracy w Departamencie Tajemnic i po upewnieniu się, że część ważnych dokumentów jest na swoim miejscu, wrócił do domu aby zostawić torbę i udać na spotkanie. Pozostałą dokumentację, miał u siebie w domu, nie w tym mieszkaniu. Nie było bezpiecznym trzymać w biurze wszystko to, co zostawił mu Robert. Dla bezpieczeństwa danych, przed oczami osób chciwych wiedzy, aby posiąść wyniki i opinie badań, już gotowych czy nawet przerwanych.

W czarnej koszuli i spodniach. Zjawił się o konkretnej godzinie przed drzwiami do mieszkania Rodolphusa. Zapukał. Przy sobie miał schowaną różdżkę. Umysł zabezpieczył oklumencją. Nie wiedział czego się spodziewać na tym spotkaniu. Bezpieczniej jest dmuchać na zimne.

Syn koleżanki twojej starej
We don't have to talk, We don't have to dance, We don't have to smile, We don't have to make friends
Ma czarne jak smoła włosy, zwykle zaczesane do tyłu, i nienaturalnie jasnoszare, przenikliwe oczy. Wyróżnia go blada cera i uprzejmy uśmiech błąkający się na ustach, który jednak nigdy nie ma odzwierciedlenia w oczach, oraz wysoki wzrost (190 cm). Jest zawsze porządnie ubrany w ciuchy z najlepszego materiału - nieważne gdzie aktualnie się znajduje i co robi. Na palcu serdecznym prawej ręki nosi duży sygnet z głową węża.

Rodolphus Lestrange
#3
06.12.2023, 20:30  ✶  
Gdyby Rolph wiedział, że Nicholas tak bardzo przygotował się do spotkania, jakby się go obawiał, poczułby miłe połechtanie ego. W końcu, wyjątkowo, naprawdę chciał tylko porozmawiać. Trapiło go to, co usłyszał od Bellatrix, lecz nie zamierzał w tej chwili wyciągać wszystkich kart. Z Yaxleyem trzeba było na spokojnie - w przeciwieństwie do jego siostry, którą miał przyjemność poznać wczoraj. Urocza kobieta, zdawała się być totalnym przeciwieństwem swojego brata. I, z tego co się zdążył rozeznać, to chyba całej rodziny.

Gdy usłyszał pukanie do drzwi, wstał i otworzył. Nie powitał Yaxleya uśmiechem czy podaniem ręki, lecz krótkim skinięciem głowy. Odsunął się, zapraszając mężczyznę tym gestem do środka. Wskazał na salon, który widać było z krótkiego korytarza. Od razu w oczy rzucała się pedantyczna wręcz czystość. Maniera, którą razem z Robertem podzielali w stu procentach. Wokół musiał być idealny porządek, chociaż mieszkanie było na tyle małe, że nie było tu miejsca na skrzata domowego. Sam sprzątał? Albo po prostu niezbyt często tu bywał. Mieszkanie nie przejawiało w każdym razie żadnych oznak ciepła i ciężko je było nazwać prawdziwym domem. Ot, wyglądało jak mieszkanie z katalogu - kompletnie bezosobowe, zimne i puste. Nie było tu ozdób, kwiatów czy nawet świec. Jedyną ozdobą były poduszki, lecz jeśli pełniły też funkcję użytkową to czy można je było nazwać ozdobą? Drzwi do łazienki były uchylone, z kolei drzwi naprzeciwko - zamknięte. Tam musiała być sypialnia, do której nie miał wstępu. Kuchnia lśniła czystością, nie było tam jednak żadnych sprzętów na widoku. Nawet jednego talerza. Całe mieszkanie pachniało wyłącznie perfumami Rodolphusa: palonym drewnem, morską bryzą i dymem.
- Dziękuję, że przyszedłeś - powiedział, dokładnie zakluczając drzwi, gdy tylko Nicholas znalazł się w środku. - Napijesz się czegoś?
Poczuł dziwny spokój, gdy Yaxley znalazł się w środku. Wskazał dłonią w stronę barku. Znajdowały się tam pary szklanek i kieliszków, odwróconych dnem do góry. Butelki whisky, burbonu i wódek były otwarte, lecz ledwo napoczęte. Jakby właściciel tego mieszkania nie postawił sobie za cel, by wypić chociaż więcej niż po kilka łyków z każdej butelki. Jedynie wina były nieotwarte. Wśród nich znajdowały się wyłącznie czerwone wytrwane.
- Woda, herbata? Niestety nie pijam kawy, ale o tej porze i tak byłaby ryzykownym posunięciem - podszedł do barku i sięgnął po schowaną z boku ścierkę. Wyglądała na nową, jakby dopiero co ją kupił. Przetarł kilka butelek, rzucając Yaxleowi pytające spojrzenie. Nie zamierzał od razu brać go w krzyżowy ogień pytań. Inaczej go wychowano, a do sedna spotkania w końcu dojdą w swoim czasie.
Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#4
06.12.2023, 23:59  ✶  

