28.12.2023, 23:41 ✶
Gdy będę kroczył ciemną doliną zła się nie ulęknę
Nikomu nic się nie stało - to dobra informacja. Nie można było jednak powiedzieć, że nic nie stało się niczemu - autobus był zniszczony, kilka wozów mocno ucierpiało w kraksie sprzed chwili, a Jim... cóż, udało się go ugasić, ale trauma pozostawała. Ogień co prawda nie rozprzestrzenił się po okolicznych drzewach, a waszego brata dało się ugasić, ale ten chaos przepłoszył część ptaków, które przerażone odfrunęły w głębię lasu. Nie mogliście ich tutaj porzucić. Obarczony poczuciem winy Jim postanawia zadośćuczynić za wybuch sprzed chwili i oferuje Athenie swoją pomoc. Razem, wyruszają w ciemność.
A w ciemności czają się potwory.
No dobrze, nie ma tam potworów. Jest za to bardzo, bardzo dużo gołębi i pewien dziwaczny, stary dziad, który złapał dwójkę z nich i nie chce ich wypuścić, jawnie deklarując, że zamierza ugotować z nich jutrzejszy obiad. Ubrany w łachmany, zawinięty w cuchnący koc, wypoczywał pod jednym z drzew i nic sobie nie robił z waszych ewentualnych gróźb, próśb, błagań... Niezależnie od tego jak próbowaliście go podejść, pozostawał nieugięty, aż wreszcie w kulminacyjnym momencie dmuchnął w was jakimś pyłem i... gdzie wy byliście? Ta bezkresna ciemność, a później pisk opon autobusu... Magiczny menel przeniósł was w czasie?!
To WY byliście powodem tego wypadku - widzieliście jak Błędny Rycerz skręca, żeby was nie zabić, a później dochodzi do zderzenia... Jim znów wybucha ogniem, Alexander go gasi, daje mu coś na uspokojenie, gołębie uciekają. A gdzie jest drugi Jim, ten z przeszłości? Nie ma go, nigdzie go tu nie ma. A kiedy odnajdujecie bezdomnego, historia toczy się tak samo. Nikt nie chce słuchać historii o pojebie kradnącym wam gołębie. Jesteście w tym sami. Jedynym realnym sposobem na ucieczkę z tej pętli jest udany rzut na rozproszenie, zanim dotrze do was magiczny pył.
A w ciemności czają się potwory.
No dobrze, nie ma tam potworów. Jest za to bardzo, bardzo dużo gołębi i pewien dziwaczny, stary dziad, który złapał dwójkę z nich i nie chce ich wypuścić, jawnie deklarując, że zamierza ugotować z nich jutrzejszy obiad. Ubrany w łachmany, zawinięty w cuchnący koc, wypoczywał pod jednym z drzew i nic sobie nie robił z waszych ewentualnych gróźb, próśb, błagań... Niezależnie od tego jak próbowaliście go podejść, pozostawał nieugięty, aż wreszcie w kulminacyjnym momencie dmuchnął w was jakimś pyłem i... gdzie wy byliście? Ta bezkresna ciemność, a później pisk opon autobusu... Magiczny menel przeniósł was w czasie?!
To WY byliście powodem tego wypadku - widzieliście jak Błędny Rycerz skręca, żeby was nie zabić, a później dochodzi do zderzenia... Jim znów wybucha ogniem, Alexander go gasi, daje mu coś na uspokojenie, gołębie uciekają. A gdzie jest drugi Jim, ten z przeszłości? Nie ma go, nigdzie go tu nie ma. A kiedy odnajdujecie bezdomnego, historia toczy się tak samo. Nikt nie chce słuchać historii o pojebie kradnącym wam gołębie. Jesteście w tym sami. Jedynym realnym sposobem na ucieczkę z tej pętli jest udany rzut na rozproszenie, zanim dotrze do was magiczny pył.
there is mystery unfolding