Ostrożności nigdy za wiele i Nicholas wolałby się zabezpieczyć umysłowo. Może i faktycznie Rodolphus zechce tylko porozmawiać i na tym się skończy ich spotkanie. Niepotrzebnie obawiając się niewiadomego. Trzeba być jednak czujnym, kiedy za dobrze nie zna się drugiej osoby. Choćby w świetle wydarzeń, w jakich uczestniczył parę dni temu.

Kiedy drzwi się otworzyły, Nicholas wszedł do środka, również skinąwszy głową, szybko rejestrując, że gospodarz preferuje taki sposób powitania. Co zaś zainteresowało samego Yaxleya, wnętrze. Prawie tak, jakby wszedł do siebie.

- Skoro napisałeś prośbę o nagłe spotkanie, założyłem, że musi być pilne. Więc nie odmówiłem.
Odpowiedział na jego podziękowanie, rozglądając się po wnętrzu jego pomieszczenia, przechodząc do części salonowej.
- Wystarczy woda.
Za napój wybrał wodę, która w ciepło letniego nawet wieczoru, może schłodzić trochę organizm. Co z drugiej strony można założyć, że rozmowa może im trochę zejść. Kawę Nicholas pijał jedynie na spotkaniach w miejscach publicznych lub w pracy.
- Widzę że mamy podobny gust, jeżeli chodzi o wnętrze.
Skomentował, szanując także czystość i porządek tutaj utrzymany. Być może faktywnie, mieli ze sobą więcej wspólnego, niż sama praca zawodowa. Takie mieszkanie łatwiej utrzymać w czystości samemu, nie musząc posiadać do tego skrzata. Ta surowość, brak ciepła. Niemal tak samo jak u Yaxleya. Z tą różnicą, że ten drugi miał pomieszczenia bardziej w szarościach, niebieskiego, czerni i bieli.
Syn koleżanki twojej starej
We don't have to talk, We don't have to dance, We don't have to smile, We don't have to make friends
Ma czarne jak smoła włosy, zwykle zaczesane do tyłu, i nienaturalnie jasnoszare, przenikliwe oczy. Wyróżnia go blada cera i uprzejmy uśmiech błąkający się na ustach, który jednak nigdy nie ma odzwierciedlenia w oczach, oraz wysoki wzrost (190 cm). Jest zawsze porządnie ubrany w ciuchy z najlepszego materiału - nieważne gdzie aktualnie się znajduje i co robi. Na palcu serdecznym prawej ręki nosi duży sygnet z głową węża.

Rodolphus Lestrange
#5
07.12.2023, 00:20  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 17.12.2023, 16:04 przez Rodolphus Lestrange.)  
- Zawsze mogłeś odmówić - mruknął, sięgając po karafkę z wodą. W przeciwieństwie do butelek z alkoholem, ta była używana często. Nalał wody do dwóch czystych szklanek i jedną podał Nicholasowi, gestem wskazując jeden z foteli. Sam usiadł na drugim. Z niejakim zadowoleniem zauważył fakt, że Yaxley nie zdecydował się na alkohol. Miał wrażenie, że wiedza o tym, jak destrukcyjne działanie ma na mózg, docierała do coraz większej liczby osób. A może po prostu Rolph otaczał się ludźmi swojego pokroju?

Na wzmiankę o wystroju ledwo mu brew drgnęła. Odruchowo rozejrzał się po salonie, wyobrażając sobie jak może wyglądać mieszkanie Nicholasa. Surowość i minimalizm przyjmowały bowiem różne postacie.
- Nie tylko jeśli chodzi o wnętrze, zdążyłem zauważyć - powiedział, lekko unosząc szklankę. Upił łyk wody, niewielki, domyślając się że Nicholas nie zrobi tego jako pierwszy. Specjalnie nalewał wodę tak, by widział jego dłonie i wodę. Miał taki odruch, związany jednak bardziej z nalewaniem wina swoim towarzyszom. - Ale masz rację. Sprawa jest pilna.
Odłożył szklankę i nieco się pochylił w stronę Yaxleya, łokcie opierając o swoje uda. Minę miał zamyśloną, zmarszczył nieznacznie czoło, a w stalowych oczach coś błysnęło, ciężka do wychwycenia emocja.
- Jak pisałem, chodzi o Roberta. Kilka dni temu doszły mnie niepokojące informacje na temat jego opinii - zaczął. Nicholas mógł dostrzec, że Lestrange niezwykle starannie dobiera słowa i robi pauzy, przed którymi chwilę się zastanawia. Jakby nie chciał zdradzić za dużo lub nie do końca wiedział, jak sformułować kolejne zdania. - Osoba, której ufam, poddała w wątpliwość jego ostatnie działania. Z początku myślałem, że chodzi o szumne odejście z Ministerstwa, lecz to było zbyt dawno, a mowa była o niedawnych wydarzeniach. Wiem, że pracowałeś w Ministerstwie z Robertem, że nie straciliście kontaktu, że jesteście... Blisko.
Słowa niełatwo przechodziły mu przez gardło. Nicholas mógł dostrzec, że Rolph ma nieznacznie podkrążone oczy, jakby nie spał dobrze od kilku dni. Miał też zdecydowanie bledszą cerę, niż zwykle. Kolor skóry mocno kontrastował z ciemniejszymi obwódkami wokół tęczówek, nadając im jeszcze bardziej niepokojącego wyglądu. Zwłaszcza że teraz te dziwne oczy wwiercał w Yaxleya, jakby chciał spojrzeć przez niego, przebić się przez mur milczenia i wkraść do samej duszy, by wydrzeć jego wspomnienia. Nic jednak nie uczynił w tym kierunku - nie miał zamiaru uciekać się do brudnych sztuczek w stosunku do osoby, którą darzył szacunkiem.
- Robert jest postacią złożoną. Pracuję z nim nad pewnymi badaniami, które wolałbym, by pozostały tajemnicą. Nie ukrywam jednak faktu, że kontaktujemy się dość często. Nigdy jednak nie czułem potrzeby, by zmieniać naszą relację i wchodzić stopień wyżej, rozszerzać ją na kontakty personalne. Być może jednak jestem w błędzie? - zapytał nieco dwuznacznie, marszcząc brwi. Nie podobało mu się ani to, co usłyszał od Bellatrix, ani to, że w zasadzie o Robercie wiedział naprawdę niewiele. Nie przeszkadzało mu to do tej pory, lecz wieczór niespełna dwa dni temu zmienił wszystko. Nie spał, co było widać. Nie jadł, czego akurat widać nie było. Był też odrobinę bardziej rozkojarzony.

Zarysowawszy problem, przekrzywił nieco głowę. Wątpił, by Yaxley nagle zaczął mu opowiadać, jakby czytał ze swojego pamiętniczka, wszystko co wie o Mulciberze. W zasadzie nawet tego nie chciał. Sam nie do końca wiedział, czego chciał - jego pragnienia były zależne od toru, w którym podąży ta konwersacja. Nie zadawał bezpośrednich pytań celowo, pragnąc wybadać reakcję Nicholasa. Czy wiedział o plotkach? Jakiego typu to były plotki? Czy ta nieprzenikniona maska pęknie, zdradzając naturalne odruchy, takie jak zaskoczenie, a może i złość na rozpowszechniane kalumnie?
Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#6
07.12.2023, 01:14  ✶  

Mógłby odmówić, ale czemu też nie skorzystać z tego spotkania i dowiedzieć się, o co chodzi? Dlaczego Rodolphus potrzebuje porozmawiać na temat Roberta? Czasami warto wskoczyć do piekła za własną ciekawością.

Nicholas odebrał szklankę z wodą i zajął wskazany wolny fotel. Na wstępie rozmowy, zaczepiając temat o wnętrzu pomieszczenia. Przy czym, kolega z pracy dodał iż coś więcej mogą mieć wspólnego. Zdecydowanie Nicholas mógłby się z tym zgodzić. Szanował też to, że Lestrange od razu przeszedł do sprawy, przyznając, że to spotkanie dla niego było pilne. Już sama zmiana pozycji siedzącej, sugerowała o tym, że ta rozmowa ma być tylko dla ich uszu. Nicholas więc trzymając szklankę w dłoniach, również pochylił się, opierając przedramionami o swoje uda, słuchając o co konkretnie chodzi.

Niepokojące informacje na temat jego opinii - Yaxley zmarszczył brwi, to słysząc. Nie przerywał Rodolphowi. Tajemnicą w Ministerstwie też nie był fakt, że Nicholas pracował w Departamencie, kiedy byli Mulciberowie. Kim zaś była osoba, która miała takie zdanie, że Rodolphus miał wątpliwości?

Nicholas westchnął cicho. Przenosząc spojrzenie na zawartość szklanki. W głosie Rodolpha wyczuwał to jakby zmęczenie? Niepewność? Jakby mówienie w taki sposób było dla niego trudne?

- Nie zaprzeczę temu, że znam Roberta. Pracowaliśmy razem. To nie jest tajemnicą w Ministerstwie. Zastanawia mnie jedno.
Tutaj Nicholas spojrzał uważnie na kolegę.
- O jakie działania chodzi? Jak dobrze osoba Ci zaufana, zna Roberta? Czy kiedykolwiek go spotkała? Pracowała z nim?
Dość kluczowe wiedzieć, na jakiej podstawie pojawiły się wnioski czy opinie, budzące wątpliwości u młodego Lestrange’a.
- Roberta trzeba poznać samemu, nie bazując na opiniach innych osób. Zadaj sobie pytanie, czy dał Ci jakikolwiek powód do tego, abyś miał wobec niego jakieś wątpliwości? Gdybyś je miał, to czy nadal pracowałbyś z nim?
Odniósł się do kolejnych wypowiedzi, zadając ponownie pytania, zastanawiając, czy Rodolphus myślał nad tym. Robert był osobą, która miała swoje zasady w komunikacji międzyludzkiej. Nicholas dość szybko się ich nauczył na własnych błędach. Nie cwaniaczyć, nie zadawać głupich pytań, nie dociekać. W niektórych sprawach mogli się nie zgadzać i wtedy Nicholas odpuszczał. Bo przecież szef wie najlepiej. Współpraca pozostała. Bo dzięki właśnie Robertowi, Nicholas zachował swoje stanowisko w komnacie badań śmierci. Utrzymał się w Departamencie Tajemnic. Szanował czarodzieja.

Nicholas upił łyk wody, aby zwilżyć usta. Nie miał zwyczaju kosztować napoju zaraz po tym, jak go otrzymał. Robił to podczas wypowiadania się, aby później móc zwilżyć usta. Alkohol pił jedynie w okazjonalnych sytuacjach, jeżeli ktoś proponował. Tutaj za propozycję otrzymał wodę i herbatę. Wybrał wodę, bowiem akurat na nią miał ochotę.

Nie umknęło Yaxleyowi, że kolega źle wyglądał. Stan niewyspania mocno się na nim odbijał. Bezsenność jest chwilami jak tortura. A bez snu, można zaszkodzić swojemu zdrowiu w codziennym funkcjonowaniu. Trochę niepokojący stan jak na tą chwilę. Czyżby wątpliwości na temat Roberta tak na niego wpłynęły, czy może było coś innego tego przyczyną?
Pozwolił Lestrange’owi zastanowić się nad pytaniami, aby mógł udzielić odpowiedzi.

Podczas rozmowy, Yaxley nie wykazywał żadnych emocji. Rozmawiał neutralnie, jakby temat ten należał do zwyczajnych. Nie ukrywając tylko tego, że temat jego nauczyciela, jest dla niego dość istotny, ważny. I raczej złego słowa by o nim nie powiedział. Pod lupę wziąłby osobę, która miała odwagę mieć inną opinię na jego temat, nie znając go.

Syn koleżanki twojej starej
We don't have to talk, We don't have to dance, We don't have to smile, We don't have to make friends
Ma czarne jak smoła włosy, zwykle zaczesane do tyłu, i nienaturalnie jasnoszare, przenikliwe oczy. Wyróżnia go blada cera i uprzejmy uśmiech błąkający się na ustach, który jednak nigdy nie ma odzwierciedlenia w oczach, oraz wysoki wzrost (190 cm). Jest zawsze porządnie ubrany w ciuchy z najlepszego materiału - nieważne gdzie aktualnie się znajduje i co robi. Na palcu serdecznym prawej ręki nosi duży sygnet z głową węża.

Rodolphus Lestrange
#7
07.12.2023, 01:38  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 17.12.2023, 16:05 przez Rodolphus Lestrange.)  
Uniósł dłoń do twarzy i powoli przejechał nią po skórze, zamykając oczy. Nie wyglądał tragicznie, ale nie wyglądał też tak, jak zwykle. Jego ruchy były mniej płynne, bardziej chaotyczne i urywane. Męczył się, to było widać na pierwszy rzut oka. Zżerało go to od środka, trawiło jak rak. Na krótką chwilę Rolph ścisnął palcami nasadę nosa, próbując zebrać myśli. W końcu wstał i przeszedł się po pokoju, w stronę barku. Z lekkim zawahaniem sięgnął po whisky.
- Nie odpowiedziałeś na pytanie, więc uznam to za potwierdzenie - powiedział, nie precyzując o które pytanie chodzi. Nalał sobie naprawdę niewiele alkoholu, nie zamierzał jednak pić go duszkiem. Wpatrywał się w zaciągnięte, grube zasłony, próbując zebrać myśli. Może to jednak nie był dobry pomysł?

Gdy tor rozmowy się zmienił i to Yaxley zaczął zadawać pytania, lekko przygryzł wnętrze policzka. To były celne, dobre pytania. Nie mógł jednak mu powiedzieć jak dobrze znała Roberta Bellatrix oraz ten pracownik. Nie był idiotą, chociaż ostatnie wydarzenia pokazały dobitnie, że nadal miewał skłonności do nadmiernego ryzyka i nieprzemyślanych decyzji.
- Dobrze i dobrze. Nie współpracowali na takich zasadach jak ja czy ty - odpowiedział ostrożnie, zanim się obrócił. Lestrange oparł się biodrem o barek, dłoń opierając swobodnie o jego blat. Upił łyk alkoholu bez skrzywienia. - Gdy zacząłem dopytywać, wycofała się. Uznała tylko, że powinienem ostrożniej dobierać współpracowników, bo szybko pociągną mnie na dno, ale nie będzie rozsiewać plotek.
Mimo całej tej otoczki nie wydawało się jednak, by akurat tym się przejął. Przyjął do wiadomości fakt, że komuś się ta znajomość nie podoba, ale nie wziął jej do serca. Mógł robić i robił to, co chciał. Pozostawało pytanie tylko o co dokładnie chodziło.

Gdy Yaxley zapytał o to, czy Robert dał mu jakiekolwiek sygnały, że to nie jest dobra współpraca, Lestrange uśmiechnął się kącikiem ust. Nie spuszczając wzroku z Nicholasa uniósł szklankę do ust.
- A ty? - odbił piłeczkę, nie zamierzając samemu odpowiadać na to pytanie. Dla niego było jasne, że skoro miał wątpliwości, to Robert zrobił coś, co naruszyło tę cienką nić zaufania. Nie zamierzał się Nicholasowi spowiadać z tego, jak bardzo go podziwiał i zabiegał o jego uwagę, by potem przekonać się, że nie jest taki, jak myślał. I najpierw go to nie obchodziło, ale z czasem tych rys było coraz więcej i więcej, aż w końcu doszło do pęknięcia, sporego dość, przez plotki. - Znam go krócej niż ty. Zastanawia mnie jednak fakt, że plotki nie biorą się znikąd. Gdzieś ktoś musiał zasiać to ziarno, które wykiełkowało. Czy wiadomo ci coś na ten temat, z czego mogłoby to wyniknąć?
Nawet jeśli nie podobało mu się to, jaki Robert był i jakie miał poglądy na niektóre sprawy, to ten człowiek był mu potrzebny. Interesowało go jedynie to, jak bardzo przy nim musi uważać.
- Jest też kolejny problem - obrócił szklankę w palcach, na chwilę opuszczając wzrok na bursztynowy płyn, poruszający się leniwie w środku naczynia. - Co zrobimy, gdy znajdziemy tego kogoś?
Na powrót uniósł spojrzenie na Nicholasa. Jego oczy błyszczały, co powinno chyba starczyć za odpowiedź co sądzi o tej współpracy, jak jest dla niego ważna i do czego jest w stanie się posunąć, by uciszyć plotki o Robercie. Nawet jeśli okazałyby się prawdziwe.
Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#8
07.12.2023, 02:45  ✶  

Nie odpowiedział, być może specjalnie. Skoro część pytań, brzmiała jak stwierdzenie, nie potwierdzał. Potwierdził, że zna Roberta od czasów pracy w Ministerstwie. A to, czy nadal z nim ma kontakt, pozostawił dla swojej wiedzy. Skoro jednak Rodolphus postanowił uznać to jako odpowiedź twierdząca, niech mu tak będzie.

Widać było po mężczyźnie zmęczenie, ale ta sprawa nie dawała mu spokoju, skoro brnął dalej. W dalszych odpowiedziach, wiadomo było już, kto te nieprzyjemne ziarna niepewności zasiał w Lestrange’u. Kobieta. O ile dobrze Nicholas pamiętał, Robert chyba miał wobec nich inne podejście. Nie akceptując? Nie tolerując współpracy z nimi? Coś w ten deseń. Pamiętał parę sytuacji, kiedy musiał im coś dać do zrobienia, choć niepewnie. Było to dawno, więc na przestrzeni lat, mogło się coś zmienić.

Słuchając, Nicholas obserwował spacerującego czarodzieja, samemu zaś pozostając na fotelu, gdzie oparł się wygodniej plecami o oparcie. Szklankę z wodą, stawiając sobie na udzie i ją trzymając. Pilnując, aby się nie przechyliła i wylała swoją zawartość. 
Z odpowiedzi wynikało, że wspomniana osoba, znała Roberta, nie współpracowała, ale nie udało się wyciągnąć z niej o jakie działania chodziło. Wycofała się. Ta układanka zaczynała być mało bezpieczna do złożenia.

- Dobrze byłoby wiedzieć, o co jej chodzi. Nie znając problemu, nie rozwiążemy go.
Stwierdził, jakby też bardziej do siebie.

Odbicie piłeczki, było sprytnym zagraniem. To by znaczyło, że coś musiało stać się między nimi, jeżeli nie tylko słowa kobiety, której ufa, były przyczyną jego pojawiających się wątpliwości. Nie chciał otwarcie przyznać się do tego. Gdyby było inaczej, ta piłeczka pozostałaby na swoim miejscu, gdzie została rzucona.

- Nie miałem. Skoro nadal pracuję w Departamencie Tajemnic.
Jeżeli potrzebował pewnej odpowiedzi ze strony Nicholasa, to ją właśnie otrzymał. Yaxley nie kłamał. Nie miał żadnych wątpliwości co do współpracy z Robertem. Nie wycofał się. Nawet, jeżeli zdarzały się momenty, gdzie nie zgadzał się z Mulciberem.
Upił kolejny łyk wody, słuchając dalej.
- Robert jest specyficzną osobą, czy jak to sam nazwałeś. Złożoną postacią? O zaufanie u niego trzeba się naprawdę postarać. Nie dopuszcza do siebie każdego. A my jesteśmy… Wyjątkami? Pewnie to już zauważyłeś. Mnie tak szybko też nie zaufał i musiałem na to zapracować miesiącami. Być może komuś nie podoba się coś z jego przeszłości? Ktoś ma coś do niego? Nie mam pojęcia. Nie o wszystkim jestem informowany. O to, trzeba by już zapytać jego samego.
Uniósł szklankę, jakby chciał wznieść zdrowie i upił kolejnego łyka. To raczej był gest życzący powodzenia, jeżeli Rodolphus planowałby cokolwiek wyciągnąć z wiedzy od Roberta. Mulciber nie zdradzał Nicholasowi wszystkiego. A Yaxley zdążył przez lata poznać swoje granice zadawania pytań. Nawet jeżeli Nicholas by cokolwiek wiedział, ostrożnie by operował wiedzą, nie zdradzając wszystkiego. A może nawet i nic, udając niewiedzącego.
Pozostawała jeszcze jedna kwestia. Osoba siejąca plotki.
- A jak myślisz?
Odbił odpowiedź pytaniem. Dając koledze do zastanowienia się.
- Pracujecie nad czymś ważnym. Tajnym. Chciałbyś, aby to zostało odkryte?
Dodał, uważnie patrząc na Lestrange’a. Jakie mogło być korzystne rozwiązanie problemu, odnalezienia osoby, siejącej plotki, lub posiadającej jakąś wiedzę na temat Roberta, rozpowiadając niedorzeczne informacje, zasiewając ziarna niepewności, aby dokopać czarodziejowi, z którym współpracują? Nicholas widziałby tylko jedno, likwidacja. Ewentualnie zrobić coś innego, aby milczała.
- Coś Cię gryzie? Bo to, że jesteś zmęczony to widzę, ale mam wrażenie, że niewiele pomaga ta rozmowa. Coś zaszło między Tobą a Robertem?
Zapytał w końcu, chcąc też dowiedzieć się o tych wątpliwościach Rodoplhusa. Bo może jest coś, czym młody podpadł Mulciberowi?
Syn koleżanki twojej starej
We don't have to talk, We don't have to dance, We don't have to smile, We don't have to make friends
Ma czarne jak smoła włosy, zwykle zaczesane do tyłu, i nienaturalnie jasnoszare, przenikliwe oczy. Wyróżnia go blada cera i uprzejmy uśmiech błąkający się na ustach, który jednak nigdy nie ma odzwierciedlenia w oczach, oraz wysoki wzrost (190 cm). Jest zawsze porządnie ubrany w ciuchy z najlepszego materiału - nieważne gdzie aktualnie się znajduje i co robi. Na palcu serdecznym prawej ręki nosi duży sygnet z głową węża.

Rodolphus Lestrange
#9
07.12.2023, 03:09  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 17.12.2023, 09:55 przez Rodolphus Lestrange.)  
- To nie jest tak łatwe, jak brzmi - odpowiedział cicho, krzywiąc się nieznacznie. Rzadko kiedy pozwalał sobie na podobne gesty przy innych, lecz czuł, że w tej sprawie mógł Nicholasowi zaufać. Albo inaczej: nie miał wyboru. Doprowadzało go do furii to, że był zależny od innych. Kontrola zaczynała wymykać mu się z rąk. Jednak osobą, która zasiała to ziarenko niepewności, była jego własna narzeczona. Nie przesłucha jej w żaden możliwy, znany sobie sposób. Przez lata budował ten związek, kładąc własnoręcznie każdy kamień, każdą cegiełkę. Od szczenięcych lat nie zbliżał się do Bellatrix tak, jak zbliżał się do innych kobiet. Nie wykorzystałby jej - być może dlatego, że ta gra, którą podjął, już dawno przestała być grą, a stała się realnym uczuciem. Rolph westchnął. Co innego drugi pracownik.

- Nie wydaje mi się, żeby Robert mi ufał, a przynajmniej nie tak, jak tobie. Dla mnie cenne jest co innego. Jego wiedza i doświadczenie - chociaż po części, jak tak się zastanowić, to Nicholas miał rację. Rodolphus uniósł szklankę z pytającym wzrokiem, lecz jeżeli Yaxley nie wyraził takiej chęci, nie przyniósł mu whisky. Sobie nie dolewał, był w wystarczających emocjach, by dowalać sobie alkoholem. Co było poniekąd zabawne, bo nawet teraz był absolutnym przeciwieństwem emocjonalnego człowieka. Ale gdy ktoś go znał od razu zauważał te drobne niuanse, które składały się na pewną całość. Wrócił na fotel i opadł na niego ciężko. Założył nogę na nogę i odchylił głowę, dłoń ze szklanką opierając swobodnie o podłokietnik. Drugą ręką przeczesał czarne włosy. Te mikrogesty dużo zdradzały. - Nic nie zaszło.
Odpowiedział zgodnie z prawdą, bo nie widział żadnego celu w tym, żeby kłamać. Łokieć oparł na podłokietniku, by wygodniej sięgnąć do twarzy i oprzeć skroń na wyciągniętych palcach. Wpatrywał się przez chwilę w Nicholasa uważnie.
- Między mną a Robertem nie ma żadnego połączenia na jakimkolwiek poziomie oprócz pracy - powiedział w końcu, nie odrywając wzroku od Yaxleya. Kłamał jednak. Robert był czułym punktem ich obu. W teorii z oczywistych względów u każdego w innym sensie. A jeśli Robert pójdzie na dno, on utopi się razem z nim. To samo dotyczyło sytuacji odwrotnej, jeśli prawda wyjdzie na jaw i pogrąży się młody Lestrange, Robert także przepadnie w czeluściach. Pomyłki tu nie były dopuszczalne. Dlatego też tak bardzo nie spodobała mu się niefrasobliwość Mulcibera w momencie, gdy nakazał rozszerzenie wąskiego grona osób, które wiedzą o tym, co robią. - Ale mam wrażenie, że żadnemu z nas nie byłoby na rękę, gdyby na światło dzienne wyszły jakiekolwiek informacje na temat Roberta, które mogłyby nadszarpnąć jego reputację. Chyba że się mylę?
Odstawił szklankę na bok. Jeżeli się mylił, to faktycznie ta rozmowa nie miała sensu, a on sam dał się znowu zwieść pozorom i skierował swoją uwagę na niewłaściwą osobę.
Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#10
07.12.2023, 22:44  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 07.12.2023, 22:57 przez Nicholas Travers.)  
- Nic nie jest łatwe.
Skomentował krótko Nicholas. Pozbycie się osoby siejącej plotki byłaby najlepszym rozwiązaniem. Ewentualnie spróbowanie kupienia jej. Nicholas zaczął się głębiej nad tym zastanawiać. Łączyć wszystkie elementy układanki. Zaufana osoba Rodolphusa, była kobietą. Jak bliskie mogą być między nimi więzi? Siostra? Kuzynka? Narzeczona? Żona odpadała. Nie miał obrączki. Mogła być także jakaś dziewczyna z innego rodu, blisko z nim przyjaźniąca się? Ktoś współpracujący z nim w departamencie? Jego mimika twarzy jak i słowa, że to nie jest łatwe, zdradzały trochę więcej. Z pracownikiem inaczej się rozmawia niż z członkiem rodziny. Pierwszego łatwo usunąć, drugi stanowi element często problematyczny. Na ich planszy, pojawił się intruz? Szkodnik? ”Plotki nie biorą się znikąd.” - przypomniał sobie Nicholas jedno ze zdań Rodolphusa. Coś musi być na rzeczy. Przeciek danych? Ktoś coś wyniósł z ich kręgu badawczego? Było coś innego, o czym Nicholas nie wie? Warto się temu przyjrzeć. Czy ktoś jeszcze siedzi w tym projekcie?

Nicholas dopił wodę do końca, słuchając Lestrange’a. Skinął głową na potwierdzenie, że napije się chętnie odrobiny alkoholu, skoro zaproponował, stawiając szklankę na ławie, aby gospodarz mógł mu ją zapełnić do pewnej granicy. Rozmowa przybrała taki obrót, że sama woda widocznie nie uspokajała umysłu młodego czarodzieja.
Cenne dla niego są wiedza i doświadczenie, jakie posiada Robert. Żeby tylko nie zgubił się w zachłanności zdobycia tego, co ma w sobie Mulciber, gdyż może nie do końca być to dobry kierunek, do zdobycia zaufania. Robert od tak nie dzieli się ze wszystkim. Może doradzić, dać wskazówki, ale nie da przepisać wszystkich wyników i analiz. Nie byle komu. Nicholas nie szukał tylko wiedzy i doświadczenia, ale również wskazówek, pomocy i zrozumienia. Odnalezienia się w tym, gdzie chciał pracować.

- A czy Ty ufasz Robertowi?
Zapytał, skoro ze strony Rodolpha padło przypuszczenie, że Robert mu nie ufa. A jak to było w drugą stronę? Jeżeli Lestrange ufał w jakimś stopniu Mulciberowi, skąd te wątpliwości? Uległ osobie, która mu je zasiała?

Pytając o to, przy okazji zadał pytanie, czy coś między nimi zaszło na linii współpracy. Czy Rodolphus podpadł czymś Robertowi? Według słów kolegi, podobno nie zaszło nic takiego. Nicholas miał potwierdzenie, że ich relacja jest na poziomie zawodowej. Podobnie jak jego z Mulciberem, choć zaczepiająca jeszcze o inne gałęzie. Na razie ten temat zostawił.

Skupił uwagę na niewymownym, który wciąż wyglądał na przejętego wątpliwościami, jakie nim targają. Tylko Nicholas z nich dwoje był spokojny, z uwagą podchodząc do rozmowy, na poważnie biorąc problem z trzecim czynnikiem, mogącym być zagrożeniem współpracy całej trójki. Jeżeli nie większego grona.

- Zależy, jakie to byłyby informacje.
Spojrzał na swoją szklankę i upił łyk alkoholu, delektując się jego smakiem. Jednocześnie zastanawiając nad czymś.
- Wróćmy do początku.
Zaproponował przenosząc ponownie poważne spojrzenie na rozmówcę.
- Masz wątpliwości, że zaufana Ci osoba zasiała ziarno niepewności. Jeżeli nie chce Ci nic powiedzieć, o jakie działania chodzi w kwestii Roberta i się wycofuje z tematu, nadal uważasz, że możesz jej ufać? Skoro nie jest z Tobą szczera? Jaka jest między wami relacja? Powiedziałeś jej, że z nim współpracujesz i nad czym?
Zadał mu dość istotne, może i nawet powtórne pytania, nad którymi powinien Rodolphus się zastanowić. Jeżeli ktoś zasiał w nim to ziarno niepewności, powinni się go pozbyć. Dzięki temu, powinny zniknąć wszelkie powstałe u niego wątpliwości. Pytanie jednak, czy Rodolphus powiedział jej o całej swojej współpracy i nad czym pracuje? Jeżeli coś jest tajne, nie powinny wiedzieć o tym osoby trzecie, nie związane ze sprawą. 
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Rodolphus Lestrange (3636), Nicholas Travers (2804)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa